- Kim jesteś? - zapytałam.
- Twoim największym koszmarem- zaczęłam uciekać potykając się o własne nogi - Przede mną nie uciekniesz Brook.- zatrzymał mnie.
- Zostaw mnie, proszę.
- Dlaczego?
- Kim jesteś? - ponowiłam pytanie a chłopak wybuchnął śmiechem.
- Po co mam Ci to mówić? Nikt nie jest perfekcyjny więc i tak się tego dowiesz. - obudziłam się z krzykiem. Do pokoju przez odsłonięte rolety wpadały promienie słoneczne. Usłyszałam dzwonek telefonu, który był sprawca całego zamieszania.
- Tak? - odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Cześć śpisz? - zapytał Ashton.
- Nie, właśnie wstałam.
- Obudziłem cię?
- Nie.
- Tej chce nas widzieć u siebie koło 10. Dacie radę przyjechać do nich?
- Chyba tak.
- Ok to widzimy się potem.
- Pa. - przebrałam się i zeszłam na dół gdzie nie było nikogo. Zrobiłam sobie kawę i kanapki. Weszłam do salonu i włączyłam wiadomości.
" Kolejna osoba nie żyje! Dziś w nocy zginęła kolejna osoba z rąk nieznanego sprawcy. Przypomnijmy że to już trzecia ofiara w tym tygodniu."
- Co jest? - usłyszałam za sobą głos Mii.
- Słyszałaś?- dziewczyna stanęła obok mnie i słuchałyśmy dalszej części wiadomości.
" Mężczyzna został znaleziony na jednej z ulic Sydney około godziny 6 rano gdy jedna z mieszkanek pobliskiej kamienicy wychodziła z domu. Policja szuka śladów i świadków zbrodni."
Skoro my od tygodnia byliśmy w Rosji to komuś zachciało się mordować Bogu winnych ludzi. Jeśli chłopaki o tym słyszeli z pewnością nie byli zadowoleni z tej wiadomości.
- Mamy być u Teja o 10.
- Okey. - weszła do kuchni a po chwili siedziała obok mnie z jedzeniem w ręce. Od kiedy pamiętam to Dom zajmował się Mią. Ich mama zmarła jak byli mali najprawdopodobniej na białaczkę a tata zostawił ich. - Brook?
- Tak?
- Pojedziesz jutro ze mną do miasta?
- Jasne. - od kiedy tylko się znamy traktuję ją jak siostrę , której nigdy nie miałam. Nie pozwolę jej skrzywdzić nikomu.
- Cześć - Braian pocałował Mię a mnie przytulił i wszedł do kuchni. Mimo tego że jesteśmy rodzeństwem to jesteśmy kompletnym przeciwieństwem siebie on jest spokojny, opanowany i przede wszystkim najpierw myśli później robi za to ze mną jest odwrotnie. O 10 tak ja kazał Irwin byliśmy u Teja, w salonie siedzieli wszyscy za wyjątkiem czwórki przyjaciół. Roman rozłożył się na kanapie i dopiero Han go zwalił karząc mi siadać. Po kilkunastu minutach zjawiła się cała czwórka. Ashton usiadł obok mnie a Calum z Lukiem zaczęli kłócić się o miejsce. Ashton położył na stole kartkę i westchnął.
- Co to? - zapytał Dom.
- Przeczytaj.- wziął do ręki kopertę i otworzył ją. Przeczytał ją i popatrzył na mnie podając kartkę.
" Pewnie zastanawiasz się kim jestem Ashton, pomyśl dobrze ja wiem o Tobie wszystko a ty o mnie? Przy okazji Brook wygląda pięknie jak śpi.
Pozdrowienia dla przyjaciół! Mam nadzieję, że wiesz kto."
Popatrzyłam na chłopaka a on wzruszył ramionami.
- Był u nas?- kiwnął głową.
- Tej masz coś? - zapytał Dom. Chłopak popatrzył na nas i westchnął.
- Nie. Na samochodzie nie było żadnych śladów. Chyba że domyślasz się kto to może być Ashton?
- Nie wiem - chłopak wyszedł na taras a ja ruszyłam za nim.
- Ashton?
- Co?
- Dlaczego się wściekasz?
- Nie wściekam się tylko po prostu nie wiem co zrobię jeśli coś Ci się stanie. - chłopak przytulił mnie do siebie. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę u Hana i pojechaliśmy do domu. Braian razem z Mia usiedli w salonie oglądając telewizor a ja weszłam do kuchni. Niestety nie było dane mi tam posiedzieć ponieważ usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich otwierając i zobaczyłam...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam :D więc po raz kolejny chciałam was przeprosić za to że rozdział tak długo się nie pojawiał ale miałam egzaminy gimnazjalne i bierzmowanie więc nie miałam czasu. Jak myślicie kto wpadł do Brook w odwiedziny? ^^