- Twój chłopak najwyraźniej zapomniał języka w gębie, gdy cię zobaczył - odzywa się mama.

Podnoszę głowę i widzę jej szelmowski uśmiech. No teraz dopiero nawkłada sobie do głowy jakichś chorych idei.

- Pożegnaj się z Ianem. Będziemy w naszym pokoju. - Ashley przerywa naszą wymianę spojrzeń.

Niechętnie oddaję mu syna, który niemal od razu łapie Ashleya za krawat.

Kiedy zostaję sama w pokoju, dopiero dociera do mnie, że za drzwiami łazienki jest najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek spotkałam. I że za kilka chwil zjawimy się na przyjęciu jako para. Spotkam jego rodziców. Co sobie o mnie pomyślą? Co zrobią, kiedy dowiedzą się o Ianie? Bo wcale nie zamierzam ukrywać prawdy o moim życiu.

Podnoszę głowę, kiedy na progu łazienki staje Jason. O ja pierdolę.

Jego reakcja na mnie kiedy wszedł do pokoju, to nic. Moja reakcja na jego widok teraz, to jest coś. Wielkie oczy? Są. Czerwona twarz? Jest. Łomotanie serca? Jest. Drżenie rąk? Jest. Brak tchu? Jest. Ślina płynąca z kącika ust? Tego nie wiem na pewno, ale wydaje mi się, że jest.

Trudno jednoznacznie powiedzieć co się w tej chwili dzieje z moim ciałem. Na pewno jestem w szoku, że mężczyzna może tak dobrze wyglądać. To znaczy widziałam w telewizji celebrytów tak wyglądających, ale nigdy na żywo. Jezu, mieszkam w Ilford Lake! W miasteczku, gdzie diabeł mówi dobranoc... Dobra, może nie jest aż tak źle, niemniej jednak brakuje naszym facetom takiego stylu. Nie potrzebują tak wyglądać.

Jason jest ubrany w białą koszulę, z rękawami podwiniętymi do łokci, co uwidacznia jego fantastyczne przedramiona. Do tego założył granatową, zapinaną na cztery guziki, dopasowaną kamizelkę w cienkie, trochę jaśniejsze od tła, paski i garniturowe spodnie takiego samego koloru. Do tego czarne sztyblety. Na nadgarstku ma czarny zegarek, na pewno super drogi, jak i cały jego ubiór.

Cały. Jest. Kurde. Drogi.

- O cholercia. - Wypuszczam z płuc powietrze, które nawet nie wiedziałam, że trzymam.

Jason bosko się uśmiecha i podchodzi do mnie. Kiedy kładzie dłonie na moich biodrach, przez moje ciało przechodzi dreszcz. Czuję fantastyczny zapach jego perfum i zaczyna kręcić mi się w głowie.

- Vivi, wyglądasz pięknie - mówi cicho Jason, przesuwając nosem po moim policzku aż do ucha.

- Mmm - mruczę. - Ty też... wyglądasz... cudownie... - wzdycham.

Jason spogląda mi w oczy, po czym pochyla się i delikatnie mnie całuje prosto w usta. Przy nim dzieją się ze mną rzeczy, których nie rozumiem i których nie potrafię nazwać. Mam ochotę zaufać mu i oddać mu się cała i tylko ostatkiem sił się przed tym powstrzymuję.

Owszem, jego pocałunki są przyjemne. Tak jak teraz. Moje dłonie same wędrują na jego przedramiona, ramiona, po czym palce splatają się na karku. Opuszkami gładzę jego skórę i krótkie włosy a Jason przyciska mnie do siebie, bo chyba bardzo chce, żebym poczuła co tak naprawdę o mnie myśli. Czując jego twardą męskość, wydaję z siebie cichy jęk prosto w jego usta i odrzucam głowę do tyłu, dając mu dostęp do szyi. Jason nie czeka ani chwili dłużej i przesuwa wargami po mojej szyi, aż do ucha, gdzie delikatnie przygryza jego płatek.

Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Mój biust jest dwa razy cięższy niż zwykle, kolana mam jak z waty, a majtki kompletnie mokre. Jak mam w takim stanie gdzieś iść?!

- Ooo, kurwa! - syczy Jason i odrywa się ode mnie. - Vivian, musimy przerwać i to już, bo inaczej z imprezy nici.

W mojej głowie zapala się lampka. A może to jest sposób, żeby ominąć to wyjście?

RapsodiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz