-Co?-zapytał bór na co jego żona wskazała głową na nas.
-Na serio nie wiecie?-zapytał zszokowany bóbr.
-Nie, my jesteśmy tu ledwo parę godzin.-powiedział Piotrek.
-To jest taki nasz...no... szef. W sensie król. Tak naprawdę on tutaj rządzi.-powiedział bóbr
Edmund odwrócił się i poszedł trochę dalej.
-Pewnie poszedł usiąść.-pomyślałam.
-Nie było go ładnych parę lat.-powiedziała Pani bobrowa.
-Ale wrócił i czeka na was wszystkich przy Kamiennym Stole.-powiedział Pan bóbr.
Zuza i Piotrek spojrzeli na siebie zszokowani.
-On czeka na nas?-zapytałam.
-Ludzie co z wami?!Co oni nawet o proroctwie nie słyszeli?-zapytał bóbr.
- No więc...-powiedziała Pani bobrowa.
-Dobra. Aslan wraca. Tumnus siedzi. Policja szaleje. Wszystko z waszego powodu.-powiedział bóbr.
-To nasza wina?-zapytała Zuzka.
-Nie wręcz przeciwnie to zasługa.-powiedziała Pani bobrowa.
-Uwaga cytuję"Gdy w Ker-Paravel, zasiądą na tronie dzieci człowiecze a każde w koronie, zło tego świata zostanie zgładzone"-powiedział Pan bóbr.
Spojrzałyśmy z Łucją po sobie. My jako władcy? Rodzeństwo jako zgodni władcy? Nie wierzę.
-To nie najlepsze rymy-powiedziała Zuza na co przewróciłam oczami.
- Nie ja zwariuje. Nie o rymy tu chodzi!-powiedział bóbr.
-Prastare proroctwo mówi, że dwóch synów Adama i trzy córki Ewy pokonają Czarownicę i przywrócą pokój w Narnii.-powiedziała Pani bobrowa.
Spojrzałam na Piotra, który był zaskoczony tym, że my mamy przywrócić pokój w Narnii. Zastanawiam się jak mielibyśmy to zrobić? Przecież jesteśmy dzieciakami.
-Uważacie, że chodzi o nas?- zapytał Piotr.
-No chyba nie o nas! To dla was Aslan naszykował armię.-powiedział bóbr.
-Armię?-zapytała Łucja.
-Mamie przecież chodziło o to, abyśmy uniknęli wojny.- powiedziała Zuza.
-To chyba jakaś pomyłka, nie nadajemy się do tego.-powiedział Piotr.
Poczułam jak Łucja łapie mnie za rękę. Boi się o Tumnusa. Martwię się, że nie będziemy mu w stanie pomóc. Ścisnęłam mocniej rękę Łucji i ciepło się do niej uśmiechnęłam.
-Było nam bardzo przyjemnie, ale zasiedzieliśmy się trochę.-powiedziała Zuza wstając.
-Nie możecie stchórzyć-powiedział bóbr.
Piotrek wstał a ja zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu.
-No właśnie musimy ratować Tumnusa.-powiedziała Lusia.
-A co możemy zrobić?-zapytał Piotr patrząc na mnie i na Łucję.
-Przykro mi, ale musimy wszyscy wracać do domu.-powiedział Piotr.
Łucja jest, Piotr i Zuza też. O nie brakuje Edka.
-Czekaj!-powiedziałam do Piotra.
-Kate jak mamy...-zaczął mówić Piotrek
-Gdzie jest Edmund?-zapytałam.
Piotrek z Zuzą zaczęli rozglądać się po pomieszczeniu.
-Edek? Edmund?-mówił Piotr.
-Jakbyś nie zauważył to go tutaj nie ma.-powiedziałam kąśliwie.
Piotr spojrzał na Zuzę i powiedział:
-Urwę mu łeb
-Możesz już nie mieć okazji. On się już tu kiedyś sam nie zapuszczał?-zapytał bóbr.
Spojrzałam przerażona na Łucję. Mała szybko wstała i pociągnęła mnie za rękę. Zaczęliśmy wszyscy biec.
-Szybko!-krzyknął Piotr.
Pan bóbr spojrzał na Piotra.
-Edmund!-zaczęła krzyczeć Łucja.
Zatkałam jej usta ręką
-Cii! Bo jeszcze usłyszą.-powiedziałam.
Piotrek był na skraju wytrzymałości. Zaczął się kierować w kierunku zamku, ale bóbr go zatrzymał i złapał za płaszcz i rękę.
-Stój!-krzyknął bóbr.
-Puść mnie!-powiedział Piotr i próbował się wyrywać bobrowi.
-Ona tylko na to czeka!-powiedział Pan bóbr.
-Ale musimy mu pomóc!-krzyknęła zrozpaczona Zuza.
-No właśnie to nasz brat i przyjaciel!-krzyknęła Łucja patrząc na mnie.
-To podstęp!-krzyknęłam podchodząc bliżej bobra.
Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Czy oni naprawdę nie myślą?
-Ona chce mieć nas wszystkich pięcioro.-dokończyłam.
-Czemu?-zapytał Piotr.
Chciałam się odezwać i coś powiedzieć, ale przerwał mi bóbr.
-Ona ma rację. Bo wtedy proroctwo nie będzie mogło się spełnić. Zabije was.-powiedział Pan bóbr.
Piotr odwrócił się i spojrzał na zamek.Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu, aby dodać mu trochę otuchy.
Zobaczyliśmy jak Edek wchodzi do zamku Białej Czarownicy.Spojrzałam na Łusie, która miała łzy w oczach. Zrobiło mi się strasznie przykro więc ją przytuliłam.
-To wszystko jest twoja wina!-zaczęła krzyczeć Zuza.
-Pff, jak to moja?-zapytał Piotr.
-Nie doszło by do tego jakbyś słuchał co się do ciebie mówi!-krzyczała Zuza.
-Oo to ty wiedziałaś co będzie?!-zapytał Piotrek dalej się kłócąc z Zuzą.
-Właśnie, ze nic nie wiedziałam.I dlatego trzeba było się stąd wynosić!-powiedziała.
-Przestańcie!-krzyknęła Łucja.
-Zachowujecie się jak małe dzieci. Kłótnią mu nie pomożemy. Wręcz przeciwnie marnujemy czas przez to, że nie potraficie się dogadać!-krzyknęłam
- Te dwie panie mają rację.-powiedział bóbr puszczając nam oczko.
CZYTASZ
Przyjaciel czy miłość? E.P
RandomJestem Kate mam 12 lat. W moim kraju trwa wojna. Razem z rodzeństwem Pevensie wyjeżdżam do profesora Kirke. Tam zaczyna się moja przygoda z Narnią.
Rozdział 7
Zacznij od początku