(Pov:Samanta)
...-nie.- powiedział Tom
-To jak zamierzasz wyjść Panie mądry?- odpowiedziałam, może i chamsko ale mam to gdzieś.
-Myślący napewno lepiej od ciebie.- podszedł do jakiejś góry kartonów i zaczą je spychać
-Co on w ogóle sobie wyobraża? że niby mądrzejszy odemnie? Ta jasne jasne..-mamrocze sobie tak pod nosem, po czym spoglądam na chłopaka który spycha kartony. Nagle zauważyłam źródło światła.
-Widzisz?-odwrócił się w moją strone.- Światło. Czyli tam jest okno.-stwierdził spokojnym tonem, dalej spychając kartony.-Boże jaki on był arogancki, jak mnie strasznie wkurzał. Irytujący jak ja go nie lubię.- Kiedy dalej tak mówiłam w myślach, Tom zepchną ostatni karton. Zauważyłam że próbuje otworzyć okno, więc podniósł mocno ręce, przez co podwinęła mu się koszulka... nie mogłam oderwać wzroku od jego mięśni... był boski..JEZU NIE CO JA GADAM.
-A ty na co się gapisz?- spojrzał na mnie marszcząc brwi.
-CO.. NIE NA NIC.. na nic na plaże.. nie na dwór na.. KARTONY.- kiedy tak gadałam bez sensu jak idiotka, Tom zaczą sie ze mnie śmiać i szukać czegoś.
-Co szukasz?- zapytałam zestresowana już sytuacją.
-Czegoś na co ustaniesz i podskoczysz do tego okna, krasnalu.- powiedział i się zaśmiał.-JAK ON MOZE TAK MÓWIĆ.- krzyczałam wy myślach.
-Dobra jezuuu, chodź, podsadzę cie.- stał pod oknem i czekał, aż podejdę. Nie ma opcji, że ten chłopak mnie dotknie.
-Nie dzięki, nie chce.- uśmiechnęłam się, i wysłałam całuska.
-Dobra, to zostajesz tutaj mała.-mrugną do mnie z uśmiechem i zaczą się wspinać.
-NIE CZEKAJ NIE ZOSTAWIAJ MNIE!- wstałam i pobiegłam do niego kiedy on był już prawie na samej górze. Pociągnęłam go za koszulkę, przez co spadł.
-CO TY ODWALASZ! MOJE PLECY AŁAA!- krzyczał, i próbował wstać.
-TRZEBA BYŁO MNIE NIE ZOSTAWIAĆ!- odkrzyknęłam, i próbowałam się powstrzymać od śmiechu po upadku tego zjeba.
-Przecież pytałem czy pomóc... czemu zaraz zwalasz kobieto..- w końcu wstał trzymając się za plecy. -Dobra chodź podsadzę cie.- pokazał że mam podejść, więc tak zrobiłam.
-Teraz słuchaj, daj tutaj nogę i na 3 podsadzę cie, rozumiesz.- mówił to jakbym była jakaś upośledzona umysłowo,..ale jego oczy..ahh. JEZUS NO CO JEST ZE MNĄ. Nasze twarze dzieliły centymetry, aż nagle złapał, mnie w tali a drugą ręką za udo i zaczą odliczać. 1...2...3!! Podskoczyłam i zanim zobaczyłam, byłam już na boisku szkolnym. Chciałam odrazu iść i go zostawić, ale...nie.. nie będę taka. Poczekałam, aż się wspiął. Widzę jak wychodzi, i wstaje. Po prostu wstał i poszedł? Ani Cześć, ani pa? NIC? Podbiegłam i go zatrzymałam.-I co nawet się nie pożegnasz?!- zapytałam zdenerwowana.
-A po co?- zapytał z niechęci.
Puściłam go.-Ehh, bo tak wypada.- po prostu przestałam na niego patrzeć i powoli odchodziłam. Poczułam tylko jak ktoś łapie mnie za rękę.- Wybacz, może rzeczywiście to nie było miłe z mojej strony.- odpowiedział mi.
-Teraz to już bez znaczenia, możesz iść w swoją stronę.- wyrwałam rękę i poszłam dalej. Znowu coś poczułam, ale.. to było przyjemne... przytulił mnie od tyłu. Słodko, ZNACZY NIE FU. -Do zobaczenia w poniedziałek Samanto.-powiedział, po czym poszedł w swoją strone.
Nie wiedziałam już co robić, więc szłam w strone domu. Postanowiłam wejść drzwiami frontowymi, bo nie wiedziałam czy tata śpi. Drzwi niestety były zepsute więc były głośne. Kiedy je otwierałam delikatnie, ujrzałam stojącego tatę przede mną. Wyglądał na trochę złego.
-Czemu nie odbierałaś telefonu! Bardzo się martwiłem.. że coś ci się stało.. że że- po prostu mu przerwałam i go przytuliłam.
-Już wszystko w porządku tatooo.- tylko odwzajemnił przytulasa, i poszliśmy do salonu.
Po pół godzinie oglądania jakiegoś filmu, powiedziałam że jestem zmęczona i chciałam już iść do pokoju. Więc weszłam na górę i położyłam się na łóżku. Już przymykałam oko, aż tu nagle. Dzwoni telefon. Tak jak możecie zgadnąć to była Alex. Zlałam to. Ale telefon dzwonił non stop.- Kurwa.- odebrałam w końcu.- KOBIETO NIE ZLEWAJ MNIE! MAM INFORMACJE!- krzyczała.
-Co znowu się dzieje?- odpowiedziałam śpiąco
-Bill zaprosił mnie i ciebie na domówkę! ROZUMIESZ TO?!- dalej krzyczała z entuzjazmem.
-Jaciee... pogadamy o tym jutro.- już chciałam się rozłączać, ale usłyszałam
-TO JEST DZIŚ!!!- krzyknęła
-ahhh... na którą?-
-20:00 zaraz u ciebie będę!-
-okej tylko wejdź oknem bo mój tata pewnie śpi- powiedziałam jej i powiedziała tylko, że tak zrobi. No więc postanowiłam się ogarnąć. Chciałam założyć, czarną długą suknie z nacięciem na nodze, a do tego jakąś zwykłą bluzę. Włosy miałam rozpuszczone i lekko podtapirowane, aby nie były całkiem proste. Założyłam też jakąś biżuterie i w sumie to wszystko. Minęło już 20 minut i za oknem usłyszałam, huk. To była Alex. Wstałam i otworzyłam jej.
-Kurde stara, wspinając się tu prawie podarłam suknie!- (i tu możecie sobie wyobrazić, jak może wyglądać Alex) powiedziała.
-Ups..- usiadłam z powrotem, na łóżko, wzięłam lusterko i dokańczałam makijaż.
-Tylko ups? to prawie koniec świata.- usiadła i czekała, aż skończe.- Tata wie?- zapytała.
-Eee...nieee, ale czy musi?- czułam się z tym źle, że mu nie powiedziałam.
-Będzie wściekły jak się dowie.-stwierdziła Alex, która patrzyła jak kończę makijaż
-Pamiętaj, że robie to dla ciebie więc równie dobrze, możesz iść sama.-zasugerowałam jej.
-DOBRA NIE GADAJ IDZIEMY.- Złapała mnie za rękę i zaprowadziła na dół.-Teraz idziemy drzwiami. Nie zamierzam znowu, się martwić że spadnę.- po prostu mnie zabrała a ja się śmiałam.
Szłyśmy, szłyśmy i tak dalej, aż w końcu dotarłyśmy do wielkiego domu z basenem. Zadzwoniłyśmy dzwonkiem, a drzwi otworzył Gustav.-Siemka! Wchodźcie i dobrze się bawcie! A i uważajcie na ludzi, jest ich sporo.- Powiedział i wpuścił nas. Jak zobaczyłam, ilu ludzi tam jest to wiedziałam, że to nie będzie zwykła domówka.. To będzie wielka impreza. Ludzi było w chuuuj i jeszcze trochę. No, ale weszłyśmy i zauważyłyśmy Billa niosącego jakieś jedzenie. -Duży zapłon co?-zapytała Alex.
-Ojj tak, ludzi przyszło w cholere.-
-zauważyłam haha.- Alex tak gadała ciągle, a ja postanowiłam się porozglądać. Szłam sobie po wielkim salonie, w którym było masy ludzi. Zauważyłam, że na kanapie siedzi Tom. Chciałam nawet podejść, ale zauważyłam, że już miał jakieś koleżaneczki. Tak więc odpuściłam, ale chyba mnie zauważył. -Siemanko.- powiedział Tom i było czuć od niego alkohol. Pewnie pił. Wstał i podszedł do mnie... przytulić? Kim ja dla niego byłam, żeby mnie przytulał. Nic więcej nie powiedział, i po prostu odszedł. W takim razie też olałam i poszłam w tłum potańczyć.
Mijały godziny, a ludzi robiło się coraz mniej i mniej aż w końcu zostałam tylko ja, Alex, chłopacy (Bill, Tom, Gustav i Georg) oraz jakaś typiarka z typem.(typowa ostatnia para imprezowa). Ktoś zaproponował grę w butelkę. W sumie czemu nie, co miałoby pójść źle. No więc usiedliśmy w kółku, wszyscy już trochę podpici. Kręcić butelką zaczą Bill. Wypadło akurat na Alex. Bill już miał zadawać pytanie, ale nagle ktoś powiedział.- EJ GRAMY TEŻ W BUTELKE ROZBIERANĄ!! To by było zamiast wyzwań!- powiedział ten chłopak. Wszyscy się zgodzili bo czemu nie, więc Bill wrócił do zadania pytania.-Pytanie czy wyzwanie?- zapytał.
-PYTANIE!- odrazu powiedziała Alex
-Gdybyś miała pocałować, osobę kt- przerwała mu Alex.-WYZWANIE TAK TAK WYZWANIE.-
-No dobrze, to zdejmij jedno jakieś ubranie, obojętnie jakie.- powiedział, patrząc jak inni czy to zrobi. Alex złapała swoje rajstopy ,ponieważ nie miałyśmy skarpetek, i je zdjęła. -Dobra, moja kolej.- stwierdziła, i zakręciła butelką. Oczywiście nie zamierzałam nic z siebie zdejmować, więc nie wiadomo jakie nie byłoby te pytanie i tak na nie odpowiem. Minęło już trochę czasu, odkąd zaczęliśmy grę. Było już trochę porozbieranych i trochę nie. Oczywiście większa część osób to była ta porozbierana. Tak trudno odpowiedzieć na głupie pytanie? Ubrana w miarę byłam tylko ja, i jedna dziewczyna. Kiedy tak się zamyśliłam, nie zauważyłam że butelka wypadła na mnie. O jezu i to jeszcze od Toma, napewno zada mi coś głupiego.-Pytanie czy wyzwanie?.- zadał je z tak zadziornym uśmiechem, jakby czekał aż powiem wyzwanie, abym się rozebrała. Ale nie, nie ze mną takie numery.-Pytanie.- kiedy to powiedziałam jego mina zrzedła. Widziałam głupi zbok!- No dobra-powiedział i zaczą się zastanawiać.-Jaką masz na sobie teraz bieliznę?.- Znowu ten piepszony uśmiech. Z resztą, co go to obchodzi?! Widać było, że inni się bardzo bardzo zdziwili, jego pytaniem.-Eee, no biały koronkowy stanik i białe majtki.- Nie sądziłam, że na to odpowiem. Nawet nie chciałam, ale przez ilość alkoholu w mojej krwi, chyba sama z siebie to powiedziałam. Bez żadnego innego słowa, zaczą ktoś krecić. Po kolejnej godzinie, kiedy serio już prawie każdy był rozebrany, Bill zaproponował by skończyć grę i aby każdy przenocował u nich, bo wątpi że wrócimy w takim stanie gdzie kolwiek. Niektórzy pozajmowali kanapy, i fotele. Georg i Gustav poszli już do pokojów, natomiast Bill siedział jeszcze z Alex i o czymś rozmawiał.- Ej ja idę do domu. Dam sobie radę.-powiedziałam, i już chciałam wychodzić, ale przed drzwiami staną Tom.-Nigdzie nie pójdziesz, a już napewno nie w takim stanie.- No dobra może byłam lekko podpita, ale nie przesadzajmy. Zostałam tak jak mi powiedział i popatrzyłam gdzie są wolne miejsca do spania. Nie było żadnego co oznaczało że muszę spać z kimś z chłopaków.-To może idź do Toma? On ma łóżko i kanapę więc po prostu będziesz z nim w jednym pokoju.- powiedział Bill a Tom dodał.-Przestrzegasz ją jakbym był jakimś pedofilem.- powiedział, i dał znak ręka żebym poszła za nim. Więc poszłam. Weszliśmy do pokoju, który był czarny i miał balkon. Miał na przeciwko łóżka wielką szafę wbudowaną w ściane a obok niej telewizor. Obok łóżka stała mała szafka nocna a niedaleko niej w koncie, mała szara kanapa. Było mi nie wygodnie w tej sukience, ale nawet nie zamierzałam pytać go czy mi coś da. Po prostu powiedziałam dobranoc, i położyłam się tyłem do niego. Wcale nie chciało mi się spać ale próbowałam zasnąć.- Wygodnie ci tak? Jak chcesz to mogę dać ci coś do spania.- odezwał się, czyli sam zaproponował. Tylko wstałam szybko i kiwnęłam głową, że chciałabym. Podszedł do szafy i szukał czegoś. Dał mi białą dużą koszulkę.-A jakieś spodenki?- zapytałam bo byłoby widać mi tyłek. -Wszystkie będą dla ciebie dużo za duże.- powiedział i podszedł do łóżka. Zdjął koszulkę i usiadł na łóżku włączając telewizor.- Gdzie toaleta?-
-Nie możesz się przebrać tu?-
-Eee nie? Napewno nie przy tobie.-
- Jezu drogi, jest na dole, a mi się nie chce wstać, i mogę się założyć, że nie dość że nie trafisz to jeszcze wszystkich obudzisz.- tak dobrze za argumentował, że odpuściłam. Odwróciłam się i zdjęłam ramiączka, a następnie przeciągnęłam sukienkę lekko w dół, tak aby została na moim tyłku. Wtedy poczułam czyjś wzrok. On mi się przyglądał, a raczej mojemu ciału. To było dziwne. Ubrałam się i chciałam już iść spać ale usłyszałam tylko.-Chcesz coś obejrzeć?.- zapytał dalej patrząc się na mnie. -W porządku.- usiadłam na podłodze opierając się o łóżko. -Nie wygłupiaj się chodź tu.-
-Nie dziękuje, zostane tu :).-
-Chodź tu.- Powiedział już bardziej stanowczo.
-Okej, okej..-Usiadłam obok, a on obiją ręką moje ramie. Było mi przyjemnie. Z wyczerpania po prostu poszłam spać. -Mieliśmy oglądać film?- powiedział Tom, ale widział że spałam więc odpuścił i też zasną.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam nadzieję, że podoba wam się misiaki<333