Julka
Dzisiejszy dzień był okropny. Nie dość, że spóźniłam się na zajęcia to jeszcze spóźniłam się do pracy. Cały dzień byłam dosłownie w biegu, dlatego teraz, gdy już wróciłam walnęłam się na łóżko i na pewno do rana nie chcę z niego wstawać.
Całe szczęście dzisiaj jest piątek, a weekend mam cały wolny, bo z grafiku wychodzi, że do pracy idę dopiero we wtorek, Natalka pojechała do przyjaciółki do Lublina, Marcin jest poza Warszawą i nooo... cieszę się na maxa.
Dodatkowo wracając do domu zamówiłam sobie jeszcze jedzonko, które za moment będzie, dlatego mimo tego, że nie chciałam wychodzić z łóżka muszę się przebrać, odebrać kolację i wrócić do leżenia.
~~~
Oglądając serial mój telefon zawibrował, dlatego wzięłam go, odkładając przy tym talerz po jedzeniu na szafkę nocną.
33wygus
ubieraj się
wychodzimy
lilyb
co
33wygus
no
piątek wieczór
nie ma co zamulać
lilyb
nie ma mowy
ja odpadam
33wygus
masz pracę rano?
lilyb
nie
ciężki dzień miałam
i nie mam ochoty już
wychodzić z domu
także przepraszam
ale nie
33wygus
ajaja
niefajnie
lilyb
noo...
33wygus
a na gości masz ochotę?
lilyb
wieczór że mną = nuda
33wygus
nuda razem to moje
marzenie
lilyb
przemyśl to
33wygus
będę za niedługo :*
- Super. - rzuciłam sama do siebie i wstałam, żeby jakkolwiek tutaj ogarnąć.
~~~
Chłopak idzie właśnie moją klatką schodową, dlatego poprawiłam się jeszcze w lustrze i otworzyłam, gdy zapukał.
- Hejka.
- Hej. - rzucił przytulając mnie - Nie pytam co tam, bo już wiem.
- Ale ja mogę to zrobić, także co tam?
- A bardzo fajnie. Co prawda miałem inne plany, ale zapowiada się lepiej. - zaśmiał się podając mi reklamówkę.
- Co to?
- Kupiłem nam coś na wieczór.
- Coś, czyli?
- Zobacz sobie.
- Okej, to chodź potem do kuchni. - powiedziałam kierując się do niej.
Następnie zaczęłam rozpakowywać torbę od chłopaka, z której wyjęłam między innymi dwie paczki chrupek, ciasteczka, czekoladę czy żelki.
- Sporo tego. - zaśmiałam się, gdy stanął obok mnie.
- Nie wiedziałem co lubisz, więc wziąłem wszystkie opcje.
- I akurat trafiłeś. Kocham pieguski. - zaśmiałam się przytulając ciastka.
- To się cieszę.
- Wolisz iść do mnie czy zostać w salonie?
- Twojej współlokatorki nie ma?
- Nie.
- To możemy iść do Ciebie.
- A co gdyby była?
- Też byśmy poszli... lubię tam być.
- W takim razie zapraszam.
Chłopak wziął teraz wszystkie zakupione przez siebie przekąski i wiedząc gdzie mieszkam ruszył tam sam.
- A chcesz coś do picia!? - krzyknęłam otwierając lodówkę.
- A co masz?
- Wodę, sok pomarańczowy i colę!
- Woda może być!
- Na pewno?!
- Tak!
Oprócz wody wzięłam w razie czego jeszcze Coca Colę i dodatkowo ze szklaneczkami udałam się do pokoju.
- Ogladasz to?
- Włączyłam tylko do kolacji...
- Czyli nie oglądasz?
- W sensie... a dobra rozumiem. Tak, oglądam. Podoba mi się nawet.
- Mi Krzysiek polecił, ale nie wiem czy zacząć.
- Zacznij, a teraz przepraszam, ale muszę tu wszystko poukładać. Siadaj na łóżko.
- Mi dwa razy nie mów. - zaśmiał się opierając się o ścianę - Ile ten pokój na metrów kwadratowych?
- Koło ośmiu... może dziewięciu.
- Jak na taki mały to fajnie tu urządziłaś, serio. Mega mi się podoba.
- Czy ja wiem, że mały... jak na mieszkanie to normalny.
- W takich blokach przebywam raczej rzadko, więc nie wiem...
- Rozumiem. - rzuciłam nalewając nam wody - A nie jesteś głodny ani nic?
- Kupiłem przecież jedzenie.
- Ale to takie przekąski... może jakaś kanapkę chcesz? Albo coś innego mogę Ci zrobić.
- Nie, dziękuję. - powiedział i przeniósł się na skraj łóżka - Usiądziesz?
Nie odpowiedziałam mu, tylko przysiadłam obok a po chwili znałam się w objęciach chłopaka.
- Cały dzień na to czekałem...
- Na to, czyli?
- Na przytulenie Cię. Stęskniłem się strasznie za Tobą Lilcia.
- To urocze.
- Musisz się przyzwyczaić, że czasami potrafię być taki. - zaśmiał się tuląc mocniej - Dowiem się dlaczego twój dzień był taki okropny czy wolisz nie mówić?
- Zaraz Ci powiem, tylko skoczę zobaczyć czy drzwi są zamknięte na klucz, okej?
- Okej.
Wchodząc ze swojego pokoju jednie uśmiechnęłam się, bo serio jesy to miłe, że się stęsknił, a mało tego przyznał to, czym sobie bardzo zaplusował.
- To twoja rodzinka? - spytał, gdy wróciłam, a ja zauważyłam, że zaczął przyglądać się zdjęciom na szafce.
- Tak. - powiedziałam zabierając ramkę, a następnie usiadłam na łóżku z nią - Cała moja najbliższa rodzina.
- Masz trójkę rodzi... znaczy rodzeństwa? - zaśmiał się.
- Tak. Od lewej Konrad, następnie ja, Iga i na wózku Olga.
- A Iga...
- Ma zespół Downa. Tak. - dokończyłam za niego - I to sprawia, że jest najcudowniejsza na świecie.
- Na pewno masz rację.
- Pamiętasz tę noc, jak byłam w domu i pisaliśmy razem? Napisałam wtedy, że leżę z siostrą, co strasznie Cię zdziwiło. Tą siostrą była właśnie Igunia, która od zawsze uwielbia spać ze mną. Przez większość życia miałyśmy nawet razem pokój, dzięki czemu było to bardzo łatwe, a następnie, gdy tata wyremontował poddasze, na którym mam pokój starałam się robić to przynajmniej raz w tygodniu.
- Jesteś wspaniałą siostrą.
- Nie. To one są wspaniałe. - rzuciłam mając już łzy w oczach.
Będąc tu naprawdę staram się nie poruszać tematu rodziny, a w szczególności dziewczyn. Nie żebym się ich wstydziła, bo nigdy taka sytuacja nie miała miejsca, ale na samą myśl, że zostawiłam moje najcudowniejsze na świecie, małe istotki chcę mi się ryczeć.
- Ejeje, nie płacz.
- Nie płaczę.
- Widzę przecież. - powiedział wycierając moje policzki - Tęsknisz za nimi?
- Strasznie.
- Obie są młodsze od Ciebie, tak?
- Tak. Jestem najstarsza z całej brygady. - zaśmiałam się - Po mnie jest Iga, następnie Konrad i najmłodsza Olga.
- A to rodzice?
- Tak.
- Wyglądają na naprawdę fajnych.
- Bo tacy są. Serio. Jeżeli kiedyś będziesz miał okazję ich poznać to mówię Ci, że lepszych ludzi od nich już nigdy nie spotkasz.
- A będę miał taką okazję?
- Zobaczymy co z tego wyjdzie. - rzuciłam z uśmiechem odkładając zdjęcie na miejsce - Mogę Ci teraz opowiedzieć dlaczego mój dzień był okropny?
- Poczekaj chwilkę. - zaśmiał się, a następnie rozłożył wygodnie na pościli - Możesz mówić.
~~~
Wieczór z Frankiem jest naprawdę przyjemny. Zjedliśmy już prawię połowę tego, co kupił, a dodatkowo obejrzeliśmy jakąś komedię, która była naprawdę znośna.
W międzyczasie zrobiłam mu też kanapki z tym, co akurat było w lodówce, bo mimo, że twierdził, że nie jest głodny podczas naszych przytulanek było słuchać jak mu burczy w brzuchu.
Odnoście tych przytulanek to proszę nie wyobrażać sobie za dużo. Usiedliśmy jedynie delikatnie wtuleni w siebie, bo moje łóżko nie jest zbyt duże.
Teraz natomiast leżymy na nim po wygłupach, które skończyły się upadkiem, a zarazem zbiciem się miski po chipsach, którą szybko ogarnęłam i wróciłam do chłopaka.
- Późno już... - rzuciłam patrząc na zegarek - Zostajesz czy wracasz?
- Czy to już propozycja seksu?
- Nie, jeszcze nie. - zaśmiałam się biorąc swoją piżamę zza poduszek - To jak?
- Jeżeli to nie problem to zostanę.
- A twoi rodzice wiedzą gdzie jesteś?
- Nie. Powiedziałem im, że wychodzę z chłopakami i nie wiem czy wrócę na noc.
- I to tyle?
- Tak. Ufają mi.
- Yyyy, bo okej. W takim razie ja lecę pod prysznic, a Ty rób co tam chcesz.
- Czyli nie mogę iść z Tobą?
- Franek...
- Śmieje się tylko, okej? - spytał z uśmiechem - Idź w takim razie.
- Idę.
~~~
W łazience spędziłam dosłownie chwilkę, a następnie, już w piżamce wróciłam do chłopaka, który ogląda coś w telefonie.
- Ale laska. - zaśmiał się widząc mnie.
- Sorki, ale mam lepszej piżamy.
- Mogłaś powiedzieć to bym moją koszulkę zabrał... w niej ładnie wyglądałaś.
- Kochany no... jeżeli chcesz to też możesz iść się umyć, Marcin zostawił płyny.
- A mogę nie? I tak nie mam innych ubrań...
- Możesz, tylko tak spać nie będziesz, nie?
- Zaraz się rozbiorę. - rzucił wstając - Już Ci nagrzałem.
- Dziękuję. - zaśmiałam się.
~~~
Leżymy już w łóżku. Jak już wspomniałam jest ono strasznie małe jak na dwójkę osób, dlatego chłopak ciśnie się pod ścianą.
- Będziesz tak spał? - spytałam poprawiając poduszkę.
- A jak mam inaczej?
- Połóż się prosto.
- Wtedy będzie mało miejsca dla Ciebie...
- Połóż się.
Chłopak jeszcze chwilę upierał się, ale ostatecznie zrobił to, dlatego też ułożyłam się obok niego, kładąc przy okazji głowę na jego klacie.
- Przytul mnie.
- Mogę?
- Możesz.
- Okej. - zaśmiał się robiąc to - Tak będziemy spać?
- No mamy mało miejsca, to trzeba być blisko. - powiedziałam gasząc ledy - Dobranoc Franek.
- Dobranoc. - rzucił całując mnie w skroń.