- Ty zgredzie! - zaczął uciekać na brzeg przed siłą fal Posejdona. Zrobiło się zimno więc zdjął mokrą koszulkę pokazując przy tym swoje muskuły i piękną opaleniznę. Blondynowi dalej stojącemu w wodzie zrobiło się trochę niezręcznie. Odwrócił głowę z wypiekiem na twarzy.

- Może spodnie jeszcze ściągniesz?

- Od striptizów to ty tutaj jesteś - powiedział wyciskając koszulkę z lekkim uśmieszkiem. Ten uśmieszek działa na Aphrodiego jak płachta na byka.

Tupiąc i ściągając koszulkę wylazł z rzeki ze zdenerwowanym wyrazem twarzy.

- Zaraz oberwiesz szmatą szmato! - zaczął kręcić mokrą koszulką

Po bili się mokrymi koszulkami dłuższą chwilę, nikt nie zamierzał odpuścić. Oboje się wkrótce jednak zmęczyli. Nie zwracali uwagi na ludzi idących po drodze, a obce persony na nich, chociaż było na co popatrzeć.

W pewnym momencie Aphrodi kichnął i przeszły po nim ciarki.

- Jesteś uroczy... - wymamrotał Axel wpatrując się w róż policzków blondyna i jego twarzyczkę.

- O kim mówisz? - chłopak zaczął się obracać po czym dostał szmatą.

- O tobie dzbanie...

- Nie jestem uroczy! - zmarszczył nosek i zaczął krzyczeć.

- Śliczniusi...

- Przestań

- Sexy... - przegryzł wargę, a Afuro chował czerwoną twarz w dłoniach.

- Dość... - czerwonooki zmienił się w pomidorka.

Od boku przytulił go Axel kładąc mu głowę na ramieniu.

- Cudowny - pocałował go w policzek i pogłaskał go po włosach.

Aphrodi nie odczuwał tego samego. Czuł do siebie wstręt i odrazę. Czuł się źle w swoim ciele, chuderlawym i pełnym blizn. Czuł się bardzo niezręcznie w takich sytuacjach, jednak Axel nie odpuszczał. Dla niego był pięknością nie z tej ziemi.

- Nie prawda, co ty we mnie w ogóle widzisz? - odwrócił do niego głowę tak, że mogli się pocałować i skubnęli lekko swoje usta.

- Silnego, mądrego, uroczego, ślicznego, sexy, cudownego blondyna, który jest moim chłopakiem - ręce białowłosego objęły goły i mokry brzuch Afuro i kierowały się powoli lecz zauważalnie ku dołowi. Do tego polizał go po uchu.

Blondyn uśmiechnął się i zachichotał na to pod nosem. Złapał ręce swojego chłopaka i popatrzył w jego oczy.

- Ty myślisz tylko jednym...

- To ostatni nasz wspólny wieczór.

- A my spędzamy go na pejczowaniu się mokrymi koszulkami! Brawo ty. Jak chcesz się ruchać to wracamy do domu!

Jak zarządził Aphrodi tak zrobili. Blondyn zadzwonił po limuzynę, z której rzadko kiedy korzystał. Przecież nie mogą chodzić z gołym torsem po mieście i to jeszcze trzymając się za ręce. A gdyby znalazły ich histeryczki...to by dopiero mieli przechlapane.

Całą drogę podziwiali zachód słońca. Trzymali się za ręce i nie zamierzali puścić. Zupełnie jak w tej piosence co akurat leciała w radiu. Blondyn kazał od razu podgłośnić (piosenka z mediów, polecam)

Patrzył przez to okno myśląc o tym jak pierwszy raz przejeżdżał przez to miasto. Czuł taki wielki ból i żal. Teraz w sumie też to czuje, ale jest silniejszy i dojrzalszy o nowe doświadczenia.

Mimo iż to on zawsze to robił to tym razem Axel położył mu się na ramieniu.

- O czym tak namiętnie myślisz?

- Minął rok, a zdążyłem zaliczyć psychiatryk, porwanie, zabicie lisiego demona, znalezienie miłości, swój pierwszy raz, pożar, śmierć kliniczną i zostanie yandere. 

- I roztopiłeś serce najbardziej ponurej osobie w szkole - powiedział Axel co udowodnił pięknym uśmiechem.

Na kolację specjalnie dla Affo były bułeczki cynamonowe. Objedli się do syta aż przyszedł czas na wygonienie rodzinki z domu. Hanae wiedząc co się czai wymusiła na ojcu zakupy.

Ciągnąc go do swojego pokoju Aphrodi chwycił Axela za rękę i pobiegli jak najszybciej do jego pokoju rzucając się na łóżku.

Białowłosy momentalnie znalazł się między nogami blondyna. Patrzył na niego wzrokiem pełnym pożądania na co Byron poruszył znacząco brwiami i uśmiechnął się szelmowsko.

Chłopak przybliżył się do czerwonego blondyna. Złapał za nadgarstki i wyciągnął ręce ku górze by móc się swobodnie położyć na swoim ukesiu. Złożył mu namiętny pocałunek na szyi.

Całował delikatnie głaszcząc Affo po jego blond włosach, on naprężył się niczym kot i sapnął cicho. Złapał go za brodę i podniósł lekko do góry.

- Nie wczuwasz się za bardzo? - zapytał rozanielonego blondyna, który miał minę jakby już dochodził.

- Nie... - objął Axela i polizał go po wargach wywołując u piłkarza dreszczyk podniecenia. Pocałował delikatnie i Blaze mógł poczuć jak jego języczek prosi o wstęp do ust.

Rozszerzył je, a Aphrodi brutalnie wtargnął do środka. Zaczął oplatać jego język aż postanowił odwzajemnić pocałunek.

Języki tańczyły ze sobą nawzajem walcząc o dominację i wyprawiając cuda. 

Po namiętnym pojedynku Axel przeniósł się z powrotem na szyję. Mogłoby się wydawać, że tam jest mu najlepiej. Całował i lizał niczym kotek bladą skórę Aphrodiego. Szczególnie po jego bliźnie. Serce Afurko biło jak opętane, a klatka piersiowa też unosiła się niespokojnie w górę i w dół. Wyglądał jak króliczek, który próbuje się wyrwać.

Niespodziewanie i ku niezadowoleniu Aphrodiego Axel przestał i zdjął koszulkę (tą mokrą), więc Afurko zrobił to samo.

Kontynuując, Axel od razu złapał blondyna za krocze tak, że ten się odgiął w tył. Przesuwał rękę w górę dotykając brzucha, dodał drugą rękę. Zbliżał się niebezpiecznie blisko do sutków gdy w końcu ich dotknął.

Aphrodi zawsze podczas takich przyjemności wydaje z siebie dziwne dźwięki. Nie kontrolując się miałknął.

Oddech chłopaka na jego ciele...jego dotyk...

Blondyn miał w głowie pustkę przerywaną falami rozkoszy. Ostatnie miesiące spędzone razem były najszczęśliwszymi w jego życiu. Dzieciństwo pozbawione miłości zostało nadrobione uczuciem jakim darzył Axela, a on jego. Czuł się jak najszczęśliwszy człowiek na ziemi. Tylko dla czego chciało mu się płakać?

Blondynowi robiło się mokro w oczach i ścisnęło go w gardle. Odpływał wraz z rozkoszą jaką dawał mu Axel, ale także czuł smutek. Po głowie chodziła mu piosenka, którą słyszeli dzisiaj w radiu

  When everyone you thought you knew,
Deserts your fight, I'll go with you.
You're facing down a dark hall,
I'll grab my light, and go with you.

I'll go with you...  

Aphrodi otrząsnął się dopiero gdy Axel zaczął mu rozpinać spodnie. Jęknął gdy dotknął dłonią jego bokserek. Czuł jego dotyk na swojej męskości. Wraz ze łzami odpływał w krainę rozkoszy i szczęścia.

Do tego Axel zaczął wymawiać dwa słowa, które w głowie blondyna odbijały się echem niczym dzwon.

- Mój Affo...Mój Affo...Mój Affo...Mój Affo...Mój Affo...

Nawet nie zauważył, gdy leżał nagi na łóżku.

- Axel ja... - białowłosy położył się obok Afuro, który coś mamrotał pod nosem. Wyglądał tak uroczo...zsunął ręką do jego krocza gdzie spotkał się z ręką Terumiego.

- Spokojnie...nie spotkaliśmy się po to by o sobie zapomnieć - złapał za jego członka i zaczął poruszać ręką w górę i w dół.


Boski ogień || Inazuma Eleven YAOI [TRWA KOREKTA]Where stories live. Discover now