Senza Fine

By Konstantka

824K 32.2K 6.5K

Ariadna Pastorini urodziła się we włoskiej rodzinie mając w domu bezdusznego ojca despotę, który brał czynny... More

PROLOG
I.
II.
III.
IV.
V.
VI.
VII
VIII.
IX.
X
XI.
XII.
XIII
XIV.
XV.
XVI.
XVII.
XVIII.
XIX.
XX.
XXI.
XXII.
XXIII.
XXIV.
XXV.
XXVI.
XXVII.
XXIX.
XXX.
XXXI.
XXXII.
XXXIII.
XXXIV.
XXXV.
XXXVI.
XXXVII.
XXXVIII.
XXXIX.
XL.
XLI.
XLII.
XLIII.
XLIV.
XLV.
XLVI.
XLVII.
XLVIII.
XLIX.
L.
LI.
LII.
LIII.
LIV.
LV.
LVI.
LVII.
LVIII.
LIX.
LX.
LXI.
LXII.
LXIII.
LXIV.
LXV.
LXVI.
LXVII.
EPILOG
Podziękowania :))
INFORMACJA
<333

XXVIII.

11K 403 45
By Konstantka

15.01.2021r.

  Myśli kłębiły się w za małej na nie głowie, a wniosek z nich płynący był jasny i zupełnie oczywisty.

  To nie wypali. Nie wyjdzie, nie uda się, zakończone zostanie jeszcze większymi kłopotami, niż dotychczas.

  A jednak siedziałam w samochodzie Carlo z kretyńską czarną kominiarką w dłoni, gotowa porwać Finniana Trovato i wywieźć go do jednego z domków letniskowych rodziców przyjaciółki.

—Co jak on tam będzie siedział całą noc? — Przerwałam głuchą ciszę widząc na zegarku, że wybiła już pierwsza.

   Wzrok wtopiony był w niestety, ale imponujący beżowy budynek z fasadą, otoczony cholernymi palmami, zielonymi trawnikami i zadbanymi kwiatami. Pieprzone kasyno Finniana Trovato, które otwierało się co weekend, a ja nie miałam o tym wcześniej zielonego pojęcia.

—Na pewno nie. W końcu wylezie, a wtedy go dopadniemy. — Odparł Carlo, wysoki, nad wyraz dobrze zbudowany dziewiętnastolatek o kasztanowo - ryżych włosach.

   Ja i Elena dosłownie robiłyśmy z nim kiedyś zamki z piasku, a teraz mieliśmy wspólnie porwać człowieka. Człowieka.

  Plan był banalny. Chyba zbyt banalny na człowieka pokroju Finniana Trovato, ale mimo to zaciskałam dłonie na kierownicy i cierpliwie, nieustannie wpatrywałam się w czarne Lamborghini stojące nieopodal.

  Parking zajmowało też kilka innych samochodów, więc chociaż odrobinę wtapialiśmy się w tłum.

—Aria, jak tylko wyjdziemy, odpalasz auto i czekasz. Nie mamy pewności, że ktoś za nim nie pójdzie.

  Pokiwałam głową słysząc dogłębną listę rzeczy do wykonania już pięćdziesiąty raz w ciągu ostatniej doby.

  Elena uwielbiała porządek w każdym aspekcie życia. Lubowała się w sporządzaniu dokładnych planów dnia, podróży, finansów, i jak się również okazało, porwań.

  Zarządziła, że wraz z Gabrielem i Carlo wybiegną samochodu, gdy tylko dostrzegą wychodzącego z kasyna bruneta, uderzą go w głowę na tyle mocno, by stracił przytomność i wpakują go na tył czerwonego Astona, którym to ja miałam kierować.

  W głowie zdawało się to być łatwiejsze, niż umiejętność dodawania liczb jednocyfrowych. Plan bez żadnej skazy i ani jednego niedociągnięcia, a jednak takowe mogły, a wręcz musiały się pojawić.

  Na przykład mógł wyjść z budynku z kimś u boku. Lub akurat zaglądnąć do nagrań z kamer i dostrzec, że ktoś przyjechał na parking jego kasyna i kwitnął wewnątrz samochodu od paru godzin.

  Albo po prostu mógł spędzić tam więcej czasu, niż założyła Elena, a porywanie kogoś w godzinach porannych, gdy życie na nowo rodziło się na ulicach miasta byłoby niewykonalne.

  Otulone gwiazdami niebo świeciło tak jasno, jakby dawało mi nieme znaki od nieistniejącego Boga, bym w porę zrobiła krok,  a najlepiej sto kroków do tyłu.

  I czasem tak bywa, że w ostatniej sekundzie chcesz zrezygnować, ale jest już za późno. To już się dzieje, a ty nie możesz z tym zrobić absolutnie nic.

  Więc, gdy sygnał „maski, już" wyszedł z ust Gabriela, a trójka osób wyskoczyła z auta, ja dostosowałam się do sytuacji, niczym najbardziej nieudolny w swych działaniach kameleon.

  Włożyłam kominiarkę, odpaliłam samochód gotowa rozpędzić się do co najmniej dwustu kilometrów w kilka sekund i patrzyłam ze zniecierpliwieniem na dalszy rozwój sytuacji.

  A sytuacja, choć problematyczna zakończyła się już zaraz po tym.

  Widocznie zmęczony i zamyślony Finnian zbliżał się do auta, gdy silna pięść w sekundę odcięła go od świata rzeczywistego. Nie miał nawet, jak bronić się przed atakiem z partyzanta.

   Pociągnęli go za sobą i umiejscowili na tylnich siedzeniach, jakby pomagali pijanemu koledze bezpiecznie trafić do domu po nieco szalonej zabawie zakraplanej paskudnie wielką ilością napojów wysokoprocentowych.

—Aria jedź! Kurwa jedź!

   Wróciłam do żywych, a z silnika wydarł się tak głośny warkot, jakiego nie uskuteczniłam jeszcze nigdy w mojej kilkuletniej przygodzie z posiadaniem prawa jazdy.

   Pojechałam. Z dodatkowym pasażerem, któremu Carlo unieruchomił dłonie kajdankami ze stali niklowanej, związał na oczach czarną, grubą chustę, a na głowie umiejscowił słuchawki wygłuszające, których skuteczność sprawdzaliśmy przez ćwierć dnia. Działały. Chusta też spełniała swoją funkcję, dlatego zrzuciłam z siebie ciepłą kominiarkę i przetarłam lekko zaczerwienioną twarz.

—Nie wierzę, że to kurwa zrobiliśmy. — Jako pierwszy postanowił odezwać się zdyszany Gabriel, gdy ja wylewałam z siebie siódme poty starając się nie stracić panowania nad nie moim autem, a stres zdecydowanie działał na niekorzyść.

  Bo najgorsze było dopiero przed nami.

—Chyba się obudził. — Stwierdziła Elena zaraz po tym.

   Kątem oka zerknęłam na wiszące przy frontowej szybie lusterko, a gula podeszła do samego gardła widząc delikatnie poruszającego się na siedzeniu chłopaka.

  Byłam pewna, że zacznie się wydzierać, szamotać i proponować chore ilości pieniędzy w zamian za uwolnienie go.

Milczał. Siedział cichutko i tylko drobne ruchy dłońmi i zaciskanie szczęki zdradzały zakończenie chwilowej drzemki powstałej na skutek urazu.

  Do niewielkiego, drewnianego domku nad sadzawką dotarliśmy niecałe dwadzieścia minut później, a wprowadzenie naszego zakładnika nie było tym, na co mentalnie się przygotowywaliśmy.

  On po prostu posłusznie szedł tam, gdzie go prowadziliśmy.

  Nie zbuntował się nawet, gdy Carlo przykuł go do krzesła na samym środeczku przytulnego salonu zaraz po zrzuceniu z niego kurtki.

—Zdejmę mu słuchawki, także nic nie mówcie.

—Dobry wieczór. — Powiedział Finnian, gdy tylko z uszu zniknął ów przedmiot, a minimalistyczny kolczyk z krzyżykiem zaczął dyndać stopniowo, z sekundy na sekundę zwalniając. — Powiedziałbym, że miło mi was widzieć, ale niestety skłamałbym. Ręki też niestety nie podam. — Parsknął cichym śmiechem, jakby kompletnie nic sobie z tego nie robił.

—Nie boisz się?

—Czego? Gdybyście chcieli mnie zabić, już dawno byście to zrobili. Macie jakieś niezwykle ważne żądanie i chcecie, bym je spełnił, prawda?

—Nie tylko żądanie, ale i przestrogę na przyszłość. — Kuzyn Eleny wręcz karykaturalnie zniżał głos, by brzmieć najpoważniej, jak tylko się dało, a Finnian dalej trwał przy rozbawieniu.

  Kpił sobie z porywaczy, którzy w każdej sekundzie mogli odebrać mu życie, a ja z trudem uzmysłowiłam sobie, jak bardzo mi tym zaimponował.

  Przecież ja w takiej sytuacji wpadłabym w szał, histerię, z rykiem wypaplałabym wszystkie, najdrobniejsze sekrety i jeszcze podziękowałabym za w miarę łagodne traktowanie i przeprosiła za gadulstwo.

—Tak? A co mi zrobisz?

    Słuchawki znów pojawiły się na ciemnobrązowej czuprynie, a Carlo spojrzał na mnie znacząco.

—Zdejmij mu koszulkę Aria.

—Czemu ja? — Zmarszczyłam brwi i ostentacyjnie westchnęłam, a poirytowanie malujące się na jego twarzy sprawiło, że bez wdawania się w dyskusje przystanęłam obok krzesła i może aż nazbyt delikatnie pozbyłam się górnej części garderoby Finniana zaraz po chwilowym wyswobodzeniu go z uwiązania.

   Nie próbował wykorzystać faktu, że na moment został uwolniony, bo musiałam zdjąć mu bluzkę.

  Kto normalny nawet nie podjąłby próby?

—No brzuszek to ma skurwiel ładny.

—Gabriel, zaraz ciebie przykuję do tego krzesła. — Wycedziłam przez zaciśnięte zęby, a wzrok wręcz błagał o niezaprzestawanie bezkarnego gapienia się w umięśniony tors bruneta.

  I choć ładnie wyrzeźbionej sylwetki w zdecydowanie nieprzesadzony sposób nie mogłam mu odmówić, uwagę skupiłam bardziej na tatuażach.

   Bo jego klatkę piersiową zdobił ogromny, czarny kruk, a kilkanaście centymetrów niżej przy żebrach umiejscowiony był spory napis „memento mori", a dwa słowa układały się w taki sposób, że tworzyły pionowy krzyż.

   Patrzyłam na to zbyt długo, i gdy w końcu miałam odejść i pozwolić Carlo działać dalej, pod czarnymi wypełnieniami tworzącymi kruka z rozpostartymi skrzydłami ciągnącymi się aż do obojczyków, dostrzegłam kilka uwypukleń.

  Kucnęłam przy nim, a moja dłoń spoczęła na jego ciele samoistnie. Oczy otworzyły się szeroko, gdy zdałam sobie sprawę, że ogromny tatuaż ptaka zasłaniał blizny. Blizny po głębokich rozcięciach.

   Cały się spiął, gdy tylko go tam dotknęłam i widocznie zdenerwował, że dostrzegłam rany, które tak usilnie starał się schować pod mililitrami czarnego tuszu.

—Aria, zrób sobie zdjęcie i pomasturbuj się w domu, bo teraz nie mamy na to czasu. — Odskoczyłam od jego nagiej klatki piersiowej i wstałam niemalże na baczność karcąc wzrokiem roześmianego Gabriela.

—Cisza. — Rudowłosy ściągnął Finnianowi słuchawki i rzucił je na stolik kawowy, by następnie wygrzebać z kieszeni torby niewielki kieszonkowy paralizator.

  Mały, prawie że nieszkodliwy przyrząd mający na celu delikatne nastraszenie mego szantażysty, a gdyby nie poskutkował, mieliśmy w zanadrzu jeszcze kilka innych przedmiotów.

—Przedstawię ci teraz moje żądania, a jeżeli jesteś wystarczająco inteligentny, przystaniesz na nie i obojgu nam zaoszczędzisz czas. Chyba nie chcesz też mocno ucierp...

   Zielonooki przerwał mu w połowie zdania, a do jego ust, jak na zawołanie na nowo przywarł cwany uśmiech.

—Przecież mogliśmy być tu sami. Wystarczyło powiedzieć, a dałbym ci się porwać.

—O czym ty pierdolisz? Za mocno w łeb dostałeś, czy o chuj chodzi?

—Nie mówiłem do ciebie, tylko do Ariadny. — Spojrzenia całej trójki padły na mnie, a ja sama miałam wrażenie, że z mych oczu odeszło całe życie, a wzrok stał się zupełnie pusty. Potem nadeszła rezygnacja, frustracja i złość. — Wiem, że tam jesteś, chemiczko.

—Nikogo tu kurwa nie ma ty pomyleńcu i przestań mnie denerwo...

—Nie wiedziałem Aria, że lubujesz się w takich niegrzecznych zabawach. — Znów mu przerwał i mówił tylko i wyłącznie do mnie, a zadowolenie niemal przebijało się przez oparcie krzesła, na którym siedział. — Po akcji z Sylwestra to w sumie mogłem się domyślić, ale nie spodziewałem się, że jesteś aż taką perwersyjną dziewczynką. Odgrywamy rolę więźnia i pani policjant tak?
 
  Miałam ochotę zdechnąć. Chyba przez to ciągłe myślenie o idiotyzmie tego całego pomysłu Eleny uruchomiłam jakieś prawo przyciągania i nasłałam fiask prosto na samą siebie.

  To wszystko na nic.

—Przestań. — Wyszeptałam niemalże niesłyszalnie, gdy Carlo już zamierzał kontynuować założony wcześniej scenariusz i porazić Finniana prądem.

  Teraz to nie miało najmniejszego sensu.

  Teraz mogłam zacząć układać plan, jak wybłagać Trovato o wybaczenie za to, że go kurwa porwałam i przykułam do krzesła z zamiarem profilaktycznego poznęcania się.

—Odsłoń mi oczy Aria. No chyba, że to część twojej perwersji, ale mimo wszystko wolałbym najpierw pomówić.

  Skinęłam głową w schodów prowadzących na górę, by Elena i chłopcy oddalili się z pola widzenia Finniana. Oby chociaż oni pozostali nierozpoznani, bo na mnie było już za późno.

   Współczujący wzrok przyjaciół trwał na mnie dopóki nie opuścili pomieszczenia, aż w końcu niechętnie podeszłam do chłopaka i spowolnionym ruchem odwiązałam materiał zasłaniający mu oczy.

Continue Reading

You'll Also Like

MALBAT TOM 5 By Zuzaannx

Mystery / Thriller

57.4K 5K 35
Będzie mocno, będzie bardzo krwawo, będzie mrocznie, będzie śmiesznie. Kiedyś wymyślę lepszy opis... Albo i nie :) OSTRZEŻENIE: Opowiadanie zawier...
3.1K 191 10
Jayce Talis to młody wynalazca, którego marzeniem jest okiełznanie magii przez naukę. Kiedy przedstawia swoje plany nikt go nie popiera i każą mu zak...
292K 12.9K 52
Ona walczy z przeszłością. On walczy o przyszłość. Pięć lat temu Laura uwolniła się z piekła. Od tamtego czasu dziewczyna boryka się z problemem, któ...
784K 29.6K 104
Fragment z książki - Ostatni raz - powiedziałam do siebie dusząc się łzami wykonując krwawą kreskę. I to był ten czas. Koniec. Za głębokie cięcie. ...