diabeł Stróż (Nie Zakończona)

By Onlyone79830

164K 7.8K 1.8K

http://abbadona.blog.onet.pl/ link do orgonału. Uprzedzam że to ff jest niezakończone i nie zapowiada się na... More

Rozdział 1
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
5 rozdziałów
przegraliśmy.
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Wybywam na wakacje
Jestem z powrotem.
Rozdział 16
Rozdział 17
Nominacja. x2
Rozdzał 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdzał 23
nominacja ZuzannyRiddle
/*
Wybory
Poison Pen Rozdział Próbka
The Mysterious Dragon Rider Rozdiał Próbka
Gabriel Rozdział Próbka
Pierwszy Rozdział Tłumaczenia

Rozdział 2

9.4K 480 194
By Onlyone79830

Wszędzie krew, znów to samo.
Ich krzyki.
Tak wielu, tak cholernie dużo.
Za dużo...

Krzyk rozdarł ciszę panującą w sypialni. Zielone oczy z pełną świadomością i ogromem przerażenia, wpatrywały się niewidzącym wzrokiem w sufit. Trwał jeszcze chwilę, zawieszony między jawą a snem.
Harry czuł, jak jego klatka piersiowa unosi się w przyspieszonym tempie. Wydawało mu się, że przy każdym skurczu serca czuje wręcz ból, jakby protestowało przed pompowaniem do niego nowych porcji krwi. Z każdym oddechem pojawiał się obłoczek pary. W pokoju było bardzo zimno. Jego ciało było zesztywniałe ze strachu i chłodu. Nawet nie próbował się poruszyć, wiedział, że to by nic nie dało. Czekał aż znów wszystko stanie się bardziej ludzkie, zwyczajne.
Z bezruchu wyrwało go dopiero lekkie skrzypnięcie zamka w drzwiach od jego komnaty. Nie miał siły sięgnąć po różdżkę, nawet nie był pewny, gdzie ona jest. Poruszył samymi oczami. W drzwiach stał Severus Snape. Osoba, której najmniej się tu spodziewał.
Mężczyzna, nie czekając na żaden przyzwalający znak z jego strony, wszedł do pokoju. Przystawił lekki, obity zieloną materią fotel do łóżka i zasiadł w nim. Przez dłuższą chwile mierzyli się wzrokiem, oceniając przeciwnika, przewidując ruchy i zamiary.
- Potter, możesz odpowiedzieć mi na dwa pytania?
- To zależy od pytań.
- Powiedz tylko tak lub nie. Dwa pytania, nic więcej. - Głos Severusa stał się jakby głębszy i napięty. Chłopiec rozważał przez chwilę tę propozycję.
- Chyba nie mam już nic do stracenia, prawda?
Wargi Mistrza Eliksirów wykrzywił szyderczy grymas.
- Nigdy nie miałeś, Potter. - Mężczyzna patrzył na niego przez chwilę w zamyśleniu. - Od kiedy to, Złoty Chłopiec Gryffindoru jest wieszczem i to potężnym magicznie?
- Potężnym magicznie? - spojrzał na profesora ze zdziwieniem.
- W sumie nie powinienem być zaskoczony, nigdy nie grzeszyłeś spostrzegawczością. - Harry zacisnął pięści w bezsilnej złości, ale nie był w stanie zrobić nic innego. - Dla twojej informacji, odkąd wczoraj tutaj się pojawiłeś, w całym Malfoy Manor czuć twoją magię. Imponującą, muszę dodać. Zechciej mi to wytłumaczyć.
Harry rozważał możliwość udania świętej niewinności pogrążonej w niewiedzy, ale mina profesora uprzedziła go, że taki numer nie przejdzie. Westchnął zrezygnowany, podciągając się lekko na posłaniu, mimo iż wszystkie jego mięśnie zaprotestowały przeciw temu ruchowi. Wpatrując się w swoje dłonie, starał się mówić obojętnym tonem.
- To zaczęło się po turnieju. Tak mi się wydaje.
- Po tym, jak wrócił Czarny Pan? - Chłopak wyraźnie usłyszał w glosie mężczyzny nutki zaintrygowania. Prawie się uśmiechnął.
- Tak, choć już wcześniej posiadałem coś w rodzaju przebłysków intuicji. Przynajmniej teraz, tak mi się wydaje. Te wszystkie wizje i koszmarne sny. To mogło mieć z tym coś wspólnego. - Odchylił głowę do tyłu, śledząc wzór na suficie - lekką abstrakcyjną łamigłówkę.
- Więc myślisz, że spotkanie z Lordem wyzwoliło twój dar. - Ironia tych słów była aż nadto oczywista. - Pewnie ta moc, to też efekt tegoż wydarzenia.
- A jeśli powiem, że tak? - Harry z gniewem wypisanym na twarzy, wpatrywał się w swojego nauczyciela. To tyle, jeśli chodzi o trzymanie siebie w ryzach. Pomyślał.
- Sądzę, że masz coś z głową, Potter, i to nie od dziś.
- Nic nie zauważyłeś u swojego Pana, prawda? Nic a nic - zaśmiał się w jakiś taki paskudny sposób. Snape patrzył na niego, jakby widział go po raz pierwszy. - Byłem słaby magicznie, a raczej przeciętny, gdy mając jedenaście lat trafiłem do Hogwartu. Jednak z każdym rokiem moja moc rosła i teraz nie jest tak znikoma jak wtedy. Chcesz wiedzieć, dlaczego? - mówił coraz szybciej, a jego twarz wręcz płonęła z rozgorączkowania. Wyglądało, jakby chciał to z siebie wyrzucić nim zapomni, co miał powiedzieć. - Dlatego, bo on wrócił, bo on znów ma swoją moc, bo jego moc rośnie, a moja wraz z nim. Jesteśmy nierozerwanie związani. Gdy zaklęcie odbiło się ode mnie, on prawie umarł. Utracił bardzo dużą część swej potęgi, a wraz z nim ja też. Moja moc jest jego mocą. Jestem tak potężny jak on, a on jak ja. Widzenie - ten dar, bądź przekleństwo, ujawniło się, bo on powrócił. To było jak katalizator i teraz już NIKT tego nie zatrzyma. Zaczęło się...
Chłopak opadł na poduszki z zamkniętymi oczami. Był słaby, bardzo słaby.
Severus wpatrywał się w Pottera bardzo długo, dając czas jemu i sobie na ochłonięcie. Nie spodziewał się czegoś takiego. Wiedział, że więź między jego Panem, a tym dzieciakiem jest mocna, bo i stworzyła ją potężna magia zaklęcia zabijającego, ale... Nie to niemożliwe. Tak silna więź, zależność, spójność magii, to... To mimo wszystko wiele wyjaśnia.
- Potter, jeszcze jedno pytanie - poczekał aż chłopak na niego spojrzy, zanim dokończył. - Kto ci to zrobił? Kto cię tak zmasakrował?
Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że pytanie wywoła u chłopaka hiperwentylacje.
Harry doskonale słyszał swój świszczący oddech, ale nie potrafił nic na to poradzić. Wspomnienia tamtego wydarzenia otoczyły go grubym murem. Ból, rdzawy zapach, smak krwi i ten śmiech. Och, jak bardzo GO nienawidził, jak nikogo innego. Poczuł, jak ktoś go przytrzymuje, te ręce...
- Nie! - rozdzierający krzyk wypełnił pokój. Severus patrzył, jak chłopak wije się, chcąc wyrwać z jego uścisku. Ze wszystkich sił starał się go utrzymać w miejscu. W takim stanie mógłby zrobić sobie krzywdę. Wiedział jednak, że jego dotyk tylko pogarsza sprawę. Mieszanina obrzydzenia, nienawiści i strachu na twarzy tego dzieciaka powiedziała mu, że ktokolwiek mu to zrobił, zranił coś więcej niż tylko ciało.
- Petrifikus Totalus - cichy głos od strony drzwi zaskoczył Snape'a.
Mistrz Eliksirów odwrócił się, stając oko w oko ze swoim chrześniakiem. Draco uporczywie wpatrywał się w Pottera, teraz już nieruchomo spoczywającego na łóżku. Severus mógłby się założyć, że gdyby chłopak nie był Malfoyem, to na jego twarzy odmalowałoby się niebotyczne zdumienie, ale niestety był nim.
- Co on tu robi? - spytał sztywno Draco.
Severus wychwycił jednak lekkie drżenie głosu przy słowie „on".
- Bella popisała się inteligencją i postanowiła zrobić z niego prezent. Czyżbyś pisał się na jego zapakowanie?
- To mi nie wyglądało na pakowanie.
Severus pokiwał głową, nie siląc się na wyjaśnienia. Nie miał na nie teraz czasu. Wezwał skrzata i dał mu dokładne instrukcje, jakie eliksiry ma przynieść. Odwrócił się do łóżka. Chłopak leżał jak martwy, ale jego serce wciąż bilo, a te szczególne uczucia, które mężczyzna zauważył wcześniej, wciąż wyzierały z jego oczu.
- On jest przerażony - wstrząśnięty szept Draco przywołał go do rzeczywistości. - Co mu zro...
- Nic - Snape przerwał mu twardo. - A przynajmniej nie my.
- Ciocia?
- Też nie. Wydaje mi się, że to ktoś, kogo chłopak znał. Nieźle go urządził. - Jad w głosie wuja powiedział Draco, że tu zdarzyło się coś jeszcze, a on nie byłby sobą, gdyby się nie dowiedział.
Uspokojenie Pottera i doprowadzenie go do stanu, w którym mógłby go zostawić, zajęło Mistrzowi Eliksirów sporo czasu.
Młody Malfoy czekał cierpliwie aż jego wuj skończy. Chciał wiedzieć, co tu się dzieje, a tylko od niego mógł dowiedzieć się najwięcej.
- Ciągle tutaj? - Severus uśmiechnął się kącikiem ust i gestem kazał chłopakowi iść za sobą. To, co ma do powiedzenia musi poznać szersze grono, a po drodze do głównego salonu, może opowiedzieć młodemu wczorajszy dzień.

***

Draco siedział w najbardziej ustronnym kącie salonu. W ogóle się nie odzywał. Musiał przetrawić to, czego się dowiedział, a było tego sporo.
Po pierwsze, Potter został przez kogoś zmaltretowany - co było dla niego niepojęte, bo wszyscy twierdzili, iż jego obecne miejsce zamieszkania było dla niego najbezpieczniejsze.

Po drugie, Potter miał dar widzenia - to było naprawdę coś, nie jakaś tam szklana kula, a prawdziwe wizje przyszłości.

Po trzecie, jego matka najwyraźniej rozciągnęła swój instynkt macierzyński (Draco nigdy nie pozwolił jej, by mogła go wykorzystać, opiekując się nim) na Złotego Chłopca Gryffindoru - miało to niewątpliwie coś wspólnego z punktem drugim i nieoczekiwanym, nowym Malfoyem w drodze. Stop, Draco! Nie myśl o tym, to grozi porażeniem mózgowym.

Po czwarte, Potter stawał się coraz potężniejszy magicznie, a to dlatego, że ich Pan też odbudowywał dawną moc.

Po piąte, Czarny Pan był w jakiś dziwny sposób połączony z tym Gryfiakiem.

Po szóste, Potter był seksowny - i tu mamy problem. Potter nie może być seksowny, nie dla niego, oni się nienawidzą, a przynajmniej muszą sprawiać takie wrażenie. To już tradycja, do cholery!

Po siódme, tak, to chyba najważniejszy punkt - gdy zobaczył go na tym łóżku, wijącego się i tak przerażonego, obiecał sobie, że nie dopuści, by to się więcej powtórzyło. Ten chłopak sprawił, że poczuł potrzebę chronienia go. Nie podobało mu się to, ale też i nie chciał nic z tym zrobić. Nie, gdyby oznaczało to oglądanie go w takim stanie, jak tego rana.

Draco zaczął bezmyślnie prostować i zaciskać palce, oczywiście tylko w myślach, taki akt nieopanowania nie uchodzi Malfoyom. Potter był problemem, który musiał szybko rozwiązać. Pewny był jednego, nie mogą być dłużej wrogami. Nie, kiedy jego własna rodzina zdawała się przyjąć go, jak swojego członka. Nie, kiedy on jest tak potężny.

Każdy w pokoju zastanawiał się nad tym samym. Każdy chciał wiedzieć, kto skrzywdził tego dzieciaka i jak to możliwe, że w ciągu tak krótkiego czasu zdążył zrobić sobie z nich obrońców. To nie było normalne. Na pewno nie.

***

- Powinieneś do nich zejść.
- NIE - prawie krzyknął, zatykając dłońmi uszy, jakby mogło to w jakiś sposób uciszyć głos w jego głowie.
- Wiesz, że tak, oni zadbają o ciebie.
- Oni są Śmierciożercami, jestem ich celem.
- Tak, i dlatego cię opatrzyli, dali łóżko do spania i nie poczęstowali Crucio.
- Jak na razie. - Irytacja chłopaka sięgnęła zenitu. Kłótnie z głosem zawsze doprowadzały go do pasji.
- To jest w tobie, Harry, to magia. Oni cię nie skrzywdzą, nie będą w stanie.
- To brzmi, jakbym trzymał ich pod Imperio, albo jeszcze gorzej - wzdrygnął się na samą myśl.
- To brzmi, jakby wreszcie komuś zaczęło zależeć na tym, czy ciągle oddychasz.

***

Potter stanął w wejściu do salonu. Powoli, jakby w zwolnionym tempie rejestrował, jak wszystkie spojrzenia obecnych skupiają się na nim. Czuł, jak coś ściska go w piersi. Nie strach, nie nienawiść, nie złość. Nic, czego się spodziewał. To było uczucie, jakiego nie zaznał, odkąd, jako mały chłopczyk zrozumiał, że jego nie można kochać. Brutalna lekcja dana mu przez ciotkę, prześladowała go do teraz. Jednak w tej chwili poczuł to znów. Pragnienie. Pragnienie poczucia ciepła drugiej osoby, pocieszenia.
Jego twarz rozjaśnił niepewny uśmiech.
Lucjusz patrzył na chłopca, zbyt małego na jego wiek i nie potrafił uwierzyć, że to chucherko przeżyło tyle spotkań z Czarnym Panem. Nie mógł też uwierzyć, że ktoś mógłby chcieć go zabić. Odkąd widział Pottera ostatnim razem, chłopak zmienił się i to bardzo. Olbrzymie zielone oczy były jakby jaśniejsze, a ich kolor mocniejszy, wciągający, hipnotyzujący. Przydługawe włosy już nie były tak niesforne, teraz opadały na twarz ukrywając bliznę. Jednak to, co przykuło uwagę Malfoya, to była magia tego dzieciaka. Magia, której on nie potrafił jeszcze ukryć i kontrolować. Miał wrażenie, że mógłby jej dotknąć, to było jak muzyka, jak wino z najlepszych winnic, które, kiedy je pijesz, prawie czujesz słonce ogrzewające dojrzewające winogrono. To było tak dobre. To pozwalało mu zrozumieć, czemu chłopak wzbudzał w nim takie, a nie inne uczucia. Nawet tak mroczna dusza jak Bella, wzdragała się przed skrzywdzeniem kogoś emanującego taką mocą. Tak, to zdecydowanie było dobre. Czarny Pan zdecyduje, a biorąc pod uwagę, że przestał on pałać żądzą uśmiercenia Pottera, poczucie honoru Lucjusza na tym nie ucierpi. Lord, już przed wydarzeniami w ministerstwie, wydał zakaz krzywdzenia go. Jeśli wcześniej miał pewne opory, co do planu Pana przeciągnięcia chłopaka na ciemną stronę, to teraz, czując jego magię, zrozumiał, że będzie on bardzo cennym sprzymierzeńcem. W ogóle nie brał pod uwagę niepowodzenia. Jeśli Czarny Pan czegoś chce to, to dostaje i tak będzie i tym razem. Do niego należy tylko stworzenie sprzyjających ku temu warunków, a nie można wyobrazić sobie lepszej sytuacji niż obecność Zbawcy Magicznego Świata w Malfoy Manor.

- Witaj Harry. Usiądź z nami - Lucjusz uśmiechnął się, w duchu obmyślając następny krok. Nie byłby Malfoyem, gdyby nie miał gotowego planu na każdą ewentualność. - Mam nadzieje, że dobrze spałeś?

Continue Reading

You'll Also Like

293K 5.5K 50
-to nie sen?- zapytałem nie dowierzając własnym oczom -nie skarbie- powiedziała kojącym głosem- teraz będziemy razem -już zawsze razem, ja i ty |...
96.2K 8.6K 16
Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną...
205K 11.3K 46
Severus Snape wyrusza na nocny patrol, by łapać nieostrożnych gryfonów. I prawie mu się udaje, ale prawie robi naprawdę wielką różnicę. A po nocy prz...