City of stars / Seongjoong, W...

By -Natsune-

13.9K 969 960

Seonghwa jest początkującym młodym aktorem, który dopiero, co ukończył szkołę aktorską i zdradzony przez byłe... More

city of stars
are you shining just for me?
city of stars
there's so much that I can't see
who knows?
I felt it from the first embrace I shared with you
that now our dreams
they've finally come true
city of stars
just one thing everybody wants
there in the bars
and through the smokescreen of the crowded restaurants
yes, all we're looking for is love from someone else
a rush
a glance
a touch
a dance
to look in somebody's eyes
to lights up the sky
to open the world and send them reeling
a voice that says, I'll be here
and you'll be alright
I don't care if I know
just where I will go
cause all that I need's this crazy feeling
think I want it to stay

it's love

515 41 117
By -Natsune-

- To łaskocze - chłopak zakrywał się rękoma za każdym razem jak jego twarzy dotknął puchaty pędzel.

- Przestań się wiercić już - drugi z folią na głowie zdzielił chłopaka po niebieskiej czuprynie.

- To nie wkładaj mi tego do oka, Hwa...

- Słonko, jeśli twoje oczy są tak duże, że stykają się z brwiami to gratuluję - pocałował go w czółko.

- Jesteś dzisiaj w złym humorze. Co się stało?

- Nie jestem w złym humorze, wszystko w porządku - nałożył na palca błyszczyk i zaczął rozsmarowywać po ustach Joonga.

- Nie, wcale, po prostu ostoja radości.

- Joongie... Proszę cię...

- Mów co się stało i tyle. Żadnych tajemnic.

- Ale nic się nie stało, to co mam mówić?

- Dlaczego musisz być taki uparty? - Hongjoong wstał i stanął wprost przed Parkiem. - Chodzi o pracę, prawda?

Jego chłopak odwrócił wzrok.

- Czyli trafiłem... Hwa... Nie martw się, poradzisz sobie. Wiem, że jest ci ciężko, bo to duża zmiana, ale uwierz mi: poradzisz sobie - Seonghwa spojrzał w jego stronę. Oczy mu zabłysnęły światłem całej galaktyki.

- Pozwolisz skończyć twój makijaż?

- Już siadam! - Hongjoong potulnie usiadł świadomy cierpień, jakie zaraz go czekają.

- Ale postaraj się nie mrugać tak często...

- Nie potrafię...

Seonghwa spojrzał zmęczony na chłopaka i westchnął. Mieli godzinę do wyjścia, a dopiero co zaczęli się szykować.

- Muszę jeszcze spłukać włosy, więc proszę nie kręć się, tylko brokat został - Seonghwa nachylił się nad Kimem i małym pędzelkiem zaczął nakładać brokat w kąciku jego oczu. - Teraz wyglądasz jak prawdziwy wampir.

Początkowo mieli spędzić ten weekend w zupełnym spokoju, oglądając jakiś film i zapychając się karmelowym popcornem. Plany jednak pokrzyżował im Minho i Wooyoung, a raczej brak asertywności Hongjoonga, w obliczu zagadujacego na śmierć krzykliwego przyjaciela Parka. Przez kolejne dwa dni Hong narzekał jak bardzo nie chce iść na imprezę halloweenową przyjaciół Seonghwy, ale danego słowa się dotrzymuje. Wniosek: honorowość też go zgubiła.

- Ooo! Hyung! Musisz przyprowadzić że sobą swojego przyjaciela!

- Wiecie, nie wiem czy będzie miał czas....

- Nie mów za niego! Co myślisz o tym pomyśle Hongjoong, tak?

- Yyy...

- Widzisz, nie protestuje!

- Ale kocie uszka przydały się. Będę nimi teraz spinał grzywkę - zaśmiał się Seonghwa

- Urocza pamiątka, miło ze strony twojego byłego pracodawcy, że ci je podarował.

- Po tylu latach pracy nie dziwię się. Jestem jedynym pracownikiem, który przepracował tam więcej niż rok - Hongjoong parsknął śmiechem. - I nie zapominajmy o dożywotniej zniżce 50% na kawę. Chyba ci ją podaruję.

- Na co mi tamta kawa, jak mam najlepszego baristę przy sobie.

- Przestań -  popsikał twarz Hongjoonga truskawkowym specyfikiem do utrwalenia makijażu. Po skończonej pracy ściągnął uszka. Niebieska grzywka opadła na czoło wampirzego lorda. Przeczesał włosy partnera małym grzebieniem i zaczął je układać

- Zaraz się uduszę - Hongjoong zaczął kasłać od nadmiaru lakieru.

- Na to liczę - wyciągnął kilka kosmyków, żeby opadały delikatnie na czoło Kima. - Ubierz się, ja idę spłukać włosy - Seonghwa uśmiechnął się i poszedł do łazienki.

Na pomysł farbowania włosów wpadł rano. Głównie po komentarzu jednego dziecka, które jedząc mus czekoladowy, skomentowało spore odrosty chłopaka. Dosłownie powiedział, że wygląda jak „pudding”.  Jongho cały dzień się z niego śmiał, co go okropnie denerwowało. Ale każdy miałby takie odrosty, jakby codziennie korzystał z wszelkich wcierek na porost włosów i odżywek na biedne przesuszone kłaki.

Seonghwa wszedł do łazienki i ściągnął folie z głowy. Całe dłonie miał już poplamione od czarnej farby, więc starał się niczego dookoła nie dotknąć. Z włosów sączył się strumień szarej mętnej substancji. Wyglądało to trochę jakby nie mył głowy przez klika lat i zmywał z niej wszelki piach i kurz. Po chwili cała umywalka była w czarnych zaciekach. Seonghwa, nie zważając na to, ile czasu mu zostało, zaczął szorować plamy, ale farba zaskakująco dobrze trzymała się na ceramice.

- Hwa, serio? - Hongjoong wszedł do łazienki i spojrzał zdziwiony na chłopaka, który siedział pochylony nad umywalką i wyniszczoną gąbką próbował doszorować smugi. Co z tego że z włosów skapywała mu jeszcze woda na kafelki. - Nie mamy teraz na to czasu.

- Ale... - Seonghwa nie zdążył nic powiedzieć, bo Hongjoong pociągnął do tyłu i usadził na taborecie.

- Potem to zrobisz. Jak trochę będziesz miał czarną umywalkę, nic się nie stanie - chwycił za suszarkę schowaną w szafce obok i zaczął z pomocą rozpadającej się szczotki suszyć włosy chłopaka.

- Sam to zrobię.

- Nie, zabieraj te łapska - Hongjoong nakierował gorące powietrze na dłonie Parka. - Ty mnie męczyłeś z makijażem, to teraz pozwól mi ciebie pomęczyć - wyszczerzył się, pokazując dwa silikonowe wampirze kły przyczepione chwilę wcześniej klejem do protez.

Po kilku minutach włosy Parka wyglądały w porządku. Były intensywnie czarne, trochę błyszczały pod światło, ale całość prezentowała się nie najgorzej.

- Pomaluję się i zaraz będę gotowy - Seonghwa wygonił chłopaka z łazienki.

- No dobra, ale szybko, bo nie mam tu miejsca parkingowe - Hongjoong dalej miał w głowie sytuację sprzed tygodnia, kiedy jeden z sąsiadów Parka był gotowy wybić mu przednią szybę w aucie młotkiem za zajęcie jego miejsca.

- Jasne! - Seonghwa w ekspresowym tempie zaczął nakładać warstwę jasnego pokładu i cieni. W kącikach ust nałożył trochę sztucznej krwi i podobnie jak Kim zamontował na zębach dwa sztuczne kły. Z trudem włożył czerwone soczewki, które wyslizgiwały mu się z palców za każdym razem, gdy próbował je zaaplikować. Włosy zaczesał delikatnie do tyłu i podpiął wsuwkami. Dłuższe końcówki z tyłu zalakierował, żeby przylegały do szyi, jednak po chwili i tak zaczęły odstawać. Na koszulę założył jeszcze pasek gorsetowy i wpiął w uszy posrebrzane kolczyki.

- I co myślisz? - Seonghwa wyszedł z pomieszczenia i stanął przed Hongjoongiem, który zdążył się już rozsiąść na łóżku.

Hong podniósł wzrok znad telefonu i spojrzał na swojego chłopaka. Z wrażenia urządzenie, aż wypadło mi z rąk

- O kurwa - to jedyne, co z siebie zdołał wykrztusić. Przez minutę spoglądał w kompletnej ciszy w chłopaka po czym niespodziewanie puścił do niego oczko

Seonghwa od razu zrobił się cały czerwony, tak że nawet gruba warstwa jasnego podkładu nie była w stanie ukryć jego zawstydzenia.

Hongjoong wstał i podszedł do Seonghwy.

- Pięknie wyglądasz - dotknął koniuszkami palców twarzy Seonghwy.

- Zaraz zdejmiesz mi makijaż.

- Mam to w dupie -  zaśmiał się i pocałował go prosto w krwiste wargi. - Muszę korzystać póki jeszcze mogę

- Jak wyskoczysz mi z czymś takim przy chłopakach to masz srogo przejebane - spojrzał surowo Park po czym uwiesił się na Kimie i zaczął głośno śmiać.

- Srogo, czyli jak bardzo? W skali od 1 do 10.

- Celibat na 10.

- Ale my nawet nie...

- Na przyszłość - puścił Hongjoonga i wyciągnął z szafy luźna marynarkę. - Idziemy?

- Qui - Hongjoong ubrał płaszcz i poszedł za Seonghwą.

✧✧✧✧

- Kochanie, nadal myślisz, że to dobry pomysł, żeby wykorzystać swoich przyjaciół do pomalowania ścian pod pretekstem imprezy halloweenowej?

- Tak?

Jisung spoglądał, stojąc prawie w drzwiach, na ubranego w fioletową koszulę z beretem na głowie Minho. Sam stał w pasującym do przebrania Lee garniturze.

- Dobra, nie ważne... Racja! Musimy zrobić sobie jeszcze zdjęcie. Nie na co dzień ma się pasujące kostiumy. Co z tego, że nie mam pojęcia za kogo mnie przebrałeś - wyciągnął z kieszeni telefon.

- Jesteś Goo Chanseong, a ja Jang Manwol. Przecież oglądaliśmy te dramę razem. Tak pamiętasz...

- Nie przywiązuje wagi do imion okej?

- A pamiętasz chociaż nazwę dramy?

- Yyy... Coś tam ze słońcem.

- Hotel del Luna - Minho westchnął załamany i poprawił kołnierz koszuli Jisunga. - Mam już przyszykowane stroje dla kotków, muszę tylko je ubrać.

- Co! Je też przebierasz?

- Oczywiście, Soonie będzie rakiem, Doongie croissantem, a Dori pirate...

- Croissantem?

- Tak, croissantem. Czego nie rozumiesz? - Minho wziął rudego kota na ręce i zaczął go głaskać.

- Jakby coś się działo, dzwoń.

- Mhm - Minho spojrzał zdegustowany i puścił kota na ziemię.

- Dobra, bawcie się dobrze, lecę do pracy, bo mnie zwolnią - Jisung pocałował Minho na pożegnanie w policzek i wyszedł z mieszkania.

Klub, kiedy przyszedł był już cały udekorowany pajęczynami i innymi tego typu halloweenowymi ozdobami. Oczywiście dekoracjami zawsze zajmowali się barmani, czyli dwie chodzące wielkie stopy, zwłaszcza Yunho, dzięki któremu nie była tam w ogóle potrzebna drabina.

- Hej, wszystkim - Jisung usiadł przy barze i czekał aż ktoś z obsługi klubu pojawi się.

Ku własnemu zaskoczeniu pierwsza osobą, jaką zauważył był wychodzący z zaplecza właściciel klubu, który przebywał w nim tak często jak on pamiętał żeby nie rzucać brudnych ubrań na krzesło. Czyli wcale.

- Punktualnie dzisiaj. Masz szczęście - mężczyzna ubrany w czarny ze złotymi zdobieniami hanbok poszedł za bar i spojrzał na Hana. Na głowie miał długowłosą blond perukę, a przez jedno oko przechodziła długa blizna.

- Jestem zawsze punktualny, Agust - wyszczerzył się.

- Oczywiście - mężczyzna parsknął i chwycił pierwsza lepszą szklankę z brzegu. -

- Nie sądziłem, że dzisiaj będziesz.

- Ja też nie. Ale skończyłem robotę w USA i chciałem polecieć na jakieś wakacje, ale te chuj uznał, że chce przyjść na imprezę. A jego samego tu nie zostawię, nie ma takiej opcji - Jisung tylko się domyślał o kim jego pracodawca mówi, ale najpewniej chodziło mu o jego najlepszego, a raczej jedynego przyjaciela. - Też chcesz drinka? Bo ja to muszę się mocno nawalić, żeby tu dzisiaj przetrwać - zaczął lać do szkła złote whisky.

- Aż tak, źle ma dzisiaj być?

- Yup, rozesłałem dużo zaproszeń, ale nie sądziłem, że tyle osób potwierdzi przybycie. Kurwa, to będzie bardzo kameralna impreza - zaczął się śmiać i wziął spory łyk trunku. - Urocze wdzianko. Rozumiem, że to twoje przebranie, patrząc, że od kiedy cię znam paradujesz w dresie?

- Mój chłopak mi wybrał.

- O jak słodko - w głównie Agusta było słychać sporo sarkazmu. W sumie to ten mężczyzna posługiwał się tylko sarkazmem. Jisung nigdy nie wiedział, kiedy się z niego nabija, a kiedy mówi serio. - Kolejny miesiąc będzie przesrany...

- Dlaczego?

- Zobaczysz - wykręcił oczami. - Ale będzie gorąco, świat muzyki zawrze - chwycił całą butelkę whisky i razem ze szklanką udał się do swojego gabinetu.

Jisung został sam, ale nie na długo, bo za chwilę na horyzoncie ukazali mu się dwaj idioci w strojach warzyw.

- Japierdole, za co wy się przebraliście...

- Za bakłażana, a Yuyu za cukinię - odpowiedział dumnie Mingi i poprawił okulary zerówki.

- PRZECIEŻ WIDZĘ - krzyknął chłopak i zrobił szybko zdjęcie swoim współpracownikom.

- A ty co tak odjebany jak szczur na otwarcie kanału? - Yunho zmierzył wzrokiem Jisunga.

- To jest moje przebranie.

- He?

- Za postać z dramy.

- Ha! Nuda! - powiedzieli zgodnie w tym samym momencie.

- Dzisiaj podobno ma być dzicz...

- Emotional damage - zaśmiał się Mingi i machnął beztrosko ręką.

Warzywa poszły za bar i zaczęły przygotowywać alkohol na imprezę, począwszy od włożenia odpowiednich trunków do lodówki po szybki test czy to otwarte od tygodnia bacardi nadaje się jeszcze do degustacji. Jisung też wziął się do roboty i odpalił cały swój sprzęt. Rozłożył głośniki, przetestował światła i finalnie podawał kilka piosenek do playlisty.

- To będzie długa noc - westchnął ciężko Jisung, próbując zebrać w sobie odpowiednią energię.

✧✧✧✧

- Uwaga! Powitajcie Jang Manwol! - Wooyoung chodził po mieszkaniu z telefonem i nagrywał Minho. Postanowił, że nagra wszystkie tegoroczne stroje halloweenowe, bez pominięcia czworonogich przyjaciół oczywiście.

- Woo, nie nagrywaj mnie - Minho zasłonił się rękoma od razu jak tylko zobaczył nakierowany na niego aparat.

- No dobra... - chłopak odłożył telefon i usiadł na kanapie obok Sana z koroną na głowie

San z Wooyoungiem przyszli pierwsi. Zjawili się pod drzwiami Lee równe dwadzieścia minut przed czasem.

- Yeosang chyba już jest - Minho usłyszał pukanie do drzwi. Podbiegł otworzyć drzwi, uważając na kręcące się pod nogami koty. - Hej Yeosang, Jongho!

W drzwiach właśnie stanęli chyba docelowy zombie i rekin, a dokładniej Jongho w czapce rekina.

Podbiegł od razu do nich Wooyoung śmigający w spódniczce z kamerą.

- Yeosang, nie postarałeś się w tym roku. Wyglądasz jakby TWÓJ CHŁOPAK cię pobił.

- Woo... Dalej się gniewasz?

- A ty byś się nie gniewał, gdybyś ostatni dowiedział się, że twój najnajlepszy przyjaciel nie jest singlem?! Ja o moim związku powiedziałem ci od razu jak tylko się mnie o to spytał...

- O twoim związku to wiedzieli wszyscy po godzinie - Minho wtrącił się w wymianę zdań między przyjaciółeczkami.

- Mam cię na oku, Choi Jongho -  Wooyoung przymrużył oczy i wskazał na chłopaka w czapce rekina.

Yeosang z Jongho usiedli obok Sana na kanapie. Dla Wooyounga już nie było miejsca, co było kolejnym powodem niezadowolenia chłopaka. Podwinął spódnicę i usiadł okrakiem na podłodze rzucając Kangowi nienawistne spojrzenie.

- Za co tak właściwie się przebraliście? San jesteś księciem? - Sang spojrzał na stroje Woosanów.

- Ja jestem śpiącą królewną - poprawił tiarę i wskazał na różową spódnicę - a San księciem, który ratuje Aurorę.

- A wiecie, że w oryginale tej bajki, książę zamiast pocałować królewnę, gwałci ją. Ona mimo to nie budzi się a do tego zachodzi w ciążę bliźniaczą i dopiero narodzone kaszojady wysysają wrzecion. I ten książę jeszcze potem tam wraca i zabiera 116 letnią ksieżniczkę z bachorami na swój zamek. No i matka tego księcia jest wkurwiona, więc każe te dwa dzieciaki zarżnąć jak prosiaki i zrobić  nich obiadek. I książę wpierdala świnkę, znaczy bachory i jak matka mu mówi co wpierdolił to biegnie do kuchni, by ubić kucharza. Ale okazuje się że nie zabił ich, to mamuśka robi drugie podejście i każe pojmać królewnę i ją upichcić na stosie. No to królewna zaczęła napierdalać że ma za drogie ubrania żeby ją spalono, to stara gwałciciela pozwala jej się rozebrać, a że robi to bardzo wolno go zaczyna się striptiz dla ubogich. Jednakże facet zdążył w porę uratować babeczkę. Zła królowa stwierdziła, że do trzech razy sztuka i poczekała aż jej syneczek wyjedzie, rozkazała przygotować wielki kocioł wypełniony jadowitymi wężami, do którego wrzuci bachory, kucharza i królewnę. Ale jej się nie udało, więc popada w desperację i sama się tam wrzuca. Ale wierzę, że ktoś dobrodusznie pomógł jej wskoczyć do tego kotła - wszyscy spojrzeli przerażeni na Jongho, który powiedział to wszystko na jednym wdechu z zupełną beztroską.

- Początek mi się podobał i ta część o striptizie - San mrugnął zalotnie do Wooyounga, który spoglądał w jego stronę z miną „zapomnij o tych pasożytach zwanymi dziećmi”.

- O! Ktoś puka, to ja pójdę otworzyć - Minho opuścił pozostałych.

Po chwili do salonu razem z Lee wszedł Seonghwa w czarnych włosach, co wywołało wielkie zdziwienie, bo jeszcze rano wszyscy widzieli go jako blondyna, a obok niego stał nieznany im jeszcze do końca Hongjoong.

- Proszę przedstawić się, co to za strój? - Wooyoung podszedł do Parka i przyłożył długopis do ust jakby był to mikrofon.

- Yyy... Jesteśmy wampirami - spojrzał nie pewnie na Kima. - Wrrr - wystawili w tym samym czasie kły.

- To co zaczynamy? - San uśmiechnął się szeroko i wyciągnął zza kanapy plastikowa torbę z sklepu wypełniona napojami wysokoprocentowymi. - Butelka?

- Ale tak od razu? - Seonghwa spojrzał zmieszany.

- Od razu - uśmiechnął się Minho, wiedząc już doskonale, jakie da komuś wyzwanie.

Wszyscy usiedli na podłodze, a Minho z pomocą Hongjoonga przeniósł stół pod ścianę.

- Ale ustalmy zasady - Wooyoung uniósł butelkę do góry - Proponuję, żeby zadania i pytania się nie powtarzały i że można ominąć jeden raz kosztem wypicia cholernie piekielnego drineczka - Wooyoung pomachał sosem tabasco i położył butelkę na ziemi. - To ja zacznę.

Zakręcił butelką, w pierwszej rundzie wypadło na Yeosanga. Wooyoung uśmiechnął się perfidnie i z manierą tej jednej znienawidzonej nauczycielki chemii zadał istotne pytanie:

- Prawda czy wyzwanie?

- Od ciebie wyzwań się nie bierze. Prawda - wszyscy oprócz Jongho i Hongjoonga wiedzieli dlaczego wyzwania Wooyounga były najgorsze. Może nie były najtrudniejsze, ale na pewno były durne. Jednej pamiętnej nocy w akademiku, kiedy powinni spać, a Wooyounga na przykład w ogóle nie powinno tam być, Seonghwa musiał jeść bitą śmietanę z brzucha Yeosanga. Do dzisiaj nie są w stanie stwierdzić kto był bardziej zawstydzony, Seonghwa, Yeosang czy może Minho, który to wszystko musiał oglądał.

- Dobrze, w takim razie. Która część ciała Jongho jest twoja ulubioną i dlaczego? - Wooyoung spojrzał na przerażonego trochę chłopaka i Yeosanga, w którego oczach zabłysnął płomień nienawiści.

- Twarz, ponieważ nie ma jej tak krzywej jak ty - Yeosang chwycił agresywnie butelkę i zakręcił nią.

- Ooo grubo - San zaczął się śmiać, usiadł za Wooyoungiem i objął go od tyłu, żeby trochę uspokoić tę tykającą bombę.

Butelka zatrzymała się tym razem na Sanie.

- Wyzwanie - Choi nie poczekał nawet na pytanie.

- Nazwij dziesięć miejsc, w które twój chłopak lubi cię całować.

- Słabe to wyzwanie, ale okej - San uśmiechnął się i spojrzał na siedzącego w jego nogach Junga. - Usta, skroń, szyja, ucho, dłoń, stopy...

- WOOYOUNG, TY STÓPKARZU!

- KURWA NIE JESTEM STÓPKARZEM!

- ...prawy sutek, przyrodzenie, obojczyki i chyba jeszcze brzuch.

- Z-zaliczone - Yeosang schował twarz w dłoniach i podał butelkę drugiemu chłopakowi.

Zakręcona przez Sana butelka zatrzymała się na Seonghwie.

- Hyung, prawda czy wyzwanie?

Seonghwa poczuł, jakby właśnie trafił na ślepą uliczkę. Znając Sana, obie opcje będą okropne.

- Obojętnie...

- No dobrze... To pytanie: hyung, kto w tym pomieszczeniu jest twoim zdaniem najprzystojniejszy i najseksowniejszy, z kim jakbyś mógł, umówiłbyś się?

Seonghwa wiedział, że wszyscy jego przyjaciele mu się teraz bacznie przypatrują, więc spojrzenie w stronę Hongjoonga, byłoby w tej sytuacji strzałem w kolano. Spojrzał na każdego po kolei po czym spokojnie odpowiedział:

- Yeosang.

- CO?! - chyba nikt nie spodziewał się takiej odpowiedzi z ust Seonghwy.

- A teraz wybaczcie, idę ściągnąć kły, są strasznie niewygodne - Seonghwa wstał z ziemi i poszedł do łazienki.

- Hongjoong, tobie nie przeszkadzają? - Minho spojrzał na niebieskowłosego, który dalej próbował się otrząsnąć po odpowiedzi Parka.

- Ah tak... Kły… Grajcie dalej bez nas. Zaraz wrócę - wstał z podłogi i udał się za Seonghwą.

Wszedł do łazienki i od razu zamknął drzwi za sobą. Dla pewności jeszcze, że nikt nie wejdzie, przekręcił zamek od środka.

- Kurwa, serio? - Hongjoong spojrzał na Seonghwę, który usiadł sobie w na szczęście suchej wannie.

- A co miałem powiedzieć?

- Prawdę? - Hongjoong przykucnął, delikatnie chwycił za podbródek chłopaka i uniósł go do góry, by móc spojrzeć mu w oczy.

- Nie mogą wiedzieć jeszcze...

- Dlaczego? - Seonghwa nie odpowiedział. - Skarbie, nie okłamuj ich. Przecież widzisz jak Wooyoung, dobrze mówię?,  zareagował.

- Ale...

- Chyba że naprawdę uważasz, że przystojniejszy jest....

- Nie! - Seonghwa zaczął się śmiać i już chciał przytulić Hongjoonga, ale nagle się wycofał.

Hong widząc to, sam wykonał ruch i przytulił mocno Seonghwę, składając mu kilka pocałunków na czole.

- Mów prawdę i nie przejmuj się - uśmiechnął się i pomógł Parkowi wygramolić się z wanny.

Nagle usłyszeli zza ściany śpiew. To chyba oznaczało, że musieli już wracać. Ściągnęli jakoś kły, klej nawet dobrze trzymał, i wrócili do pozostałych.

- Wiele was ominęło! W tym Jongho śpiewający serenadę miłosną dla Yeo - Minho schował telefon, którym przed chwilą nagrywał piękny występ. - A San pije drinka, bo nie chciał powiedzieć, w ilu był w związkach w liceum i z iloma ex utrzymuje dalej kontakt.

San pomachał im z kuchni, gdzie właśnie otrzymał pięknego chyba nawet zabójczego drinka wykonanego przez cholernie zazdrosnego już Wooyounga.

- Porzygasz się jak to wypijesz - skomentował Yeosang po czym San duszkiem wypił czerwona substancję.

- Jednak nie zhaftował  - Wooyoung wzruszył ramiona i wrócił na swoje miejsce.

- Kręcę - uśmiechnął się Jongho, butelka zatrzymała się idealnie na Hongjoongu.

- Pytanie, wal śmiało - Kim przyszykował się psychicznie na najgorsze.

- Ile zarabiasz? Czym się zajmujesz? - Hongjoongu spojrzał z niedowierzaniem na Jongho, podobnie jak pozostali.

- Serio?! Zmarnowałeś tak dobrą okazję, na takie pytanie?! - Wooyoung załamany położył się na kolanach Sana.

- No co? Jeździ wypasionym autem, więc chciałem wiedzieć. To jak z tymi zarobkami?

- W sensie, ciężko stwierdzić, bo mam nieregularną wypłatę, zależy od giełdy...

- Biznesmen? Woow... Sannie też jest biznesmenem - wygłosił z dumą Jung.

- Nie do końca biznesmen. Po prostu zostawiłem sobie kilka udziałów po firmie, którą sprzedałem a hobbystycznie jestem producentem.

- HJ? Racja? - Minho spojrzał poważnie na Kima.

- Może - uśmiechnął się niezręcznie i zakręcił butelką. Los chciał, że wypadło na Minho.

- Wyzwanie.

- Sprzedaj kota! - wydarł się Wooyoung.

- Nie twoja tura, pizdokleszczu - jeśli chodziło o koty, Minho bywał brutalny.

- Hmm... To może napisz dziwną wiadomość do pierwszej osoby, która wyskoczy ci na KakaoTalk po wpisaniu samego „h”?

-  No dobra, o treści?

- „Ja wybrałem japończyków bo mają 15 premii do zbierania surowców” - zaproponował San.

- Może być.

- Ehh...To chwila - Minho chwycił za telefon i włączył aplikację. Wpisał „h” i widząc, kto pierwszy wyskoczył, cały pobladł. - Nie ma takiej opcji.

- Kogo tam masz? - Wooyoung przechylił się, żeby móc zaglądnąć mu w telefon. - Jung Hoseok... Kto to?

- To mój szef...

- Piszesz albo pijesz, takie zasady - Yeosang uśmiechnął się i widząc niepewność w oczach Lee.

- Cholera, Wooyoung rób tego drinka.

- Już się robi, hyung - Wooyoung poleciał z sosem tabasco i zaczął mieszać różne alkohole w jednej szklance.

- Ale, że na szefa zmarnowałeś - Sana to najbardziej bawiło, bo jedyny z nich nie wiedział, co to znaczy podpaść  szefostwu.

Minho wypił drinka z takim obrzydzeniem, że potem wlewał w siebie hektolitry wody, że zapić ohydny smak, który dalej pozostał mu na ustach.

- Kręcę - trochę zajęło zanim się ogarnął, ale w końcu butelka wylądowała na Sanie. Który nie miał już możliwość spasowania. Minho wiedział, że to ta chwila.

- Prawda czy wyzwanie? - spojrzał mu prosto w oczy.

- Wyzwanie - odpowiedział nieświadomy skutków tej decyzji San.

- Wspaniałe - powiedział cicho Minho i poszedł do drugiego pokoju z którego przyniósł puszkę farby, pędzle i folie zabezpieczająca. - Pomalujesz mi ściany.

- KURWA MINHO TY ŻMIJO JUDASZOWA!

___________________________________________

I tym pozytywnym akcentem kończymy rozdział. Jak wam się podobał? Może jakieś rady wskazówki, opinie?

Co od siebie mogę dodać, hmmm... Trafiłam znowu na zdalne i powiększam swoją depresję oglądając koncerty z USA, a co mnie jeszcze bardziej wkurzyło to fakt, że mój 3 fav zespół I mean P1Harmony też mają trasę I TEŻ W USA (╥﹏╥)

Trzymajcie się tam po drugiej stronie! Ave!

Continue Reading

You'll Also Like

98.1K 5.7K 23
Hongbin to płatny zabójca, który ma jedną zasadę: nie zabija niewinnych. Nim zdecyduje się wykonać zlecenie, obserwuje ofiarę i dokładnie sprawdza je...
20.4K 873 23
„ink brought us together"
59.8K 1.4K 44
Mili Rose to siedemnastoletnia licealistka lubi śpiewać przeważnie muzyka jest jej pasją ale ukrywa to pod postacią kujonki której nikt nie l...
31.3K 1.1K 45
Czy jedna wiadomość może zmienić relacje którą mieli dotychczas?