Perspektywa Thomasa:
Kolejny poniedziałek i kolejny nudny dzień. Dzień pełen sprawdzianów, kartkówek i uwag nauczycieli za spóźnianie się na lekcje. Do tego dochodzi jeszcze moja haniebna "popularność".... może dziś sobie odpuszczą
W sumie co ja gadam. Codziennie mam taką nadzieję i codziennie jest inaczej.... niestety
- Hej Tommy, mam do ciebie pytanie- usłyszałem znajomy głos
Obróciłem głowę w bok, a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech
- Hej Brad, jakie- powiedziałem niepewnie, to chyba przez moją fobię społeczną tak mam
- Pomógł byś mi z matmą? Nie radzę sobie najlepiej z tym tematem co teraz mamy, a wiesz jaka nauczycielka jest cięta- powiedział z lekkim rozbawieniem co i mnie rozśmieszyło
Tak...wiem jaka nasza nauczycielka od matmy może być wredna
- Dobrze. Dziś po lekcjach w bibliotece ci pasuje?- zapytałem, a na twarzy chłopaka pojawił się jeszcze większy uśmiech
- Oczywiście!- krzyknął uradowany- A teraz chodź na lekcje bo się spóźnimy- dodał po czym ruszył ze mną w stronę klasy
Weszliśmy do pomieszczenia po czym zajęliśmy swoje miejsca. Oczywiście nie obyło się bez spojrzenia na naszą dwójkę. Bo w końcu niby mamy tą cichą "wojnę". Wbrew pozorom moja klasa nie jest na mnie cięta. Przed incydentem z Dylanem starałem się pomagać w nauce jak tylko mogłem. Moi kumple z klasy to zapamiętali i mimo, że cała szkoła mnie gnębi to oni potrafią stać za mną murem.
- A ty co?- szepnął Brett który siedział za mną w ławce
- Ale co?- powiedziałem obracając się w jego stronę
Chłopak kiwnął w stronę Brada który siedział całkiem z tyłu po lewej stronie, a ja od razu zrobiłem głuche "aaaa" rozumiejąc o co chodzi
- Napiszę ci- powiedziałem obracając się w stronę tablicy, a gdy mój wzrok spotkał się z pytającym spojrzeniem azjaty, przewróciłem oczami- to jednak napiszę na naszej grupie
Chłopak kiwnął głową spoglądając na bruneta, a ja od razu wyjąłem telefon
Ja: Brad poprosił mnie o pomoc w matmie
Minho: Zgodziłeś się?
Brett: Zgodziłeś się?!!
Ja: Tak, co w tym złego?
Minho: Nie ufam mu. Pewnie jest tak samo zepsuty jak Dylan
Brett: Nie wypisuj jego imienia
Brett: Rzygać nie się chce
Ja: Bez przesady. Brad nigdy nie miał złych intencji
Ja: A poza tym po jednym incydencie na korytarzu pobiegł za mną spytać się czy wszystko gra
Brett: Miło z jego strony, ale to może być podstęp
Minho: Brett ma racje. Na wszelki wypadek pójdziemy z tobą
Ja: To miłe, ale naprawdę nie musicie
Minho: Jesteśmy przyjaciół
Brett: Także nie dyskutuj
- Zabieraj te długie kopyta!- usłyszałem znajomy krzyk
Od razu odłożyłem telefon na blat po czym spojrzałem za siebie. No świetnie... Brett znów toruje przejście Liam'owi swoimi nogami
- Czemu nie przejdziesz przez nie? ...krasnalku?- zapytał Brett z cwanym uśmiechem, a w klasie momentalnie było można usłyszeć cichy śmiech
Brett i Liam zaczęli się kłócić, a ja z rozbwaniem patrzyłem na tą dwójkę. Ich relacja od zawsze tak wyglądała i z tego co wiem Brett tak próbuje go poderwać...tylko, że coś mu nie wychodzi. Mój przyjaciel jest bi, jednak wyznał, że Liam strasznie mu się podoba, a w szegolnosci jego zadziorny charakter
- W łóżku też taki jesteś?- zapytał, a ja na powrót wybuchłem cichym śmiechem gdy na twarzy Liama pojawiły się małe rumieńce
Oczywiście moje rozbawienie nie trwało długo ponieważ po chwili kątem oka zobaczyłem znajome rysy
- Liam- zaczął Dylan kładąc dłoń na ramieniu przyjaciela- chodź po prostu inną drogą
- Ale ja zawsze tędy chodzę- powiedział jednak szatyn i tak pociągnął go za ramię
Liam usiadł na swoim miejscu idealnie za Brettem, a Dylan pomiędzy blondynem, a Bradem. Spojrzałem na przyjaciela posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie by znów nie zaczynał, a ten od razu przewrócił oczami
Skąd wiem, że chce zacząć? To bardzo proste. Widzę jak próbował się odpychać w tył, a później rzucił by jakimś tekstem w stylu "sorry muszę rozprostować moje DŁUGIE nogi"
Zacząłem się obracać w stronę tablicy, a mój wzrok niekontrolowanie spotkał się ze wzrokiem Dylana. Patrzyliśmy na siebie chwilę, a przez moje ciało przeszły dreszcze widząc jego smutny wzrok
- Przepraszam za spóźnienie- powiedziała nauczycielka wchodząc do klasy
Od razu oderwałem wzrok od Dylana po czym spojrzałem na nauczycielkę która wyciągała swoje podręczniki
- Dobrze- zaczęła podchodząc do tablicy- zróbcie te zadania- dodała zapisując numery zadań i strony
Od razu otworzyłem podręcznik, a w momencie gdy miałem zacząć rozwiązywać zadania zobaczyłem, że dioda w moim telefonie mruga. Upewniłem się że nauczycielka jest zajęta papierami po czym odblokowałem ekran
Nieznany: Hej, co dziś robisz po lekcjach?
Oh...to znów on
Ja: Idę pomagać Bradowi w matematyce
Nieznany: Szkoda. Myślałem, że dasz się wyrwać na randkę
Ja: Przecież jesteśmy umówieni na sobotę
Nieznany: Czyli to jednak będzie randka!!!
Ja: Nie! Po prostu jesteśmy umówieni
Nieznany: Teraz mi smutno :(
Ja: Eh....niech ci będzie. Nazwijmy to randką
Nieznany: Naprawdę?! Nawet nie wiesz jak się cieszę!!
Ja: Przynajmniej ty jesteś szczęśliwy
Nieznany: Coś się stało?
Ja: Może...
Nieznany: Zamieniam się w słuch
Ja: Jesteś tego pewny, że chcesz usłyszeć co dręczy tak mało ważną osobę jak ja?
Nieznany: Dla mnie jesteś najważniejszy
Nieznany: Także pisz
Ja: Eh...
Ja: Okey
Ja: Pamiętasz jak ci pisałem, że pomiędzy mną a tym kretynem nic nie ma?
Nieznany: Tak pamiętam
Ja: No właśnie pomiędzy nami coś było. Znaczy tak mi się tylko zdawało, bo ja się w nim zakochałem, a on się mną tylko bawił i teraz strasznie mnie to boli, że zostałem tak potraktowany
Nieznany: To naprawdę wredne z jego strony. Przecież ty jesteś najpiękniejszą istotą jaka chodziła po ziemi
Ja: Szkoda że on tak nie uważał
Nieznany: Ale zaraz moment! Ja dobrze rozumiem? Ty go nadal kochasz?
Czy go kocham?....tak nadal do niego coś czuje, ale przecież nie napiszę nieznajomemu takich rzeczy
Ja: Nie
Ja: To już minęło i nic do niego nie czuje po tym co mi zrobił
Nieznany: Aha
Przeczytałem wiadomość po czym zmarszczyłem brwi. Jakaś dziwna ta odpowiedź
Nieznany: To dobrze. Napiszę później. Muszę się zająć lekcją
Ja: Okey
Dziwne...
⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱
Sorry za błędy