𝐂𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐈𝐈

Zacznij od początku
                                    

— W takim razie chodźmy, zanim Penelopie zacznie Cię szukać - Poulter ruszył w stronę drzwi wyjściowych, otworzył je i spojrzał wyczekująco na Thomasa.

Książę wraz ze swoim przyjacielem, wyszli z pomieszczenia i migiem pobiegli w stronę wyjścia. Słysząc nadchodzące kroki szpilek, przyśpieszyli swoje tempo. Przebiegli przez cztery korytarze, przez co każde z nich zaczęło dyszeć. Gdy tylko znaleźli się przy tym dodatkowym wyjściu, natychmiast przez nie wybiegli. Z radości skakali w duchu, nie widząc żadnych fotografów. Thomas szybko i zwinnie wyciągnął kluczyki od czarnego mercedesa, znajdującego się paręnaście metrów od nich. .Blondyn okrążył samochód, a następnie wsiadł na miejsce kierowcy. Koło niego zasiadł jego przyjaciel, który w GPS wprowadził współrzędne dotyczące miejsca spotkania z ich najlepszą przyjaciółką. Brodie odpalił silnik, naciskając stopą w odpowiedni pedał i ruszył pojazdem w wyznaczoną wcześniej trasę.

Przez cały ten czas spoglądał na poruszające się krajobrazy Hollywood, oraz ludzi którzy byli albo zabiegani, albo bardzo szczęśliwy. Z powodu dalekiej odległości nie mógł zobaczyć, czy dany uśmiech jest naprawdę szczery czy też, całkowicie fałszywy. Bardzo chciał wierzyć w to, że ktoś może poczuć, to najpiękniejsze uczucie, ale trudność jaka się z tym mierzyła była niezmierna. Zastanawiając się na tym, przypomniał sobie słowa bruneta poznanego nad jeziorkiem.

Każdy ma gdzieś swoją skrzynkę szczęście - Tylko trzeba ją znaleźć i otworzyć.

Uśmiechnął się pod nosem, co nie umknęło jego ciekawskiemu kompanowi. Mimo to Thomas tylko wzruszył ramionami.

***

Poczuł cudowny zapach pieczonej szarlotki, która już od wejścia do kawiarni, potrafiła nieźle zawrócić w głowie. Szarlotka, była ulubionym ciastem jego mamy zanim, ich świat wywrócił się do góry nogami. Jednak Thomas, wciąż mając nadzieję na kolejny posiłek z mamą, za każdym razem zamawiał ją. Czuł wtedy że jest, jakaś nadzieją na powrót do starych czasów lecz, coraz bardziej w to wątpił.

— Nie rozumiem dlaczego za każdym razem, zamawiasz to ciasto skoro, praktycznie zawsze zjesz może z dwa kęsy — stwierdziła niska ciemnowłosa, przyglądając się deserowi przyjaciela.

Chłopak nic nie odpowiedział. Wydawało się, że nie był pewny czy chce wyjawić im ten sekret. Co prawda, rozmawiał z przyjaciółmi którym bardzo ufał, jednak czuł że, nie chcę im mówić dokładnych szczegółów z jego życia. Miał wtedy wrażenie, że jest na jakimś idiotycznym przesłuchaniu, albo wywiadzie, gdzie wszyscy musza wszystko wiedzieć. Nienawidził tego uczucia, dlatego d zlewająco machnął ręką.

— Thomas? — zapytała Kaia zmartwiona jego chwilowym wyłączeniem. — Wszystko w porządku?

— Tak — potwierdził szybkim kiwnięciem głowy. — Po prostu się zamyśliłem... — dodał skrepowany swoim zachowaniem.

— Czyżbyś, myślał o swoim nowym znajomym? — Will podpytał sarkastycznie, co wzbudziło ciekawość błękitnookiej z fioletowym ombre.

— Czekaj? — rozkazała, dokładnie analizując każde słowo swojego poprzedniego rozmówcy. — Poznałeś kogoś? — Odpowiedzią na jej pytanie były rumieńce na policzkach blondyna, który speszony wzrokiem poleciał, na swój aktualny deser. — Opowiadaj i to zaraz. — poleciła, chcąc poznać wszystkie szczegóły.

— Nie ma co opowiadać — wyszeptał pod presją znajomych. — Poznałem go wczoraj nad jeziorkiem i tylko trochę rozmawialiśmy. — Nazywa się Dy... — ciemnooki nie zdążył skończyć, gdyż do kafejki wszedł O'Brien z ciemnowłosą dziewczyną.

Przyglądał się im dłuższą chwile. Brunet widocznie, to wyczuł, obracając się w jego stronę. Thomas zawstydził się, widząc że Dylan z wielkim uśmiechem, puszcza mu oczko. Czuł się zażenowany że, został zdemaskowany.

Mój Książę →Ɗуℓмαѕ → ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz