- Oh, haha, Ashton. Chodziło mi bardziej o to, że weekend się kończy i niedługo mamy tą wycieczkę szkolną - powiedział Michael, opadając na fotel.
Nagle, Luke usiadł prosto, szybko, jak błyskawica, powodując, że podskoczyłem, kiedy zaskoczył mnie i pozostałych. Podniosłem brew.
- Dlaczego jesteś taki nerwowy? - wybełkotał Calum, odnosząc się do pionowej postawy Luka.
- Ta wycieczka. Przypomniało mi się, że miałem wam powiedzieć, że najwyraźniej ktoś zmarł tam w tamtym miesiącu.
- Ludzie cały czas umierają w wielu miejsach, Luke. Dlaczego to robi różnicę? - powiedziałem, całkowicie zdezorientoany. Zastanawiałem sie, dlaczego to ma znaczenie.
- Słyszałem o tym! - krzyknął Calum, wtrącając się w rozmowę - To nie wygląda na naturalną śmierć. Najwyraźniej byli w tych małych ruinach jednego z budynków na osiedlu. Człowiek został znaleziony martwy w jakimś miejscu, gdzie jakiś wojownik podobno zmarł tysiące lat temu.
Michael wybuchnął śmiechem, jednak był to bardziej 'przestań gadać takie głupoty' śmiech niż 'to jest śmieszne'.
- Naprawdę wiesz, jak mnie rozśmieszyć, Calum. To jest największy stek bzdur, jaki w życiu słyszałem. Dobrze, ktoś mógł tam umrzeć, ale jestem pewien, że to było całkowice naturalne, jak zawał serca, raczej nie jak straszny duch wojownika, który zamordował go.
- Nie miałem na myśli, że to wojownik go zamordował!
- Dobra, chłopaki, spokój. Muszę się zgodzic z Michaelem. To brzmi trochę niedorzecznie. Mogę sie założyć, że to jest całkowicie dobre, pojechanie do tego miejsca - dodałem.
- W takim razie, dalej, Ash. Skoro jesteś taki pewny, kiedy dojedziemy, pójdziesz do ruiny i sprawdzisz jak całkowicie dobre są - powiedział Calum, zupełnie nie zdając sobie sprawy, że według tego, co mówi, wysłal mnie na śmierć.
- Więc, jeśli to prawda, w co wierzysz, zasadniczo wyzwałeś mnie, abym popełnił samobójstwo - ruknąłem, zdezorientowany.
- Oh, tak. Słuszna uwaga. Calum, o co ci chodzi? Nie rób tego. Lepiej być bezpiecznym. Ja się w to nie mieszam - oświadczył Luke.
- Wiesz co? Zamierzam pójść. Jestem pewien, że to bezpieczne. Michael pójdzie ze mną. Tak, pójdziemy razem, więc będzie mógł się upewnić, że nie jestem martwy - powiedziałem; zawsze odpowiadałem na wyzwania.
- Naprawde nie powinienem wyzywać cię, żebyś tam poszedł! Ashton, nie rób tego. Nie chce mieć jednego martwego przyjaciela, kiedy mogę mieć dwóch żywych! - odpowiedział Calum, zanim zadzwonił dzwonek.
- Stajesz się trochę niedorzeczny, Cal - powiedział Luke, kiedy Michael otwierał drzwi i płacił za pizzę.
- Ashtonowi nic nie będzie. Nie wycofa się z tego, tak swoją drogą - mruknął Micheal, kiedy zamknął drzwi i zaczął rozdawać nam pizzę.
- Niech lepiej tak będzie. Potrzebujemy go, jeśli chcemy dać ten koncert, pamiętacie? Nie możemy być 5SOS bez perkusisty, a poza tym to nigdy nie byłoby to samo bez niego - wykrzyknął Calum.
- Pochlebiasz mi, ale nic sie nie stanie - powiedziałem, zanim podniosłem głos - Harry, pizza już jest.
Michael wręczył nam pizzę, zaraz potem Harry praktycznie zeskoczył ze schodów. Klapnął na dywan, kiedy reszta z nas nadal siedziała na kanapach.
- Więc, Harry, czy słyszałeś o śmierci... - zaczął Calum, ale Luke zatrzymsł go, uderzajac go w ramie naprawdę mocno.
- Przestań opowiadać moiemu bratu głupie historie, Calum - powiedziałem, odganiajac moje włosy z mojej twarzy i wziąłem kolejny kawałek pizzy.
- Chcę wiedziec - jęknął Harry.
Oh, dobra robota, Calum, pomyślałem.
- Nie, nie powiem ci. Poza tym, to są bzdury.
- Ale...
- Nie.
- Nie jesteś zabawny, Ashy.
Reszta zaczęła się śmiać. Zgaduję, że to przez przezwisko, jakim nazwał mnie Harry. Nazywał mnie tak wcześniej, ale nie miałem nic przeciwko. Do teraz, kiedy moi trzy kumple nie mogli opanować śmiechu.
- Chłopaki - wymamrotałem, kiedy oni nadal chichotali, jedząc pizzę.
Ashy, kochanie, czy mógłbyś podać mi ketchup? - powiedział Michael, podnosząc głos i mrugajac swoimi rzęami.
- Wypchaj się, Mike.
- Oj, czy Ashy jest zawstydzony? - mruknął Luke, szczypiąc mój policzek, zanim odepchnąłem jego rękę.
Żąchnąłem się, zanim skończyłem moją pizzę, czego byłem naprawdę bliski. Michael już skończył, Harry był w połowie swojej małej pizzy, a Calumowi i Lukowi zostało kilka kawałków.
- Hej, Ash. Zapomniałem ci powiedieć, że mamy mecz przeciwko szkole, której wszyscy nie lubimy i chciałbym, żebyś przyszedł - Harry pisnął.
- Oczywiście, że przyjdę. Jestem pewien, że chłopcy również postarają się i przyjdą. Prawda, chłopcy?
Wszyscy skinęli głowami i niedługo potem skończyliśmy nasze jedzenie. Harry wrócił na góre, żeby skończyć film. Michael zaczął przeglądać moje szafki, szukając ciastek, a Cake zaczęli brudzić dookoła. Jaki do cholery to był dzień?
CZYTASZ
Swapped Fate by mashton5sos
Teen FictionZawsze jest taka jedna osobą, której nie znosisz, z którą nie możesz się oswoić. Mogłabyś zrobić wszystko, żeby usunąc ją ze swojego życia i trzymać z daleka od wszystkiego. Ale co się stanie, jeśli te dwie osboy - perkusista w popularnym zespole i...
Rozdział 2
Zacznij od początku