- Jesteś gotowy? - spytał Gellert czarnowłosego chłopaka z wielkim nieładem na głowie.
- Prawie. Wstąpię tylko do pokoju zmienić ciuchy na wygodniejsze.
- Dobrze. Śpiesz się kochanie - mruknął, całując byłego Gryfona.
Harry nie będąc miłośnikiem czarodziejskich szat, ubrał zwykłą, białą koszulkę, idealnie przylegające ciemne jeansy oraz czarną, skórzaną kurtkę, której rękawy podciągnął, aż do łokci.
- Wygodnie, praktycznie i z klasą - rzucił, przeglądając się w lustrze.
- Szybki jesteś. Złap się mnie - polecił mężczyzna, widząc przebranego nastolatka a następnie można było usłyszeć dźwięk wielu teleportacji.
Grindelwald nie wiedział, że Hogwartczycy są przygotowani. Uczniowie przez Pokój Życzeń dostali się do gospody pod Świńskim Łbem, a tam odebrali ich rodzice. W zamku zostali jedynie starsi uczniowie, powyżej piątego rocznika, którzy chcieli walczyć.
Oczywiście byli tu także Aurorzy z Ministerstwa oraz gotowi do starcia nauczyciele.
Nie zabrakło również Potterów jak i przyjaciół Wellsa.- Witaj Dumbledore, nie tak miało to wyglądać, ale liczy się tylko to, że dziś zginiesz - przemówił Mroczny Pan, widząc swoich przeciwników zwartych w szyku bojowym przed szkołą.
Nikt nie zauważył Alexa, który został otoczony przez swoich osobistych obrońców. Byli to jego nauczyciele; Mike, Alice, Miguel, Brad, Ian, Oscar, jak również Weasley i jego przyjaciel, a także Naomi.
Mimo eliksiru miłości, nadal pamiętał wszystko co się stało oraz ludzi których poznał. Wiedział, że oddali by za niego życie bez żadnego "ale". Nawet jego dwaj szkolni wrogowie nie byli złymi osobami.
Reszta jego nauczycieli też zajęła cząstkę jego serca.
Co do Naomi, traktował ją jak młodszą siostrę, mimo że była od niego starsza o dwa lata.
Nie chciał bowiem, by coś im się stało.
Przecież Weasley'owie dali mu w przyszłości tak dużo ciepła rodzinnego, Neville to super kolega, mimo że spotkał go podobny los jak i jego.
Przeczuwając, że to koniec Grindelwalda, nie mógł pozwolić, by jego bliscy stojący po stronie czarnoksiężnika, zostali skazani.- Moi drodzy przyjaciele i ty kochana siostrzyczko, uciekajcie.
- Co ty mówisz książę? - spytał Mike, a reszta wymieniła zdziwione spojrzenia.
- Proszę. To zakończy się dzisiaj, a ja nie chce byście zostali złapani i skazani. Oświadcz się Alice i żyjcie szczęśliwie.
- Ale ty... - zaczął Miguel.
- Nic mi nie będzie. Proszę i za razem rozkazuję, a przysięgliście mi wierność, uciekajcie i rozpocznijcie normalne życie. Ta bitwa jest przegrana, za dużo Ministerstwa.
- Dobrze, spełnimy ten rozkaz - odparł cichym głosem ciemnowłosy mężczyzna. Ian był jego nauczycielem od Transmutacji, a jego żona Miranda była ocenie w ciąży.
- Zabierzcie ze sobą jak najwięcej osób. Frank, wychowaj dobrze swoje dzieci, by były pomocne i pełne życia, a teraz uciekajcie!
Alice i Naomi uściskały go ze łzami w oczach, a mężczyźni skinęli mu głową w geście szacunku, po czym rozbiegli się, by zabrać ze sobą jak najwięcej osób.
Również i Podróżnik w Czasie to uczynił. Nie ważne było, że powietrze przeszywały kolorowe zaklęcia, które o mało co go nie dosięgły. Szukał swojej rodziny i przyjaciół.
Nagle coś strasznego zwróciło jego uwagę. Dumbledore klęczał zmęczony i zakrwawiony przed Mrocznym Panem. Jego szata była w opłakanym stanie, a prawy rękaw lekko nadpalony. Widać było, w świetle zachodzącego słońca, perlące się na czole krople potu.
- Nie! - krzyknął Harry, rzucając się między nich, by zasłonić nauczyciela.
- Alex...?
- Przysięga jest nadal ważna. Rozwiązana pod jakimkolwiek eliksirem się nie liczy.
- Ale dlaczego...
- Nie jestem po twojej stronie? Amortencja przestała działać - odparł, a w jego głowie pojawiło się dalsze wspomnienie dzisiejszego dnia.
- Wygodnie, praktycznie i z klasą - rzucił przeglądając się w lustrze. Przeczesał ręką włosy, a następnie złapał różdżkę i już miał wychodzić, gdy w pomieszczeniu pojawił się skrzat.
- Co tam Sam? - spytał z uśmiechem.
- Pan kazał to Księciu wypić - odparł, podając mu szklaną buteleczkę z eliksirem.
- Mówiłem, żebyś zwracał się do mnie po imieniu, przyjacielu - powiedział, a następnie wypił podaną zawartość.
- Co się dzieje? - szepnął, czując okropny ból głowy. Nagle przypomniał sobie wszystko z okresu porwania.
" Jak on mógł podać mi eliksir miłości!" pomyślał zły, a głośno spytał skrzata - Czemu przyniosłeś mi antidotum?
- Bardzo cię polubiłyśmy. Cieszyliśmy się, że ty i nasz pan jesteście razem szczęśliwi, ale tak naprawdę go nie kochasz. Gdyby zabito twoich przyjaciół, byłbyś smutny. Miałbym wtedy wyrzuty sumienia, że nic nie zrobiłem. Stałeś się moim przyjacielem, roztrzepany Ślizgonie.
- Dziękuję ci. Nigdy ci tego nie zapomnę - odparł, po czym przytulił go mocno.
- Czy...
- Nie, już się nie gniewam. Mimo wszystko nie wykorzystałeś mnie jak planowałeś na początku.
- Skąd ty zawsze wiesz o co chcę spytać?
- Po prostu cię znam.
- Alex, kochanie! - usłyszał krzyk Toma, który razem z resztą paczki biegła w jego stronę.
- Kochanie? - spytał Grindelwald, a w jego oczach zapłonął ogień wściekłości.
- Kocham Toma, tylko jego i naprawdę.
- Ale mój Ślizgonie...
- On nie jest twój, ty potworze! Porwałeś go! - krzyknął Riddle.
Po jego słowach wszystko potoczyło się zbyt szybko. Grindelwald wycelował swój magiczny patyk w Marvola, a z jego końca wypłynął szmaragdowy promień. Był on tak samo jadowity, jak oczy Podróżnika w Czasie, który ze swoim wspaniałym refleksem, rzucił się, by ochronić swojego ukochanego.
Wszyscy przerwali walkę, widząc tak mocno rozbłyskujące zaklęcie. Ciszę, która zapanowała, rozdarł nagle czyjś krzyk. Oto bowiem zamiast martwego Riddle'a, wszyscy ujrzeli ciało Alexandra Wellsa.
- Nie! - wrzasnął Tom, trzymając w swoich ramionach pozbawione życia ciało ukochanego.
Mroczny Pan padł na kolana, a jego zalaną łzami twarz, wykrzywiał ból.
Jego roztrzepany chłopak nie żyje!
"Zabiłem go" wrzeszczał jego umysł, a serce krwawiło.Nie obchodziło go, że zakuto go w magiczne kajdany, że jest gdzieś prowadzony. Chciał umrzeć, by dołączyć do jego Alexandra.
- To nie ty miałeś umrzeć - szlochał Marvolo, nie chcąc wypuścić zwłok z uścisku. Usłyszał głośny płacz Pani Potter, a następnie przestał kontaktować z otaczającym go światem.
***
Nie zabijajcie biednej autorki ;*
Epilog w sobotę.Pozdrawiam,
S.
CZYTASZ
Harry Potter Azyl Czasu
Fanfiction" Ludzie są bezradni wobec losu. Są ofiarami czasu i własnych uczuć" Z racji usuwania blogów na onecie, przepisuje tu swoje własne, zakończone już opowiadanie. Ostrzeżenie : Yaoi - stosunki męsko-męskie - Harry Potter / Tom Riddle (Lord Voldemort) ...
Rozdział 30 - Avada Kedavra
Zacznij od początku