Gdy Marcus zjadł śniadanie powiedział że jedziemy do galerii, bo trzeba kupić rzeczy do lodówki.
Aktualnie czekam na tego debila przed zamkniętym autem bo szuka kluczyków.
Zaczyna padać piękny, puszysty śnieg, uwielbiam zimę, uwielbiam święta i uwielbiam wszystko co jest z tym związane.
- Znalazłem! Już idę.
Zaśmiałam się z Marcusa i wystawiłam język żeby złapać śnieg.
- No co? Nigdy tak nie robiłeś? ~ Powiedziałam zdziwiona do debila który się jedynie przyglądał.
Gdy już siedzieliśmy w aucie, wybłagałam Marcusa żebym mogła włączyć jakieś świąteczne piosenki.
Nie zgodził się.
- No proszę chociaż jedną. ~ błagałam nadal.
- Spierdalaj, nienawidzę świąt.
- To najlepszy czas w roku! ~ powiedziałam zażenowana.
- Ani trochę, wszędzie miłość.
Marcus miał dużo dziewczyn, z którymi jedynie się bawił, nigdy nie miał prawdziwej miłości, z którą chciałby spędzić resztę życia.
- W końcu też ją poczujesz. Zobaczysz. ~ powiedziałam lekko się uśmiechając, jednak żeby trochę poprawić tą smutna atmosfere, dodałam. - no chyba że nikt nie pokocha takiego gnoma.
- Zaraz będziesz iść pieszo
Podziękuję. Zamilkłam ale nie na długo bo po chwili byliśmy już na parkingu przed galerią.
- Musimy pójść do Action po rzeczy na ozdoby świąteczne domu. ~ zaczęłam skakać z radości.
- Nie ma opcji.
- No to zadzwonię do Lucasa i powiem co ostatnio robiłeś z Arianną w jego pokoju, a dokładniej w jego łóżku. ~ Pomachałam telefonem przed jego twarzą.
- skąd wiesz?
Słodki jest jak się wkurza.
- Nie wiedziałam, teraz już wiem. ~ zaśmiałam się.
- Kurwa.
Wygrałam
- To może najpierw do Lidla? ~ powiedziałam jak zwyciężczyni.
Marcus jedynie kiwnął głową, i ruszył w stronę galerii.
Jesteśmy właśnie przed sklepem, włączyłam telefon żeby wyczytać listę, ale nawet słowa nie zdążyłem powiedzieć.
- Zajmij się tym, a ja zajmę się nią.
Mówiąc zajmij się tym wskazał na moją listę a mówiąc że on zajmie się nią wskazał na jakąś dziewczyne.
- Zjeb pospolity.
Po chwili Marcusa ze mną nie było a ja miałam jedynie duży wózek.
Czas na poszukanie jaknajszybciej tych wszystkich pierdół, odechciewa mi się tu być jak widzę Tego debila z tą laską.
Gdy miałam już prawie wszystkie rzeczy nie mogłam sięgnąć po jogurt który był na tej wyższej półce w lodówce.
Nagle ktoś mi go poddaje, był to blondyn o jasnej karnalcji, z tęczówkami koloru niebieskiego trochę jak mojego szafirka.
- Dziękuję. ~ uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Nie ma sprawy. Jestem Kevin.
- Ja Bella, mogę się jakoś odwdzięczyć za podanie mojego ulubionego jogurtu? ~ dodałam lekki uśmieszek.
- To może randka?
Szybko. Za szybko.
- To może narazie poznanie. ~ odłożyłam jogurt do wózka.
- Dobra decyzja, tutaj masz mój numer, jeśli nie dostane wiadomości będę wiedział że dostałem kosza.
- pomysłowe. ~ uśmiechnęłam się lekko i wzięłam karteczke z numerem.
Po chwili przyszła mi wiadomość od Marcus że czeka przy regale słodkości.
pożegnałam się miło z Kevinem i poszłam w stronę słodyczy, uśmiechając się mocno.
- Kto to był?
A co go to interesuje
- Marcus, co cię to? ~ Powiedziałam zmęczonym wzrokiem.
- drugi raz nie będę powtarzał.
- S P I E R D A L A J mogę powtórzyć jeszcze raz jeśli chcesz. ~ uśmiechnęłam się wrogo.
Denerwuje mnie to że jeśli widzi mnie z jakimś chłopakiem już ma problem.
Po chwili byliśmy już przy kasie, obsługiwała nas miła pani Ariel, tak pisało na jej plakietce.
Mieliśmy pełno zakupów a za wszystko wyszło sześćset złoty niby dużo ale na to co wybraliśmy mało.
Napisałam do Lucasa czy by przelał Marcusowi czterysta złoty na zakupy dekoracyjne.
Oczywiście zgodził się.
- Po co nam tyle kasy?
- Ozdoby trzeba kupić, no i chciałabym kupić pewną sukienkę. ~ uśmiechnęłam się i zaczęłam brać torby z zakupami.
- Japierdole, chciałem być tu tylko chwilę, a zaraz cały dzień minie.
Zaśmiałam się. Debil jak mnie gdzieś bierze to napewno nie na pięć minut.
- Dobra moim planem jest zanieść te torby do auta, bo są za ciężkie. ~ powiedziałam starając się żadnej nie opuścić.
- Zgadzam się, ale to tylko dlatego bo wiem że zaraz którąś rozwalisz.
Zaprzeczyłabym ale wiem że to prawda.
Gdy już zanieśliśmy te torby i byliśmy przy sklepie z sukienką którą chciałam zakupić, oczywiście ten debil ponownie musiał coś zrobić.
- Tutaj trochę czasu spędzisz, więc mam czas się zabawić.
Jedynie co zrobiłam to wywróciłam oczami i weszłam do sklepu, wkurwia mnie tym zachowaniem.
- dzień dobry, mogłabym pani pomóc w wyborze sukienki?
- Witam, niedawno widziałam tutaj taką białą sukienkę. ~ pokazałam zdjęcie. - w grudniu mam urodziny i będzie taki jakby bal zimowy.
- Nadal jest dostępna ale jeśli mogę się wtrącić, będzie pani inna pasowała.
- Jesteśmy w tym podajrze samym wieku, mów do mnie Bella. ~ uśmiechnęłam się lekko. - I z wielką chęcią zobaczę inne sukienki.
- Jestem Amelia. A oto sukienka która będzie pasowała idealnie do twojej urody.
- brak mi słów, ta sukienka jest idealna! ~ zakochuje się. - Przepraszam na chwilę muszę zadzwonić do kolegi.
- Sukienka będzie czekała w przymierzalni.
Rozmowa przez telefon
- Czego?
- pamiętasz kiedy mamy urodziny tak? ~ powiedziałam rozbawiona.
Urodziliśmy się w ten sam dzień tylko że ja o rok później.
- No pamiętam. 21 grudnia.
- Więc będzie ten bal zimowy z okazji urodzin i znalazłam idealną sukienkę! ~ prawie skakałam z radości.
- I co mam ja do tego?
- będziemy ci szukać garnituru żeby pasował do mojej sukienki. Lepiej przyjdź bo sama wybiore.
I szybko się rozłączyłam, uwielbiam to robić.
- Amelia, idę się już przebrać. ~ dałam znak żeby wiedziała że zakończyłam rozmowę.
- Jasne, zaraz coś doniose.
Szczerze bardzo łatwo się tą sukienkę ubiera, Amelia jeszcze nic nie doniosła podajrze chce poczekać aż wyjdę.
Gdy spojrzałam w lustro które było w przymierzalni, nie mogłam uwierzyć że tak ładnie wyglądam.
Gdy wyszłam z przymierzalni widziałam jedynie Amelie i Marcusa. Amelie podekscytowaną i Marcus znudoznego.
- Wyglądasz ślicznie! Znalazłam idealne buty do niej.
- Te buty są piękne dziękuję za to wszystko. A ty debilu co myślisz. ~ powiedziałam przymierzając buty.
- Yhm.
- Twojemu chłopakowi coś nie pasuje.
Marcus się zaśmiał.
- Co pierwsze to nie mój chłopak, co drugie mu nigdy nic nie pasuje. ~ powiedziałam powoli wchodząc do przymierzalni. - Amelio mogłabyś poszukać kilka garniturów które będą pasować do tej sukienki?
- Oczywiście.
Przytuliłam ją szybko i poszłam się przebrać.
Łatwo było w to wejś, ściągnąć tak samo, jednak nie mogłam się odpiąć.
- Marcus, wejdziesz nie mogę się odpiąć? ~ powiedziałam zza przymierzalni.
- No.
- Wszystko gra? ~ zapytałam gdy spojrzałam na Marcusa.
- Zawsze.
- Serio się pytam, możesz na mnie liczyć. ~ powiedziałam pokazując na zamek od sukienki.
- Dzięki, serio wszystko gra.
Po chwili Snake odpiął mi powoli sukienkę, dotykając moich pleców
Ten chłopak zawsze bawi się dziewczynami jak ma okazje, a one głupie się zgadzają myśląc że będzie z tego coś więcej. Ale ja taka nie jestem, a on ma o tym wiedzieć.
Zdjęłam z siebie sukienkę, przybliżyłam się lekko i pozwoliłam mu całować moją szyję, Marcus zaczął dotykać moje ciało, gdy po chwili nasze usta się stykały, odsunęłam się i ubrałam bluzke.
- Karma to suka, a ja nie jestem jak te panienki. ~ powiedziałam robiąc zwycięską minę.
Marcus jedynie Prychnął i wyszedł.
———————————––——––
Witam, witam jak wam się podoba ta część? Mam nadzieję że bardzo.
Pamiętajcie o pisaniu błędów i poprawek które mogę pomóc w ułatwieniu czytania.