- A zepsułeś, trzeba było szybciej. - mruknął, zirytowany.
- Czyżbyś czekał na jakiś wspaniały epi... Łoo! - zakrzyknął, spostrzegając jego nowy kolor włosów. Był pomarańczowy, ale nie ognisty. Prędzej przypominał rudobursztynowy, taki jak wyłupiaste ślepia czaszki z jego naszyjnika.
- Podoba ci się? - spytał nieśmiało. Stwierdził, że z jego ust i to jeszcze w takim tonie zabrzmiało bardzo głupio. Uśmiechnął się nieznacznie, kryjąc swoje zażenowanie. Victor obserwował go, analizując zmianę. Fryzura była teraz delikatniejsza, mniej wyrazista, jakby jego czerwień wypłowiała. A dodatkowo zlewała się z jego oczami.
- Ładnie. - odpowiedział zdawkowo, nieświadomie stwierdzając to samo co Katsuki. - Tylko czemu tak chowasz swoje oczka?
- To znaczy? Zaczesuję włosy tak samo. - uniósł brew, bagatelizując urocze zdobnienie.
- Chodzi mi o to, że się teraz zlewają.
- Czyli jednak ci się nie podoba... - westchnął, spuszczając głowę.
- Nie, Yuuri. Masz zaskakującą zdolność zmieniania znaczenia każdej wypowiedzi. - złapał go za kurtkę, zasłaniając jego dość głęboki dekolt. - Jest w porządku, okej?
Ugiął kolana, by spojrzeć mu w oczy z jego wysokości. Katsuki uśmiechnął się, wciąż trzymany za skórzany materiał. Nie rozumiał, dlaczego zaczęło mu zależeć na opinii tego studenta. Zupełnie jakby był gotów zmienić wizerunek z buntownika na lizusa tylko po to, by mu się przypodobać.
Ale co by z tego miał?
- Okej... - przysunął się bliżej do jego twarzy, nie do końca wiedząc, co tak naprawdę chce zrobić. Może zobaczyć to piękne niebo jeszcze dokładniej?
- Pierwszy raz widzę jak się smucisz. - powiedział, bez najmniejszego zawahania przytulając go do siebie. Yuuri pierw był w dużym szoku, jednak zaraz objął go mocno, stając na palcach, by mógł ułożyć głowę na jego ramieniu.
- Bo krótko się znamy... - szepnął prawie do jego ucha.
Victor zdawał się być wręcz rozczulony. Nie spodziewał się, że ubierający się na czarno, czasem nawet malujący kredką oczy gówniarz okaże się wrażliwy. A bodźcem jest taka głupota jak włosy. Nikiforov wykorzystując przewagę w formie wzrostu wyprostował się, unosząc chłopaka w powietrze.
- Hej! Puść mnie! - krzyknął, łapiąc go mocniej za szyję. Dla przechodzących ludzi wyglądało to niemal uroczo - jak ojciec z synem.
Jak Yuuri synem był, tak Victor ojcem chyba nie...
- Bo co? Uderzysz mnie? - zakpił, zsuwając ręce nieco niżej.
- Tak, bo czasem trzeba zmienić priorytety. Nawet jeśli buźkę masz nadal ładną. - odpowiedział z lekką ironią.
- Wiesz co? Chyba dostałem olśnienia. Wyszedłeś od fryzjera przed chwilą, prawda? - spytał, spoglądając w nadal piękne i wyraziste tęczówki.
- Taak. - przeciągnął, oblewając się rumieńcem. Zaczął się śmiać, momentalnie porywając tym starszego. Schował twarz w zagłębienie jego szyi i już mu nie przeszkadzało, że unosi się w powietrzu. W tych ramionach? Victor cieszył się z jego reakcji. Poznawał w końcu trochę innego Yuuriego, który wcale nie był taki zgryźliwy i nieprzyjemny na jakiego wyglądał. I wcale nie był straszny, wbrew powszechnej opinii.
🍊
Nikiforov wylądował na uczelni. Niestety, bycie studentem zobowiązywało. Chciał odprowadzić Yuuriego do domu, nie zdając sobie sprawy, że powinien być jeszcze w szkole, jednak nastolatek nie zgodził się, zbywając go wymyślonymi na prędko kłamstewkami.
CZYTASZ
Week To Week 》Tęczowy Challenge Yuri!!! On Ice ✔
FanfictionDzień taki jak zwykle, słoneczny, spokojny, rutynowy. Ani trochę nie zapowiadał początku większej historii. Bo przecież ludzie mijają się na ulicach cały czas. Opowieść o zbuntowanym nastolatku i chłopaku, który spytał go o godzinę. Obaj z nich, ba...
2. Orange
Zacznij od początku