Kiedy zjawił się kelner, Laura od razu wdała się z nim w poufałą pogawędkę, kompletnie ignorując obecność Piotra, który zniecierpliwiony począł bawić się sztućcami, jak zwyczajny prostak, którym oczywiście był, co Laura dała mu odczuć z całą siłą, przeszywając go zimnym spojrzeniem. Dłoń młodego mężczyzny pod tym spojrzeniem natychmiast znieruchomiała. Zagotował się w środku. Wściekł się na uprzejmą i jakby bezosobową obecność kelnera, który w milczeniu oczekiwała na dalsze instrukcje. Piotr przełknął ślinę i złożył zamówienie. Kiedy kelner dyskretnie się oddalił, Laura rozpoczęła przesłuchanie. Młody mężczyzna próbował ją przekonać, że te kobiety poznał dużo wcześniej, ale kiedy trafił na Laurę, to od razu wiedział, że ona jest tą jedyną. Nie mógł jednak, nie raniąc tamtych kobiet, zerwać z nimi znajomości ot tak. A on nie chciał nikogo ranić. Był winien tamtym kobietom przynajmniej jedno, no może dwa pożegnalne spotkania.
— One były wyłącznie opcją zapasową na wypadek, gdybym nie trafił na ciebie... — Piotr po omacku poszukiwał słów mogących odczarować zły nastrój Laury, który był tylko stanem przejściowym, czymś bardzo charakterystycznym dla kobiet. Piotr był święcie przekonany, że istnieje określona sekwencja słów, która pozwoliłaby mu na powrót zjednać sobie Laurę.
— Zrozum kochanie, spotykałem się równocześnie z wieloma kobietami wyłącznie dlatego, aby w jak najkrótszym czasie przeczesać jak najrozleglejszy teren, maksymalizując tym samym prawdopodobieństwo odnalezienia właśnie ciebie, tej jedynej. Przecież to takie proste i logiczne.
I właśnie takim wydawało się to tłumaczenie Piotrowi. Ścisłość i racjonalność powyższego wywodu tak go zachwyciła, że nie był w stanie powstrzymać uśmiechu autentycznego zadowolenia. Laura tylko czekała na taki moment; wszystko miała już wcześniej przemyślane. Widziała podobną scenę w jednym ze swoich ulubionych filmów. Zadowolona gęba Piotra podziałała na nią jak katalizator reakcji chemicznej. Podniosła się gwałtownie, nieomal nie przewracając krzesła, chwyciła szklankę z wodą i jeszcze przed przystawkami chlusnęła jej zawartością prosto w twarz mężczyzny. Wyszła, nim oprzytomniał. Serce trzepotało w jej piersi jak oszalałe. Znała to i uwielbiała. Właśnie dla podobnych uniesień żyła. Czuła się jak w filmie, a nawet lepiej, gdyż wszystko działo się przecież naprawdę, dotykało jej osobiście. A ona upajała się owym dotknięciem. Wewnętrznie była rozśpiewana.
Po raz ostatni powróciła do hermetycznego apartamentu, który obrzydł jej doszczętnie. Jutro przeprowadza się do uroczego mieszkanka na poddaszu, które wynajęła wspólnie z nową koleżanką z pracy, młodziutką studentką architektury, dorabiającą do studiów pracą w butiku. Laura oszczędnie przywitała się z Ritą, która przybyła kilka godzin wcześniej, aby odebrać klucze i przejąć mieszkanie. Dziewczyna nie miała ochoty wdawać się z tą kostyczną kobietą w długie rozmowy. Wyminęła ją i zamknęła się w sypialni. Tam pozwoliła sobie na łzy, gdyż targały nią silne emocje.
Życie jednak potrafi być tak elektryzująco piękne.
*
Rita rozejrzała się po białym pudełku mieszkania. Wzdrygnęła się, widząc przebrzydłe bibeloty, które Laura rozsiała po całym wnętrzu. Cudownie biała przestrzeń została skażona przez jej blond-obecność. Rita warknęła, ale szybko dała sobie z tym spokój. Kilka najbardziej koszmarnych drobiazgów, jak choćby porcelanowy Pierrot, zgarnęła do pudła stojącego pod ścianą, po czym rozsiadła się w salonie.
Laura z impetem weszła do mieszkania, ale ledwie raczyła przywitać się z dawną koleżanką, niedorzecznie (przynajmniej według osądu Rity) czymś podminowana zamknęła się w sypialni. Takie zachowanie nawet zaintrygowało Ritę. Nasłuchiwała. Zza zamkniętych drzwi dochodziły ją dziwne dźwięki: coś jakby szloch, głębokie westchnięcia, a nawet ciche jęki. Rozbawiło to Ritę. Na powrót rozsiadła się w salonie i puściła wodze erotycznej fantazji. Na przykład mogłaby wejść do sypialni, aby przygarnąć do siebie wyraźnie czymś rozpaloną Laurę. Mogłaby ją rozebrać do naga i przyjrzeć się uważnie, czy czasem na powierzchni dziewczęcia nie znajdują się jakieś poważniejsze rysy albo zadrapania, a następnie wylizać do czysta wszystkie różowawe intymne zagłębienia.
CZYTASZ
JA-MI-MOJE
SpiritualTytuł nie mówi wszystkiego... Ruina. Matka mi nigdy na nią nie pozwoli. Przynajmniej dopóki przynależę do jej domowego inwentarza, do jej rodowej zastawy. Dopóki jestem jej ulubionym bibelotem. Nie. Ona każe mi nazrywać śliwek na przetwory, kompot i...
Rita Część IV - odc. 4
Zacznij od początku