Zasrana Hydra w tym jednym się postarała.


✽✽✽


— Nie musisz wstawać — oznajmiłam mężczyźnie następnego ranka, kiedy szykował się do drogi. — Jak się okazało, muszę dotrzeć tam drogą lądową. Prawdopodobnie pomyliłam klatki schodowe, dzisiaj sprawdzę tą właściwą — wyjaśniłam, nakładając buty. — Chciałabym, żebyś tu został — dodałam, widząc jak mężczyzna chce coś powiedzieć.

— No weź — stanął nade mną. — Mogę pomóc.

— Oczywiście, że możesz. Jednak pamiętaj o tej bandzie półgłówków, którzy gonili mnie przez dwie godziny. Nie chciałabym, żeby coś ci się stało, dlatego proszę, abyś został tutaj — chwyciłam dwa pistolety, które wsadziłam za pasek spodni, karabin przewiesiłam przez ramię, a dwa wysuwane noże włożyłam do kieszeni kurtki.

— Nie martw się, Sipho. Nic mi nie będzie — mrugnęłam do niego porozumiewawczo.

— Jakoś mnie nie przekonałaś — pokręcił głową, uważnie mi się przypatrując.

— Nie masz się o co martwić. Zaczekaj tu na mnie, wrócę jutro.

— Jutro? Żartujesz sobie że mnie? — czarnowłosy chwycił mnie za przedramię, zmuszając tym samym, abym na niego spojrzała. — Martwię się o ciebie, Elizabeth. Nie działaj pochopnie.

Zmrużyłam groźnie powieki, przyglądając się mu uważnie.

— Spokojnie. Nie jest to moja pierwsza misja. Plan budynku mam wyuczony na pamięć, a ludzi wychodzących i wchodzących z niego wspólnie liczyliśmy przez dwa dni — odsunęłam się od niego. — Im szybciej to zrobię, tym szybciej wrócisz do domu.

Idąc w stronę miasta, zgarnęłam z ziemi plecak, w którym znajdowało się trochę jedzenia, woda i amunicja.

— Ciekawe tylko, czy ty wrócisz tam ze mną — mruknął Sipho pod nosem, zapewne myśląc, że go nie słyszę.

Spokojnie, tą możliwość również wzięłam pod uwagę.


✽✽✽


Odpadająca pomarańczowa farba, uchylone drewniane okiennice, były rzeczami, które pojawiły mi się przed oczami. Rzekomo klub strzelecki, w którym udzielał się Blue Norman. Opatuliłam się szczelniej czarną kurtką, rozglądając po opustoszałej ulicy.
Nie podobało mi się to, jednak nie mogłam dłużej odwlekać akcji.

Wyszłam zza bloku, zmieniając swoją postać na niewidoczną dla oka i przeszłam przez drewniane drzwi, czemu towarzyszyło mrowienie na całym ciele. Znalazłam się w wąskim korytarzu z zieloną tapetą na ścianach. Po obu stronach wejścia stało dwóch strażników w czarnym stroju.

Nie widziałam broni, jednak dałabym sobie rękę uciąć, że byli uzbrojeni po zęby. Po obu stronach korytarza znajdował się rząd drewnianych drzwi. Przewróciłam oczami, w duchu przeklinając ich ilość.

Kołysząc się na stopach w przód i tył, zamknęłam oczy, starając skupić się na "liniach", pokazanych mi kiedyś przez Wonga.

Idąc ich śladem, wytypowałam te, które najbardziej przypominały mi energię Blue, którą odczułam przy pierwszym spotkaniu. Niebieska nić przechodziła przez ostatnie drzwi po prawej, więc niewiele myśląc, poszłam jej śladem.

𝐃𝐄𝐀𝐃𝐋𝐘 𝐅𝐀𝐋𝐋Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz