- Jem z wami obiad? – mruknęła.

- A nie powinnaś... być teraz z ludźmi z Fores?

- Jak widzisz, aktualnie ich tutaj nie ma, są zajęci swoimi sprawami albo po prostu siedzą na zajęciach – westchnęła. – Zresztą, Shane jest na tyle łaskawy, że pozwolił mi spędzić jeszcze z wami trochę czasu i samej uświadomić sobie, że zadawanie się z plebsem nie jest już takie przyjemne, kiedy mam na wyciągnięcie ręki Fores – prychnęła.

- No proszę, najwyraźniej względem niektórych jest mniej restrykcyjny – rzucił Aiden, dziabiąc niemrawo widelcem potrawkę z kurczaka. – Tak czy inaczej, dla własnego dobra i utrzymania pozycji w bractwie, radziłbym ci w najbliższym czasie ograniczyć czas z nami. Shane może i ślini się na twój widok, ale w końcu jego pobłażliwość względem ciebie także się skończy.

- Wiem... - westchnęła z niezadowoleniem szatynka.

Nate rozejrzał się odruchowo dookoła. Było późne popołudnie i na stołówce panował teraz mały chaos. Wszyscy zabijali się o wolne stoliki oraz możliwość zjedzenia czegoś dobrego i ciepłego po zajęciach. Było tłoczno i głośno, a w powietrzu unosiły się zapachy duszonej potrawki, a jednak, mimo tego całego zamieszania, chłopak i tak miał wrażenie, że ludzie znajdowali chwilę, aby się nimi zainteresować.

Chcąc nie chcąc, trzeba było przyznać, że przyciągali uwagę. Aiden, lodowy król wyrzucony z Fores, Nate – pierwszoroczniak, który znokautował Shane'a na jego domówce, znana na całym uniwersytecie piękna Abigail – nowy członek Fores, spędzający czas z nie tymi ludźmi co trzeba, wiecznie skąpana w czerni i łypiąca na wszystkich ciekawskich nieprzychylnie Emma, oraz wysoki, niemożliwie głośny, patykowaty strach na wróble z rudą czupryną, którym był Martin.

Nate naprawdę nie obraziłby się za chwilę anonimowości.

- Boże, jestem w tym bractwie dopiero od tygodnia, a ledwo już wytrzymuję – powiedziała cicho Abby. – Znajdźmy już coś w końcu na nich, abym mogła potwierdzić swoje przypuszczenia i wynieść się z Fores raz na zawsze. – Jako, że Nate zajmował się tłumaczeniem dziennika w ostatni tygodniu, zerknęła na niego. – Coś nowego?

- Ostatnie strony, które przetłumaczyłem są poświęcone jakimś... naklejkom? – powiedział bez zrozumienia. – Mam wrażenie, że notatki Alexa stają się powoli chaotyczne. Tak czy inaczej, opisywał naklejki.

- Że co? – zapytała z konsternacją Emma. – Jakie znowu naklejki?

-No takie dosłowne, które przylepiasz sobie na laptop czy coś. – Wzruszył ramionami. – Pisał, że najbardziej cenne są naklejki z księżycem, potem ze słońcem i na koniec z koniczyną... - Nate złapał się za głowę. – Nie mam pojęcia, o co chodziło Alexowi. Prawdopodobnie to jakaś przenośnia, ale nie mam do tego głowy.

- A może naprawdę chodziło o zwykłe naklejki? – Abby zmrużyła oczy i wyciągnęła telefon. – Na przykład takie?

Wszyscy nachylili się ponad stołem, lustrując niebieską obudowę jej telefonu, do której przyklejone miała trzy małe, kwadratowe naklejki. Dwie z sierpem księżyca i jedną z czterolistną koniczyną.

Aiden zmarszczył brwi.

- Skąd to masz? – zapytał.

- Z imprezy Halloweenowej – odparła, chowając telefon. – Wspominałam wam, że jacyś ludzie wciągnęli nas do zabawy, a kiedy odchodziliśmy dali mi kilka naklejek. Nie przywiązałam wtedy do tego uwagi, byli pijani, więc sądziłam, że dali mi pierwszą lepszą rzecz, którą mieli w kieszeni.

- Faktycznie, coś mi świta... - rzucił Aiden. – I kiedy tak o tym myślę, mam wrażenie, że kiedyś słyszałem już jak jakieś dziewczyny rozmawiały na wykładach o tego typu naklejkach. Olałem to, myśląc, że może chodzi o jakąś nową modę kolekcjonerską, albo naklejki, które wymieniasz w drogerii na jakieś bonusy, ale...

Fores [boyxboy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz