- Podobno czasem ludzie się zmieniają.
- I kto to mówi? - Lena uniosła brew i spojrzała na Alex. - Przecież Ty sama w to nie wierzysz.
- Nigdy nie twierdziłam, że to działa ze wszystkimi. Niektórzy się zmieniają a inni nie chcą się zmieniać.
- No właśnie... Mówisz o moim ojcu. Jego zdaniem problem zawsze tkwi w innych. Jak tak teraz się nad tym zastanawiam to nie jestem w stanie przypomnieć sobie chociaż jednej sytuacji w której ojciec przeprosiłby za cokolwiek. Kiedyś powiedział, że przepraszanie za coś oznacza przyznanie się do błędu a on uważał zawsze, że kto jak kto ale on żadnych błędów nie popełnia. Rzeczywiście się tego trzyma bo ja naprawdę nie pamiętam, żeby przeprosił na przykład mamę gdy przesadził. Zawsze przechodzili bardzo szybko do porządku dziennego nad tym jak się uniósł czy nawet krzyknął albo czymś rzucił.
Alex stanęła naprzeciw Leny i położyła dłonie na jej biodrach. Wpatrując się w nią intensywnie odezwała się. - Nie mówiłaś mi, że Twój ojciec jest agresywny. Nigdy nie wspomniałaś, że ma takie zagrania.
- Bo mi się to wydawało normalne. Wychowałam się w takim domu i jakoś nie rozpatrywałam tego w kategorii dobre czy złe. To była moja codzienność. Ojciec krzyczał, mama siedziała cicho i robiła co chciał bez zająknięcia i był spokój. Tak było od kiedy tylko pamiętam. Nawet teraz ciężko mi stwierdzić czy można go uznać za kogoś agresywnego. Porywczego owszem ale czy jest agresywny? Nie wiem..
Ciemnowłosa westchnęła. W jej spojrzeniu coś się zmieniło. Wydawała się zmartwiona.
- Obiecaj mi, że jeśli będzie się u nich w domu działo coś złego, wyjdziesz stamtąd i przyjdziesz do mnie.
- Alex, nie masz się czym martwić. To przecież moi rodzice i nic mi tam nie grozi.
- Obiecaj mi to...
- Obiecuję. - Lena wtuliła się w Alex. - Jedźmy już... Chyba czuję się lepiej.
- Pójdę do środka kupić kawę i coś do zjedzenia. Tym razem nie ustąpię Ci póki nie zjesz.
- Dobrze... - Zielonooka wsiadła do samochodu i zostawiła uchylone drzwi.
Po kilku minutach Alex wróciła z dwoma kubkami kawy i papierową torbą. - Ruszymy dopiero jak zniknie chociaż połowa tego. - Powiedziała wręczając jej kanapkę.
- Ale Ty jesteś uparta... - Jęknęła Lena. Naprawdę nie była głodna ale wiedziała, że Alex nie żartuje.
- To Ty za wszelką cenę próbujesz być bardziej uparta ode mnie ale nie wygrasz. Jedz proszę i nie dokładaj mi powodów do zmartwień. - Powiedziała spokojnie ciemnowłosa upijając łyk kawy.
- Niech Ci będzie. - Lena odpakowała kanapkę i ugryzła. - Zadowolona?
- Zjesz więcej to będę zadowolona bardziej. Chcę dla Ciebie jak najlepiej i naprawdę nie mam zamiaru martwić się o to czy starczy Ci sił na potyczki z kimkolwiek kiedy nie będzie mnie obok. - Alex pokręciła głową i spojrzała w okno po swojej stronie.
- Tym się najbardziej przejmujesz, prawda? - Lena położyła dłoń na jej ramieniu. - Martwisz się, że nie będziesz wiedziała co się tam dzieje.
- Taka już jestem i nic na to nie poradzę. - Alex wzruszyła ramionami.
- Ale to też w Tobie kocham. - Lena uśmiechnęła się do niej. - Dziękuję, że ze mną jedziesz.
- Za to nie musisz mi dziękować. - Odpowiedziała ciemnowłosa uruchamiając samochód.
Dalsza część podróży upłynęła im w milczeniu. Lena próbowała się skupić na dźwiękach muzyki dobierającej z głośników jednak nie była w stanie sprawić aby cokolwiek przebiło się w większym stopniu przez jej myśli. W chwili gdy zaczęła rozpoznawać okolicę jaką mijały podczas jazdy jej serce przyspieszyło jeszcze bardziej. Miała wrażenie, że poza jego szybkimi i głośnymi uderzeniami nie słyszy nic więcej. Ręce jej się trzęsły i była wdzięczna, że nie musi prowadzić. Wiedziała, że nie byłaby w stanie przejechać całej drogi nie zatrzymując się kilka razy. Z każdą minutą była coraz bliżej domu do którego wydawało jej się, że już nigdy nie wróci. W jej głowie rodziło się coraz więcej pytań. W jakim stanie jest jej ojciec? Czy wyzdrowieje? Życzyła mu przecież jak najlepiej i przygnębiała ją myśl, że ma problemy ze zdrowiem. Jak rodzice zareagują na jej widok? Czy dostrzeże w ich twarzach choć odrobinę radości, że widzą swoje jedyne dziecko? Czy przez cały ten czas tęsknili za nią? Myśleli o niej? Czy rozmawiają czasem na jej temat? Czy zostawili w domu cokolwiek co by o niej przypominało? W salonie na komodzie od zawsze stały ich rodzinne zdjęcia. Ciekawiło ją czy nadal tam są a może zastąpili je innymi, na których nie było Leny?
- Jezus... Zaraz będziemy na miejscu. - Odezwała się w pewnej chwili zielonooka rozpoznając domy wokół siebie. - Cholera... - Wymamrotała pochylając się i zasłaniając twarz. Zaczęła się delikatnie kołysać i przestała dopiero gdy poczuła dłoń Alex na swoich plecach.
- Jeśli nawigacja nie kłamie, jesteśmy już u celu. - Powiedziała ciemnowłosa delikatnie przesuwając dłoń po jej bluzce.
Lena podniosła się i rozejrzała. Po jej prawej stronie znajdował się doskonale znany jej dom. Trawnik jak zwykle był zadbany i równo przystrzyżony i widać było, że farba na bramie i odrodzeniu została położona na nowo.
- Skarbie oddychaj... - Zielonooka usłyszała głos Alex. Rzeczywiście nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że wstrzymała oddech wpatrując się w dom do którego za chwilę miała iść.
- Boję się... - Wyszeptała cicho Lena pocierając o siebie spocone dłonie.
- Wiem, że się boisz. - Alex złapała ją za ręce. - Będę tu na Ciebie czekać. Pamiętaj... W każdej chwili możesz wyjść i przyjść do mnie. Zabiorę Cię stąd.
Lena kiwnęła głową próbując uspokoić się pod wpływem ciepłego dotyku dłoni Alex. W myślach powtarzała sobie, że jest dokładnie tak jak powiedziała ciemnowłosa. Jeśli coś będzie źle, wychodząc z domu tym razem nie będzie sama. Ktoś będzie na nią czekał. - Powinnam chyba tam pójść.
- Posiedzimy tu tyle ile będziesz potrzebowała. Jak uznasz, że jesteś gotowa aby do nich iść to wtedy to zrób. Nie pospieszaj się.
- Kocham Cię Alex... - Powiedziała cicho Lena wpatrując się w zmartwione, niebieskie oczy. - Idę. Nie będę tego odwlekać skoro już tu jestem. - Dodała nie czekając na żadną odpowiedź ze strony ciemnowłosej.
- Będę tu czekać. - Odezwała się Alex całując jej dłoń po czym puściła ją i wyszła z samochodu aby otworzyć jej drzwi. - Nie odjadę stąd dopóki nie będzie takiej konieczności. - Dodała gdy Lena wyszła na zewnątrz.
- Dziękuję. - Wyszeptała Lena i wolnym krokiem ruszyła przed siebie. Miała wrażenie jakby nogi miały jej zaraz odmówić posłuszeństwa i każdy krok przybliżający ją do drzwi był coraz trudniejszy do wykonania. Wydawało jej się, że ten krótki dystans jaki miała do pokonania wydłużał się niemiłosiernie. Gdy wreszcie stanęła pod drzwiami czuła jak nogi jej się trzęsą. Po raz ostatni odwróciła się aby spojrzeć na Alex, która oparta o maskę samochodu kiwnęła głową i lekko się uśmiechnęła. Powoli wypuszczając całe powietrze z płuc zapukała. Po krótkiej chwili usłyszała dźwięk odblokowywania drzwi. Gdy zostały lekko uchylone Lena zobaczyła twarz swojej matki.
- Nie powinnaś tu przyjeżdżać dziecko. - Odezwała się kobieta otwierając szerzej drzwi i wpuszczając Lenę do środka.
Dziewczyna weszła do środka wiedząc już, że matka nie jest zaskoczona jej przyjazdem i spodziewała się ją dziś zobaczyć...
CZYTASZ
Wpuść mnie
RomanceLena po latach podporządkowywania się rodzicom rzuca swoje dotychczasowe życie, aby być wreszcie sobą i żyć na własnych warunkach. Trafia do miasta w którym poznaje nowych, ciekawych ludzi i poznaje smak prawdziwej wolności. Pierwsze przypadkowe spo...
102.
Zacznij od początku