Pov Dominik:
Obudziłem się jako pierwszy i postanowiłem zrobić śniadanie, ponieważ mój tata był już w pracy to mogliśmy korzystać z całego domu. Zszedłem na dół do kuchni na koszulce i bokserkach zastanawiając się co dobrego przygotować dla bruneta, wiem że nie przepadał za słodkimi śniadaniami, a ja i gotowanie się nie łączy. Nic straconego umiałem zrobić tosty, a teraz brawa od wszystkich dla Pana Rupińskiego bo zrobi tosty. Normalnie Madzia Gessler była by dumna 😂
P: Mmm dzień dobry. - wszedłem do kuchni i obiołem swojego misia od tyłu.
D: Dzień Dobry wyspany?
P: Tak, Co robisz? - całowałem go po szyi.
D: Śniadanie dla mojego mężusia.
P: Masz męża?
D: Stoi za mną i zadaje głupie pytania.
P: Aaa... że niby ja? - no kumam.
D: Głupek, możesz kubki z góry wyciągnąć?
P: Oczywiście, że mogę w końcu jestem sto osiemdziesiąt osiem centymetrów czystego seksapilu.
D: Nie pochlebiaj sobie.
P: Masz wątpliwości misiu? - zjechałem dłońmi na jego tyłek.
D: Nie, ale możesz przestać mnie macać?
P: Mógłbym, gdyby nie to że zaraz będę musiał uciekać na trening.
D: Na trening mówisz?
P: Tak, a co??
D: To, że *odwróciłem się do niego* może przed śniadankiem małe rozluźnię dla dobra treningu.
P: Dla dobra treningu mówisz.
D: Tak. - złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą przez mój pokój prosto do łazienki. - zrzucaliśmy wszytko z siebie i weszliśmy pod prysznic.
P: Ach uwielbiam Cię mmm.. - całowaliśmy się i lekko rozkręciliśmy wodę, nasze języki się pieściły, ręce jeździły po wrzących od pragnienia ciałach, a zmysły szalały.
D: Aahh... Kocham Cię Paweł! Muska mnie od żuchwy po szyję, jest mi tak dobrze.
P: Ja Ciebie też misiu *spojrzałem mu głęboko w oczy* bardzo cię kocham i jesteś dla mnie wszystkim.
- ostatnie słowo szepnąłem mu do ucha i odwróciłem go do siebie tyłem napierając na ścianę kabiny, jedną rękę wplotłem w te jego i trzymałem na szybie, zaś drugą zjechałem w dół po jego ciele atakując jednocześnie jego szyję.
D: Mmm... aaach zrób to już proszę Paweł.
P: Jesteś nie cierpliwy kochanie. - złapałem w zęby saszetkę z prezerwatywą i rozerwałem przy uchu blondyna.
D: Nie moja wina, że tak mnie kręcisz słodziaku.
- otarłem się o bruneta - Ahhh.
P: Uwielbiam Cię - wprosiłem się do jego ust, a ręką ustawiłem se jego tyłek i w niego wszedłem poruszając rytmicznie miednicą oprałem nasze splecione dłonie o szybę, na przeciw nas było lustro i patrzeliśmy na siebie jak bardzo byliśmy siebie spragnieni.
D: Aaaaaa aaaaah aaaaaaa Paweeeł - zamglonym wzrokiem poddanym przyjemności przyciągnąłem go zanurzając rękę w jego włosach i zaczęliśmy się całować, czują go w sobie pragnąłem jak najwięcej bliskości.
P: Mmm... achh Domiś kocham cię - szeptałem mu między pocałunkami moja wolna ręka zeszła na jego biodro, moje ruchy stawały się intensywniejsze w pewnym momencie byliśmy blisko szczytu nasze ciała się napięły, a głowy wygięły w tył odczuliśmy ujście rozkoszy i opadnięci opłukaliśmy się.
D: Byłeś cudowny skarbie. - odwróciłem się i wskoczyłem na niego jak koala.
P: Ty też, ale zakręcę wodę i cię położę trochę się wymęczyłeś. - położyłem go na łóżku i opadłem obok całując jego obojczyki. - jeśli Cię stracę to umrę!
D: Nawet tak nie mów, nie stracisz ja na to nie pozwolę kochanie i nie myśl w ten sposób.
P: Tak bardzo cię kocham - smyrałem go czubkiem nosa po policzku lekko zahaczając ustami.
D: Ja Ciebie też - on mnie obejmował, a ja splotłem nasze dłonie które on podniósł i zaczął mnie muskać po mojej dłoni.
P: Wiesz powinienem się zbierać, a tak bardzo mi się nie chce.
D: Wierzę Ci ale musisz iść na trening i wiesz co?
- jak chcesz to mogę Cię odwiedzić.
P: Tak i przyjdziesz pod prysznic umyć mi plecki?
D: A chciałbyś?
P: Bardzo. - zaczełem go muskać jak szalony po twarzy.
D: Szalony uspokój się hahahaha
P: Nie mogę jesteś taki pyszny
D: Głupol, już wystarczy choć ubieramy się bo nie zdążysz zjeść.
Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół trzymając się za ręce,
zrobiliśmy tosty i śmiejąc się karmiliśmy się nawzajem.
P: Zjem cię hahaha
D: Głupol, ooo czekaj - przeczytałem wiadomość.
P: Coś się stało? Jakiś nie mrawy jesteś?
D: Moja mama chce zemną porozmawiać, więc przed szkołą muszę do niej zajechać.
P: Jesteś pewny, że chcesz do niej iść?
D: Nie martw się poradzę sobie, chodźmy już.
P: No okej ale jak coś to dzwoń.
D: Dobrze.
Pov Dominik:
Zebraliśmy się z domu mojego taty, a brunet odstawił mnie kawałek od domu mojej matki i pojechał.
Podreptałem przed siebie i postanowiłem wziąść głęboki oddech i wejść do domu.
MD: jesteś w końcu.
D: Tak, co chciałaś?
MD: Dać Ci propozycje.
D: Jaką? - nie jestem modelem więc nie będę Ci tańczył na wybiegu.
MD: Nie o to chodzi, chcesz bronić Pawła prawda?
D: Już Ci mówiłem, daj mu spokój!
MD: Dobrze, więc słuchaj! - Nie złożę na niego doniesienia i nie pójdzie siedzieć tylko pod jednym warunkiem.
D: Jakim?
MD: Grzecznie się teraz spakujesz i wyjedziesz zemną do Londynu.
D: Coo? Oszalałaś!
MD: Wóz albo przewóz synu!
D: Ale napewno go nie zgłosisz?
MD: Widzisz to? - to jest pozew, jeśli się zgodzisz to jak tylko wejdziemy do samolotu podrę go na Twoich oczach.
D: Dobrze zgadzam się wyjadę z Tobą, ale zostaw Pawła w spokoju!
MD: Mądra decyzja synu i masz to jak w banku.
- jedziemy po Twoje rzeczy.
D: Yhmm... - Pojechaliśmy do mojego ojca i wzięliśmy moje rzeczy do auta mamy i z tamtąd prosto na lotnisko.
MD: Nie pożałujesz, będziesz się dobrze bawił w Londynie synku.
D: Fajnie. - miałem łzy w oczach wiedząc, że już go nie zobaczę. - Mamo czekaj!
MD: Co znowu!
D: Paweł! - Proszę pozwól mi się z nim pożegnać to tylko 5min i więcej nie będę Cię zatrzymywał.
MD: Napisz mu smsa będzie prościej.
D: Mamo proszę ten ostatni raz.
MD: Yhh no dobrze niech stracę, żebyś nie myślał że nie mam serca. - Tomaszu zajedź... - gdzie on jest?
D: W szkole.
MD: Pod szkołę, a Ty masz 5min gówniarzu.
D: Jasne.
Kierowca zatrzymał się pod szkołą, a blondyn biegł ile sił w nogach, wiedział że brunet jest po treningu i będzie w szatni. Wbiegł zasapany nie zważając na kolegów bruneta i wbił się w jego usta.
P: Dominik co jest?
D: Paweł nie musisz już tego robić jesteś wolny i spełniaj marzenia tak jak chciałeś.
P: Dominik Oczym Ty mówisz.
D: Moja Mama nie złoży pozwu dogadałem się z nią.
P: Naprawdę? - Ale jak?
D: Posłuchaj mnie uważnie, bo mam mało czasu.
P: Ale Domi....
D: Ciii... - przyłożyłem mu palec do ust. - pamiętaj zawsze Cię będę kochał, jesteś dla mnie najważniejszy dlatego zgodziłem się na taki układ.
P: Ale jaki układ kochanie, oczym mówisz.
D: Moja mama nie złoży na ciebie pozwu pod warunkiem, że wyjadę z nią na stałe do Londynu.
P: Coo?! - Nie rób tego proszę Cię.
D: Muszę, żebyś Ty był bezpieczny i muszę już iść,
zapamiętaj bardzo Cię kocham. - płakałem, on płakał ale tak musiało być.
P: Dominik! Dominik stój! Dominiiiik!
Blondyn wybiegł zapłakany z szkoły i wsiadł do auta matki, odjechał.
Tym czasem w szatni:
K: Stary dupa w troki jedź za nim!
M: Właśnie Kuba ma rację w kopaliśmy cię, ale to nie byłeś Ty!
P: Wiem o tym!
K: Więc zatrzymaj go i nie pozwól mu wyjechać!
P: Macie rację! - szybko się ubrałem i wybiegłem z szkoły, nałożyłem kask i wsiadłem na motor.
- goniłem ich byłem blisko.
- Dominiiiiik zatrzymaj się! - trobiłem, ale to nie pomagało zaryzykowałem i wyjechałem przed ich maskę uderzając w inny pojazd upadłem.
D: Paweł! - zacząłem odpinać pasy twych nerwach.
MD: Synu nie rób widowiska sieć.
D: Zamknij Się! - wyszedłem z auta i trzasnąłem drzwiami. - Paweeeł! - Nieeee - Paweeł! - opadłem koło niego i go obiąłem.
P: Dominik to to ty?
D: Tak to ja, nie mów nic zaraz będzie pomoc.
P: Dominik, nie wyjeżdżaj błagam ja Cię kocham.
D: Ja Ciebie też Pawełku i o nic się nie martw nie zostawię Cię puki nie wyzdrowiejesz i zobaczysz wszytko będzie dobrze. - ściskałem jego rękę.
P: Pamiętaj jesteś miłością mojego życia i słońcem, które oświetla moje serce. - po ostatnim słowie chłopak był już nieprzytomny.
D: Paweł nie proszę nie, błagam odezwij się domnie! - Pomocy! - Ludzie błagam zróbcie coś - Pomocy Paweł błagam nie umieraj! - Paweeeł - dławiłem się własnymi łzami - Paweeeł proszę cię błagam - przyłożyłem usta do jego twarzy i płakałem, wolałem go cały czas
- Paweł proszę Cię powiec coś do mnie- płakał wołał ale brunet zamilkł, a blondynowi w głowie odbijały się jego słowa
✨ jeśli Cię stracę to umrę! ✨
Hejka dziś trochę smutny rozdział i pewnie macie mnie ochotę zabić. Myślę, że moja książka to trochę taka nowoczesna wersja Romeo i Julia. Mimo, że jest ta miłość to jest też czasem smutek.
Życzę wam miłego wieczoru/dnia zależy kiedy to czytacie i jeśli ktoś zapłakał to mocno przytulam 🩷