- Tak, to prawda co powiedziała moja narzeczona. Tak chłopcze. Teraz jesteśmy rodziną. Ale pamiętaj, na lekcjach nie będzie żadnych ulg. - powiedział Severus kwaśno krzywiąc wargi

- Nie wracam do szkoły na siódmy rok. - powiedział cichutko avadooki

- Jak to nie wracasz? Musisz skończyć szkolę. Teraz gdy Petunia zrzekła się prawda do opieki nad tobą , prawo to obejmuje następny krewny lub krewni. Gdyby Syriusz Black nie zginął w ataku na Ministerstwo to on objąłby prawo do opieki nad tobą. Jednak w obecnej sytuacji prawo to przysługuje Narcyzie Black ponieważ, tylko ona z pozostałych Black'ów jest adekwatnym opiekunem. Teraz stając się twoim wujem, to również automatycznie i ja nabieram tego prawa. - powiedział Snape

- To ciotka Petunia zrzekła się prawa do opieki nade mną? Kiedy to się stało? Nic nie wiedziałem. - powiedział zdziwiony Harry

- Zrobiła to na początku tych wakacji. Było najbardziej głupie posunięcie z jej strony. A dobrze wiedziała od Albusa, o tarczy stworzonej przez magię krwi twojej matki. Nic nie wiedziałeś ponieważ, dokumenty zostały ukryte przez Kingsley'a. To on się między innymi takimi sprawami zajmuje. Dobrze, że cię szybko stamtąd zabraliśmy. Byłeś narażony na atak Riddle'a jeszcze bardziej niż byś przypuszczał. - odpowiedział Severus - Co nie znaczy, że zmieniając temat nie odpowiesz mi na poprzednie pytanie a propos szkoły. - dodał opierając się o oparcie krzesła

- Profesor Dumbledore powierzył mi dokończenie pewnego zadania. Zacząłem je razem z Dyrektorem, ale tuż przed swoim odejściem, nakazał mi je dokończyć. - odpowiedział Harry - Jednak nie mogę powiedzieć co to za zadanie.- dodał szybko nie zdając sobie sprawę, że powoli przechodzi do zwracania się na ,, ty " do Snape'a

- Nie musisz mi mówić. Wiem na czym ono polega. Dumbledore'a na pewno powiedział ci czym są Horkruksy. Mam rację?- powiedział Mistrz Eliksirów

Harry zdziwił się. Snape powiedział to tak otwarcie jakby wiedział o tym od początku.

- To pan wiedział? Znaczy... Jak mam się ...- powiedział nieco speszony chłopak

- W zależności od sytuacji. W szkole lub gdzieś gdzie wymaga tego sytuacja tak jak zawsze profesorze lub teraz dodatkowo dyrektorze. Natomiast poza szkołą oficjalnie i prywatnie możesz mówić wuju, wujku lub po prostu po imieniu, jak ci bo wygodniej. I tak , wiedziałem o tym. Ale nie mogłem ci powiedzieć, zanim Albus nie odejdzie. Taki był jego plan. - odpowiedział Severus

Obaj chwilę milczeli, jakby się nad czymś zastanawiali.

- To ty skrycie się mną opiekowałeś w szkole? I nie pozwoliłeś żeby mi się coś stało? Prawda? To dlatego widziałem ciebie za każdym razem, kiedy budziłem się w skrzydle szpitalnym po wypadkach? - zapytał Harry

- Tak. To ja miałem na ciebie cały czas oko. Dlatego gdy wybuchło całe zamieszanie z twoim udziałem w Turnieju Trójmagicznym, sprzeciwiłem się jako pierwszy. Bałem się o ciebie wtedy. Turniej Trójmagiczny to nie byle jaki zawody i nie przelewki. - odpowiedział Severus

- Tylko dlatego. Dlaczego się o mnie tak martwiłeś, skoro nienawidzisz mnie tak samo jak mojego ojca, James'a? - spytał zamyślony czarnowłosy

- Nie nienawidzę cię Harry. To prawda, że z twoim ojcem się nienawidziliśmy. Ale to było w szkole, kiedy mieliśmy pstro w głowach. Po skończeniu Hogwartu, gdy dołączyłem do Zakonu Feniksa, pogodziłem się z James'em. Tak samo pogodziłem się z Remusem i Syriuszem. Twoją mamę znalazłem od dzieciństwa. Ja i Lily przyjaźniliśmy się. Do samego końca kochałem twoją mamę. Kochałem ją jak siostrę, której nigdy nie dane mi było mieć. - powiedział Snape zamyślonym tonem - W tamtą feralną noc, gdy zginęli twoi rodzice, byłem tam jakiś pierwszy. Syriusz nie mógł, bo Dumbledore wysłał go na jakąś misję dla Zakonu. Przez śmierć Lily moje serce pękło. Byłem zrozpaczony. Myślałem, że ciebie również ten skurwiel zabił. Jednak kiedy usłyszałem twoje ciche łkanie, moje serce zaczęło się zrastać. Och Harry. Wtedy przysiągłem, że się tobą zajmę, że będę się tobą opiekował. Ale kiedy Albus powiedział, że zabiera cię do Petunii ponieważ, w pierwszeństwie opieka nad tobą jej przysługuje ..... Moje serce pękło po raz drugi. Błagałem go choćby o to, że gdy Petunia nie sprosta temu lub skrzywdziłaby cię, to ja byłbym twoim opiekunem. Na to się zgodził. Niestety Dumbledore był przez lata tak przekonany, iż ona dobrze cię wychowuje, że o tym zapomniał. Nawet nie reagował gdy mu mówiłem kiedy czułem , że coś było nie tak. - dopowiedział nieco jakby rozgoryczony wspomnieniami

Harry słuchał uważnie, tego co mówi Snape. Był bardzo zdziwiony tym co usłyszał. Pierwszy raz w życiu widział Mistrza Eliksirów tak bardzo pozbawionego swojej maski wiecznego dupka. To była pierwsza ich normalna i tak szczera rozmowa.

- Czyli ta cała nienawiść do mnie nic nie znaczyła? To było tylko na pokaz? Boże, jak mogłem być tak głupi i słuchał wszelkich oskarżeń o teorii spiskowych Ronalda wobec ciebie. Jak mogłem w to powoli wierzyć. - powiedział cicho Avadooki przymykając oczy

Harry siedział z podciągniętymi kolanami do siebie myśląc, że Snape tego nie słyszał. Był tak zamyślony, że nie zauważył jak spod jego przymkniętych oczu potoczyło się kilka niespodziewanych łez. Nie wiadomo było konkretnie jakich, ale z pewnością były łzami radości, że jego marzenia o krewnych, którzy się nim dobrze zaopiekuje, ziściło się. W pewnym momencie Harry poczuł jak na łóżku miejsce obok niego ugina się. Po chwili jednak poczuł jak ktoś go mocno przyciąga do siebie, gładzi jego rozczochraną, czarną czuprynę i ociera łzy z policzka. Zrozumienie kto go obejmuje nocnym ojcowskim uściskiem, zajęło mu to kilka sekund. Nie mógł uwierzyć w to, że robił to sam Snape. Jednak było mu tak dobrze, że pozwolił trzymać się w tym objęciu i sam jeszcze mocniej wtulił się w mocne ramiona Mistrza Eliksirów.

Sevmione - Miłość po wiekiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz