Shadows

By Harpia_rikitiki

2.2K 395 1.1K

Tom 1 Shadows Melissa miała około pięciu lat, kiedy to się stało pierwszy raz. Gdy w środku nocy się podniosł... More

Prolog: Melissa
Księga pierwsza: Demony
Rozdział 1: Melissa
Rozdział 2: Melissa
Rozdział 3: Melissa
Rozdział 4: Melissa
Rozdział 5: Melissa
Rozdział 6: Melissa
Rozdział 7: Melissa
Rozdział 8: Melissa
Rozdział 9: Jeremy
Rozdział 10: Maddy
Rozdział 11: Melissa
Rozdział 12: Melissa
Rozdział 13: Jeremy
Rozdział 14: Melissa
Rozdział 15: Jeremy
Rozdział 16: Jeremy
Księga druga: Brama
Rozdział 17: Melissa
Rozdział 18: Jeremy
Rozdział 19: Jeremy
Rozdział 20: Melissa
Rozdział 21: Maddy
Rozdział 22: Jeremy
Rozdział 23: Melissa
Rozdział 24: Melissa
Rozdział 25: Jeremy
Rozdział 26: Melissa
Rozdział 27: Jeremy
Rozdział 28: Maddy
Rozdział 29: Melissa
Rozdział 30: Jeremy
Rozdział 31: Melissa
Rozdział 32: Jeremy
Rozdział 33: Melissa
Rozdział 34: Melissa
Rozdział 35: Jeremy
Rozdział 36: Melissa
Rozdział 37: Jeremy
Księga trzecia: Pamięć
Rozdział 39: Jeremy
Rozdział 40: Jeremy
Rozdział 41: Melissa
Rozdział 42: Jeremy
Rozdział 43: Melissa
Rozdział 44: Melissa
Rozdział 45: Melissa
Rozdział 46: Jeremy
Rozdział 47: Jeremy
Rozdział 48: Jeremy
Rozdział 49: Melissa
Rozdział 50: Jeremy
Epilog: Jeremy
Od Autorki
ZAPOWIEDŹ!
DRUGA CZĘŚĆ!!

Rozdział 38: Jeremy

25 5 13
By Harpia_rikitiki

Przedzieraliśmy się przez zarośla, starając się dotrzymać kroku Melissie. Ona nie miała najmniejszego problemu, by jakkolwiek przejść. Wiedziała, jak postawić krok, by nie zrobić sobie krzywdy. Coraz bardziej mnie ciekawiło, w jakim stopniu Brama była świadoma podczas swojego transu. Mel wydawała się doskonale znać grunt, zdawała sobie sprawę, gdzie leżał każdy kamień, skąd wyrastał korzeń drzewa, w jakim miejscu znajdowała się dziura czy złamana gałąź.

Mel wyciągnęła rękę, odsunęła rozgałęzienie krzaka, a gdy przeszła za niego, puściła zdrewniałą część. Część krzewu od razu wróciła na swoje miejsce, uderzając liśćmi dziewczyny, które cicho warknęły pod nosami.

— Ona chyba chce nas zgubić.... — warknęła Maddy, wyciągając pozostałego we włosach patyka.

— Chyba nigdy nie łaziliśmy po takich górach i dolinach — rzucił Duncan.

— Nie przypominam sobie walki na takim terenie — zgodził się Leo.

— Jak normalnie by mnie takie coś mnie nie ruszyło, to bałbym się pomyśleć, jak by nam poszła walka w takich warunkach — dodał Felix.

— Zawsze musi być ten pierwszy raz — skomentował tata.

— Nie polepszasz sytuacji, tato — zauważyłem.

— Nie miałem nawet takiego zamiaru — odpowiedział. — Wiecie, że powinniście być przygotowani na walkę w każdych warunkach. W tych bardziej luksusowych i w tych mniej...

— Czy ktoś poza mną czuje, że ktoś nam się przygląda? — przerwała Aria.

Każdy na nią spojrzał. Rozglądała się dookoła, szukając źródła swoich przeczuć. Nagły dreszcz przechodzący po plecach sprawił, że sam się odwróciłem, by sprawdzić, czy nic za mną nie szło. Było pusto.

— Nic nas nie śledzi — powiedział tata.

Zerknąłem na niego, dzięki czemu zobaczyłem jego mieniące się oczy. Sprawdzał teren wokół.

— To aura idąca od Bramy. Brama uchyla rąbek drugiego wymiaru, tym samym wypuszczając do tego świata nieco mrocznej energii. Gdyby wyczuł ją normalny człowiek, natychmiast straciłby przytomność...

— Czyli to dlatego rodzice Melissy nigdy jej nie złapali, gdy wychodziła z domu w środku nocy? — dopytałem, na co tata przytaknął.

— Przez to, że jakiś ułamek nas samych pochodzi z drugiego wymiaru, ta aura nie robi na nas wrażenia, ale spotykając się z istotą w stu procentach ludzką, energia niemal natychmiast uderza w ich ciało...

Tata tłumaczył dalej. Wszyscy słuchaliśmy mocno zainteresowani. O samych Bramach niewiele wiadomo. Ich funkcjonowanie to jedna wielka enigma dla Cieni. Gdyby nie spotkanie Melissy, prawdopodobnie nigdy byśmy nie dowiedzieli się, jak, chociażby, demony opuszczają drugi wymiar.

Po jakimś czasie wyszliśmy z gęstwiny drzew i krzewów. Rozejrzeliśmy się wokół. Nie widzieliśmy nic, poza Melissą, która właśnie się zatrzymała. Sami przystanęliśmy, czekając na cokolwiek, jednak... Nic się nie działo. Po prostu staliśmy w jakiejś większej przerwie między gęstwinami drzew.

— Nie powinno się coś stać? — odezwała się Maddy.

— Jest coś za spokojnie — stwierdził Duncan.

— Wyczuwa naszą obecność — rzucił tata.

Zerknęliśmy na niego, nie rozumiejąc, co miał na myśli.

Brama się nie otworzy, dopóki będzie nas czuła — wytłumaczył.

— Zadziwiająco dużo wiesz o Bramach, tato — zauważyłem.

Spojrzał na mnie. Odetchnął cicho.

— Cienie z Akronu podzieliły się swoimi archiwami. Kilkakrotnie mieli już do czynienia z Bramami i wszystko spisali. Od trzech dni zagłębiam się w te tematy, dlatego to wszystko wiem.

— My też możemy przejrzeć te dokumenty? — dopytał Felix.

Tata przyjrzał nam się niepewnym wzrokiem.

— Pomyślę o tym — powiedział, na co przytaknęliśmy.

Kolejno cofnęliśmy się do granicy z lasem. Dalej się nic nie działo, dlatego zrobiliśmy kolejny krok i ukryliśmy się za krzewami. Tym razem dało to rezultat. Wszystkich początkowo przeszedł dreszcz. Nie widzieliśmy dokładnie, co miało miejsce, ale od razu w oczy rzuciło się jaśniejsze światło idące od samej dziewczyny. Uchyliłem szerzej powieki, widząc aurę odchodzącą od jej piersi. Stamtąd wydobywała się duża łuna jakiejś energii, która kolejno zaczęła się przenosić przed samą Melissę. Ledwie tknęła ziemi, a przed nami zaczął się kształtować demon.

Tym jednak razem nie byle jaki...

Źrenice każdego z nas się skurczyły, widząc sylwetkę rosnącą coraz bardziej, sięgającą ponad korony drzew. Niemal diabelskie rogi wychodziły po obu stronach głowy. Demon zdecydowanie nie był powszechny, bo takiego widziałem pierwszy raz w życiu. Jego ciało wydawało się zrobione z kamienia, a każda szczelina rozświetlała się na jaskrawy odcień między czerwienią a pomarańczą. Wydawała się jakby zwęglona i nadal żarząca. Cała budowa już z wyglądu wydawała się dość potężna. W tym wszystkim najbardziej niepokoił fakt, że cała figura bardzo przypominała ludzką, jednak zdeformowaną. Dłonie wyglądały stosunkowo normalnie, jednak palce widocznie się zakrzywiały, były wydłużone i zaostrzone niczym jakieś sztylety.

Przełknąłem ślinę, czując gulę w gardle. Nie wiedziałem, co się ze mną działo. Ciałem zawładnęło jakieś odrętwienie. Unosiwszy dłoń, zauważyłem, że się trzęsła. Natychmiast do mnie doszło, co miało miejsce. To strach paraliżował każdy mięsień. Nie pozwalał na najmniejszy ruch, uruchamiając przy tym pierwotny instynkt przetrwania. Czułem, że nie tylko ja się obawiałem tego demona. Cała grupa momentalnie zaprzestała oddychania, nie chcą sprowadzić na siebie tego... Potwora.

— Co... — wydusiła cicho Maddy, jednak się zacięła — to jest?

— To... — zaczął tata.

Wzrok każdego na niego powędrował, chcąc się dowiedzieć, z czym mieliśmy się mierzyć, jednak momentalnie każdy zamarł, widząc i na jego twarzy wymalowane przerażenie. Taką ekspresję widziałem u niego po raz pierwszy. Tata nigdy wcześniej się nie bał, a jeśli już, to nie okazywał tego tak ostentacyjnie

— To jest... — wydusił. — To jest Kościróg...

— „Kościróg"? — dopytaliśmy cicho wszyscy razem.

Nie słyszałem wcześniej tej nazwy. W bestiariuszu, który studiowaliśmy od najmłodszych lat, nie znajdował się taki demon, jednak z tego, co mówiły plotki, to czego się uczyliśmy, to jedynie część wiedzy, jaką mieliśmy posiąść w przyszłości. Po osiemnastce wchodziliśmy w kolejny etap nauki, a za tym szło zapoznanie się z całkowicie odmienną księgą potworów, mówiącą o demonach pradawnych – najpotężniejszych, jakie istniały. Skoro nazwę „Kościróg" usłyszeliśmy po raz pierwszy, to mogłem jedynie przypuszczać, że to jeden z tych starożytnych.

— Tato? — Położyłem mu rękę na ramieniu.

Mężczyzna praktycznie zamarł ze strachu. Przyglądał się jedynie demonowi, a oczy wydawały się pełne poczucia winy, którego nie rozumiałem.

— Ta...

— Kościróg to jeden z czterech najbardziej pradawnych demonów istniejących w drugim wymiarze... — Zerknął na Melissę. — Znany jest także jako „Morderca Bram"...

Uchyliłem szerzej powieki, prawdopodobnie się domyślając, dlaczego tata wydawał się taki przerażony. Zwrócił uwagę na pozostałych.

— Jest to także demon, który... — Przełknął ślinę. — Zabił waszych rodziców...

Reszta zamarła. Chciałem o coś zapytać, ale przerwało mi to głośne sapnięcie demona. Spojrzałem na niego, dzięki czemu zauważyłem, jak przyglądał się samemu sobie. Wydawał się o wiele bardziej rozumny od innych stworów jego pokroju, co coraz bardziej napawało mnie niepokojem. Im bardziej ktoś rozumny, tym może być niebezpieczniejszy. Zwłaszcza w przypadku takiego potwora.

Machnąłem obiema dłońmi, zaciskając je ostatecznie w pięści. W ciągu kilku sekund magia stworzyła ścianę kamuflażu, która ukryła Melissę. Coś mogło jej się aktualnie stać, jednak reszta skupiała się na samym demonie. Już chciałem wyjść i jak najciszej odciągnąć Melissę, jednak nim w ogóle zrobiłem pierwszy krok, tata chwycił mnie za nadgarstek. Zerknąłem na niego.

— Zwariowałeś? — spytał. — Usłyszy...

— Nie usłyszy — przerwałem mu, po czym szybko i sprawnie, ale jednocześnie cicho, przedarłem się przez krzaki.

Podszedłem do Mel, a im bliżej się znajdowałem, tym większy niepokój czułem. Tym jednak razem nie wiedziałem, czy to kwestia mocy Bramy, czy samego Kościroga i narastającego w ciele strachu, związanego z pradawnym demonem. Znajdując się obok dziewczyny, niemal natychmiast przerzuciłem ją przez ramię, wiedząc, że i tak nie zareaguje. Odwróciwszy się, dostrzegłem zaniepokojony wzrok pozostałych. Musieli wrócić do rzeczywistości i zobaczyli, co wyprawiałem.

Ja tylko ratuję Melissę...

Wróciłem do reszty, która praktycznie utworzyła przede mną przejście. Woleliśmy się upewnić, że Melissa nie wzruszy niczego przez całkowity przypadek ręką. Tata pomógł ją usadowić pod drzewem, dzięki czemu zauważyłem, że miała już całkowicie zamknięte oczy. Przysunąłem się do niej, jednocześnie zdejmując bluzę, wiedząc, że była już całkowicie przemarznięta. Okryłem ją materiałem i objąłem ramieniem. W tym samym momencie dziewczyna się nieco skrzywiła, by w kolejnej sekundzie uchylić już normalnie wyglądające oczy. Uniosła je na mnie, a przy tym odetchnęła. Z jej ust wydobyła się para, a cała się dosłownie trzęsła, dlatego bardziej ją do siebie przyciągnąłem i objąłem. Przy tym się skupiłem i wypuściłem Stellę, by ogrzała Mel. Owinęła się wokół jej szyi i wtuliła, na co dziewczyna lekko się uśmiechnęła.

Niestety, spokój i entuzjazm, że nic się nie stało, szybko został zniszczony. Przerwał go głośny ryk niczym z czeluści piekieł. Brzmiał jak zwierzę obrywane ze skóry i jednocześnie wrzeszczący na całe gardło człowiek z dość niskim głosem. Każdy spojrzał na Kościroga. Zauważyliśmy, że rozglądał się wokół. Tym samym ujrzeliśmy jego oblicze.

Cała głowa przypominała czaszkę, jednak zęby kształtowały się w kolce. Oczodoły były puste. Przód piersi praktycznie był rozerwany, tym samym ukazując wszystkie wnętrzności, a może raczej ich brak. Dostrzegliśmy tylko kryształ na samym środku. Dopiero teraz zauważyłem, że cała sylwetka się jeszcze pochylała, a ręce wydawały się nienaturalnie wydłużone. To wszystko sprawiało, że stwór przerażał jeszcze bardziej.

Kościróg się odwrócił. Zaledwie kilka sekund później zaczął się oddalać. Zniknął w ciemności.

— Powinniśmy go...?

— Nie — odezwał się tata, przerywając tym samym Duncanowi. — Na to przyjdzie czas.

— Co to, u diabła, było? — wydusiła Mel.

Każdy zerknął na dziewczynę zaniepokojony.

— Melisso... — zaczął tata — jesteś teraz w poważnym niebezpieczeństwie.

— Co ma pan...

— Trzeba cię będzie chronić jeszcze bardziej, niż dotychczas. 

Continue Reading

You'll Also Like

176K 8K 23
Co by było, gdyby Draco miał córkę, o której nie wiedziałby, że istnieje? I jaki związek z tym wszystkim miałaby Hermiona? Cały tytuł: "Najważniejszy...
2.1K 142 25
Fantasy/ romance „Będę kochał światło, ponieważ wskazuje mi drogę; ale pokocham ciemność, bo pokazuje mi gwiazdy. " - Augustine Mandino Dla kogo? Dla...
45.5K 2.6K 181
Tłumacze to manhwe na discordzie jeśli ktoś chciałby przeczytać zapraszam Demoniczny kultywator, Xie Tian, uważa się za jedynego słusznego kandydata...
11.6K 1.2K 35
Jest Dalia. Jest babcia. Są Święta Bożego Narodzenia i cała ich magia. Jest i kufer na stryszku, który za pomocą cudownego zapachu lawendy przenosi...