Obudziło mnie ćwierkanie ptaków. Dziwne, nie przypominam sobie żebym zasypiała na polanie. Ostatnie co pamiętam to że czytałam książkę w bibliotece a później tylko ciemność czyli musiałam zasnąć, ale to i tak nie wyjaśnia jak znalazłam się tutaj I w ogóle gdzie ja jestem?
Wstałam i zaczęłam się rozglądać na boki do puki nie zobaczyłam że ktoś leży nie opodal mnie, podeszłam po cichu do postaci i się zdziwiłam.
-Potter? - szepnęłam do siebie - A on co tutaj robi? - zastanawiałam się na głos.
Po chwili zauważyłam że zaczyna się ruszać, więc szybko odeszłam od niego i usiadłam pod drzewem nieopodal.
Pov James
Widziałem ciemność po chwili otworzyłem oczy, zacząłem się rozglądać dookoła i przypomniałem siebie sytuację z Williams. Wstałem i zobaczyłem dziewczynę siedzącą pod drzewem, patrzyła w dal i była w swoim świecie. Podszedłem do niej.
- Nie śpisz już widzę - powiedziałem a ta podskoczyła w miejscu, chyba ją przestraszyłem.
- Nie - powiedziała I spojrzała na mnie - jak się tu znaleźliśmy? - zapytała i podeszła do mnie.
- Byłem w bibliotece i zobaczyłem że zasnęłaś więc stwierdziłem że cię zaniosę do twojego dormitorium, ale nie chciało mi się główkować nad zagadką, więc zaniosłem cię tutaj i zasnąłem - wyjaśniłem jej bez wdawania się w szczegóły.
- Co to za miejsce? - zapytała.
- To pokój życzeń - odpowiedziałem jej.
- Wow czyli on na prawdę istnieje - widziałem w jej oczach że jest w szoku, ale i zachwyt tym miejscem.
- Tak istnieje, odkryliśmy go przypadkiem z chłopakami na 2 roku - powiedziałem. Po chwili cieszy odezwała się Elizabeth.
- Dobra Potter ja idę. Pewnie jest już śniadanie - kiedy do powiedziała skierowała się w stronę wyjścia.
Ja również po chwili wyszedłem i skierowałem się w stronę Wielkiej Sali na śniadanie. Nieopodal wejścia zobaczyłem Lily i Śmiecierusa śmiejących się razem i dyskutujących na jakiś temat. Normalnie bym się wkurzył, ale tym razem czułem obojętność. To było dziwne uczucie jednak szybko odgarnął je i wszedłem do Wielkiej Sali.
Podszedłem do mojego stołu i usiadłem między Remusem a Syriuszem, na przeciwko nas siedział Peter jak zawsze obrzerał się dyniowymi paszczecikami.
- Gdzieś ty był? - zapytał Syriusz.
- Cały wieczór cie szukaliśmy nawet na mapie nie było cie widać - dodał Remus.
- Wiem - powiedział Peter - był z Lily - dodał z dziwnym uśmieszkiem.
- Aaaaaa no taaaaakkk - powiedzieli Remus i Syriusz jednocześnie i się do mnie uśmiechnęli po Huncwocku.
- Co? Nie - zacząłem się śmiać i opowiedziałem im o sytuacji z Williams. Syriusz zaczął gwizdać po czym zaczął podśpiewywać coś pod nosem. ~ Miłość rośnie wokół nas ~
- Czyś ty do reszty oszalał Syriusz? Jaka „miłość rośnie wokół nas"? - zapytałem krzywiąc się - Ja od pierwszego roku kocham Lily - powiedziałem torche głośniej i dodałem wyraźny nacisk na ostatnie dwa słowa.
- Syriusz po części ma rację - odezwał się Remus - może jej nie kochasz bo nie idzie się zakochać od razu w kimś kogo nienawidziłeś przez tyle lat, w dodatku kochasz Lily, ale spójrz na to z innej strony. Ty i Lily nie macie nic ze sobą wspólnego, zawsze marudzisz że na tych waszych „randkach" rozmawiacie tylko o książkach których ty i tak nie czytasz i nie wiesz o co chodzi gdy Lily ci o nich opowiada. A z Elizabeth jest inaczej. Oboje kochacie Quidditcha, oboje gracie na tej samej pozycji no i bądźmy Eliza w porównaniu do Lily potrafi się nieźle zabawić od święta mimo że jest krukonką. A Lily? Jedyne co sprawia jej przyjemność to czytanie książek i ciągłe narzekanie na nas - skończył Remus.
Ja przez chwilę pomyślałem że może mają rację ale szybko odgoniłem te myśli z głowy ~ ja I Williams? W życiu.
- Dobra chłopaki skończcie to niedorzeczne - zakończyłem temat i w tym samym czasie do Wielkiej Sali weszła Williams w towarzystwie Mcgommery.
Pov Elizabeth
Poszłam do dormitorium i zobaczyłam że Elena czekała na mnie abyśmy mogły razem pójść na śniadanie.
- Hej Elena - powiedziałam i podeszłam do szafy aby wyjąć czyste ubrania.
- Kobieto gdzie cie wcięło? wiesz jak się martwiłam? - zapytała po czym mnie przytuliła na powitanie jak to miała w zwyczaju.
Widok Eleny w moim dormitorium to nie było nic nadzwyczajnego pomimo tego, że mam sama pokój to Elena przychodzi po mnie codziennie I chodzimy razem na śniadanie, obiad i kolację.
- Zasnęłam w bibliotece - stwierdziłam że nie chce mi się opowiadać ze szczegółami - poczekasz na mnie? Ja tylko szybko wezmę prysznic i możemy iść. - zapytałam a Elena przytakneła.
Po 20 minutach wyszłam z łazienki gotowa. Ubrałam tylko jeszcze buty i wyszłyśmy z dormitorium.
- Słyszałaś że mamy iść dzisiaj do Hogsmeade? - zapytała Elena.
- Dzisiaj? - zdziwiłam się - przecież dzisiaj jest niedziela.
- No tak ale przez to że wczoraj nie byliśmy to większość uczniów poszło do Dippeta z prośbą o to czy możemy iść dzisiaj więc zrobił wyjątek i pozwolił nam iść, dlatego idziemy I bez dyskusji muszę zrobić zapasy słodyczy i kupić Amortensje - dodała już trochę ciszej a ja wybuchałam smiechem.
- Amortensje? Serio? Po co ci ona? - zapytałam.
- Kojarzysz Michaela Orsena z Hufflepuffu? - zapytała a ja przytaknęłam - no to chce iść z nim na randkę, ale jemu podoba się Malory Greengrass ze Slytherinu więc napoje go Amortensją i pójdę z nim na randkę - powiedziała zachwycona swoim pomysłem a ja tylko pokiwałam zrezygnowana głową.
Kiedy doszłyśmy do Wielkiej Sali
poszłyśmy w stronę naszego stołu poczułam czyiś wzrok na sobie spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Huncwotów gapiących się na mnie.
- Super - pomyślałam - Potter im pewnie powiedział albo nagadał jakiś głupot o tym naszym wczorajszym "spotkaniu".
Po śniadaniu razem z Mcgommery udałyśmy się do dormitorium po kurtki i poszłyśmy w stronę wyjścia ze szkoły gdzie czekała na nas Profesor McGonagall, która sprawdzała listę osób idących do wioski.