Leżałem na siedzeniu jakiegos auta .
Rozejrzalem się i trudno mi było stwierdzić jakie to auto a tymbardziej czy je kojarzę. No chyba żarty ze znów mnie porwali..oby nie.
Podnioslem sie lekko by zajrzeć w lusterko kto tam siedźi i odrazu sie lekko uspokoiłem. Za kierownica siedział Dylan.Usiadłem do pionu i zaczełem się patrzeć w ciemny las.
-Jak ty mnie znalazłeś?- te pytanie dręczyło mnie od kiedy się dowiedziałem ze z nim siedzę.
-No szukałem cie , tak jak cała reszta-A byłem pewny , że nie będzie takiego halo , że nawet Vincent mnie szukał .
Po chwili ciszy zaczełem sie zastanawiać kim była ta ososba , którą wcześniej próbowałem rozpozać.
-Dylan ,masz może trochę wody? Bo nie piłem dzisiaj praktycznie wogle.-
Dylan rzucił mi butelkę do tyłu a ja odrazu się napiłem.
Gdy dojechaliśmy zerknelem na Dylana. Dylan wyglądał identycznie jak ta osoba która wyglądała bardzo znajomo. Gdy jechaliśmy w ciemności nie widziałem nawet jego twarzy.To nie możliwe ,że to był on. Przecież On by mnie nie porwał prawda?..Nie pogłębiając tych myśli szybkim krokiem poszedłem do domu. Gdy wszedłem odrazu podbiegł do mnie ten rzep (czyt. Hallie). Rzuciła mi sie na szyję i zaczeła sie do mnie przytulać.
-Gdzie ty byłeś? Martwiłam sie.-Hallie znowu mi zamoczyła koszulkę swoimi łzami.
-nic takiego wiesz tylko mnie tak...trochę porwali-zerknęłem na Dylana który właśnie wszedł do domu.
-Co! Nic ci nie jest?!-wykrzyczala i znowu napłynęły jej łzy do oczu. Aż od tego wszystko zaczęły mnie bolec uszy , między innymi przez jej krzyki .
Will odsunął hallie odemnie i ją zaczął uspokajać a ja poszedłem na góre by uniknąć kłopotów. Na moje nieszczęście gdy wchodziłem po schodach akurat też schodzil Vince który mnie odrazu zatrzymał.
-Tony gdzie ty byłeś. Idź do biblioteki tam porozmawiamy - powiedział w swoim Vincentowskim stylu. Ja tylko przytaknałem i poszedłem do pokoju na chwile. Przebrałem sie i zeszedłem na dół do biblioteki. Usiadłem na kanapie i czekałem na Vincenta.
Po dwuch minutach przyszedł Vince.
Chwile wstrzymał ciszę i usiadł na fotelu obok.
-Powiedz proszę Tony dokładnie dlaczego nie zjawiles się odrazu po szkole?-powiedział jak zwykle chłodno
-Porwali mnie chyba.-Vine podniusł jedną brew.
-chyba? nie wiesz czy cie porwali?-Patrzyl na mnie intensywnym spojrzeniem.
Nic mi nie pozozstalo i opowiedzialem mu dokladnie co sie działo.
-dobrze tony , zapisze cie na terapie tam gdzie chodź hallie.Tylko ,że ty będziesz chodził w środy.-co prawda nie chciało mi się ale przytaknelem głową. Gdy vince dał znak , że zakonczylismy rozmowe poszedłem do kuchni dlatego , że akurat jak skończyliśmy ,była kolacja.
Usiadłem przy stole kolo mojego bliźniaka i Willa. Na kolacje nałożyłem sobie trochę sałatki
i zaczelem jeść . Każdy spożywał swój posiłek w ciszy ale ja jakoś nie byłem głodny i nawet nie zjadłem całej sałatki którą sobie nałożyłem.
-Nie jesz więcej Tony?-powiedział Will
-Nie jestem głodny-powiedziałem jak zawsze
-Nic dzisiaj nie jadłeś , zjedz coś stary-dodał Shane.
-Nie jestem glodny nie rozumiecie?- trochę juz sie zirytowałem.
-Tony bo cie będę pilnować jak kiedyś Hallie.-rzucił Dylan kpiarsko, a hallie wywruciła na to oczami.
-Dajcie mi spokój nie chce nic - wziąłem tależ, odłożyłem go na blat i poszedłem do pokoju.
-----------------------------------------------------
520 słów💗
Ocenka? ---->
Pomysły?---->
(Jutro postaram sie wrzucić nowy rozdział💗)