Już od wielu lat
Było czuć zapach wojny
Więc wszyscy go zaciągnęli
Jakby papierosa
Słów im brakło do opisania
Swojej waleczności
Gdy przyjdzie im
jej prawdziwie posmakować
Przebywając w tej euforii
Też się w niej utopiłam
Jednak ja byłam pewna,że
Jak są słowa, to pojawiają się czyny
W odróżnieniu do tych, którzy
Wraz z przybyciem okazji
By skosztować wojnę
Taką, jaką jest w cztery oczy
Zaczęli uciekać
Tłumacząc się tym, że
Zapach był słodszy niż
Jej realny,gorzki smak
Teraz stoję sama z mieczem w ręku
Lecz zamiast dogonić resztę
zostanę, by zmierzyć się z smakiem
Tym hiobowym, nie arkadyjskim