W piątek obudził mnie telefon. Wczoraj, jak wróciłam z basenu wyłączyłam budzik abym mogła dłużej pospać. Pół przytomna odebrałam.
-Halo?
-Cześć, będziesz w szkole?-zapytała Sam
-Nie. Przyniesiesz mi potem lekcje? Opowiem Ci co się wydarzyło
-Jasne. Tyler się pyta czy będziesz bo chce porozmawiać
-Będę w poniedziałek
O czym on chce ze mną rozmawiać, myślałam, że wszystko sobie wyjaśniliśmy wczoraj.
-Wpadnę zaraz po lekcjach
-Okey
-To do zobaczenia
-Do zobaczenia
Sam rozłączyła się a ja dalej poszłam spać.
-Coco. Wstawaj, już 12. Jestem głodny
-Wiesz gdzie kuchnia skarbie-mruknęłam przykrywając się bardziej kołdrą
-Chętnie posłucham więcej takich słów. Jednak ty też musisz coś zjeść
Przekreciłam się na bok i otworzyłam oczy. Przy łóżku kucał Zayn
-Zayn?
-Już nie skarbie?
-Mówiłam przez sen?
-Chyba. Co ci się śniło?
-Nie wiem. Nie pamiętam
-Przebierz się i chodź na śniadania.
-Najpierw tobie przynieść?
-Byłbym wdzięczny
-Planujesz grać cały dzień?
-I tak i nie. Będę jechał na zakupy koło 14. Chcesz się wybrać ze mną?
-Dziękuję za propozycję, kuszącą ale muszę odmówić. Sam przyniesie mi lekcje koło 15, 16. Wiem, że powinnam zapytać ale...
-Okey. Jeżeli to Samantha to okey. Ważne, że nie Lucy, Kira albo Layla
-Odkąd nie chciały mnie puścić nie rozmawiam z nimi
-To dobrze
-Nie chcę Ci się narażać. Ostatnio mam wrażenie, że dobrze się dogadujemy
-Oby tak zostało
Oby. Fajnie by było.
-Okey. To daj mi tak z 10 minut na ogarnięcie się i przyniosę Ci śniadanie.
-Jasne, myślę, że wytrzymam
Podniosłam się i udałam do łazienki. Wziąłam prysznic, umyłam włosy. Ubrałam na siebie niebieski dres i udałam się do kuchni.
-Zayn się obudził?-Zapytał król wchodząc do kuchni
-Tak, panie
-Wspominał może coś czy gdzieś się wybiera?
-Tak, na zakupy około 14 ale nie mówił jakie
Czemu król sam nie pójdzie sprawdzić czy jego syn się obudził tylko mi zadaje takie pytania.
-Dziękuję
-Przekazać coś, panie?
-Skoro już i tak do niego idziesz to powiedz mu, że w sobotę i niedzielę będziemy mieć poselstwo z Versow. Widziałem jak cię traktuje. Nie przeszkadza mi to ale Król Derek z Versow nie jest taki otwarty w tych sprawach. Zayn będzie wiedział o co mi chodzi.
-Dobrze, przekażę
Wzięłam śniadanie, które składały się z kanapek z serem i szynką i udałam się do sypialni księcia. Wiem, że powinnam zapukać ale z tacą było mi źle więc łokciem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Postawiłam tacę na stoliku
-Twój tata prosił abym przekazała, że poselstwo z Versow będzie w sobotę i niedzielę. Mówił też, o królu Dereku
-O ja pierdziele.
-Nie lubisz ich?
-Nie. Jego córka, Verica jest dziwna. Napolona na prawie każdego faceta jakiego widzi. A gdyby się dowiedzieli, że ciebie traktuje jak przyjaciółkę to szkoda gadać. Było ci bardzo przykro. Dla nich takie jak ty nic nie znaczą. Biją je za chodźby minute spóźnienia. Więc w sobotę i niedzielę nie śpij do 12 jak dzisiaj. Dobrze?
-Dobrze. A co będziesz kupował?
-Kilka ubrań i coś na słodko. Kupić ci coś?
-Nie wypłacę się. Mam Ci jeszcze za książki do oddania. Właśnie ile?
-Oddajesz każdym pocałunkiem. Więc chcesz coś?
-Czekolade, jeżeli mogę prosić
-Oczywiście. Jaką?
-Byle nie gorzką, nie lubię gorzkiej
-Dobrze. Kupię ci
-Dziękuję