,,Gdy był już obok mnie klepnął mnie w pośladki. Odruchowo zamachnęłam się ręką i przywaliłam mu w policzek."
Leciała mu krew. Dla sprostowania. Nie jestem silna. Po prostu zadrapałam go paznokciem. Udałam, że tego nie widzę i odbiegłam. Nie interesował mnie. Mniałam cichą nadzieję, że się odwali. Niestety on taki nie jest. Teraz nie da za wygraną. Trudno. Za rok koniec tej szkoły i się odwali. Doszłam do klasy. Siadłam na ławce i rozmyślam. W sumie o głupotach. O tym co jeszcze w domu muszę zrobić. A muszę posprzątać ten syf w pokoju, wykąpać się, zakręcić włosy, naszykować stron na jutrzejszą imprezę po szkole u Michała. A co do imprezy to wczoraj o 24:00 napisał do mnie Michał, że będzie u niego o 19 w domu. Będą jego koledzy między innymi Merghani, Remek, Mati i tak dalej. Będzie mało osób, ale to tak żeby pograć no, ale i tak trzeba ładnie wyglądać. Na szczęście będę jedyną dziewczyną tam. Moje rozmyślenia przerwał dzwonek. Weszliśmy do sali.
16:20
Skończyłam już lekcje. Dzień minął mi w szkole dosyć szybko. Zmierzałam ku szatni z Yoko. Z szafki wyjęłam swoje rzeczy po czym się przebrałam. Szłyśmy w stronę drzwi wyjściowych.
- EJ, spotkamy się jutro?- spytała z uśmiechem Yoko. Czuję, że zaraz nie będzie taka wesoła.
- Niestety nie mogę, bo Michał robi imprezę i jestem zaproszona.
- Jaki Michał?
- Mój chłopak.
- Coś mnie ominęło?
- Chyba tak.- zaśmiałam się.
- No to opowiadaj.
- Co?
- No ile już jesteście, który to.
- Znasz go pewnie, a razem jesteśmy od drugiego dnia ferii.
- Pokaż mi go.
- Jak?!
- Masz zdjęcie?
- Mam jedno.
- Pokaż.- zaczęłam szukać w telefonie i tak się zastanawiam czy na pewno chcę żeby ona wiedziała, który to. Znalazłam.
- To ten.- w oczach Yoko zobaczyłam przerażenie, ale i zazdrość.
- To multi!
- No.- zaśmiałam się. Jej mina jest bezcenna.
- Skąd go znasz?!
- No poznaliśmy się tam gdzie zawsze chodzimy. Wpadł na mnie.
- No i po prostu wpadliście na siebie no i odszedł?!
- Nie. Jak na mnie wpadł to zbiła mi się szybka, więc chcąc nie chcąc musiał dać mi swój numer, a potem się spotykaliśmy i tak jakoś wyszło.- uśmiechnęłam się lekko.
- Czemu to nie ja i Jaś?- Yoko zrobiła się smutna.
- Spoko on nie ma dziewczyny już.- zaśmiałam się.
- Czyli...- nie dałam jej dokończyć.
- Nie pomogę ci w tym.- przerwałam jej, bo wiedziałam, że chce żybym go ściągnęła pod szkole żeby się spotkali.
- Proszę!
- Nie i koniec. Ja już ide. Pa.
- Na razie.- odeszła smutna. Ja wyjęłam telefon i po woli wracałam do domu. Weszłam przez drzwi, zostawiłam torbę i wyszłam. Telefon wsunęłam do kieszeni z tyłu. Poczułam wzrok kogoś. Olałam to. Założyłam kaptur, a ree schowałam do kieszeni. Szłam pół godziny do mostku. Stanęłam na jego końcu i patrzyłam w wodę. Poczułam czyjeś ciepłe dłonie na swojej tali. Nie bałam się, bo wiedziałam kto to był. Chłopak położył głowę na mojej szyji.
- Cześć.- wyszeptał mi do ucha.
- Cześć.- odpowiedziałam cicho i odwróciłam się do postaci. Zarzuciłam ręce na jego szyji. Był to Michał. Pocałowałam go.
- Co tu robisz?- spytałam.
- A tak sobie chodzę. Idziemy gdzieś?
- Źle się czuję. Wracam do domu chyba.
- To chodź do mnie.
- No dobra. Ale w sobotę.- uśmiechęłam się i pocałowałam go w policzek.
- O której?
- Człowieku ja nie wiem co b3dę robiła za pół godziny, a co dopiero w sobotę? Napisze do ciebie.
- Okej.
- Ja już spadam.
- Nara.
- Elo.- kurwa chcesz pobyć sama to zawsze ktoś się wpierdoli jak nie przyjaciółka to chłopak. No cóż. Pocałowałam Michała w policzek i odeszłam. Oczywiście nie poszłam do domu. Trzymałam swego. Tylko obejrzałam się czy idzie za mną, a że go nie było poszłam nad inny staw. Siadłam na końcu mostku i patrzyłam w moje odbicie w wodzie. Nie wiem czemu, ale chciało mi się płakać. Może dlatego, że przypominały mi się te dobre chwile niestety nie z Michałem, a z Janem. Nie wiem co mam robić. Kocham Michała, ale Jaś to mój przyjaciel. Oni chyba się już nie lubią, ale trudno. Nikt mi nie będzie wybierał przyjaciół. Łza spłynęła powolnie po moim prawym policzku. Utarłam ją szybko. Jest koniec stycznia, więc jeszcze jest zimno. Miałam czerwone poliki ok mrozu, a rąk nie czułam. Powoli wstałam i szybko wróciłam do domu. Weszłam do mojego pokoju i po 15 minutach zaczęłam odrabiać lekcje, a przy okazji popisałam z YokomiJest moją najlepszą przyjaciółką i w sumie jedyną z dziewczyn, ale nawet jej nie mówiłam moich przymyśleń czy pewnych postępować. Jak mnie coś męczyło lub nie wiedziałam co mam zrobić i tak zachowywałam to dla siebie. Miałam tylko nadzieję, że nikt nie będzie mnie zmuszał do wyjawienia prawdy. Tak też jest tym razem. Niby nie wiem co mam robić w stosunku do Jaśka i Michała, ale przędzej czy później sama do tego dojdę. Odrobiłam już lekcje.
22:00
Napisałam do mojego kolegi w sprawie urodzin Michała. Po wyjaśnieniu mojej zamierzonej niespodzianki postanowił mi pomóc. Więc prezent mam z głowy. Znaczy prawie, bo teoretycznie go już mam, ale w praktyce będę go mniała 30 stycznia czyli dzień przed urodzinami Michała. Osiemnastki z nim nie przeżyłam zo to dziewiętnaski nigdy nie zapomni, a raczej prezentu. Na pewno się ucieszy. Ale koniec już tego tematu. Usnęłam.
30 stycznia 10:00
Kurde, zupełnie zapomniałam, że to już jutro. Łapie szybko telefon i napisałam do Jakuba (merghaniego) i Mateusza (matiaXa) czy spadną dziś do mnie. Osobiście Matiax jest spoko, ale niektórzy uważają, że jest jak bomba. Jedno nie właściwe słowo i wybuchnie. Ja tak nie uważam. Po chwili dostałam wiadomość, że będą. Mieli przyjść o 13:00. Mam nadzieję, że się nie spóźnią, a przede wszystkim, że mi pomogą. Jest ważne dla mnie to co kombinuję. Źle by było dla mnie gdyby się nie udało. Ubrałam się i umyłam. Rozczesałam dokładnie włosy i związałam w kucyk. Siadłam przy biurku w moim pokoju. W końcu lekkiego makijarzu też nie może zabraknąć. Następnie wzięłam czarny lakier do paznokci i je pomalowałam.
12:55
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otworzyłam je. Stał w nich Merghani i Matiax. Zaprosiłam ich do środka. Zrobiłam herbatę i siedliśmy na kanapie w salonie.