"Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło: i zwyczaje, i święta rodzinne. I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest, by żyć dla powrotu."
Antoine de Saint- Exupery
*****
-Na pewno wszystko zabrałaś?
-Tak babciu, nie martw się.
Pod jednorodzinny, pomalowany na jasny odcień pomarańczy, dom na obrzeżach Gdańska właśnie podjechała taksówka.
-Muszę już jechać, bo spóźnię się na samolot.- powiedziała brązowowłosa dziewczyna.
-Dzwoń kiedy tylko będziesz mogła i do zobaczenia na Święta!
-Dobrze. Pa babciu.- wnuczka uścisnęła kobietę na pożegnanie.- Pozdrów ciocię Teresę.- rzuciła jeszcze wsiadając do taksówki.
-Uważaj na siebie!- krzyknęła jeszcze staruszka, gdy samochód już odjeżdżał.
***
Dziewczyna o dużych, czekoladowych oczach, o 10:30 siedziała już w samolocie i czekała na start pojazdu.
Nie mogła się doczekać powrotu do swojego rodzinnego miasta, spotkania z najlepszą przyjaciółką, którą do tej pory widywała jedynie na wakacjach, odwiedzenia tych wszystkich miejsc, do których chodziła co niedziela z rodzicami, gdy była mała.
Kiedyś nie chciała tam wracać, ale teraz, dziewięć lat po wypadku, uznała, że nie może wiecznie uciekać przed wspomnieniami z przeszłości, które jeszcze do niedawna sprawiały jej ból. Poza tym, to nawet stęskniła się za tym miastem. To, przecież tam spędziła najpiękniejsze dziesięć lat swojego życia.
Wyjechała stamtąd, bo musiała, ale i dlatego, że chciała.
Musiała, ponieważ podczas wypadku jakaś część zniszczonego samochodu rozcięła jej lewe przedramię, a do rany wdało się zakażenie. W Gdańsku mieszkała siostra jej ojca, ciotka Teresa, która była lekarką specjalizującą się w tej dziedzinie. Więc z babcią wyjechała tam głównie dlatego, że musiała się leczyć.
Chciała wyjechać nie, chciała stamtąd uciec. Próbowała, liczyła na to, że zapomni, ale takich rzeczy się nie zapomina.
Zrozumiała to i postanowiła wrócić.
***
Podróż, razem z przesiadką w Warszawie, trwała dwie i pół godziny.
Tak, więc o godzinie 13:30, już po odprawie, brunetka stała przed budynkiem portu lotniczego Rzeszów- Jasionka.
Dziewczyna weszła jeszcze na chwilę do baru, zamówiła herbatę i zażyła swoje leki.
Po wypiciu napoju wyszła z budynku i ruszyła w stronę jednej z taksówek stojących na parkingu.
-Na Lenartowicza 8 proszę.- zwróciła się do mężczyzny siedzącego za kierownicą, a ten tylko skinął głową.
To właśnie na ulicy Teofila Lenartowicza, jej przyjaciółka, Oliwia, kupiła mieszkanie, w którym obie miały zamieszkać.
Znajdowało się ono na ósmym piętrze, miało trzy pokoje, kuchnię i łazienkę. Oczywiście kosztami dziewczyny dzieliły się po równo.
Po dotarciu na miejsce, brązowooka podziękowała i zapłaciła mężczyźnie za przejazd.
Odwróciła się i od razu rzuciła jej się w oczy pewna niebieskooka brunetka, stojąca przed blokiem z numerem ósmym.
-Aśka!- krzyknęła tamta.
-Oliwia!- przyjaciółki rzuciły się sobie w ramiona.
-Jak lot?
-Jakoś zleciał.- brunetka rozglądała się po okolicy.- Nie mówiłaś, że to tak blisko Podpromia.
-Chciałam ci zrobić niespodziankę.
-Udało się.
-Zresztą, stąd mamy jakieś pięć minut marszu do głównego budynku i około dwadzieścia do naszego wydziału. A jakby co to jest też przystanek niedaleko.
No, tak. Obie dziewczyny w tym roku rozpoczynały studia na Uniwersytecie Rzeszowskim na Wydziale Wychowania Fizycznego.
Do tej pory obie chodziły do liceów sportowych, z tym, że Oliwia do Rzeszowa, a Asia do Gdańska.
-Chodź, zaniesiesz bagaże na górę, odświeżysz się, a później przejdziemy się po mieście.
Oliwia podała Asi kod do ich klatki schodowej i obie wjechały windą na ósme piętro.
Mieszkanie numer 25 było naprawdę duże. Brunetka weszła do pokoju, którego okna wychodziły na Halę Podpromie i Most Zamkowy, zostawiła tam walizki i wyszła do łazienki wziąć szybki prysznic.
Piętnaście minut później wyszła razem z Oliwią przed budynek.
-To twój klucz.- powiedziała niebieskooka wręczając przyjaciółce przedmiot.
-Dzięki. To gdzie najpierw idziemy?
-Do fontanny multimedialnej. Za pół godziny powinien zacząć się pokaz.
Było ciepło i słonecznie, jak na sierpień przystało, więc, gdy tylko dziewczyny zobaczyły fontannę, uśmiechnęły się do siebie porozumiewawczo, a Asia zapytała:
-Myślisz o tym samym, co ja?
-Kto ostatni ten sprząta!- krzyknęła Oliwia i puściła się pędem przed siebie.
Już po chwili obie chlapały się w chłodnej wodzie fontanny. Niestety po jakimś czasie musiały wyjść, ponieważ za kilka minut miał rozpocząć się pokaz.
-Jesteśmy nienormalne.- westchnęła Oliwia siadając na jednej z wolnych ławek.
-Oj tam, oj tam.- Aśka wzruszyła ramionami idąc w ślady przyjaciółki.- Chociaż, to musiało fajnie wyglądać. Dwie dziewczyny, metr osiemdziesiąt wzrostu, rzucają się nagle do wody i chlapią się bez opamiętania i do tego śmieją się wniebogłosy.
Przyjaciółki wybuchnęły śmiechem.
-Jak za starych, dobrych czasów, co nie?- powiedziała Asia po opamiętaniu się.
-Tak, ale wtedy miałyśmy dziewięć- dziesięć lat, a nie dziewiętnaście!
-Czepiasz się. To nie dzieci się starzeją, tylko dorośli zapominają jak być dziećmi.
-My chyba nigdy nie zapomnimy.- stwierdziła Oliwia.
-Masz racje. A teraz cicho. Pokaz się zaczyna.- zakończyła rozmowę Asia.
***
Do mieszkania dziewczyny wróciły późnym wieczorem.
-Wspaniale było móc znowu przejść się po mieście.
-Dobrze, że wróciłaś. A właśnie. Masz jakieś plany na wrzesień?
-Nieee... A o co chodzi?
-Może by tak jakieś wspólne wakacje, przed rozpoczęciem roku?
-Do czego zmierzasz?
-Wiesz, że jestem w Klubie Kibica, zresztą tak samo jak ty.- Aśka kiwnęła głową.- I dzięki temu udało mi się zdobyć po dwa bilety na mecze Polaków w MŚ w siatkówce!
-Żartujesz.
-Nie. Za dwa tygodnie jedziemy do Warszawy na Narodowy, a później do Wrocławia!