Pieprzony kłamca i oszust. Ze złością cisnęłam tuszem do rzęs o podłogę. Zostawił mnie nie racząc powiadomić ile to będzie trwało. Minęły dwa dni, a ja nie miałam ochotę spędzać kolejnego wieczora w samotności. Przejechałam czerwoną szminką po ustach i zarzuciłam czarną torebkę ze złotym łańcuszkiem na ramie. Zamknęłam drzwi, schodząc na dół, gdzie czekała na mnie taksówka. Liczyłam, że uda mi się spędzić ten wieczór z Polą, ale dzisiaj miała drugą zmianę. Wsiadłam do taksówki poddając kierowcy adres jedno z barów w centrum miasta, ale przed dotarciem na miejsce wyciągnęłam telefonu i go wyłączyłam. Nie jestem typem potulnej kotki. Nie będę siedziała na tyłku i czekała na coś niemożliwego. Jeśli nie chce sie ze mną widzieć to nie zamierzam nalegać, ale nie pozwole żeby kontrolował ten wieczór.
- Proszę Pani. - zwrócił się do mnie starszy mężczyzna. - Jesteśmy na miejscu. - mruknął wybudzając mnie z letargu, w którym trwałam od kilku minut.
- Oh... - wydusiłam, robiąc wielkie oczy i pośpiesznie zapłaciłam za kurs. - Przepraszam najmocniej. Zamyśliłam się. - na pożegnanie uśmiechnęłam się skruszona, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
Uniosłam wzrok na święcący w zielonym kolorze neon, a potem na wejście, które nie wyróżniało się niczym szczególnym. Popchnęłam drewniane drzwi do przodu, ostrożnie wchodząc do środka. Lokal był zapełniony po brzegi. Ludzie dobrze się bawili, delektując nalewanym alkoholem. Wszystkie stoliki były zajęte, ale to mi nie przeszkadzało. Przyszłam tutaj sama, dlatego wolne miejsce przy barze było dla mnie idealne. Wsunęłam się na wysokie krzesło, pokazując barmanowi, żeby podszedł przyjąć zamówienie.
- Co podać? - uśmiechnął się uprzejmie.
- Whisky z lodem. - poprosiłam, pragnąć dzisiaj czegoś mocniejszego. Nie przyszłam tutaj urżnąć się w trupa, ale też wypić jedną szklankę i wrócić do domu. O nie. Dzisiejszy wieczór jest mój.
- Proszę. - przysunął w moją stronę błyszczący napój. Powoli zatopiłam w nim usta, a gorycz pomogła mi pogodzić się z natrętnym rozczarowaniem. Popełniłam błąd, ale mógł mnie uprzedzić, że kara będzie długa. Wypiłam resztę na raz i wzięłam się za następną kolejkę.
Czego ja właściwie oczekiwałam? W pełni na to zasłużyłam. Nazwałam potworem mężczyznę, który jako jedyny dba o moje bezpieczeństwo i chce, żeby sprawiedliwości stała się zadość. Skrzywiłam się, a wyrzuty sumienia miały ze mnie niezłą pożywkę. Trawiły mnie od środka. Złapałam za telefon przywracając go do życia i ociężale odnalazłam numer mojej przyjaciółki.
- Jesteś już pijana? - zaczęła mnie zaczepiać od pierwszych sekund naszej rozmowy. - Zamówić ci już taksówkę?
- Pije dopiero drugą kolejkę. - zaśmiałam się, dziękując za kogoś takiego jak ona w moim życiu. Potrafiła mnie rozbawić najmniejszą głupotą.
- Co pijesz?
- Whisky z lodem.
- Uuu... - zagwizdała z uznaniem. - Zaczęłaś wieczór z przytupem. A gdzie Rodion?
- Dalej się odzywa się. - odparłam smutno.
- Dzwoniłaś do niego?
- Próbowałam z samego rana, ale mnie ignoruje. Przegięłam.
- Daj mu czasu. Przetrawi to i wróci do ciebie, potrzebuje tylko czasu. - pocieszała mnie.
W głębi przyznawałam jej racje, a właściwie miałam nadzieje że tak jest ale to nie uśnieżyło mojej tęsknoty i bólu. Chciałam go zobaczyć, móc się do niego przytulić i usłyszeć.
- Chyba jestem chora. - wyznałam, nie chcąc dłużej w sobie tego dusić. Im więcej czasu spędzamy razem tym bardziej zaczyna mi na nim zależeć, a Pola była jedyną osobą, której mogłam o tym powiedzieć.
- Dlaczego?
- Czy to dziwne, że za nim tęsknie?
- Nie. Spędzacie ze sobą mnóstwo czasu.
- Lubie słuchać jego głosu. Jest taki szorstki i pociągający. - rozmarzyłam się. - Uspokaja mnie.
- Co jeszcze?
- Oczy. One mnie obezwładniają. - uśmiechnęłam się, przypominając sobie w jaki sposób na mnie patrzył. Nie tylko gdy się kochamy. - Przestaje logicznie myśleć i się rozpływam. Szaleje za nim.
- Zakochałaś się w nim?
- Zakochałam się? - zapytałam, chcąc usłyszeć opinie ekspertki.
- Twoje serce przepadło skarbie. - odparła troskliwie, pomagając mi zrozumieć co się stało. - Ale chyba ci z tym dobrze.
- Tak. To miłe uczucie. - uśmiechnęłam się szeroko. - Podoba mi się.
- Powiesz mu?
- Nie wiem. - mruknęłam tracąc te cholerną pewność siebie. - A co jeśli on tego nie czuje? Łączy nas tylko umowa.
- Nie zaczęliście typowo, ale myśle że powinnaś spróbować. On może czuć to samo tylko nic nie mówi.
- Może. - mruknęłam nie będąc o tym przekonana. Kiedyś mu się podobałam, ale nie zrobił nic. Zostawił to, a teraz gdy połączył nas wspólny cel, gdzie nie ma miejsca na głębsze uczucia. Nie z jego strony. To tylko interes. - Musze kończyć. Miłej pracy. - pożegnałam się, kończąc rozmowe.
- To samo? - zagadał do mnie barman, gdy oddałam mu pustą szklankę.
- Nie. - spojrzałam na niego przymglonym wzrokiem. - Dwa shoty czystej.
Mężczyzna położył przede mną kieliszki, sumiennie rozlewając kolejny alkohol.
- Cześć piękna. - mruknęłam do Anastazji, która właśnie odebrała.
- Cześć.
- Gdzie jesteś?
- W domu. Zakuwam do egzaminów.
No tak. Nasza ambitna studentka ślęczy nad książkami.
- Nie masz dość?
- Może troche, a co?
- Chcesz się napić? Ja stawiam. - zaproponowałam wiedząc, że mi nie odmówi.
- Gdzie jesteś?
- W niebieskim jeleniu.
- Będę za piętnaście minut. - pisnęła, zrywając się z łóżka. - Nie pij więcej beze mnie.
- Zgarnij Iwana. Im nas więcej tym lepiej.
- A Pola?
- Pracuje. - mruknęłam zawiedzona. - Pośpieszcie się! - rozłączyłam się, wypijając pierwszy kieliszek. Przesunęłam na spis połączeń i poczułam zawód. Nie dzwonił. Ani niczego nie napisał. W dalszym ciągu milczał. Nie wiedziałam gdzie teraz jest, ale martwiłam się, że mógł znaleźć pocieszenie w ramionach innej. A co jeśli od początku tylko się zgrywał i teraz bzyka przypadkową laskę? Westchnęłam, wypijając drugi kieliszek, żeby powstrzymać głupie łzy.
- Przepraszam. - zawołałam tego uroczego faceta po raz nie wiem który. - Mógłbyś przygotować dwanaście shotów i trzy szklanki whisky z lodem?
- Napewno? - podniósł zaskoczony brwi tak wielkim zamówieniem.
- Tak, zaraz będą tutaj moi przyjaciele. - uśmiechnęłam się uroczo. - I niech kelnerka przyniesie to do stolika pod ścianą. - sunęłam się z krzesła przenosząc na wolny stolik. Wyciszony telefon wrzuciłam do torebki i podparłam się na łokciu. Zaraz będą tutaj moi przyjaciele i litry alkoholu.
Ten wieczór będzie piękny.
Nawet jeśli cię tu nie ma Lazarov.