POV. trzecia osoba
"Mała" bitwa na mąkę dwójki warto zaznaczyć dorosłych mężczyzn skończyła się tym, że ich partnerzy na zajęciach połączyli się sami w parę, gdyż oni musieli zostawić im grupę aby udać się wyczyścić. Bo jeszcze jakby na rzucaniu mąką się skończyło, ale nie, Aleks odkręcił butelkę z wodą aby się napić, a gdy przyłożył ją do ust poleciała na niego kolejna porcja mąki, trafiając w jego oczy, na co zacisnął ręce na butelce, oblał sobie całą twarz, zaczął krztusić się wodą, z jakimś klusko-podobnym czymś stworzonym na jego twarzy. Jednak ominęli jeden szczegół, cichy dźwięk robienia zdjęć, dochodzący ze strony tych samych dwóch dziewczyn które zrobiły im zdjęcia w autokarze. Ale no cóż, mały szczególik.
Gdy tylko wyszli z przytulnej chatki spojrzeli na siebie- Wilbur w włosach siwych od mąki i okularach o białych szkłach zsuniętych niżej na nos aby mógł cos widzieć oraz Alex, który był w trochę gorszym stanie- resztki mąki z wodą na twarzy mimo iż już zdążył wytrzeć większość w chusteczki jeszcze na miejscu zdarzenia, z mąką we włosach, na koszulce i ramionach.
Gdy opanowali swój śmiech zaczęli kierować się do ich domku, dalej jednak podśmiewując się po drodze z własnych komentarzy na temat ich wcześniejszej walki na mąkę.
-Wiesz, pierwsza myśl jak zobaczyłem ta mąkę była u mnie taka "Oho miejmy nadzieje, że nasi podopieczni nie sprawią sobie fajnej zabawy poprzez rozprowadzeniu jej po całej tej chatce, kończąc zajęcia bitwą na mąkę, cali biali.", nie spodziewałem się jednak że sprawa obróci się tak, że to ja wyglądam tak jak wyglądam.- powiedział Wilbur.
-Nie no, nie jest tak ale, do twarzy ci w siwiźnie.- Zaśmiał się czarnowłosy, no dobra chwilowo po części biało-włosy ale pomińmy już ten fakt.
-Wow ale komplement.
-Ojciec mnie nauczył, że nie wolno obrażać nikogo, tym bardziej kobiet i starszych ludzi, więc to była jedyna opcja na skomentowanie twojego wyglądu.- Zaczął się śmiać znowu, tym razem i brunet dołączył do niego po chwili udawania urażonego wypowiedzią niższego.
Wilbur otworzył drzwi do domku gdy już się przy nich znaleźli, stanął obok, trzymając klamke aby się nie zamknęły przez przeciąg.- Panie przodem.- Dodał ze złośliwym uśmieszkiem, gdy Alex przekroczył już próg. Gdy tylko zobaczył jak zbliża się do łazienki znowu podbiegł do drzwi sprintem, wyprzedzając go i otwierając je znów, tym razem dodając jeszcze ukłon.- Wasza wysokość.- Powiedział kłaniając się jeszcze niżej, po chwili znów się śmiejąc.
-A to mi mówisz, że zachowuję się jak dzieciak.- Dodał przez chichot niższy, podchodząc do zlewu.
-Oj tam, oj tam, to był miły gest, tylko pokazuje jakim gentelmanem jestem.- Powiedział z dumnym uśmiechem.
-Z ilością wyzwisk jakich używasz w moją stronę, wątpię.
-Wyzwisk? Jakich wyzwisk?
-Hmmm no pomyślmy. Młody, dzieciaku, smrodzie, mały, krasnalu-
-Kiedy niby ich użyłem?
-Wiesz, ja tam dobrze pamiętam, może dlatego że większości z nich używałeś przy uczniach słuchających uważnie twoich słów, a gdy wychodziłeś patrzących się na mnie z jakimiś dziwnymi minami.- Zaśmiał się na wspomnienie gdy brunet zawitał w środku lekcji w jego klasie, na dzień dobry witając go słowami "No witaj krasnalu, przyszedłem ci przynieść teczkę, którą rano zostawiłeś na wyspie kuchennej.".
-Oj tam, nie przesadzaj, to nie wyzwiska to no wiesz to miłe hehe
-Mhm? Jak nie przezwiska to co? Jaką to funkcję ma pełnić?
-No wiesz, jak niektórzy mówią do siebie "skarbie" lub "kochanie" to ja do ciebie mówię "młody" albo "krasnal" o no i "hobbit" tez jest dobre.
-"Hobbit"? A tak to mnie chyba jeszcze nie nazwałeś.
-Nie przy tobie, ale jak nie byłeś obecny może zdarzyło mi się wymsknąć kilka razy.- Zaśmiał się.
-Ahaaaa rozumieeem, czyli na przykład "krasnal" to zastępstwo dla słów "kochanie" oraz skarbie"? No sam tak powiedziałeś. Jak mam to interpretować? To twój kolejny innowacyjny sposób flirtu?- Zaczął poruszać brwiami i przez śmiech sięgnął po mały ręcznik, który zaczął zwilżać wodą.
-Hmmm można tak to ująć.- Wzruszył ramionami drugi.- Jak aż tak bardzo ci przeszkadza "krasnal" mogę się poświęcić kochanie ty moje uniu muniu maluśkie piekniuśkie.- Zrobił maślane oczy, starając się niesmiać.
-Ew.
-Ew? Ekjuzmi? (Kocham kaleczyć angielski)- Wilbur założył ręce na siebie, na wysokości klatki piersiowej.- Sugerujesz, że ja jestem "ew"?- Zmarszczył brwi, udając urazę.
-No, z reszta twoje flirty nie działają, nawet jeśli by działały to i tak nawet nie dałbym ci się chociażby pocałować.
-Auć? Mówi ten co zapewne całuje gorzej niż 14-latek na pierwszej randce.- Sam zaśmiał się ze swojego komentarza.
-No to jak ty źle musisz całować, ja na pewno robię to lepiej.
-Jestem starszy, za czym idzie mam większe doświadczenie.
-A skąd wiesz, że mimo iz jestem młodszy to nie całowałem się więcej razy?- Alex uniósł brew, dumny uśmiech na twarzy.
-Hmmm, założę się że nie, nawet jakbys całował się więcej razy i tak wiem że byłbym w tym lepszy.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Nie.
-Tak... Wait nie kurwa ty oszukistny szczurze ty! Oszukista!
-takie słowo nie istnieje.
-Istnieje, jestem tak inteligentny, że nawet nowe słowa tworzę.
-Alex to nie nazywa sie inteligencją, ty po prostu masz chyba Aspergera czy coś, może Downa... Bez urazy dla ludzi z downem, wiem że ty jesteś tylko typkiem co nie umie się zapewne całować ale-
-Przestań! Umiem, mógłbym to nawet udowodnić!
-Niby jak?- Zapadła między nimi minuta ciszy, a czarnowłosy nie zamierzał jej przerwać, z naburmuszoną miną zaczął w ciszy oczyszczać się za pomocą zmoczonego wcześniej ręcznika.
-Zabrakło słów? boisz się, że jednak nie masz czego udowadniać?- Uśmiechnął się złośliwie brunet.
-nie o to chodzi...- mruknął.- Jeśli miałbym ci to jakoś udowodnić nie wiem czy jesteś świadomy co musielibyśmy zrobić.
-Pocałować się.- Odpowiedział Wilbur, jakby to byłą totalnie normalna rzecz.
-No właśnie.
-No własnie, tylko się pocałować, co jednak nigdy się nie całowałeś i chcesz zachować swój pierwszy pocałunek dla kogoś "wspaniałego i jedynego"?- Zaśmiał się.
-Cichaj.- Powiedział, wychodząc z łazienki i przekazując mu po drodze ręcznik. ten tylko szybko przetarł się przed lustrem, strzepał resztki rzeczy i wybiegł za chłopakiem, który był na kanapie już z nogami wyciągniętymi na stolik kawowy.
-Co? Serio się boisz?- Zaśmiał się.- Myślę że to strach przed tym że nie masz mi czego udowadniać.- Dodał brunet, wzruszając ramionami i podnosząc z kanapy płaszcz który tu rzucił przy przyjściu. Odwiesił go na wieszak, a gdy się obrócił od razu poczuł jak niższy, który skradł się za nim w międzyczasie przyszpila go do ściany.
-Dalej, sam mi coś udowodnij, jak taki pewny siebie jesteś.- Powiedział Alex, jednak nie spodziewając się tego co nadchodzi. Od razu został zamieniony miejscami, jego ramiona przyszpilone mocno do ściany tak, że nie mógł się ruszyć. To był ułamek sekundy jak Wilbur zbliżył się na tyle, że ich usta się zetknęły.
na początku, zszokowany się nie ruszał, jednak podskoczył wręcz gdy poczuł język drugiego na jego dolnej wardze, którą przygryzał, jakby prosząc o dostęp. dalej nie do końca pewien swych ruchów powoli rozchylił sowie wargi, zamykając niepewnie oczy. Jego ramiona zostały uwolnione, za to większe, silne dłonie zmieniły swoje miejsce, teraz spoczywając na jego biodrach.
na początku po prostu chciał coś udowodnić, ale gdy pocałunek stawał się coraz głębszy zapominał o początkowym celu i rozpłynął się w pieszczocie, zapominając o celu, zapominając o tym że właśnie całuję się ze swoim przyjacielem z pracy, gdy powinni tak na prawdę pilnować grupy dzieciaków, które były nawet nie że kilkaset a kilkadziesiąt metrów od nich.
Stali tak pod ścianą, koło drzwi wejściowych i wieszaka na kurtki, gdzie znajdował się płaszcz bruneta. oderwali się od siebie dosłownie na chwilę, aby złapać oddech. Spojrzeli sobie w oczy, jakby prowadzili nimi konwersację- "Mogę?"- "tak". ich usta połączyły się ponownie, można powiedzieć że agresywniej, szybciej, tak jakby w pośpiechu, śpiesząc się po coś, jednak tak naprawdę jedynym celem każdego z nich było kontynuowanie pocałunku.
Alex wzdrygnął się, wręcz podskoczył lekko gdy usłyszał pukanie do drzwi tuż obok których stał, przyciśniey do tej samej ściany, jego głowa jakoś 40 centymetrów od framugi.
-Cicho.- Powiedział szybko Wilbur, nie zważając wiele na to co robi i zakrył usta chłopaka ręką, a następnie otwierając drzwi.
-Oh... Hej George, coś potrzebujesz?- Alex zamarł od razu gd usłyszał te słowa.
-------------------------
1272 słów
ah tak polsat to mój autorytet