Rulebook. Księga Zasad

By alicefromcheshire

3K 618 506

(Zakończone!) Kraina Czarów, kwintesencja dziwności, fantastyczny świat niecodzienności, oaza szaleństwa, sta... More

1.Zasady
2.Marionetki
3.Propozycja
3.5.Interludium
4.Primadonna
5.Ruszamy!
6.Nowi
7.Cheshire
8.Wyjazd
9.Bariera
10.Miasteczko
10.5.Interludium
11.Czar
12.Droga
13.Hrabina
14.List
15.Zagadka
16.Dzika Karta
16.5.Interludium
17.Pułapka
18.Wiadomość
19.Herbaciarnia
20.Kot
21.Plan
22.Kraina Czarów
22.5. Interludium
23.Wyznanie
24.Podstęp
25.Powrót
26.Skazańcy
27.Topór
28.Nicość
29.Następczyni
Epilog

30.Królowa

89 9 28
By alicefromcheshire

Światło opromienia moją twarz. Cudowne, złote światło słońca chylącego się ku zachodowi. Maleńki promyczek, drobna kropeczka w moim polu widzenia. Ciepłe światełko pośród szarości. Wpatruję się w nie zauroczona, a ono mruga do mnie niespiesznie, jakby się uśmiechało. Pojawia się mój nos i momentalnie zaczynam czuć zapach kwiatów. Przejeżdżam prawdziwymi dłońmi po moich włosach. Na stopie zaczyna swędzieć jakieś otarcie od buta.

Pojawia się świat.

Niebo, lekko zaróżowione i upstrzone plamkami obłoków z waty cukrowej. Mogę odetchnąć świeżym powietrzem. A pod moimi nogami wyrasta trawa. Fioletowa trawa, dla jasności. Z początku jest to jedynie coś w rodzaju niewielkiej, otaczającej mnie bańki, ale stopniowo nicość cofa się, odsłaniając coraz to nowe połacie krajobrazu. Wraca wszystko.

Kraina Czarów wciąż istnieje.

Padam na kolana, przejeżdżając dłonią po trawie. Śmieję się, lecz nie jest to szaleńczy śmiech. To czysta, niezmącona niczym radość. Kładę się na plecach i tarzam się po całym wzgórzu, upita szczęściem. Świergot ptaków, muczenie krów, jakikolwiek dźwięk uznaję za iście anielski śpiew. Zjadam jakiś jasnozielony kwiatek, nie przejmując się, że może mnie od niego rozboleć brzuch. Smakuję. Znów mogę czuć. Żyję.

Udało ci się.
Szaleństwo!
Obecne, moja kochana księżniczko. Choć może powinienem powiedzieć Królowo.
Nie chcę teraz o tym myśleć
, parskam, wyganiając z głowy poważne myśli.
Słusznie.
Jak to możliwe, że złamałam klątwę?
Jesteś tylko w połowie Kapelusznikiem. Zresztą, to jest Kraina Czarów. Tu dzieją się różne dziwne rzeczy.
Albo po prostu czary przestały działać
, oznajmiam karykaturalnie mądrym tonem, na co mój zamieszkujący głowę przyjaciel prycha zirytowany. Nie lubi logiki.

Mimo wszystko cieszę się, że szaleństwo wróciło. Cichy szum w głowie sprawia, że nigdy nie oplecie mnie ta przerażająca cisza.

Zza pleców dobiega ryk Elizabeth, a zaraz po nim rozlega się pisk przestraszonej hrabiny i uspokajający głos mojego ojca.

– Hattie? – Słyszę nagle.

I to jego najcudowniejsze niedowierzanie słyszane w tym lekko jąkającym się głosie. Niedowierzanie, szok, radość, ulga, a nade wszystko miłość.

Podbiegam do White'a najszybciej, jak potrafię na wciąż miękkich nogach. Staję naprzeciwko niego, w odległości dwóch kroków, nie mogąc nacieszyć się widokiem jego rozwichrzonej czupryny i głupkowatego uśmiechu.

Przytulam się do niego z całej siły, ledwie powstrzymując się przed wysmarkaniem nosa w jego koszulkę. Rzecz jasna nie jestem w stanie zatrzymać łez obficie ściekających po brodzie, szyi, kapiących na nasze buty. Dopada mnie zmęczenie, więc niemal wiszę w ramionach chłopaka, opierając się o niego całym ciężarem. Chyba mu to jednak nie przeszkadza.

– Teraz wszystko będzie dobrze. Zamieszkamy sobie w naszym domku na drzewie, będziemy spać do południa i odpoczniemy za wszystkie czasy – szepcze, głaszcząc mnie po głowie.

Przygryzam wargę, mój uśmiech na chwilę gaśnie. Nie wiem, jak mu o tym powiedzieć.

– Ja... White, ja nie mogę.

– Dlaczego? – pyta zdumiony, unosząc moją brodę, bym spojrzała mu w oczy. Widząc znamię w kąciku mojego oka, cofa się odrobinę z szeroko otwartą buzią. – Jak? Jak to możliwe? Ty?

– Na to wygląda. Przestań już się tak na mnie patrzeć, mam wrażenie, że się mnie boisz. To ciągle ja! Twoja najlepsza przyjaciółka. I od niedawna... dziewczyna – nieśmiało podkreślam ostatnie słowo, na powrót się uśmiechając.

– Ale... jakim cudem?

– Z tego powinien się tłumaczyć mój ojciec – kwituję. – Spytamy go o to, obiecuję. Ale jeszcze nie teraz.

– W porządku – odpowiada po chwili. – Ale włosy masz pierwsza klasa – dodaje, chichocząc. Natychmiast łapię pukiel i ciągnę go z całej siły, by zobaczyć jak największą jego część. Na górze pozostał jasnorudy, lecz od połowy w dół mieni się głębokim bordowym odcieniem. Unoszę brwi. Kolejny element królewskiego jarzma.

– Mogłem powiedzieć ci wcześniej. Przepraszam, że tego nie zrobiłem. – Wyplątuję się z objęć White'a i odwracam się w stronę taty, którego głos promieniuje skruchą. – Nigdy nie znosiłaś dworskiego życia, więc nie chciałem, żebyś się w to wplątała. Poza tym i tak byłaś młodsza, to Quinn miała zostać Królową.

– Nie szkodzi. Żałuję tylko, że nigdy nie będę miała szansy porozmawiać z Quinn jako moją siostrą – mówię cicho.

– Jak to? Quinn została w świecie ludzi, razem z Kier i Karo.

– Nie została. Quinn zginęła dzielnie, poświęcając się za nas wszystkich – do rozmowy wtrąca się nowy głos. – Przybyłam wam na pomoc, lecz widzę, że poradziliście sobie beze mnie. – Alicja kłania nam się z szacunkiem. – Dzięki następczyni tronu stracił życie cesarz Kassion.

Przez moment patrzę na błękitne oczy bohaterki Krainy Czarów. W mojej głowie rodzi się bowiem pomysł, który być może wybawi mnie od odpowiedzialności.

– Alicjo – zaczynam pospiesznie. – Czy chciałabyś objąć tutaj tron? Nikt nie nadawałby się do tego lepiej niż ty.

Kobieta podchodzi do mnie z matczyną wręcz troską wymalowaną na twarzy.

– Przyznam, że propozycja w istocie jest kusząca – orzeka delikatnie. – Muszę jednak odmówić. Czeka na mnie inny tron. Ktoś powinien posprzątać ten bałagan po moim braciszku.

A zatem zostanę Królową.

– Wobec tego pozwól, Alicjo, że zawrzemy pakt. – To mówiąc, wyciągam z kieszeni złożoną na cztery kartkę. Zasady. Przez chwilę trzymam ją nad swoją głową, po czym drę ją na strzępy. Opadają na ziemię i giną w źdźbłach. – Nigdy więcej podobnych głupstw. Niniejszym znoszę Zasady w moim królestwie!

– A ja niniejszym unieważniam Zasady w świecie ludzi – kończy Alicja, przy wtórze wiwatów wszystkich zebranych.

***

Quinn na zawsze pozostanie w moim sercu. I w moim życiu. Nie mam zamiaru dotykać jej komnaty i wymieniać tronu, na którym siadywała przez całe swoje życie. Stoi tuż obok mojego, odrobinę wyświechtany i zużyty, ale wciąż zachwycający. Leży tam diadem następczyni i zawsze leżeć będzie. Nikt nie może go tknąć. Nikt.

Wypłakałam zbyt wiele łez szczęścia i łez smutku przez ostatnich kilka tygodni.

Mam na sobie czerwone ogrodniczki, czerwoną koszulkę, czerwone buty i czerwony cylinder. Zrezygnowałam z korony, nazbyt przyzwyczajona do znacznie wygodniejszych, i moim zdaniem efektowniejszych, kapeluszy. Sukni również nie noszę, przynajmniej na razie. Po tych wszystkich przygodach jeszcze przez długi czas będą budziły u mnie wstręt i skojarzenie z więzieniem.

White zamieszkał w najprostszej komnacie pałacowej, którą przerobił na wzór domku na drzewie, zbudowanego i urządzonego przez nas w dzieciństwie. Spoczywa na nim szlachetny tytuł królewskiego herolda. Czasami mam ochotę spytać go, czy przy jego klątwie nie wolałby zmienić powinności, lecz wydaje się usatysfakcjonowany swoimi obowiązkami. No i może grać na pianinie, ile tylko dusza zapragnie. Ktoś bardzo zręczny skonstruował doczepianą do tego instrumentu trąbkę, więc White może wygrywać melodie o brzmieniu typowo heroldowym, a jednak gra na fortepianie, a nie na tym dęciaku. Sprytny wynalazek.

Wciąż nie potrafię się odnaleźć w roli Królowej Kier. O wiele lepiej rozumiem wszystkie narzekania Quinn, w przeszłości zawsze będące dla mnie nieco przesadzonymi. Na cóż mi wygody, wolę wolność! Często wzdycham melancholijnie, stojąc na balkonie i wspominając, upewniwszy się uprzednio, iż nikt mnie nie słyszy, gdyż moje westchnięcia zawsze powodują salwę skrzętnie ukrywanego przez dworzan śmiechu, który jednak wciąż jest doskonale słyszalny. White powiedział, że owe salwy są powodowane tym, że wzdychając rzekomo brzmię, jakbym solidnie chrapnęła. Ja nic nie słyszę, więc zapewne stroi sobie ze mnie żarty. Chociaż... jestem z Krainy Czarów. Każdy ma tu swoje dziwactwa.

Szaleństwo, jak to szaleństwo, szaleje. Robi to jednak taktownie i o wiele ciszej, niż w świecie ludzi. Czasem wybucham, rzecz jasna, niekontrolowanym śmiechem, a nawet turlam się po podłodze, lecz nie jest to już podszyte takim przerażeniem i paniką. Właściwie jest to na swój sposób przyjemne.

A więc przyznajesz, że mnie lubisz?
Nigdy!
Ech... kobiety...

Alicja często pisuje do mnie listy, opowiadając o swoich obowiązkach i narzekając na nie równie mocno, jak czynię to ja.

Mój ojciec oraz Elizabeth mają ręce (i łapy) pełne roboty, gdyż do herbaciarni i sklepu z kapeluszami napływają istne powodzie turystów ze świata ludzi. Wszyscy dopytują się o słynne Cheshire, które jednak pozostaje zamknięte. Nie mam zamiaru nikogo narażać na bliskie spotkanie z dzikimi pobratymcami Kota z Cheshire. Zresztą sam Kot opowiadał mi o nich co nieco. W ogóle ostatnimi czasy wszyscy ciekawi są jego pochodzenia. Być może kiedyś uda mi się ubłagać kocura, by przybył na dwór i opowiedział nam swą historię.

Czasem kusi mnie, by się mimo wszystko wybrać się do Cheshire, lecz myśli owe umykają, gdy tylko zerkam na blizny Asa, pozostałości po pamiętnej wyprawie. Żal mi tego dzielnego młodzieńca. Wiecznie poważny, niemal zawsze bawiący się pierścieniem z czerwonego złota włożonym na swój mały palec. Wciąż noszę w sercu cichą nadzieję, że kiedyś znów się uśmiechnie.

Królestwo Szachów wypowiedziało nam wojnę po odrzuceniu zaręczyn, lecz prawie natychmiast została ona zakończona przez uprzejmość księcia Chess. Ubłagał on swego ojca, Króla, by zostawiono nas w spokoju. Koniec końców książę okazał się nie tak głupi i narcystyczny, jak by mogło się wydawać.

Jestem Królową Kier.

***

– O czym myślisz?

Głos White'a wyrywa mnie z zamyślenia.

– Skąd wiedziałeś, że akurat myślę? Może właśnie nie myślę?

– Westchnęłaś. – Uśmiecha się półgębkiem, gdy trzaskam go w ramię. Mocno.

Waham się przez moment, zanim odpowiem zgodnie z prawdą.

– Tęsknię za Królową. Nigdy nie miałam okazji porozmawiać z nią... jako z matką. Zawsze brakowało mi mamy. A miałam ją tak blisko... czy to nie dziwne?

– „Hej, uważaj na to słowo, to Kraina Czarów" – odpowiada White pogodnie, cytując niemal każdego turystę w naszym świecie. – Nikt nie zastąpi ci mamy i to oczywiste, że za nią tęsknisz.

– Nie wiem, jak ja sobie bez niej radziłam – przyznaję. – Teraz wydaje mi się, że wszystko wali mi się na głowę. Te obowiązki... w przyszłym miesiącu muszę wyprawić bal dla całego królestwa! Chyba sobie z tym nie poradzę... ja...

– Ejże. Pamiętaj, że do pomocy masz mnie, Asa, bliźniaki i całe zastępy służących – mówi, ostrożnie mnie obejmując.

Wdycham zapach jego koszuli. Jak zawsze pachnie po prostu domem i niczym innym. Nie jestem sama. Nie grozi mi natychmiastowa śmierć. Największe przygody dobiegły końca. Czekają mnie długie, przy odrobinie szczęścia spokojne rządy. Strach przed jutrem zmyka gdzieś daleko.

Niedługo pewnie wróci.
Oj, zamknij się.

– Masz rację – wymrukuję cicho, całując go w policzek. – Jakoś sobie poradzimy.

***

Przygnębiające. Żałosne. Upokarzające. Zawstydzające. Wredne. Nikczemne. Uwłaszczające mojej godności. To jest po prostu...

– Szybciej, koniku! Skacz!

I jeszcze ten piskliwy głosik... dlaczego?!

No rozumiem, zasłużyłem na karę. Zdradziłem Krainę Czarów. Ale nie mogli po prostu zamknąć mnie w celi? Nie mogli mnie trzymać o chlebie i wodzie? Kiedyś się zemszczę, Hattie, za ten idiotyczny kostium. Dzień w dzień muszę skakać po arenie cyrkowej i robić za konika dla tych dzieci? Cóż to za infantylna kara! Ach! Czuję się potwornie. I dlaczego oni są tacy ciężcy? Dlaczego muszę ich wozić na barana? Ach! Ach! Ciężki jest los Skoczka...

Continue Reading

You'll Also Like

7.9M 259K 45
Gdy dwoje największych wrogów w szkole postanawia udawać parę. Tak, dramat murowany. ____________ © Pizgacz, 2016/2017; first version "Girls Love Ba...
78.1K 3.1K 58
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
73.3K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
24.6K 4.1K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...