— A jak długo pracujesz z Machonym? — Postanowiłam drążyć temat dalej, nie zwracając uwagi na rzucane w moją stronę pytania.
Twarz kobiety spoważniała, wyrażając jednocześnie zdziwienie i przerażenie. Personel doskonale wiedział, że ja i Erick mamy ze sobą na pieńku. Emma chciała się zachować lojalnie wobec starszego stażem medyka. Ja nie zamierzałam jednak dać za wygraną. Starsza kobieta uwielbiała pikantne ploteczki, wiedział o tym każdy pracownik szpitala.
— Doktora znam od początku, odkąd pojawił się u nas. — Zdawkowo odpowiedziała, chwytając za klamkę drzwi.
— Pojawił? — udałam zdziwienie, próbując pociągnąć ją za język. Musiałam znaleźć sposób, aby zdradziła mi wszystko, co wie. Kobieta drgnęła, zatrzymując się na chwilę.
— No tak...zaskoczona twarz pielęgniarki, przybrała teraz wyraz zaciekawienia. — Doktor pracował wcześniej w szpitalu w Peterstown, po drugiej stronie stanu. — powiedziała niemal jednym tchem. Po chwili zdając sobie widocznie sprawę ze swojego faux-pas, pospiesznie zniknęła za drzwiami.
—Bingo! — Zapiszczałam w myślach. Znalazłam swój punkt zaczepienia. Nerwowo przerzuciłam kartę choroby Aoife Underwood, poszukując interesującej mnie informacji. Z pewnością widziałam już nazwę tej miejscowości. Metaliczny posmak krwi w ustach wyrwał mnie na chwilę z transu. Przetarłam ręką krew, która cienką stróżką pociekła z nosa. — Muszę przystopować z lekami, ostatnio zdarza mi się to coraz częściej. — Skarciłam się w myślach i z ogromnym podnieceniem powróciłam do studiowania karty, Byłam cholernie blisko! Czułam to!
Po chwili lektury wiedziałam już zdecydowanie więcej. Wszystko zaczęło układać się w logiczny ciąg. Machony pracował w szpitalu, w którym Aoife leczyła się w dzieciństwie. Czy dlatego ta dziewczyna nazwała go ojcem? Czy stąd brała się ich niezwykła zażyłość? Musiałam to wiedzieć! Moje podekscytowanie sięgało zenitu. Gęsia skórka w jednym momencie okryła całe ciało. Bezzwłocznie zagłębiłam się w dalszą lekturę. Karta odkrywała przede mną kolejne tajemnice przeszłości. Matka Aoife, Celeste także leczyła się w tej lecznicy. Serce mocniej zabiło. Kolejny ślad, którego tropem musiałam podążyć. Czyżby choroba dziewczyny była odziedziczona po matce? Szpital w Peterstown stał się dla mnie po dwakroć ciekawy. Pośpiesznie wpisałam nazwę w przeglądarkę internetową, chcąc znaleźć jakiś kontakt. Byłam gotowa jechać tam, choćby w tej chwili. To tam znajdowało się rozwiązanie. W ułamku sekundy przeglądarka wyrzuciła na ekranie efekty swojej pracy. Zadowolona z siebie upiłam łyk kawy. Strona prowincjonalnego periodyku Peterstown Dailly witała mnie z ekranu komputera. Odnajdując interesującą mnie informację, rozpoczęłam lekturę.
Szpital w Peterstown szczycił się ponad 100-letnią tradycją w sprawowaniu opieki nad osobami z zaburzeniami psychicznymi, swoją działalnością sięga bowiem od 1895 roku. — Szczycił się, co jest do cholery?! Zimny dreszcz boleśnie przeszył plecy.
Atuty szpitala to pięknie utrzymane tereny zielone, park, zadbane alejki spacerowe, boiska do gry w piłkę siatkową, nożną i koszykową, zapewniające pacjentom wspaniałe możliwości rekreacji i rehabilitacji na wolnym powietrzu. Niestety w 2010 roku zabytkowy budynek spłonął, w niewyjaśnionych do tej pory okolicznościach. Hrabstwo postanowiło nie remontować zniszczonej placówki. Większość pacjentów została przeniesiona.
Niech to szlag! Czy wszystko na tym świecie sprzysięgło się przeciw mnie? Uderzyłam pięścią w blat biurka. Gwałtowny ból przeszył nadgarstek. Ukryłam twarz w rękach. Chciało mi się wyć! Dłoń pulsowała boleśnie, jednak nie ona bolała najbardziej. Ból porażki był znacznie mocniejszy. Nie znosiłam go, nie byłam na niego zupełni odporna.
CZYTASZ
Dwa światy...
Mystery / ThrillerAoife jest dwudziestopięcio letnią kobietą, wydawałoby się, jedną z wielu które możesz spotkać mijaną codziennie na ulicy. Dziewczyna ma jednak w sobie coś, co odróżnia ją od innych...to głosy które po tragicznych wydarzeniach z dzieciństwa zagościł...
ROZDZIAŁ XI DŁUGA DROGA W DÓŁ...
Zacznij od początku