Adicción Mala - #DESEOOSCURO...

By KaroBella_

568K 24.6K 11.1K

DRUGA CZĘŚĆ z serii #DESEOOSCURO, jest to kontynuacja książki Adicción Perfecta. Życie często weryfikuje nasz... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
EPILOG
Słowem końca...

Rozdział 47

7.5K 349 230
By KaroBella_




Célia

Nie dałam rady dalej czytać tego listu, wszystko to cholernie bolało. Czułam, że to pożegnanie, że Cristóbal Carrera właśnie zrezygnował ze mnie. W ciągu kilku godzin tak po prostu przestał kochać, bo ubzdurał sobie niedorzeczną zdradę. Co takiego robię źle? Czemu muszę tak czuć się podle?

Ukradkiem wycieram płynące łzy i chowając list w obawie, że przeczytam w nim słowo „żegnaj" zaciskam dłonie na kolanach.

— Célia, czy wszystko dobrze? – Susana dotknęła mojej dłoni, ale ja w tym momencie nie jestem w stanie spojrzeć jej prosto w twarz. Jest mi wstyd? Nie, to nie. Czuję się po prostu oszukana. Zaufałam mu, oddałam całą siebie, a w zamian dostałam tylko łzy i ból.

— Prześpijcie się, przed nami trzynaście godzin lotu – wtrącił się Pablo, przerywając tą napiętą atmosferę.

— Jak to trzynaście godzin?! Gdzie lecimy? – sądziłam, że się przesłyszałam. Uniosłam wzrok na Pablo, ale ten całkowicie mnie zlekceważył. Rozkładając swój fotel, rozmawiał z ochroniarzami po francusku. Z pewnością, dlatego bym nic nie zrozumiała.

— Lecimy do Buenos Aires. Chyba nie doczytałaś listu. Cristóbal zorganizował wam zaległą podróż poślubną, tylko że...

— Nie kończ Susi... – dotknęłam jej dłoni, a ona obejmując mnie, rzekła spokojnym głosem:

— Ułoży się, zobaczysz. Cristóbal jest fiutem, ale świata poza tobą nie widzi...

— Możecie przestać?! – wrzasnął wkurzony Pablo, ucinając tym samym zdanie Susanie. Blondynka przerzuciła oczami, robiąc głupią minę i tym samym sprawiła, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Podróż do Argentyny minęła mi niespodziewanie szybko. Co prawda nie mogłam zasnąć, bo moje myśli skupiały się wyłącznie na jednej osobie, ale to pozwoliło mi na podjęcie ważnej decyzji. Po wylądowaniu, skontaktuję się z mężem i zagram z nim w otwarte karty, albo ratujemy nasze małżeństwo albo spisujemy je całkowicie na straty. Jestem silną kobietą, przetrwałam w swoim życiu już naprawdę wiele, a egoistyczna postawa mojego męża nie będzie moim gwoździem do trumny. Dam sobie radę.

Wychodząc z samolotu poczułam gorącą falę argentyńskiego powietrza. Słońce mocno grzało, a niebo było całkowicie bezchmurne. Trzymając w dłoniach czerwone pudełeczko, przyglądałam się Pablo, który w tym czasie rozmawiałam z dwoma nieznajomymi mężczyznami. Czekali na nas na płycie lotniska, więc domyśliłam się, że to kolejna ochrona.

— Célia! – zawołała mnie Susana, wychodząc z samolotu. Natychmiast do niej podeszłam, wystraszona, że mogło coś jej się stać.

— Susi, wszystko dobrze? – wyciągnęłam dłoń, a ona uśmiechając się ukradkiem, odparła:

— Widziałam, jak im się przyglądasz. To bracia Gonzalez. Twój mąż prowadził interesy z ich ojcem, a co więcej po śmierci Pedro to właśnie Cristóbal dokonał zemsty na mordercy. Tylko wiesz, to zostaje między nami. Pablo by mnie zabił, chociaż chyba za bardzo mnie kocha i wie, że mam niewyparzony język – zaśmiała się, poprawiając opadający na jej twarz kosmyk blond włosów.

— Czy Cristóbal jest tutaj?

— Nie. Przykro mi, Célia – położyła dłoń na moim ramieniu, dając wsparcie, którego teraz potrzebowałam.

— Susana, Célia przedstawiam wam moich przyjaciół Vicente oraz Jose Gonzalez. To właśnie u nich zatrzymamy się na te kilka tygodni – Carrera próbował być miły dla mnie, uśmiechając się pod nosem, ale ja doskonale wiem, że to tylko jego gra.

— Kilka tygodni? – zapytałam lekko otumaniona. Sądziłam, że się przesłyszałam. Jak to, kilka tygodni? Co tu się dzieje, do jasnej cholery?

Pablo nie odpowiedział. Przerzuciłam wzrok na mężczyzn stojących obok niego i taksując ich wzrokiem z góry na dół, zastanawiałam się jak dobrze znają mojego męża. Może nawet lepiej niż ja. Ba! Z pewnością lepiej, bo ja nawet nie wiedziałam, że miał jakieś interesy w Argentynie.

Nieśmiało wyciągając dłoń, podałam ją najpierw starszemu Vicente, który wyszczerzył swoje białe zęby, dając mi przy tym mocny uścisk. Jego czarne, dłuższe włosy lekko falowały na wietrze, co bardzo go denerwowało. Próbował ujarzmić je rękoma, ale nie zdawało to większego egzaminu. Obaj bracia ubrani byli w ciemne garnitury, z tym, że młodszy Jose miał jeszcze na głowie jasnobeżowy kapelusz. Witając się z nimi próbowałam wykrzesać z siebie sztuczny uśmiech, ale powtarzając sobie w myślach słowa, że spędzimy tutaj kilka tygodni, nie miałam już na to ochoty.

Jose objął mnie swoim ramieniem i prowadząc w stronę zaparkowanego samochodu, rzekł:

— Jesteś żoną naszego hermano, włos z głowy ci nie spadnie albo nie nazywam się Gonzalez.

— Widzę, że Cristóbal bardzo was ceni – mruknęłam wsiadając do samochodu.

— Seniorita, dał nam pod opiekę trzy najważniejsze dla niego osoby, chyba nic więcej nie muszę dodawać.

— Jak to pod opiekę? – zaciekawiły mnie słowa Jose, ale nim zdążył mi odpowiedzieć do samochodu wsiadł Vicente wraz z Pablo i Susaną.

Drogi do ich posiadłości w ogóle nie pamiętam, bo w myślach analizowałam słowa, które właśnie powiedział mi młodszy Gonzalez. Cristóbal zaplanował tą podróż dla nas, dlaczego więc ten Argentyńczyk twierdzi, że jesteśmy tu pod ich opieką? To wszystko jest dziwne. Muszę zadzwonić do męża i to natychmiast.

Gosposia wskazała nam pokoje, które mieściły się na pierwszym piętrze luksusowego ranczo. Moja sypialnia znajdowała się na końcu korytarza po prawej stronie. Była urządzona nowocześnie, a jasne kolory uzupełniały to ciepłe wnętrze. Na środku stało wielkie, drewniane łóżko, od którego wznosiły się wysokie belki tworząc baldachim. Będąc małą dziewczynką zawsze marzyłam o takim. Obok łóżka stały dwie wielkie walizki i moja torebka.

— O wszystkim pomyślał – westchnęłam pod nosem, siadając na krawędzi materaca.

Wzięłam głęboki wdech, po czym przerzucając wzrok na trzymane w rękach czerwone pudełeczko, poczułam, że muszę to zrobić. Pora dokończyć ten list - pomyślałam. Otworzyłam wieczko, a następnie wyciągnęłam pomiętą kartę. Ogarnia mnie strach, bo gdzieś w środku coś podpowiada mi, że to pożegnanie i chyba dlatego tak z tym zwlekam, bo boję się, że go stracę.

Célia,

byłaś, jesteś i zawsze będziesz miłością mojego życia. Z wielkim trudem przyszło mi wyznanie swoich uczuć, bo nigdy tego nie robiłem, a powiedzenie „kocham cię" było wyznaniem, które pierwszy raz padło z moich ust. Jesteś jedyną kobietą, która zawładnęła moim sercem i jedyną kobietą, która będzie w nim do końca życia.

Céli, nie potrafię inaczej, chociaż próbuję to za każdym razem cię tracę. Krzywdzę i ranię, bo za bardzo wyidealizowałem ten związek. Wybacz mi, że jestem tak cholernie o ciebie zazdrosny, po prostu nie umiem się tobą dzielić z nikim innym.

Ta podróż miała być dla nas, pragnąłem byśmy znaleźli się z dala od problemów i w końcu nacieszyli się sobą, tak jednak się nie stało. Susana i Pablo zastąpią mnie, byś miała wokół siebie osoby, którym ufasz. Później wrócisz z nimi do Walencji.

Odpoczywaj i nie myśl o nas. Postaraj się mnie znienawidzić albo zapomnieć.

Cristóbal.

Czytając ostatnie zdanie, wybuchłam rozpaczliwym płaczem. Zostawił mnie. Zakończył ten związek, tak po prostu. Zsunęłam się z łóżka na podłogę, ściskając w dłoni list. Przeszywał mnie ból, którego do tej pory nie czułam. Bezradność i odrzucenie.

— Nie! – krzyknęłam, zalewając się łzami.

Dlaczego mi to zrobił? Dlaczego w tak okrutny sposób zakpił z naszej miłości? Cholerne pytania, których mam dosyć. Próbując podnieść się, spojrzałam na torebkę. Może to co chcę zrobić w tym momencie jest nie do końca przemyślane, ale ten list też takim nie był. Wyrzuciłam całą zawartość na podłogę i biorąc telefon do ręki, wybrałam numer męża. Pierwszy sygnał... drugi – kompletna cisza. Głośno oddychałam, próbując się uspokoić i czekałam, aż wreszcie odbierze. Po kilku głuchych sygnałach, odrzucił mnie.

— Célia, boże co się dzieje?! – wpadła do pokoju Susana i widząc mnie zapłakaną, mocno do siebie przytuliła.

— Zostawił mnie... Cristóbal, on... – dukałam, siorbiąc nosem.

— Już dobrze. Wypłacz się – głaskała mnie po głowie, tuląc mocno.

Minęły dwa tygodnie od przyjazdu do Argentyny i od... rozstania. Całe czternaście dni. Codziennie próbowałam skontaktować się z Cristóbalem, ale za każdym razem mnie odrzucał. To jest najgorsze uczucie, gdy kochasz tą drugą osobą, a ona ma cię głęboko w dupie. Powoli sama dochodzę do wniosku, że dla Cristóbala była to tylko przygoda. Zakazany romans, który stał się obsesją. Jak mam o nim zapomnieć? Jak usunąć wspomnienia? Nie potrafię.

Całe dwa tygodnie przesiedziałam w pokoju, wychodząc z niego jedynie na posiłki. Nie miałam ochoty na rozmowy z braćmi, którzy za każdym razem przy stole próbowali mnie jakoś zmusić do krótkiej pogawędki. Nie potrafiłam udawać szczęśliwej, za dużo mnie wszystko kosztowało. Tylko Susana wiedziała, co tak naprawdę przeżywam i co wieczór przychodziła próbując podnieść mnie na duchu.

Dzisiejsza kolacja, nie wyróżniała się niczym od poprzednich. Pablo siedział naprzeciwko mnie, udając, że nie istnieje, a bracia z wielkim zapałem opowiadali o swoim ranczu. Choć ciałem byłam tutaj, to myślami krążyłam wokół Cristóbala. Chciałabym choć na chwilę usłyszeć jego ciepły głos, niczego więcej nie oczekuję. Bawiąc się widelcem w makaronie, usłyszałam dzwoniący telefon Pablo, a kiedy odebrał mówiąc: Cristóbal, oddzwonię później, natychmiast podniosłam na niego zdumiony wzrok. Młodszy Carrera upił łyk czerwonego wina i spoglądając na Susanę, rzekł:

— Jak się czujesz, kochanie?

Susana potaknęła głową, przełykając kęs i właśnie wtedy postanowiłam odezwać się do Pablo, pierwszy raz od ostrej wymiany zdań w samolocie.

— Pablo, czy możemy porozmawiać?

— Jestem zajęty – burknął pod nosem, nie patrząc na mnie.

— Chcę tylko...

— Célia, daj mu spokój. Zapomnij, ok? – zabolało.

To był cios, którego nie spodziewałam się kompletnie. Wstając od stołu, podziękowałam za kolację, a następnie wbiegłam do swojej sypialni. Długo powstrzymywałam łzy, lecz płacz nie dał za wygraną. Zalewając się słonymi kroplami, wzięłam do ręki telefon i niewiele myśląc, napisałam do męża wiadomość:

„Nigdy o tobie nie zapomnę. Nigdy, Cristóbal."

Continue Reading

You'll Also Like

242K 6.8K 45
Vivian jak na osiemnastolatkę wiele w życiu przeżyła. Śmierć matki była dla niej jak cios prosto w serce, ale w świecie, w którym żyje, władza i krew...
36.5K 1.7K 27
Obiecali sobie, że jeszcze kiedyś się spotkają i będą razem. Mieli urwać kontakt tylko na czas studiów, jednak coś poszło nie tak. To, co złamało jej...
92.2K 2.4K 33
Igraliśmy z naszymi duszami nawzajem nie wiedząc, że tak się w tym zatracimy, że nie będziemy potrafili bez siebie żyć. Z tak szaleńczą miłością jaką...
434K 38.7K 21
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...