Cudownie czułem, się w jej towarzystwie, a szczególnie jak leżała w wannie między moimi nogami. Czas przestawał istnieć. Wtuliła się w moją klatkę piersiową, a ja wdychałem jej cudowny zapach.
- Wiesz, że powinniśmy wyjść już i zacząć się ogarniać? – zagadnęła, a ja nie miałem na to ochoty.
- Wiem, ale wcale nie jest mi to na rękę. Lubię to zapomnienie i oderwanie od rzeczywistości przy Tobie. Mało mam dla Ciebie czasu.
- Taką masz pracę. – lekko wzruszyła ramionami.
- Niby tak, ale powinienem lepiej o Ciebie zadbać. – przekręciła się w wodzie i teraz jej piękne czekoladowe oczy patrzyły wprost w moje.
- Matteo, nie mam Ci tego za złe. Dbasz o mnie jak najlepiej potrafisz. – pocałowała mnie w usta.
- Niech Ci będzie. Po prostu chce, żebyś została moją żoną, żebyś była tylko moja. – otworzyła szerzej oczy.
- Nadal tego chcesz? – wyszeptała zdziwiona.
- Oczywiście. Nic się nie zmieniło. – pocałowałem ją delikatnie w czoło, a ona uśmiechnęła się delikatnie.
Wyszliśmy w końcu z wanny, ubrałem się w czarną koszulkę polo, materiałowe spodnie z paskiem i buty. Założyłem jeszcze złoty zegarek i koniecznie perfumy. Zszedłem na dół do gabinetu, żeby zadzwonić do ojca i pozałatwiać resztę spraw. Chciałem dzisiaj poświęcić się kobiecie i rodzinie.
Isabella
Właśnie kończyłam makijaż, kiedy drzwi się otworzyła, a do środka wparowały dziewczyny.
- No witamy. Ile można się pieprzyć? – Gabi jak zawsze nie przebiera w słowach, a jej szczerość jest, aż onieśmielająca. Zamarłam ze szminką przy ustach, patrząc się prosto na nią.
- Masz z głową. – zaśmiała się Gianna.
- Sama nie jesteś lepsza, przyjaciółeczko. – cmoknęłam, gdy już odzyskałam zdolność mówienia.
- No nie jestem.
- Nie poznaje go ostatnio. – zagadnęła po chwili siadając na łóżku.
- Co przez to rozumiesz?
- Stał się inny.
- Inny? – zmarszczyłam brwi.
- Chodzi jej, że nigdy nie widzieliśmy go szczęśliwego. Nigdy nie pokazywał ludzkiej twarzy. – wytłumaczyła Gianna.
- Twierdzicie, że to moja wina?
- Nie wina, tylko zasługa. Widać, że jest naprawdę szczęśliwy, zasługuje na to tak samo jak ty.
Pokiwałam tylko głową, bo nie miałam pojęcia co powiedzieć. Przecież nie powiem, że się w nim zakochałam, a on pewnie nie myśli tak o mnie. Nigdy nie powiedział mi nic więcej, niż że jestem śliczna i dobrze przy mnie się czuje. Nie wiedziałam dokładnie co miał na myśli, przecież nigdy nie miałam, żadnego chłopaka. Poza tym Matteo, dawno nie był już chłopakiem. Stukot obcasów pomógł wrócić mi do rzeczywistości, w której dziewczyny przeglądały się w lustrze, przymierzając ubrania i buty. Skończyłam makijaż i też poszłam się przebrać. Muszę przyznać, że wyglądały komicznie, gdy mnie zobaczyły. Usta miały szeroko otwarte tak samo jak oczy.
- Wyglądasz zajebiście.
Miałam na sobie biały koronkowy top bez ramiączek, czarną spódniczkę, a na to marynarkę. Dobrałam do tego czarne szpilki i srebrny zegarek. Włosy tradycyjnie rozpuściłam i zrobiłam delikatne fale. Dobrze się czułam.
- Dziękuję. Wy również. – faktycznie tak było Gabi miałam piękną granatową sukienkę całą w cekiny z odkrytymi plecami i szpilki. Gianna była jej kompletnym przeciwieństwem. Czerwona sukienka w białe kropki na ramiączkach wyglądała na niej przepięknie. Założyła jeszcze biały sweterek i trampki.
- Wygoda ponad wszystko? – zwróciłam się do dziewczyny.
- Oczywiście. – puściła mi oczko i zeszłyśmy na dół.
Głośna muzyka przywitała nas na wstępie, a czwórka mężczyzn stała przy oknie i o czymś dyskutowała. Pierwszy zobaczył nas Fabio.
- O kurwa. – zagwizdał cicho, zwracając na siebie uwagę reszty.
Nareszcie odpowiednie oczy spotkały moje. Widziałam, jak zaciska szczękę i przełyka ślinę. Podobało mu się co widział. Rewelacyjnie, tak miało być. Gdy już podeszłam wystarczająco blisko, porwał mnie w ramiona i pocałował. Zaciągnęłam się cudownym męskim zapachem, gdy nachylił się lekko nade mną, żeby wyszeptać mi do ucha.
- Pięknie wyglądasz, kochanie. – spojrzałam na niego, uśmiechając się promiennie.
- Dziękuję, ty też niczego sobie. – zaśmiał się na moje stwierdzenie i pocałował w czoło. Przymknęłam powieki, bo uwielbiałam jak tak robił.
- Diablico moja. – Powiedział to takim władczym głosem, aż dostałam gęsiej skórki.
Zjedliśmy kolację i każdy zaczął pić, no dobra nie każdy. Gianna siedziała ze sokiem, ale jej to nie przeszkadzało, za długo czekała na tą małą istotkę. Tańczyliśmy i bawiliśmy w najlepsze. Nagle Mattia zastukał w szklaneczkę, zwracając na siebie uwagę. Muzyka całkowicie zamilkła, a on odłożył szkło i podszedł do Gabi. Wszyscy dosłownie zamarli. Mężczyzna wziął głęboki oddech i wypuścił nagromadzone powietrze.
- Kochanie. Na co dzień prowadzę przed studentami wykłady, zajmuje się czym zajmuję. – pokręcił głową. – teraz się denerwuje. – spojrzałam na Matta, który się uśmiechał. Wiedział o wszystkim. – Kocham Cię najmocniej na tym porąbanym świecie. - Gabi zakryła usta, gdy mężczyzna uklęknął przed nią. – Gabriello Giannelli. Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną i wyjdziesz za mnie?
Dziewczyna zaczęła płakać i kiwał głową, ale on dalej czekał na odpowiedź.
- Tak wariacie! – wykrzyczała między złapaniem oddechu.
Zaczęły się gratulację, a ja wytarłam samotną łzę, która zakręciła mi się w oku. Naprawdę cieszyłam się z ich szczęścia. Bardzo się kochają i jestem pewna, że nic tego nie zmieni. Podeszłam do niej i mocno przytuliłam.
- Tak bardzo się cieszę. Gratulację. – Mattia porwał mnie w ramiona. Poza studiami, byliśmy znajomymi, więc nic złego w tym nie widziałam. Wariatka cały czas płakała na przemian z wybuchami śmiechu. Cieszyła się, bo bardzo na to czekała i ja wiedziałam, że to się w końcu stanie. Wypiliśmy toast, a chwilę później wybiła północ i nowy rok. Ciekawa byłam co on dla mnie szykował. Miałam nadzieję, że w końcu mnie oszczędzi i da wiele szczęścia. Poczułam dobrze mi znane dłonie, które właśnie owinęły się wokół brzucha, a ciepły oddech łaskotał mój policzek.
- Zapraszam moją kobietę do tańca. – tak też zrobił. Odwrócił mnie przodem do siebie. Wtuliłam się w niego, zarzucając ręce na szyję. Powolne picie jego serca idealnie komponowało się z muzyką. Lubiłam jak czasami pokazywał mi inną, tą spokojną wersję siebie, która była zarezerwowana tylko dla mnie. Nagle zakręcił mi się w głowie. Nachylił się nade mną z troską wymalowaną na twarzy.
- Co się stało?
- Nic. Zakręciło mi się w głowie, starczy mi po prostu alkoholu. – uśmiechnęłam się. Wcale nie czułam się pijana, po prostu miałam w sobie taką blokadę. Wiedziałam, że jak wypiję następny kieliszek, może on mnie zniszczyć.
- W takim razie, zmywamy się stąd. – pokręciłam głową.
- Nic mi nie jest.
- Ale mi jest.
- Co? – zmarszczyłam lekko brwi.
- Jestem głodny.
- Mogę Ci coś przygrzać, jak chcesz. – zaśmiał się
- Jestem głodny, ale Ciebie kochanie. – oznajmił i wziął mnie na ręce, po czym ruszył na górę. Całowaliśmy się jak opętani, słyszeliśmy jeszcze krzyki reszty, ale nie bardzo się tym przejęliśmy. Gdy tylko trzasnęły za nami drzwi sypialni, postawił mnie na ziemi. Wszystko działo się już ekspresowo. Zaczęliśmy ściągać z siebie nieporadnie ubrania, a już po chwili był we mnie. Pieprzyliśmy się jak zwierzęta. Spragnieni siebie. Moje ciało dosłownie prosiło się o jego dotyk. Odwrócił mnie tyłem do siebie, że uklęknęłam, po czym wszedł we mnie znowu. Złapał mnie za biodra, wbijając kciuki i wiedziałam, że rano będę miała tam siniaki, ale teraz miałam to gdzieś. Pragnęłam spełnienia, nic więcej mnie nie interesowało. Wbijał się we mnie dosłownie z prędkością światła. Moje jęki były chyba słychać na dole, ale on wcale nie był lepszy.
- Matteo, proszę. – jęczałam żałośnie.
- O co prosisz kochanie?
- Potrzebuje. Potrzebuje dojść. Daj mi spełnienie. Skarbie.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – po tych słowach, zaczął mnie pieprzyć jeszcze mocniej i szybciej, chociaż myślałam, że się nie da.
- Matteo! – krzyk ekstazy, wydarł się z moich ust, ale chwilę później dołączył do mnie.
- Isabella!
Wysunął się delikatnie ze mnie i opadł obok. Zmęczeni i wyczerpani leżeliśmy wtuleni w siebie. Gdy usłyszałam jego miarowy oddech, wyczułam swoją szansę. Teraz albo nigdy.
- Kocham Cię. – wyszeptałam, wtulając się w niego jeszcze mocniej. Gdy już odlatywałam w sen usłyszałam jego szept i dosłownie zamarłam.
- Ja Ciebie też kocham, Bella. – pocałował mnie w głowę. Nic więcej nie potrzebowałam, usnęłam o wiele szybciej niż planowałam.
__________________________________________
Hej kochani ♥️
Zbliżamy się do końca ich historii