- Czyli w twoim śnie Mieky umiera podczas walki ?- spytał Takemichi, spoglądając na dziewczynę. Luna westchnęła popijając swojego energetyka.
- Tak. Nie wiem jaka to była walka, nawet nie poznałam za bardzo miejsca, ale skoro wszystko teraz kreci się wokół Tenjiku... - Luna urwała na chwilę, następnie westchnęła.
- Racja. Jeśli Mikey posłucha Luny, nie połączy sił z Tenjiku i zapewne dojdzie do walki. Podczas tej walki może ... stać się wszystko. - stwierdził Chifuyu pijąc swoją herbatę. Cała trójka na chwilę zamilkła, jednak po chwili Luna się odezwała.
- Nie pozwolę na to. Od dziecka chciałam pomagać ludziom. Świat już wiele razy podkładał mi kłody, ale ... czuję, że znowu mam szansę. Teraz będzie inaczej. - stwierdziła zielonooka śmiejąc się cicho. - choć zawsze myślałam, że to będzie coś związanego z pracą w policji, a nie snami proroczymi. - dodała dziewczyna, uśmiechając się delikatnie i popijając energetyka.
- No tak. Teraz mi się przypomniało, że ty od dziecka chcesz pracować w policji kryminalnej tak, jak twój tata. - powiedział Takemichi, przypominając sobie ten fakt. W sumie wyleciało mu to z głowy.
- Ta... Sol i ja od dziecka chcemy być jak rodzice. Dlatego on postanowił zostać technikiem kryminalnym. Teraz robi studia związane z tym kierunkiem, zaś ja bardziej chciałam... być jak mama. No wiesz, taka była wojskowa, która przeszła do policji kryminalnej, rozwiązywała sprawy najcięższych morderstw i pomagała ludziom, a przy okazji zdobyła męża. - zaśmiała się zielonooka. W sumie rzadko wspominała rodziców, ale ostatnio jakoś temat jej przeszłości powracał do niej niczym bumerang.
- Naoto w przyszłości jest policjantem. Ah. Czemu wszyscy się tak uwięźli na bycie jakimś stróżem prawa? - spytał Takemichi, zauważając iż ludzie którymi się otacza zostają albo gangusami, albo policjantami. Luna zachichotała, następnie odpowiedziała z uśmiechem.
- Mnie i tak skreślono, bo mam astmę. Mikey chyba nie będzie mnie z tego powodu odsuwał co nie? On taki nie jest. Powiedział mi o Toman i teraz mogę wam pomóc. Przynajmniej tak mogę spełniać marzenia i skorzystać z moich umiejętności. - uśmiechnęła się dziewczyna, następnie wzięła łyk energetyka.
- Nadal nie kumam, jak mogli odrzucić kogoś bo ma astmę. - stwierdził Chifiyu, wiedząc jak Luna nie raz starała się o to by wypaść jak najlepiej. Raczej to wiadome, że jeśli chciała zostać w przyszłości policjantką, to musiała trenować. Wszystko poszło na marne tylko przez coś takiego jak astma.
- Nie wiedzą co stracili. Przecież ja, Sol i Liam od dziecka widzieliśmy co robią rodzice, jak mama trenowała. Trenowaliśmy nie raz z nią. Nauczyłam się strzelać z łuku i broni palnej mając 5 lat. Co prawda łuk był trochę za duży, ale teraz umiem strzelać z tego łuku tak dobrze, że nigdy nie chybiam. Nawet ze spluwy już strzelałam. Ze strzelby. Mogłabym być zawodową mistrzynią strzelectwa. - powiedziała Luna wyraźnie przypominając sobie przeszłość, oraz mówiąc o swoich umiejętnościach z wielkim zachwytem.
- Teraz jak tak o tym myślę... Luna ty mogłabyś chyba z łatwością walczyć z gangusami. W końcu policja to nie tylko strzelanie, ale też sprawność fizyczna. - stwierdził Takemichi. Sprawność fizyczna jest nieważna tylko kiedy jesteś policjantem, który większość czasu siedzi w biurze.
- Taaa... szkoda tylko że Astma umożliwia mi co najwyżej siedzenie za biurkiem, albo bycie technikiem jak mój brat. - stwierdziła zielonooka, następnie spojrzała na dwójkę przyjaciół niepewnie. - tak czy inaczej teraz mam inny cel. Pomagać wam, i Toman. Trochę zapomniałam już z tego co ćwiczyłam, ale skoro teraz mam możliwości by pomagać, to chętnie to zrobię. Nawet jeśli to trochę nielegalne. - zaśmiała się brunetka. Takemichi niepewnie popił herbatę, zaś Chifuyu się zaśmiał.
- tylko musisz porzucić trochę swojej logiki niechęci do przemocy. Jeśli chcesz się w to angażować, musisz być gotowa na to że nie raz to ty zaczniesz walkę. - stwierdził Chifuyu. Luna przytaknęła, następnie wzięła szybko kilka łyków energetyka.
- Tak jest. Wiem że nie jestem najlepsza w walce, ale umiem sobie radzić. Nie martwcie się. Po za tym... Takemichi jest w gangu. Błagam cię. Wiadomo że umiem uderzyć lepiej niż on. - powiedziała brunetka z uśmiechem, blondyn spojrzał na nią lekko się krzywiąc.
- Jesteś niezmiernie miła... jak zawsze z resztą. - powiedział Takemichi z sarkazmem w głosie. Luna i Chifiyu zaśmiali się na te słowa.
- Szczerość boli . - stwierdziła brunetka, następnie zachichotała ponownie. Takemichi napił się herbaty dalej się krzywiąc, zaś Chifuyu wstał nagle od stołu, idąc do salonu bez słowa.
- No i widzisz? Chifuyu az uciekł. - stwierdził niebieskooki, spoglądając na Lunę. Brunetka zachichotała i spojrzała w stronę salonu. Chifuyu wrócił po chwili z kotem na rękach, następnie usiadł ponownie przy stole w kuchni.
- Sorry. Musiałem się przywitać z Panią Kot. Dawno jej nie widziałem- stwierdził Chifuyu, gładząc sierść szarej kotki.
- Chifuyu , ty chuju, przestań mi kota prześladować. - zaśmiała się brunetka, oczywiście żartując. Chifiyu zaśmiał się na jej słowa, dalej miziając kotkę, zaś Takemichi jedynie westchnął rozbawiony.
- On tu przyszedł tylko po to aby kota pogłaskać. - stwierdził blondyn, śmiejąc się cicho. Luna zachichotała, zaś Chifiyu się skrzywił.
- Nie prawda. To nie tak. - powiedział chłopak, głaszcząc dalej kota.
- Dobra, rozumiemy. Tak czy inaczej, wracając do tematu Toman, pogadam z Mikeyem i zobaczymy co z tego wyjdzie. Jak dojdzie do walki, to zadbam o to by Mikey nie zginął. Nasza ekipa, zadba o to by Toman przetrwało. - powiedziała Luna, uśmiechając się i dając dłoń na środek stolika.
- Jasne. Uratujemy wszystkich. - stwierdził Chifuyu dając swoją dłoń, na te od dziewczyny a następnie oboje spojrzeli na Takemichiego.
- Tak. Powstrzymany Toman przed upadkiem. - powiedział dając swoją dłoń na te od swoich przyjaciół.
- Górą Toman. - krzyknęli razem, dając dłonie do góry jak to zazwyczaj jest w filmach. Luna zachichotała, i uśmiechnęła się.
- To co? Jak nazwiemy nasz mini gang ?- spytała zielonooka, uśmiechając się do dwójki przyjaciół.
- um. Potrzebujemy nazwy? - spytał Takemichi spoglądając na nią niepewnie.
- Fani kotów - powiedział Chifuyu , oczywiście żartując. Luna zachcihotala i przewróciła oczyma.
- Mam lepsze. Misie Takemisie- zaśmiała się brunetka. Chifuyu też się zaśmiał z tego, zaś Takemichi jedynie skrzywił.
- Czemu zawsze ja?- spytał wyraźnie załamany. Pozostała dwójka wybuchła większym śmiechem, a kiedy się uspokoili, Chifuyu odłożył kota na ziemię i wstał.
- pozwolicie że już pójdę. Dziękuje za herbatę i w ogóle, ale obiecywałem pomóc dziś Madison. Nie zamierzam jej wystawić- stwierdził blondyn. Luna i Takemichi przytaknęli, następnie wstali by odprowadzić chłopaka do drzwi. Pożegnali się z nim a następnie wrócili do rozmowy tylko we dwójkę.