Już nikt nie umrze {Hyunlix}

By Majkelino21

105K 5.8K 17.1K

Lee Felix zaczyna nowe życie w Korei. Nowa tożsamość, nowa praca. Już od początku wrzucony jest na głęboką wo... More

"Felix go on"
Case 143
Dormant volcano
You can STAY
Entrance
Rozprawa sądowa
Drive
Maniac
Witness
WHO?
Your Eyes
Maknae On Top
Streetlight
Question
Gone Away
Maze of Memories
Behind The Light
My Side
Secret Secret
ALL IN
Battle Ground
Love Untold
VENOM
Close
Muddy Water
Piece of a Puzzle
Thunderous
Star Lost
WOLFGANG
Stars and Raindrops
TASTE
i hate to admit
Hellevator
One Day
Can't stop
Super Board
Sunshine
Red Lights
Scars
Question
ice.cream
Grow up
Collision
Alien
SLUMP
Mixtape#1
3rd Eye
FNF
Any
CHEESE
I GOT IT
Give Me Your TMI
Akward Silence
Hall of Fame
Wow
DLMLU
Connected
DLC
Mixtape#3
Lost Me
Silent Cry
Lonely St.
FREEZE
Charmer
Broken Compass
Limbo
Mixtape#4
RUN
Miserable (You&Me)
Contradicting
Butterflies
Social Path
Because
Contradicting
3RACHA
Deep End
Leave
S-class
Megaverse
#LoveSTAY

Mixtape #2

1.2K 67 189
By Majkelino21

Siedział na ławce. Jak zwykle każdą wolną chwilę poświęcał na czytaniu. Przecież musiał wyrobić dzienną normę na momenty, w których widziano go z nosem w książce. Chociaż niekiedy zamiast czytać nudny podręcznik do biologii, śledził z niemałymi wypiekami na twarzy losy głównych bohaterów jakiegoś romansidła. Tylko wtedy musiał bardzo pilnować by okładkę takiej książki chować w innej, takiej bardziej na poziomie. Bo Kim nie chciał wyróżniać się z tłumu. Chciał uchodzić za pełnoetatowego kujona, który poświęca każdą wolną chwilę na przyswajanie nowej wiedzy. Ale dlaczego, pewnie się zastanawiacie. Bo Seungmin postanowił, że całą edukację w liceum chce być niewidzialny, nudny aż do zrzygania, tak by nikt do niego się nie przyczepił. By nie powtórzył się scenariusz z podstawówki. Nie miał problemu z samotnością, w żadnym stopniu. Po prostu docinki przez te wszystkie lata mimo wszystko zostawiły jakiś ślad na duszy Kima. Seungmin był dzieckiem bardzo inteligentnym, łapał w mig dany materiał. Wyprzedzał w edukacji swoich rówieśników o co najmniej dwa lata. Właśnie dlatego stał się ośrodkiem kpin i zaczepek innych dzieciaków. Przez zazdrosne spojrzenia i wredne komentarze na swój temat, zaczął tą swoją inteligencję uważać za przekleństwo niżeli za dar losu. Coś co było wyjątkowe, stało się dla młodego czystą udręką. Dlatego zaczynając edukację w nowej szkole postanowił wtopić się w tłum. Jego introwertyczna strona, nie miała problemu z brakiem przyjaciół. Radził sobie z tym doskonale. Wystarczały mu książki, filmy i muzyka. Ale żeby jakoś wytłumaczyć otoczeniu dlaczego jest ze wszystkiego najlepszy musiał zrobić otoczkę swojej osobowości. Właśnie dlatego od pierwszego dnia szkoły był aktywny na lekcjach, pomagał nauczycielom jak i uczniom, wszędzie pokazywał się z książką i był dla każdego miły. Wtopił się w życie uczniowskie z mistrzowską precyzją, a tytuł najlepszego ucznia został już mu przyznany po 4 miesiącach, ustalił chyba przy tym nowy rekord placówki. Wykreował sam siebie, nowego przykładnego ucznia, który ma nudne życie, który nie interesuje się zwłokami i zagadkami kryminalnymi. Który nie wzdycha do męskiego głównego bohatera z książek dla dziewczyn. Który wcale nie interesuje się motoryzacją i który wcale a wcale nie lubi w-fu. No bo prawdziwi kujoni nie mają takich zainteresowań. I tak właśnie sobie żył, ukrywając całego siebie dla osób z zewnątrz. A przynajmniej starał się. Bo jedna osoba psuła mu cały jego mozolnie wypracowany wizerunek. Chciał być niewidzialny, chciał być znany tylko z tego, że się uczy, a nie z tego, że interesuje się nim największy chuligan jakiego świat widział. Ale już od pierwszych dni zwrócił uwagę drugoklasisty, który chyba za cel postawił sobie wyprowadzać młodszego z równowagi. Seo Changbin. Tak właśnie nazywał się człowiek, którego Kim znienawidził od pierwszego spotkania. Który każdym spojrzeniem, ruchem, a przede wszystkim słowem potrafił zagotować krew w ciele Seungmina. Każdy centymetr jego osobowości denerwował młodszego. Był głośny, otwarty, zawsze mówił to co myślał, starał się rozśmieszać otoczenie zgrywając jakiegoś bad boya z taniego komiksu. Dla introwertycznej duszy Kima, Seo był całkowitym, gryzącym się przeciwieństwem. Każde ich spotkanie przyprawiało szatyna o migrenę i pulsującą żyłkę na szyi. Dlatego starał się go unikać jak ognia. Ale czemu aż tak bardzo nie trawił starszego? Czy kryło się za tym jakieś głębsze dno? Seungmin po prostu zazdrościł Changbinowi. Pomimo tego, że Seo był idiotą, łobuzem, przeklinał, pił, uczył się beznadziejnie i wpadał ciągle w kłopoty, cały czas był sobą. Nie ukrywał przed nikim kim tak naprawdę był i nie przejmował się w ogóle opinią innych. A Kim nie mógł sobie na taką otwartość pozwolić. Dlatego z całego serca nienawidził o rok starszego od siebie chłopaka. Wracając do obecnej chwili. Druga klasa zaczęła się miesiąc temu. Było jeszcze ciepło na dworze. Miał w-f, ale jak zwykle siedział na ławce i czytał. Tym razem za okładką podręcznika od angielskiego ukrył jakiś kryminał, który poleciała mu babcia. Siedział na trybunach i był odcięty od świata, do momentu, w którym kilkanaście dziewczyn zaczęło piszczeć w niebogłosy jakby świat się miał za chwilę zawalić. Podniósł wzrok znad lektury. Dosłownie parę kroków od niego na linii boiska stały te rozwydrzone nastolatki i śliniły się, patrząc na ruszające się postacie. O co było tyle hałasu? Spojrzał na biegnącą w tę stronę postać. Po drodze ściągnęła przepoconą koszulkę i teraz biegła z nagim torsem. Promienie słońca odbijały się i uwydatniały kropelki potu spływające po ciele.

- No jak tam dziewczyny! Podobał się gol?- Changbin wyszczerzył zęby w uśmiechu. A te napalone dziewuchy odpowiedziały piskami. Seungmin prychnął pod nosem i już chciał wracać do lektury, ale Seo miał inne plany.

- Kim! Jak dobrze cię widzieć! Nie wiedziałem, że lubisz oglądać nasze treningi, a może po prostu przyszedłeś zobaczyć mnie? A jest na co popatrzeć.- oparł się o barierkę oddzielającą boisko od trybun.

- Chciałbyś.- mruknął tylko.

- No weź, mam zajebistą sylwetkę i piękne mięśnie.

- Może i mięśnie tak, ale mózgu za grosz.- odparł i wstał zatrzaskując książkę. Nawet w spokoju nie można poczytać.

- Ej! Gdzie idziesz?

- Jak najdalej od ciebie. Nie mam zamiaru czytać w takim hałasie, a już na pewno nie będę patrzeć na półnagich debili ociekających testosteronem, kopiących coś co nazwano piłką by wykazać się jak bardzo są męscy.

- Wcale tak nie myślisz.- odparł pewny siebie trzecioklasista.

- A skąd to możesz wiedzieć?!- zdenerwował się, bo Changbin miał rację. Tak naprawdę lubił sport. No i oczywiście facetów, którzy wyglądali naprawdę zajebiście bez koszulek. Ale do tego drugiego nawet przed samym sobą nie potrafił się otwarcie przyznać.

- Lepiej idź Kim i nie psuj atmosfery, ani nie zabieraj czasu Binowi!- wydarła się na niego jedna z tych psychofanek wciąż stojących przy boisku.

- To on mi go zabiera.- mruknął, ale tak cicho by nikt nie mógł go usłyszeć. Odwrócił się. Szedł wzdłuż trybun do wyjścia, a potem skierował się ścieżką do zewnętrznego wejścia na salę, które znajdowało się blisko boiska. Był już niedaleko.

- Kim!

- Bosze czego znowu chcesz?!- odwrócił się ale zobaczył tylko jak Changbin w rozpędzie trafia w lecącą wprost na niego (na Seungmina, żeby nie było nieporozumień) piłkę. Wszystko potoczyło się za szybko. Kim cofnął się i nogą trafił na krawężnik, dlatego zachwiał się i upadł. Piłka, która przed chwilą miała trafić szatyna została wybita przez starszego ale w bardzo niefortunny sposób. Bo zmieniając trajektorię lotu piłki Seo nie miał innej możliwości niż wybicie jej w ścianę budynku szkoły. A dokładniej udało mu się trafić prosto w jedno z okien na Sali gimnastycznej. Huk trzaskanego szkła był potężny. To brzmiało jakby całe drugie piętro się waliło, a nie tylko jedna szyba. Natomiast Seungmi leżał na ziemi. Dzwoniło mu w uszach i bolał go łokieć, na który upadł.

- Nic ci nie jest?- usłyszał nad sobą.

- I po co to robiłeś?!- wydarł się na niego, powoli stając na nogi. Odtrącił wyciągniętą dłoń.

- Żeby cię ratować głupku.

- Sam jesteś idiotą! Widzisz co zrobiłeś!?- pieklił się wskazując na ogromną ramę, która jeszcze przed minutą miała w sobie szybę.

- Gdybym nie kopnął tej piłki trafiłaby cię w brzuch albo w twarz. Leżałbyś tu nieprzytomny. Wystarczyłoby zwyczajne dzięki czy coś.- wzruszył ramionami uśmiechając się.

- Nie prosiłem cię o to! O tę pomoc! Już wolałbym zostać zdzielony piłką! A teraz będziesz mieć przewalone u dyrektorki!

- Jeżeli to ma być cena za uratowanie takiej pięknej buźki, jestem wstanie zapłacić.

- Nawet cię nie będzie stać za to okno! Zresztą zejdź mi z oczu!- przepchnął się obok niego i szybkim krokiem udał się do szkoły. Za plecami słyszał darcie mordy trenera, a przed sobą zobaczył śpiesząca dyrektorkę i woźną. Wiedział, że Changbin będzie mieć przejebane. I dobrze mu tak! Wydawać by się mogło, że gniew Kima był nieuzasadniony, no bo w końcu starszy uratował go. I tu był właśnie pies pogrzebany. Seungmin nienawidził być komuś coś dłużny. I nienawidził mówić dziękuję, a już szczególnie osobie, która grała mu aż tak bardzo na nerwach. Nie chciał być winny Seo przysługi. Czuł się jakby starszy przez ta jedną sytuację miał go w garści. Musiał się uspokoić. Itak za parę minut miał mieć matematykę. Idealnie, będzie miał czas na wyciszenie się i skupienie myśli na zadaniach do rozwiązania. Zadzwonił dzwonek na przerwę. Tłumy uczniów wylały się na korytarze, a gwar uderzył ze zdwojoną siłą. Jeszcze chwilę i cała szkoła będzie wiedziała o stłuczonej szybie. Jeszcze kilka minut i cała szkoła dowie się, że Changbin-rycerz na białym koniu uratował biedną księżniczkę-Seungmina przed zabójcza piłką. Ugh. Matematyka, teraz najważniejsza matematyka. Przemknął korytarzami, pod ścianami, tak by nie rzucać się w oczy. Wślizgnął się do klasy i usiadł w swojej pierwszej ławce. Otworzył podręcznik na pierwszej lepszej stronie i zaczął przepisywać przykłady, by je rozwiązać. Był tak skupiony na liczbach, że dopiero kolega z klasy, który usiadł obok niego w ławce, oderwał go od liczenia. Spojrzał na chłopaka, a potem na nauczycielkę, która już coś pisała na tablicy. Przegapił dzwonek? Matematyczka nawet nie zdążyła otworzyć dziennika i sprawdzić obecności, gdy głos z głośników poinformował całą szkołę:

Pan Kim Seungmin, powtarzam pan Kim Seungmin klasa 2-A proszony o zgłoszenie się do dyrekcji szkoły, najlepiej w tej chwili.

Kim spojrzał na nauczycielkę nic nierozumiejącym wzrokiem. Ta tylko wskazała mu drzwi.

- Może o jakiś konkurs chodzi.- szepnął chłopak, z którym siedział.

- Być może o olimpiadę z angielskiego.- odmruknął i skierował się do wyjścia. Ale kompletnie nie miał pomysłu o co mogło chodzić. Może o wymianę? Szedł jeszcze niczego nie podejrzewając. Gabinet dyrektorki znajdował się na drugim piętrze, obok sekretariatu. Wygładził mankiety i poprawił guziki mundurka. Wszedł do środka i zatrzymał się jak rażony piorunem.

- Nie, no znowu ty?!- powiedział trochę podniesionym głosem.

- Panie Kim, proszę siadać, a nie stać jak kołek.- odezwała się dyrektorka zza biurka. Była to młoda kobieta, dopiero po trzydziestce. Ale z wyglądu przypominała tygrysice. Gibkie ciało, krótkie czarne włosy i okulary, które zawsze poprawiała na nosie. Jej wzrok niemal przeszywał duszę na wskroś i zawsze się miało wrażenie, że ona dokładnie wie co się przeskrobało. Seungmin niechętnie odsunął krzesło, które stało bok krzesła zajętego przez Changbina i usiadł na nim.

- Czy mogłaby Pani mi wytłumaczyć co ja tu robię?

- Czy to prawda, że Pan Seo niechcący zbił szybę, bo próbował wybawić pana od zabójczej piłki, która leciała w pana stronę?- zapytała poważnym, acz ociekającym sarkazmem głosem. Kim przymknął powieki. Myślał, że za chwilę wybuchnie.

- Tak, tak było.- wycedził przez zaciśniętą z całej siły szczękę.- Ale podkreślam, nie prosiłem go o to. Wręcz nie chciałem tego i już bym wolał tą piłką oberwać niż pozwolić by potłukła się szyba.- sprostował.

- No dobrze. Chociaż nadal, znając reputację i listę popełnionych wykroczeń przez Seo, jakoś mu nie do końca wierzę w te czyste intencje.

- Proszę Pani! Jak może Pani tak ranić moje uczucia. Dla Seungmina zrobiłbym to ponownie.- uśmiechnął się.

- Zamknij jadaczkę idioto!- warknął tracąc zimną krew.

- Ekhm.- kaszlnęła kobieta.- Może intencje były dobre, ale czyny są takie, a nie inne. Za szybę trzeba będzie zapłacić Panie Seo. A dodatkowo muszę wyznaczyć jakąś karę.

- Przecież niczego złego nie zrobiłem! Już to tłumaczyłem! Zrobiłem to dla Kima!

- Mnie w to nie mieszaj debilu! Nie chcę mieć przejebane przez ciebie.

- Panie Kim! Język! Proszę się wyrażać.

- Ale z nim się nie da!

- Po prostu mnie lubisz i nie potrafisz się przyznać.- wtrącił zadowolony swoje 3 grosze starszy.

- ZAMKNIJ SIĘ JUŻ KURWA!- poderwał się z krzesła.

- Panie Kim!- kobieta podniosła głos.- Nie będę tolerować takiego słownictwa!

- No i co? Zawiesi mnie Pani? Raczej w to wątpię.'' Najlepszy uczeń zawieszony za nic'' taka plotka będzie krążyć po szkole, a Pani reputacja bardzo na tym ucierpi.- rzucił.

- Siadaj!- warknęła, niemal jak tygrys. To trochę ostudziło zapał Seungmina. Oklapł na fotel.- Masz rację, nie zawieszę cię tylko dzięki temu, że jesteś najlepszym uczniem w całej tej placówce. Ale nie będę tolerować takiej impertynencji i słownictwa. Zaskoczyłeś mnie Kim.

- To wszystko przez niego.- mruknął patrząc na swoje dłonie.

- Nie ważne przez kogo, są momenty w życiu, że nie wiadomo co by się działo trzeba zachować trzeźwy umysł i trochę klasy.- zmierzyła go zimnym wzrokiem. – Nie zostawię tego tak. A teraz...- zwróciła się do Changbina, który chyba bawił się najlepiej z całej trójki, chociaż to on miał największe kłopoty.- Zaglądałam do twoich ocen i frekwencji Seo. Ledwo zdajesz, a to dopiero pierwszy miesiąc. Jak tak dalej pójdzie możesz pożegnać się z czwartą klasą, a już o maturze nie wspomnę.

- Cóż, życie, życie jest nowelą.- zanucił uśmiechając się bezczelnie.

- Może twoje tak, ale moja szkoła bardzo traci przez ciebie. Dlatego moim zadaniem jest wyciągnięcie cię z tej życiowej karuzeli śmiechu. To co wymyśliłam będzie również karą dla ciebie Seungmin.

- Chyba Pani nie myśli o tym co ja?- zapytał z realnym strachem w oczach.

- Skoro Kim jest najlepszym uczniem w szkole i zakresem wiedzy wyprzedza chyba studentów pierwszego roku, to idealnie nadaje się na korepetytora dla ciebie Seo. Codziennie, po lekcjach będziecie przychodzić do sekretariatu. Pani Mei będzie was wpuszczać do mojego gabinetu i tu będziecie spędzać co najmniej 1,5h na nauce. Jeżeli będzie potrzebne wam więcej czasu, nie krępujcie się. Czasami będę tutaj z wami, w zależności od moich obowiązków.

- CODZIENNIE!- wydukał Seungmin.

- 1,5 GODZINY!- wydarł się Changbin. Widać było on też był średnio zadowolony z pomysłu.- Ja nie mogę zostawać po szkole!

- Możesz, a nawet musisz. Jeżeli nie zobaczę cię to wyrzucę cię na zbity pysk. A ciebie Kim zawieszę na cały miesiąc, jeżeli będzie potrzeba.

- Nie może Pani!- trzecioklasista poderwał się gwałtownie.

- Oj uwierz mi, ja mogę naprawdę wiele. I raczej nie chcesz się o tym przekonać.- błysnęła zębami, jak prawdziwy tygrys szczerzący swoje kły i czający się na ofiarę.- Żebym wam z tej 1,5h nie zrobiła przypadkiem więcej.- zagroziła.

- Ale...- zaczął Changbin.

- Zamknij się już bo jeszcze pogorszysz sytuacje.- skapitulował Kim patrząc nienawistnym wzrokiem na kobietę.- A nie możemy chociaż jak ludzie uczyć się w bibliotece?

- Nie, specjalnie wybrałam mój gabinet by ktoś was kontrolował. Pani Mei wychodzi najpóźniej z pracy, więc będzie miała na was oko, a ja czasem będę was kontrolować pracując u siebie normalnie.

- To wszystko?- zapytał Kim.

- Tak, możecie iść.- machnęła ręką i zaczęła przeglądać papiery, które zostały jej przyniesione. Młodszy podniósł się szybko i wypadł jak burza z gabinetu Pani Dyrektor. W jego ślady poszedł Changbin, ale za nim do końca wyszedł usłyszał:

- Wiem, że nie jesteś złym dzieciakiem. Wykorzystaj tę szansę Changbin.

Zatrzasnął drzwi. Był w bagnie po kostki. Po szkole zazwyczaj był umówiony do roboty, na budowie. Jak nie pojawi się w niej kilka razy pod rząd to go wywalą. Ale ze szkoły tez nie może wylecieć. Westchnął. Będzie musiał poszukać nowej roboty. I jeszcze ta nieszczęsna szyba, za którą będzie musiał zapłacić z własnej kieszeni. Dogonił wkurwionego szatyna.

- Nie wiedziałem, że takie słownictwo znasz.- zadrwił.

- Milcz jak do mnie mówisz! Na dzisiaj już mi wystarczy patrzenia na ciebie. Już mi wyjebało soczewki jak zobaczyłem cię w tym gabinecie.

- Au takim słownictwem? We mnie? Rozpalam w tobie takie gorące uczucia?- poczuł uderzenie. Zamrugał kilka razy wgapiając się tępo, w rozjuszonego Kima.

- Lepiej żebyś jutro nie zjawił się po tych lekcjach bo nie ręczę za siebie.- warknął i odszedł pośpiesznie.

Changbin stał jeszcze przez chwilę i wpatrywał się w znikająca sylwetkę chłopaka. Dotknął swojego zaczerwienionego polika. Kąciki ust uniosły się i rozciągnęły w uśmiechu.

- Niesamowite.- powiedział do siebie i stwierdził, że zabawa z Seungminem przybiera naprawdę ekscytujący obrót.

*

- Han?

- No co tam?

- Jak właściwie odkryłeś, że podoba ci się Minho?

- Na naszej pierwszej nieoficjalnej randce.

- Co?- Felix trochę zgupiał. Co to jest nieoficjalna randka?

- Wtedy, to spotkanie wcale nie powinno być randką tylko wyjściem służbowym. Zresztą poczekaj, opowiem ci od początku.

Pracował jako osobisty sekretarz Minho od dwóch tygodni i szczerze? Było naprawdę świetnie. Nikt się na nim nie wyżywał, nie krzyczał, nie kazał chodzić po kawę codziennie rano. Każdy jego projekt, każdy pomysł był brany pod uwagę. To było coś nowego i niesamowitego. Jego zadaniami było głównie przy noszenie wiadomości z innych działów. Przeglądanie i poprawianie projektów, oraz ustalanie grafików dla Lee Know na poszczególne tygodnie. Musiał pilnować tego jak oka w głowie, bo w dużej mierze to właśnie od Hana zależało czy Lee pojawi się gdzieś na czas. Czuł lekka presję, ale bardziej przyjemną. Chociaż nadal obawiał się wybuchów starszego. Nie chciałby przeżyć na własnej skórze, co jego dawny szef. Po tym jak został wyrzucony przez okno, to faktycznie wylądował w basenie. Jakoś mu się udało. Na szczęście Jisung nie widział go od tamtej pory ani razu. Natomiast z Alice utrzymywał kontakt. Pisali do siebie czasem i wychodzili na przerwie na kawę. Była to jedyna osoba oprócz Lee Know'a, z którą czuł się bezpiecznie i komfortowo. Zbliżał się koniec miesiąca. Wszyscy mieli urwanie głowy. Finalizacje większych kontraktów zależało od ukończenia głównych projektów. Dlatego wszyscy latali jak kot z pęcherzem. Przynosili zaległe prace i dopinali wszystko na ostatni guzik. Ostatnia sobota miesiąca była najbardziej stresującym dniem dla pracowników. Wszystko zostało oddane. Pliki przesłane. Projekty oddane do oglądu. Czy wszystko się zgadzało? Czy zamówienie zostało sfinalizowanie bezbłędnie? Czy ktoś się rypnął i klient odeśle projekt z pretensjami? Know głośno wypuścił powietrze.

- Przyszedł mail.- powiedział na głos. Jisung, który właśnie nalewał herbaty zastygł w bezruchu i wlepił swoje duże patrzałki w pracodawcę. Starszy z dusza na ramieniu wszedł w pocztę i w wiadomość. Przeleciał pospiesznie wzrokiem i wypuścił powietrze.

- Pisze, że jest zadowolony i pragnie przedłużyć kontrakt na następne 3 projekty!- powiedział półgłosem jakby sam w to do końca nie dowierzał.- Udało nam się!- dodał.

- Hurra!!!- Han podskoczył wysoko. Cały tygodniowy stres wyparował jak za dotknięciem różdżki.

- Idź to ogłosić w dziale projektu i obróbki. Naprawdę mogą być z siebie dumni.- Lee opadł na krzesło i przetarł oczy ze zmęczenia. Han od razu pobiegł na niższe piętro. Alice rzuciła się na niego gdy tylko zdołał wydusić nowiny. Wszyscy klaskali, ponure twarze zmęczone stresem w momencie rozjaśniły się. Pracownicy zaczęli śmiać się, rozmawiać z sąsiadami i cała atmosfera uległa poprawie. Jisung wrócił do swojego biura, które przylegało bezpośrednio do biura starszego. To była następna dziwna dla niego rzecz. Po pierwsze miał własne biuro, a po drugie tak blisko Lee Know'a. Usiadł za biurkiem i już na spokojnie zaczął sprzątać w plikach.

- Ej ty!- Han wzdrygnął się i spojrzał na fiolet czuprynę wyłaniającą się zza drzwi.- Możesz iść już do domu. Ten miesiąc już zamknęliśmy.

- Umm...- zaczął cicho, ale przerwał bo bał się zadać pytanie.

- Przecież cię nie ugryzę, o co chodzi?

- Czemu mówisz do mnie ty?

- Po pierwsze to ty zacząłeś z tym przejściem na przyjacielską stopę i sam mówisz do mnie nieoficjalnie, nie zachowując odpowiedniego szacunku do szefa i do starszej od siebie osoby. Przecież jestem twoim Hyungiem! A po drugie to imię ''James'' kompletnie ci nie pasuje.- odparł i zniknął w swoim gabinecie.

Jisung cicho westchnął. On też nie czuł, ze James to jego imię. Ale co się dziwić, przecież nie było jego prawdziwym.

- Ja wychodzę!- krzyknął Lee i zatrzasnął drzwi. Han wrócił do porządków w komputerze. Zobaczył nowa nieprzeczytaną wiadomość. Wszedł.

~ Z okazji naszego dużego sukcesu zapraszam cały zespół na wyjście w niedzielę do pubu na drinki i jedzenie. Gratuluję ciężkiej pracy, która przyniosła tak znakomite sukcesy. Lee Know szef wydziału do Designu i Konstrukcji. ~

Jisung uśmiechnął się. Chętnie by wyszedł gdzieś z ludźmi, rozluźnił się i pospędzał reszcie miło czas. Po raz pierwszy w życiu zdecydował się na krok w stronę społeczeństwa.

Następnego dnia, ubrany w coś luźniejszego znajdował się już w drodze do pubu, którego nazwę podał szef w mailu. Zbliżała się osiemnasta. Na dworze w kwietniowe wieczory jeszcze bywało zimno, dlatego Ji niósł pod ramieniem cienki płaszczyk. Za chwilę będzie spóźniony! Przyspieszył kroku. Dotarł na miejsce. Zajrzał do środka przez wielką szybę. Wnętrze było opustoszałe, chyba nie było nikogo. Spojrzał na plakietkę. Było zamknięte?! Czy spotkanie zostało przeniesione do innego lokalu? Za trząsł się z zimna. Założył płaszczyk i sprawdził skrzynkę. Ale żadna wiadomość do niego nie dotarła. Pierwsze ciężkie krople spadły z nieba wprost na jasną czuprynę Hana. Spojrzał z niechęcią na niebo. Zaczynało coraz bardziej padać. Jisung wybrał numer do Alice, ale ta nie odbierała. Czyżby specjalnie przenieśli spotkanie i nie powiadomili Hana? Nie chcieli go w swoim towarzystwie? A może to Lee specjalnie i podał mu fałszywą nazwę lokalu. Jisungowi zrobiło się strasznie przykro. A myślał, że już zaaklimatyzował się, że ludzie zaczynają go lubić. Niebo jakby w odzewie na jego humor zaczęło wylewać tony łez. A Jisung również już nie hamował się w swoim pochlipywaniu. Odwrócił się na pięcie i wycierał nosek. Jak mógł okazać choć odrobinę nadziei? Przecież to z góry było przesądzone, że tak się właśnie wydarzy. Zdążył zmoknąć.

- Nie myślałem, ze ktoś faktycznie przyjdzie.- odezwał się ktoś. Nad głową Hana rozpostarł się czarny parasol.- Wybacz za spóźnienie.- Lee uśmiechał się do niego, a Jisung nie dowierzał własnym oczom.

Wybaczcie, że taki krótki! Spieszyłam się. Myślałam, że się na spokojnie wyrobię, a tu taka niespodzianka. Ale o to jestem. Więc macie tak dawno obiecany rozdział z Seungbinami i ich przeszłością oraz trochę Minsungów. Zaplanowałam już mniej więcej jak ta ich historia powinna wyglądać, więc wyczekujcie tego rozdziału o Saharze, chociaż jeszcze nas po drodzę trochę czeka. A w niedzielę oczywiście Hyunlixy! A u mnie wszystko dobrze jeżeli kogoś to interesuje, nikogo nie przejechałam i całkiem nieźle mi idzie parkowanie. Miłego czytanka i trzymajcie się cieplutko<3

Love you<3                                           

ps. Moje obowiązki ścigają mnie cały czas, a mam wakacje wft życie serio?

Continue Reading

You'll Also Like

591 68 9
To nie moje chore zachcianki, ja na prawdę potrzebowałem tych pieniędzy. Musiałem sprzedać siebie, ty zapewnić sobie byt. Może dla Ciebie to głupie...
24.6K 1.8K 28
" Miłość trzeba budować, odkryć ją to za mało. " - Paulo Coelho Lee Felix. Nowy przewodniczący szkoły. Siedemnastolatek chcący wprowadzić do jego sz...
17.7K 1.1K 24
| zakończona | Felix zaczyna codziennie podrzucać do szafki Hyunjina różę z przywiązanym do niej liścikiem. A Hyunjin nawet nie podejrzewa o to Lee. ...
20.5K 1.7K 48
Felix kocha Hyunjina. Hyunjin kocha... Jisunga? Czyli o nieodwzajemnionej miłości Lee. Każdy marzy o miłości jak z amerykańskich filmów lecz rzeczyw...