Raj zwany piekłem

By _Skipper__

45.6K 1.1K 269

Myślałam że będąc z tobą jestem w raju, lecz dla ciebie raj to piekło... Pierwsza część trylogii "Heaven" __... More

Prolog
1. Nie pyskuj.
2. Bóg seksu.
3.Los Angeles
4.Grzeczna dziewczynka
5.Całus albo wpadasz.
6.Ślicznie wyglądasz mała
7.Może mu na tobie zależy.
8.Coś mi to nie wygląda na miłą pogawędkę.
9.Zabawę czas zacząć.
10.Jego oczy niczym najsłodsza czekolada.
11.Następnym razem nie zostawiaj otwartego okna.
12.Cześć mała.
13.Wszystko zależy tylko od nas.
14.Idę zapalić.
15.Serio cię kocham.
17.Szmatą ręki nie podaję.
18.Jestem Alex miło mi poznać.
19.Za Scarlett biega sporo chłopaków nawet byłych.
20.Już nie jesteśmy rodziną.
21.Mogę cię zapewnić, że ty jej nie jesteś obojętny.
22.Nie jestem mu obojętna.
23.Kocham cię Scarlett
24.Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
25.Nasze wspólne noce są bardzo upojne.
26.Rozszerz nogi.
27.Mała nigdy nie pozwolę ci odejść.
28.Dla mnie nie ma rzeczy zakazanych mała.
29.Podejdź bliżej mnie.
30.Szczęśliwego nowego roku.
31. Babski dzień.
32. Dobranoc księżniczko.
33. Scarlett skarbeczku .
34. Scarlett...

16.Od kogo te kwiaty.

1.1K 30 1
By _Skipper__

Pov's Scarlett

Przez całą niedzielę leżałam w łóżku jedynie zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie tak to cały mój dzień opierał się na łóżku i filmach. Spać poszłam coś około czwartej na ranem, więc zdecydowałam się po prostu nie iść w poniedziałek do szkoły. Tak też zrobiłam powiedziałam mamie, że źle się czuję i lepiej będzie jak zostanę w domu. Ona jak zwykle trochę się przejęła martwi się nawet jak mówię, że boli mnie głowa. Tym razem chciała zostać w domu, żeby się mną zająć lecz ja upewniłam ją w tym, że sama sobie poradzę, a jak nie to po prostu po nią zadzwonię. Takim oto sposobem mogłam zostać w domu.

Gdy wreszcie odespałam nie przespaną noc, zwlekłam się z łóżka i pospiesznym krokiem udałam się do łazienki. Tam jak zwykle wykąpałam się i umyłam twarz nie zabrałam ze sobą ubrań, więc poszłam do sypialni w samym ręczniku na szczęście z spotkałam w pokoju wysokiego bruneta o brązowych oczach. Podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam z niej białe dresy i granatową oversizową bluzę. Szybko się w to ubrałam a włosy zostawiłam do naturalnego wyschnięcia chociaż wiem, że bez użycia suszarki i prostownicy moje włosy wypełni burza niesfornych loków. Nie lubię zbytnio swoich kręconych chociaż bardziej falowanych włosów, bo jak mam proste włosy nie muszę martwić się, że będą one źle wyglądać, a z takimi niesfornymi falami wszystkiego można się spodziewać. Na śniadanie nie miałam kompletnie pomysłu dlatego zrobiłam sobie owsiankę z owocami to jest śniadanie, które robię jak nie wiem co zjeść. Gdy wreszcie zasiadłam na kanapie oczywiście razem z Leo, który przeszkadzał mi cały czas podczas przygotowywania jedzenia. Nie dane mi było jednak zjeść, bo usłyszałam rozlegający się po całym domu dzwonek do drzwi. Z niechęcią odłożyłam miskę na stolik kawowy i wstałam z kanapy, powolnym krokiem podeszłam do wyjścia i przykręciłam zamek w drzwiach. Kiedy je otworzyłam ukazał mi się starszy mężczyzna jakoś po trzydziestce w żółtym stroju, trzymający bukiet różowych róż.

-Czy pani to Scarlett Evans?- zapytał sprawdzając coś w telefonie.

-Tak.- odpowiedziałam zdziwiona, bo kto by mógł mi wysłać kwiaty. Akurat ta osoba nie trafiła w moje gusta, bo szczerze mówiąc nienawidzę różowych róż bardziej wolę białe.

-Więc to dla pani.- podał mi bukiet

-Dziękuję, a wie pan może od kogo to jest?- na mam zielonego pojęcia kto to może być. Opcję, że to Blake od razu odrzuciłam, bo po pierwsze on nie jest typem romantyka, a po drugie po co by to robił jesteśmy tylko przyjaciółmi.

-Nie wiem, ale jest w środku liścik.- odparł z lekkim uśmiechem co odwzajemniłam później facet tylko się pożegnał i odszedł, a ja zamknęłam za sobą drzwi. Od razu znalazłam liścik, otworzyłam go, a tam ukazał mi się krótki list i podpis.

Dla najpiękniejszej dziewczyny na tym świecie. Chce żebyś chociaż trochę mi wybaczyła. A i słyszałem, że masz nowego chłopaka. Życzę szczęścia chociaż on na ciebie nie zasługuję. Moja piękna.

Pozdrawiam J.R

Po tych inicjałach natychmiast rozpoznałam osobę, która mi wysłała te kwiaty. Po co on znowu do mnie piszę i wysyła jakieś durne prezenty. Nienawidzę go za to co zrobił, a teraz ma czelność robić coś takiego. Nawet nie minęła minuta, a znowu usłyszałam dzwonek.

Nie no znowu.

Byłam już lekko zła przez to, że ten idiota ma czelność do mnie wypisywać jakieś głupie liściki, a teraz znowu ktoś musi mi zawracać głowę. Ze złością otworzyłam te pieprzone drzwi nawet nie patrząc na osobę, która za nimi stoi z miejsca nakrzyczałam na tą osobę.

-Co znowu!.- krzyknęła, a potem podniosłam wzrok na chłopaka który stał tam lekko skołowany.

-Co ty taka dzisiaj zła?- powiedział wymijając mnie i wchodząc do mojego domu. Od razu rzuciły mu się w oko róże które trzymałam za plecami.- od kogo to?

-Od nikogo miałam iść je wyrzucić.- oznajmiłam, a następnie zobaczyłam jak jego mięśnie na twarzy lekko się spięły.

-Od kogo te kwiaty?- ponownie zapytuje.

-Od Jacoba.- z niechęcią wymówiłam jego imię.

-Co on od ciebie chce, nie powinien w ogóle się do ciebie odzywać po tym co zrobił.- na jego twarzy było widać, że ewidentnie nie jest w dobrym humorze.

-Sama nie wiem napisał liścik.- podałam go chłopakowi. On chwilę popatrzył na kartkę i w mgnieniu oka rozerwał ją na parę kawałeczków.

-Idiota.- warknął bardziej sam do siebie niż do mnie.

-Po co przyszedłeś?- zapytałam, aby rozluźnić trochę napiętą atmosferę.

-Tak o przyszedłem, nie miałem co robić.- odpowiedział już mniej zdenerwowany.

-Powinieneś być w szkole jest dopiero jedenasta.- i po co on ciągle opuszcza tą szkołę przez to właśnie może nie zdać, a został mu przecież tylko ten rok.

-E tam.- machnął mi ręką przed twarzą i poszedł do salonu gdzie nadal siedział Leo a na stoliku kawowym stało moje śniadanie. Ja za to udałam się do kuchni i wyrzuciłam te obrzydliwe kwiaty do kosza następnie poszłam do salonu gdzie chłopak już nieźle się rozgościł. Siedział wygodnie na kanapie oglądając jakiś serial w telewizji i jedząc moje śniadanie.

-Blake to mój dom nie możesz wchodzić tu i czuć się jak u siebie.- oznajmiłam siadając obok niego na kanapie.

-A właśnie, że mogę.- powiedział jak mały chłopczyk.- a i lepsza by była ta owsianka jakbyś dodała tu jeszcze czekolady i masła orzechowego.

-Oddawaj to moje śniadanie nie twoje.- próbowałam wyrwać mu z rąk moją miskę z jedzeniem ale był szybszy i uniósł ją do góry.- Blake jestem w cholerę głodna a ty mi wszystko zjesz.

-Ok zrobimy tak jedna łyżka owsianki równa się jednemu buziakowi.- puścił mi oczko na co ja nie byłam zbytnio zadowolona, bo on ciągle chce wyłudzać ode mnie całusy.

-Dobra.- musiałam się zgodzić bo jestem głodna, a nie chce mi się robić kolejnego śniadania.- a teraz chce jedzenie.

-Otwórz buzię.- zrobiłam to co kazał, a on włożył mi do buzi łyżkę z owsianką.- zjadłaś to teraz całus.

Przełknęłam moje śniadanie, a następnie pocałowałam go w policzek.

-Ej czemu w policzek.- oburzył się.

-Nie powiedziałeś dokładnie gdzie.- z lekkim uśmiechem wyrwałam mu z rąk miskę z moim śniadaniem.

-To nie fair.- założył ręce na klatkę piersiową, gdy ja delektowałam się smakiem już trochę zimnej owsianki.- a tak w ogóle idziemy dzisiaj ekipą do wesołego miasteczka idziesz z nami.

-A kto tam będzie.- zapytałam z pełną buzią.

-Ja, Michael pewnie zabierze też Vanessę, coś tam jest pomiędzy nimi, Chloe i pewnie Will.- odpowiedział patrząc się na mnie.

-Mogę przyjść, na którą to będzie?- odłożyłam już pusty talerz na stolik kawowy.

-Przyjadę po ciebie.- powiedział przybliżając się do mnie.

-Ale nie wiem na którą mam się szykować przecież muszę się przebrać wyprostować włosy.- zaczęłam wymieniać wszystko co muszę zrobić przed wyjściem, żeby jakoś wypaść.

-Moim zdaniem wyglądasz ładnie teraz, a włosów nie musisz prostować bo w kręconych bardziej mi się podobasz.- boże nienawidzę jak wyprawia w moją stronę komplementy, bo zawsze się rumienię i nie wiem co powiedzieć.- widzę, że się rumienisz.

-To przestań.- powiedziałam nadal próbując unikać kontaktu wzrokowego.

-Z czym mam przestać.- złapał moją brodę i zmusił mnie do spojrzenia na niego, był naprawdę blisko nasze twarze dzieliło ledwo kilka centymetrów.

-Właśnie z tym.- odepchnęłam go od siebie, bo wiedziałam co Blake chce zrobić.

-Dobra.- odsuną się ode mnie z posmutniałą miną.- będę się zbierał.

Wstał z kanapy, a za nim ja zdziwiłam się jego reakcją ewidentnie posmutniał. Chciałam go odprowadzić. Kiedy doszliśmy do drzwi stanęliśmy i tylko wpatrywaliśmy się w siebie nic nie mówiąc. Po chwili takiego stania chłopak przybliżył się, nachylając się w moją stronę, nie odsunęłam się lecz stałam nieruchowo. Złapał moją brodę ręką i złożył na moich ustach przelotny pocałunek.

-Będę o szóstej.- wyszeptał w moje usta, a następnie wyszedł z domu zamykając za sobą drzwi.

***

Dochodziła szósta a ja kończyłam swój makijaż, nie malowałam się zbyt mocno, bo po prostu mi się nie chciało. Delikatnie podkreśliłam oczy oraz usta a na twarz dałam tylko korektor, bronzer, róż i rozświetlacz. Ubrałam na siebie moje ukochane czarne jeansy, czarny golf a do tego beżowy długi płaszcz, wzięłam też małą czarną torebkę, żeby schować najpotrzebniejsze rzeczy. Włosy zostawiłam pokręcone, jak doradził mi Blake, nie mogłam się do się przyzwyczaić do moich naturalnych włosów, bo zawsze je prostowałam i nigdy nie wychodziłam z domu w nie wyprostowanych włosach, albo też je spinałam. Gdy tak przeglądałam się w lustrze usłyszałam przychodzącą wiadomość na mój telefon.

Od: Blake

Jestem.

Do: Blake

Dobra ja już idę.

Od: Blake

Tylko się pospiesz nie mam zamiaru czekać godzinę.

Do: Blake

Przecież mówię ci, że już idę.

Nie otrzymałam wiadomości zwrotnej, więc szybko zbiegłam po schodach na parter, gdzie była moja mama i tata.

-Gdzie wychodzisz?- zapytała moja rodzicielka

-Idę do wesołego miasteczka z Vanessą.- nie tylko z nią no ale coś mi się wydaję, że źle by zareagowała jakbym powiedział, że idę również z tym gówniarzem któremu wszystko idzie jak po maśle do wesołego miasteczka.

-Okej baw się dobrze.- odpowiedziała z lekkim uśmiechem.

Ja za to szybko poszłam założyć swoje czarne conversy, poprawiłam jeszcze swój płaszcz i wyszłam, a moim oczom ukazał się mustang. Szybkim krokiem doszłam do samochodu i do niego wsiadłam.

-Hej.- powiedział do chłopaka gdy on zapalał silnik swojego auta.

-Cześć mała.- jak zwykle to przeklęte przezwisko no ale już się trochę do tego przyzwyczaiłam, więc już tek bardzo mnie nie denerwuje.

-A jedzie jeszcze ktoś z nami?- nie wiem czy jeszcze po kogoś jedziemy, a jednak wolę się go zapytać.

-Nie.- odpowiedział krótko.

-Spoko.- nie wiem czemu ale teraz ta nasza rozmowa jakoś się nie klei pewnie jest czymś wkurzony, a jak zwykle nie chce nic powiedzieć. Cały Blake.

___________

Witam was mordki z nowym rozdziałem, nie jest zbyt długi wiem o tym i sorry, ale mam nadzieję, że chociaż wam się spodobał.

Jak zwykle rozdział w niedzielę.

Kocham was <3

Continue Reading

You'll Also Like

178K 4.8K 57
Nieznajomy:Cześć księżniczko Ja:Chyba pomyliłeś numery Nieznajomy:Nie raczej nie,Maddie Star,tak? Ja:Tak,a ty to? Nieznajomy:Nieważne:)
880K 26.3K 99
#13 Fanfiction 07.11 #5 Fanfiction 11.11 Kate Evans (22 lata), jest młoda, pracowita, wielkie zdeterminowanie kiedy chce osiągnąć jakiś cel. Jest bar...
60.2K 1.9K 42
Dzięki tej książce bedziesz mógł poczuć się jak kpopowy idol. Serdecznie zapraszam❤❤ #14- zodiaki piątek, 19 lipca 2019 #13- zodiaki niedziela, 3 lis...
866K 22.4K 98
Wyśmiewana, poniżana, gnębiona... Te trzy słowa opisywały moją codzienność. Nie ważne czy przyszłabym ubrana w drogie ciuchy, czy też umiałabym się i...