TRANCE | kth.jjk

By fuoshiw

128K 13.4K 6.5K

"You've been here before Keep coming back for more But I'm empty Hear my heart sigh When you're askin... More

Prolog
1
2
3
4
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
Epilog
Dziękuję

5

6.1K 671 316
By fuoshiw

Niebo było ciemne, wręcz granatowe. Duszne powietrze przyprawiało o ból głowy. Ptaki latały blisko ziemi, zapowiadając deszcz. Ulice pustoszały w mgnieniu oka, a ludzie chowali się do domów. Słońce schowało się za chmurami.

Szliśmy po ścieżce, zajadając lody. Opowiadałem Jungkookowi o mojej matce, a ten słuchał rozbawiony. Kompletnie nie przeszkadzała nam nagła zmiana pogody, przebywanie z nim sam na sam, bez ludzi, było nawet lepsze niż przebywanie wśród nich. Nikt go nie otaczał wianuszkiem, nie musiał każdemu odpowiadać, poświęcał całą swoją uwagę tylko mnie. Pewnie w tym tkwił sęk, zależało mi na jego zainteresowaniu mną. Oczywiście, jedynie przez fascynację jego osobą.

- Więc nie odpowiada jej twoja przyjaźń z chłopakami? - zapytał, gryząc wafelek.

- Nigdy nie mówiła o tym wprost, ale często daje mi do zrozumienia, że lepiej, gdyby ich nie było. Myślałem, że to minie z czasem, bo trwa już kilkanaście lat, ale nic się nie zmienia - prychnąłem. - Toleruje tylko Namjoona, jako najstarszego z nas*. Mówi o nim jako o tym "dojrzałym i opanowanym". Poza tym oboje aktywnie kibicują mi i Yoonie - westchnąłem.

- To znaczy?

- No wiesz, troszkę ingerują w mój związek... - mruknąłem, kopiąc kamyki.

- Czyżby to było tylko "troszkę" czy może "bardzo troszkę"? - zaśmiał się, spoglądając na mnie.

- Raczej to drugie. Gdybyśmy zerwali, prawdopodobnie matka by mnie wydziedziczyła - prychnąłem.

- Za co aż tak ją lubi? - Jungkook zatrzymał się na chwilę, by zdjąć kurtkę. Parne powietrze dawało się we znaki.

- Przede wszystkim za pochodzenie. Yoona jest z bogatej rodziny, jej ojciec to jakiś wielki przedsiębiorca, biznesmen, człowiek biznesu w skrócie. Matka zawsze marzyła, żebym znalazł sobie dziewczynę, która będzie ustawiona. Uważa też, że "idealnie do siebie pasujemy", ale pewnie została okręcona wokół palca przez nią, jak każdy. To pewnie jej uroda i zalotność tak na wszystkich działają. Nie wiem, nie zastanawiam się nad tym - powiedziałem, zwalniając kroku. Byliśmy przy centrum, gdzie zazwyczaj są tłumy ludzi i korki. Teraz spacerowaliśmy tylko my. Tak przynajmniej myślałem do czasu, gdy Jeon odezwał się po krótkiej chwili:

- Patrz, ktoś idzie.

Spojrzałem w kierunku, który wskazał. Od razu rozpoznałem dwie dobrze znane mi sylwetki.

- Cholera - jęknąłem. - O wilku mowa.

Kook spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a kiedy zdał sobie sprawę z tego, co miałem na myśli, pobladł znikomo. Jak widać mój monolog na temat irytującej mamy i bezustannie niezadowolonej Yoony wystarczył, żeby je znielubił. Dopiero kiedy mu opowiadałem całą historię zauważyłem, że wcale nie jest u mnie tak bez zarzutu, jak do tej pory sądziłem. Dzieciak popatrzył na mnie dłuższą chwilę, widocznie oczekując z mojej strony jakiegokolwiek odzewu.

- Oprowadzam cię po Seulu, bo jesteś nowy i nie znasz miasta, nic o mnie nie wiesz i jedyne, co nas łączy, to jedna klasa. Nie odzywaj się niepytany - poleciłem, kiedy dwójka była kilkadziesiąt metrów od nas.

- Tak jest - Jungkook uśmiechnął się do mnie, jakby chciał tym samym dodać nam otuchy.

Policzyłem do dziesięciu, szykując się na burzę.

- Taehyung! Jak dobrze cię widzieć! - pisnęła matka, całując mój policzek. - Czemu nie odwiedzasz swojej mateczki?

Na moment odebrało mi mowę. Nie wiedziałem, jak mam zareagować. Zmierzyłem obie kobiety wzrokiem. Jak zwykle szykowne, z pełnym makijażem, w najlepszych ubraniach. Yoona wyglądała ślicznie. Była słodka i naturalna, chciałem ją pocałować.

- Nie miałem jakoś czasu - odparłem krótko, mając nadzieję na jak najszybszy koniec tej rozmowy.

- A ze swoją narzeczoną się nie przywitasz? - zapytała z udawanym zaskoczeniem, wskazując na dziewczynę obok.

- Narzeczoną? - powiedziałem równocześnie z Jungkookiem. Obaj byliśmy zaskoczeni tym, jak Yoona została nazwana. Zgromiłem szybko wzrokiem młodszego, dając mu znać, że ma siedzieć cicho. Niestety, moje ostrzeżenie nic nie dało.

- A kim jest ten młodzieniec?

- Jeon Jeongguk - dzieciak ukłonił się nisko. Yoona poczerwieniała nagle, a ja znów straciłem ochotę na jakikolwiek kontakt z nią.

- Co tutaj robicie? - odezwała się po raz pierwszy tego dnia. Kook otworzył usta, żeby odpowiedzieć, jednak go wyprzedziłem.

- Pokazuję mu miasto, niedawno się przeprowadził - powiedziałem szybko.

- Wydaje mi się, że między waszą dwójką jest napięta atmosfera - odezwał się Jeon, a ja otworzyłem szeroko oczy, po raz drugi nakazując mu się zamknąć. - Może to wyjaśnicie? Poczekam z panią Kim na ławce, prawda? - wzruszył ramionami.

Nie mogłem uwierzyć w to, co powiedział. Poczułem się zdradzony. Chciałem w jakiś sposób zaprzeczyć, ale matka tylko ochoczo pokiwała głową, oddalając się za nim. Zostaliśmy sami, zapadła cisza. Zagrzmiało. Za chwilę miało zacząć padać.

- Słuchaj - zaczęła - wiem, że przesadziłam. Przepraszam za tamtą scenę pod domem i za te słowa. Myślę jednak, że po części ci się należało za potraktowanie mnie jak nikogo ważnego - dodała, krzyżując ręce na piersi.

- Zasłużyłem na spoliczkowanie i wyzwanie od idioty za odwołanie spotkania? - podniosłem nieco brew.

- To ty zachowałeś się jak jakieś dziecko przez telefon - odparła, a ja automatycznie pomyślałem o Jungkooku-zdrajcy.

- Co nie zmienia faktu, że masz wieczny okres - wypaliłem nagle. Policzki Yoony przybrały kolor mocnego różu.

- Taehyung, nie kłóćmy się więcej - poprosiła niespodziewanie, zmniejszając dystans między nami do minimum i przytulając do mojej klatki piersiowej. Objąłem ją ramionami i zamknąłem w szczelnym uścisku, wzdychając zmęczony. Poszło szybciej niż przypuszczałem. - Tęskniłam.

Ostatnie wyznanie roztopiło moje serce. Wtuliłem twarz w jej włosy, by po dłuższej chwili odsunąć lekko od siebie. Tłumiłem w sobie złość.

- Zadzwonię, dobrze?

- Jasne.

Niebo przecięła błyskawica. Dziewczyna odeszła w stronę mojej matki, machając do mnie jeszcze na odchodne. Bez słowa ruszyłem w stronę swojego domu.

- Jesteś zły, prawda? - zapytał Jungkook, doganiając mnie. Nie wiedziałem, jak mógł to zrobić, wtrącić się jak inni, ingerować. To była moja sprawa, a on mnie zwyczajnie zawiódł.

- Której części z "nie odzywaj się niepytany" nie zrozumiałeś? - warknąłem, zatrzymując się i mierząc go wzrokiem. Przygryzał w zdenerwowaniu wargę. - Naprawdę musiałeś zachować się jak Namjoon albo Hobi?

- Chciałem dobrze! Czułem się winny, że to przeze mnie nie rozmawiacie i kiedy twoja mama zaczęła coś, że jej nawet nie witasz, postanowiłem jakoś to załagodzić. Przepraszam - powiedział na jednym oddechu.

- Jesteś jak wszyscy. Pomyliłem się co do ciebie - stwierdziłem ostro. Chciałem odejść, jednak mocny ucisk na nadgarstku mnie zatrzymał.

- Tae, przepraszam - powtórzył. Spojrzałem ze zdezorientowaniem najpierw na jego twarz, później palce ściskające moją rękę, by po chwili powrócić do niego. Boże, co on ze mną robił.

- Dobra, niech będzie. Jeśli jeszcze raz odwalisz coś w tym stylu, nie licz na przyjmowanie przeprosin.

Wypuściłem głośno powietrze w momencie, w którym wielka kropla spadła z nieba wprost na nasze połączone ręce. Spojrzeliśmy po sobie, Jungkook zachichotał.

- Słaba ze mnie pogodynka, ale chyba zaraz będzie lało - powiedział, puszczając mój nadgarstek.

Nie zdążyłem odpowiedzieć. Ulewa spadła nagle, mocząc nasze ubrania. A my, zamiast uciekać w poszukiwaniu schronienia, staliśmy tam, patrząc na siebie i się śmiejąc. Jego włosy, teraz przylepione do czoła, zakrywały mu oczy. Nie mogłem się powstrzymać, chociaż bardzo chciałem. Wyciągnąłem reke i je odgarnąłem na bok. Dzieciak zamarł na chwilę pod moim dotykiem. Czułem, że przesadziłem, jednak całkowicie porzuciłem tę myśl, kiedy lekki uśmiech wpłynął na jego twarz. Wyglądał tak ładnie, chciałem, żeby ta chwila trwała jak najdłużej. Wtedy zrobił coś, czego kompletnie się nie spodziewałem - powtórzył mój ruch. Jego zimne palce odgarnęły moje kosmyki, wywołując u mnie dreszcze. Patrzył na mnie, uśmiechając się uroczo. Odsunął się na kilka kroków.

- Idę, Taehyung - powiedział cicho.

- Idź, Jungkook.

Chłopak odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę przeciwną do tej, w którą szliśmy. Stałem tam jeszcze długo po tym, jak zniknął z moich oczu.

***

Trzasnąłem drzwiami. Chciałem zrobić to o wiele ciszej, ale cóż, nie wyszło. Wszedłem do domu cały przemoczony. Woda kapała z moich włosów i ubrań. Dygotałem z zimna. Próbowałem rozwiązać buty, jednak palce odmawiały posłuszeństwa, nie mogłem nimi ruszać.

- Boże, gdzie ty byłeś - usłyszałem Namjoona, wpadł do przedpokoju, a zaraz za nim pojawił się Suga i Hobi. Nie odpowiedziałem.

Po pożegnaniu z dzieciakiem chodziłem po ulicach Seulu jeszcze długo. Nim się zorientowałem było już po północy. Cały czas padał deszcz, ale nie przeszkadzało mi to ani trochę. Starałem się racjonalnie wytłumaczyć to, co Jungkook i ja zrobiliśmy i jaki rodzaj relacji nas łączył. Za każdym razem jednak nie dochodziłem do żadnego wniosku. Ostatecznie nazwałem to niczym znaczącym, a nasze stosunki czysto koleżeńskimi.

- Rozumiem, że możesz być na nas zły - odezwał się podenerwowany Yoongi - ale twoje zdrowie jest o wiele ważniejsze od pieprzonej dumy!

- Tu nie chodzi o was - wychrypiałem ciężko. Zsunąłem buty bez rozwiązywania ich. - Moje życie to też inni ludzie, wiecie?

Rzuciłem kurtkę na podłogę. Nie mówiąc nic więcej, wyminąłem przyjaciół i skierowałem się do salonu. Zdjąłem z siebie pospiesznie spodnie, a następnie położyłem na kanapie i przykryłem kocem.

- Możesz z nami porozmawiać? - zapytał Hoseok, zajmując miejsce naprzeciwko mnie. Zwinąłem się w kulkę.

- Nie jestem pewien, czy jest o czym - wymruczałem, z trudnością mrugając. Moje powieki były coraz cięższe.

Cała trójka spojrzała po sobie zdezorientowana.

- Nie poznaję cię. Co się z tobą stało przez ostatnie dwa tygodnie? - usłyszałem zawód w głosie Yoongiego.

- Ze mną? Nic. Jestem trochę bardziej śpiący niż zazwyczaj. Myślę też, że powinienem zacząć jakąś dramę.

- Tae! - nie wytrzymał Kim. - Hobi i ja wiemy, że przesadziliśmy i przepraszamy za tamtą rozmowę...

- A to ciekawe - uśmiechnąłem się, zamykając oczy. - Kilka cichych dni i rozumiecie swój błąd? Niemożliwe.

- Rozumiemy i obiecujemy więcej się nie mieszać - ciągnął niezrażony Jung.

- Wy nadal nic nie ogarniacie - westchnąłem. - Mieszajcie się ile tylko zechcecie, ale nie tak.

- Jak to?

- Normalnie. Chcę waszych rad i takich tam, ale nie żebyście wręcz stawali murem za kimś innym, nie znając sytuacji - powiedziałem na jednym wydechu. - No, tęskniłem za wami.

Hobi podbiegł do mnie i przytulił mocno.

- Kocham cię - wyszeptał z uśmiechem. Po chwili dołączyła się do niego reszta.

- My też cię bardzo kochamy. Nie znikaj już tak więcej.

Mogłem szczerze powiedzieć, że byłem w tamtym momencie szczęśliwy. Gdzieś jednak z tyłu głowy miałem wydarzenia z dzisiejszego dnia i obraz Jungkooka z mokrymi włosami i słodkim uśmiechem.

____

*w opowiadaniu zmieniłam wiek na potrzeby opowiadania: Namjoon jest najstarszy, potem Jin, Yoongi, Hoseok, Jimin, Tae i Jungkook

Continue Reading

You'll Also Like

717 109 4
🕶️jeśli masz wroga lub koleżankę/gę to to ci pomoże ulepszyć twoje pociski🕶️
122K 11.6K 71
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
6.3K 536 6
Taehyung dostaje w spadku po ciotce dom w samym środku niczego. Już po kilku dniach zauważa, że jest z nim coś nie tak. Przypadkowo w skrzynce na lis...
37.9K 2.5K 83
our love is growing with us miłość od dzieciństwa, fluff, rozdziały w formie pamiętnika i opisówki, krótkie rozdziały switch!