Rozdział czwarty

Zacznij od początku
                                    

— Wyglądasz jak chomik. — zaśmiał się.

— Dziękuje. — odpowiedziałam ironicznie.

— Tu masz jeszcze tabletki na ból głowy, bo wczoraj przesadziliśmy z winem. — zaśmiał się.

Zjedliśmy pyszne śniadanie. Posiedzieliśmy jeszcze u mnie chwilę i zaczęliśmy się powoli ogarniać. Około popołudnia Seba, zaczął się zbierać.

— Ja lecę. Zdzwonimy się. — powiedział wychodząc.

— Pa. — powiedziałam zamykając drzwi. Odwróciłam się od drzwi. Westchnęłam ciężko widząc syf w salonie, po naszej imprezie.

Zabrałam się za uprzątnięcie pokoju, co po pół godziny już mi się udało.

Odetchnęłam z ulgą siadając na kanapie. Wzięłam do rąk telefon i zaczęłam przeglądać social media. Po paru minutach, schowałam telefon do kieszonki w spodniach i stwierdziłam, że wyjdę się przewietrzyć.

Wyszłam z domu, zamknęłam go i poszłam w kierunku, spokojnej części miasta, gdzie nie odbywa się za dużo imprez i każdy może w spokoju pomyśleć. Włożyłam słuchawki do uszu i połączyłam z telefonem.

Szłam mniejszą i cichszą uliczką, już kiedy się ściemniało. Zauważyłam dziewczynkę, na oko miała sześć lat. Była roztrzęsiona i płakała.

— Przepraszam, coś się stało? — postanowiłam w jakiś sposób ją uspokoić.

— Tak, to znaczy nie.

— Zgubiłaś się? — zapytałam.

— Nie.

— Spokojnie, mi możesz się zwierzyć. — powiedziałam łagodnym głosem.

— Nie sądzę.

— Jestem Lila. — zaczęłam. — Mam w domu ciepłe kakao i Monte. Usiądziemy, napijemy się i opowiesz mi co się stało. — wyciągnęłam do niej rękę, by chwyciła ją i żebyśmy poszły do mojego domu. — To co umowa stoi? — zastanawiała się chwilę, ale nie musiałam długo czekać by się zgodziła. — Chodź pobawimy się, a tak w ogóle. Jak ci na imię?

— Bianca. — powiedziała trzymając mnie za rękę. Pogrzebałam trochę w kieszeniach i udało mi się znaleźć lizaka, którego kupiłam wczoraj.

— Chcesz lizaka? — zapytałam.

— Tak! — powiedziała entuzjastycznie. Podałam jej smakocia, którego od razu zaczęła lizać.

— Jak smakuje? — zapytałam.

— Truskawką. — odpowiedziała, przyglądając się różnym domom.

Szłam powoli, by dziewczynka nadążała. Po chwili byłyśmy już w salonie.

— Poczekaj na mnie tu, zaraz przyniosę ci jakieś ubrania. — powiedziałam to, widząc jej podarte spodnie i ubrudzony podkoszulek. Weszłam szybko do pokoju, przeszukałam całą szafę i udało mi się znaleźć, jakiś mniejszy podkoszulek  z czasów, gdy chodziłam do gimnazjum. Zaniosłam go dziewczynce, po czym razem z nią poszłam do łazienki. Chwyciłam z nią dobry kontakt, przez co dała mi się wykąpać. Ubrałam ją w jej bieliznę i mój stary podkoszulek. Po wszystkim, kiedy wstałam mała się do mnie przytuliła.

— Chodź, idziemy coś zjeść. — wzięłam ją na ręce i poszliśmy do kuchni.

Posadziłam ją na krześle, wyjęłam dwa kubki z szafki, wstawiłam mleko na kakao i usiadłam przy dziewczynce.

— Chcesz Monte? Może coś innego? — zapytałam. Nie odpowiedziała, tylko patrzyła na zdjęcia z mojego dzieciństwa. — Może zjemy takie, super, wypasione kanapki? Z serem, szynką, co ty na to? — nie odpowiedziała. Stwierdziłam, że zrobię te kanapki, więc zabrałam się za robienie ich.

Mleko się ugotowało, odstawiłam je, żeby trochę przestygło. Kończyłam robić kanapki. Zrobiłam kakao, położyłam je na stole i dokończyłam kanapki. Dałam jeden z talerzy dziewczynce i zaczęłyśmy jeść.

— Smacznego. — powiedziałam.

— Dzięki, wzajemnie. — odpowiedziała z małym uśmiechem. Zjadłyśmy i zauważyłam, że dziewczynka robi się śpiąca. Wzięłam ją na ręce.

— Ojojoj, chyba komuś tu chce się spać. — powiedziałam. Zaniosłam ją do mojego pokoju i chwilę z nią poleżałam. Kiedy miałam pewność, że śpi postanowiłam posprzątać.

Zrobiłam wszystko co miałam, zrobić i poszłam się przebrać. Wyszłam ogarnięta i udałam się do salonu. Posiedziałam chwilę, po czym moją uwagę przykuło pukanie do drzwi. Otworzyłam je, a w progu stał Sebastian z winem w ręku.

— Witam moją ulubioną... — mówił głośno, wręcz krzyczał.

— Csiii. — przyłożyłam palec do ust. — Dziecko śpi.

— Masz dziecko? — zapytał zdziwiony.

— Tak, y boże znaczy nie. Właź to ci wszystko opowiem. — pociągnęłam chłopaka za koszulkę do środka. Zamknęłam drzwi i po cichu udaliśmy się do kuchni.

Seba otworzył wino i usiedliśmy przy stole.

— No więc, skąd masz dziecko i czemu nie zgłosiłaś tego na policję?

Opowiedziałam mu całą historię z dzisiejszego dnia, upijając spory łyk alkoholu.

— I śpi teraz u ciebie w pokoju? — spytał niedowierzając.

— A wyglądam jakbym kłamała? — zapytałam.

— No nie. A ty? Gdzie będziesz spać?

— W pokoju na górze. — odpowiedziałam zmęczona.

— Mogę zostać? — zapytał. Pokiwałam twierdząco głową, pijąc wino.

— Jasne, idź na górę.

— A a a ty? Chcesz spać na tej kanapie? — zapytał, patrząc na żarty mebel.

— No tak, przecież nie ma już miejsca.

— To śpij ze mną.

*Seba*

To było bardzo trudne dla mnie, abym jej to powiedział. Oboje mamy kryzysy po rozstaniach, oboje codziennie pijemy litry alkoholu, popadając w nałóg i szaleństwo. Oboje tęsknimy za swoimi byłymi połówkami, nienawidząc ich i czuć, że brakuje nam bliskości drugiej osoby.

— No, no nie wiem Seba. Ty jesteś po rozstaniu i ja. Ale, nie ukrywajmy, że nic do nich nie czujemy. — przerwała. Prócz chęci zabójstwa i tęsknoty.

— Proszę, jeden jedyny raz. Będę na drugim końcu łóżka, nic ci nie zrobię. Zaufaj mi.

— No dobrze, ale Seba. — w tym momencie jej przerwałem.

— Już się zgodziłaś, więc nie ma żadnych ale. — Gasząc światło, chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem ją do pokoju. Weszliśmy, a ja się zdziwiłem. W pokoju, widniało  łóżko jednoosobowe.

— No właśnie to było to "ale". — podrapała się po karku.

— To będę spał na ziemi.

— Nie. Absolutnie, na ziemi jest zimno i nie wygodnie. Jakoś sobie poradzimy. — powiedziała. Trochę niezręcznie położyliśmy się na łóżku. Było na tyle małe, że byliśmy naprawdę bardzo blisko siebie. Bardzo blisko. 

— Milusio. — powiedziałem.

— Wiem. Czy, czy dałbyś gdzieś indziej rękę, trochę mi nie wygodnie. — powiedziała, odnośnie do mojej ręki która była między nami. Znowu zrobiłem trudny i odważny ruch. Zamknąłem oczy i rękę położyłem na jej talii. Nie miała sprzeciwów. Nie odzywaliśmy się już do siebie, więc w końcu usnęliśmy. . .

Porsche // WHITE 2115Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz