Uzi, V, N, J i M wybiegli z landing poda, oddalając się od niego na odległość kilkudziesięciu metrów.
- No i super - stwierdziła J - przeszukają nam dom bez naszej zgody!
- Nie przeszukają, tylko sprawdzą czy ktoś jest.
-Dobra, ja idę na polowanie, bo tych tutaj to raczej zabić nie mogę, co nie?
- No, nie możesz.
- Ktoś ze mną?
- Nie dzięki.
- okej
J rozwinęła skrzydła i odleciała. Natomiast V dała znak Uzi aby pójść za stertę złomu.
- Uzi... nie uważasz że powinnaś wrócić do domu?
- A po co? Słyszałaś reakcję mojego ojca. On nie akceptuje tego, że zadaję się z Dronami Morderczymi.
- No to to tak, ale, pomyśl. Może zmienił zdanie?
- Po tym starym fanatyku drzwi, który spędza 50% życia na graniu w Doors na Robloxie mam się czegokolwiek pozytywnego spodziewać? No błagam cię.
- To po co szuka cię z ekipą od pół roku?
- A skąd mam to wiedzieć?
- Bo cię kocha Uzi! Czemu miałby cię szukać, gdyby mu na Tobie nie zależało?
Uzi nie odpowiedziała. Patrzyły sobie z V w oczy. Ich twarze dzieliły centymetry, kiedy wszystko musiał popsuć N, który wyszedł zza sterty do V i Uzi. Za nim szła M. Dziewczyny szybko się od siebie odsunęły.
- Ja tylko chciałem powiedzieć, że już poszli - oznajmił N.
- okej, w takim razie, podjęłam decyzję - powiedziała Uzi.
- jaką? - zapytali pozostali.
- wracam do domu.
- Serio!?
- Tak.
- Aż tak dobrze idzie mi namawianie? - pomyślała niedowierzając V.
Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, Uzi odwróciła się w stronę kolonii i ruszyła tam.
- Uzi!? - ktoś ją zawołał.
Uzi odwróciła się.
- V? Potrzebujesz czegoś?
- Mogę Cię odprowadzić?