Wchodząc do budynku rady wampirów miałam obawy. Przecież to wampiry i są nie przewidywalne. Więc? Ale Dimitry zapewniał mnie, że to ma być tylko rozmowa. Tylko.. i nic więcej.
Podszedł do nas jakiś chłopak może o kilka lat starszy ode mnie. Nadal nie rozumiem wampirów. Naprawdę. Z tego co wiem to wampiry się starzeją, tylko, że ponad cztery razy wolniej niż zwykły człowiek. Ale jak to działa to nie wiem. Uhh.. to nienormalne, ale co zrobić.
- Dmitry? - spytał chłopak.
- Miło mi cie widzieć Bruno.
- Mi również, a ty to? - spytał spoglądając na mnie.
Zobaczyłam w jego oczach coś na wzór strachu, ale i nie do wierzenia.
- Sprowadziłeś tu wilkołaka? - dodał po chwili rozdrażniony Bruno.
- Daj spokój, chłopcze. Ona nam nie zagraża. - odpowiedział spokojnie Dimitry.
Nadal się zastanawiam jakim sposobem wampiry mają taką dobrą samokontrolę.
- Czy ty w ogóle słyszysz? To jest za grożeniem! - powiedział oburzony Bruno. Zaczyna mnie wkurzać. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałam takiego wampira. Na pewno, nigdy.
- Hej.. ja też tu stoję, więc jakbyś mógł trochę milej, co?- spytałam.
Chłopak prychnął.
- Nie będę się zwracać do takiego gatunku jak.... - nie dane mu było dokończyć bo jakiś mężczyzna do nas podszedł.
- Bruno, może tak trochę milej, hmm? Luna, jest naszym gościem w pałacu więc bądź dla niej milszy. - powiedział i spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Och.. no tak. Przecież rada nie wie w jakim stopniu stoję z szacunkiem do nich.
- A więc to ty jesteś Luną Charlettyn o której wspominał Dimitry, tak? - zapytał z coraz bardziej dziwnym wyrazem twarzy. Coś mi się wydaję, że on chce zobaczyć czy się wystraszę. Nie dam się tak łatwo. Wytrwam.
- Tak, a pan to? - spytałam uprzejmie. Zobaczyłam w jego oku błysk zdziwienia, ale nie dał po sobie tego pokazać i powiedział.
- Felix Juleus. Zasiadam najwyżej w hierarchi wampirów. Witam cię w budynku rady droga Luno. - Odpowiedział i popatrzył na moją reakcję. Felix musi być nowym radnym, bo dawnego radnego pamiętałam. Zrobiłam tak jak "rodzice" mnie nauczyli i lekko schyliłam głowę.
Poczułam się najwyżej dziwnie. Naprawdę.
- Zastanawiające. - powiedział Felix. - podnieś głowę drogie dziecko.
Zrobiłam tak jak kazał i spojrzałam na niego, wpatrując się w jego oczy, które nie wyrażały teraz złości i tylko ciekawość i rozbawienie.
- Czyżby Dimitry nauczył cię jak powinnaś zachowywać się w stosunku do jednej z najważniejszych osób wśród wampirów- spytał patrząc uważnie czy go okłamię, czy nie.
- Nie, Panie Felix'ie.
Zmrużył oczy i przyjrzał mi się uważnie po czym powiedział.
- Nie każmy innym czekać. Chodź za mną Luno. - powiedział i ruszył w bardzo dobrze znanym mi kierunku, a ja za nim.
Kiedy drzwi się otworzyły, a ja weszłam za Felix'em wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę. Rozpoznałam dwójkę z wampirów. Był to Max i Nathaniel. Uśmiechali się do mnie jak głupi. Miałam ochotę przewrócić oczami, ale się powstrzymałam.
- Drodzy przyjaciele, chciałbym wam przedstawić Lunę Charlettyn. Chyba każdy na tej sali wie, dlaczego to dziecko zostało tutaj wezwane, więc zacznijmy proszę posiedzenie. - powiedział oficjalnym tonem Felix i pokazał mi ruchem ręki, że mam usiąść na przeciwko niego. Z tej perspektywy miałam widok na wszystkich radnych. Trochę mnie to przeraziło.. no bo wiecie.. wpatruje się we mnie ponad osiem par wampirzych oczu.. no wszystko wszystkim, ale .. uhh.
- Luno, może wszyscy się wpierw przedstawimy, żebyś nie czuła się nie komfortowo dobrze? - skinęłam głową, a mężczyzna kontynuował.- Na lewo masz wszystkich którzy pomagają w utrzymaniu pokoju z innym rasami. Oliver. Olaf. Nestor i Peter. Po prawej masz osoby, które dbają o sprawy rachunkowe. Dimitry. Max i Nathaniel. Mnie już znasz.- powiedział, a ja próbowałam jeszcze raz ich wszystkich zapamiętać, ale nie bardzo mi to wychodziło.
- Zaczynajmy - powiedział, na co wszyscy pokiwali twierdząco głowami,
- A więc, czy ktoś chce pierwszy zadać pytanie? - odezwał się znów Felix. Popatrzyłam na zgromadzonych, a po chwili odezwał się .. Max? Mam nadzieje, że to się źle nie skończy.
- Ja. - powiedział. - Może to nie jestem pytanie, a bardziej stwierdzenie, ale.. no cóż. Felix'ie nadal nie rozumiem po co sprowadzałeś Lunę do rady jeśli wszyscy dobrze wiemy, że to dziecko stoi po naszej stronie.
Felix zmarszczył czoło i powiedział.
- Maksymilianie, powiedz mi skąd ta pewność, że jest po naszej stronie, hm?
- Znam Lunę ładne parę lat i nie sądzę, że byłaby po stronie wroga. Zwłaszcza, że to właśnie te wampiry między innymi zaatakowały ród Charlettyn kilkanaście lat temu. - powiedział Max z dumą w głosie. Miałam ochotę się roześmiać, ale i miałam też ochotę płakać na wzmiankę o moim stadzie i rodzinie.
- Znasz ją? - spytał marszcząc czoło Felix.
- Tak. Luna wychowywała się w tym instytucie kilka lat. Zna poprzedniego radnego i większość ludzi z tego budynku, ale na tej sali zna tylko mnie i Nathaniela, no i od jakiegoś czasu również Dimitry'ego.
- Rozumiem. - powiedział. - Dobrze, ale chciałbym usłyszeć to z ust Luny. Co ty o tym powiesz dziecko. Po czyjej stoisz stronie?
Poparzyłam na niego i odpowiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Po waszej stronie. Nie potrafiłabym stać po stronie osób, które są odpowiedzialne za śmierć mojej rodziny.
Kiwnął głową nadal patrząc na mnie, jakby próbował wyczytać kiedy się poddam.
- Rozumiem. Ktoś o coś chce spytać?
- Ja mam do ciebie pytanie. - powiedział z tego co wiem to Nestor.- Jeśli jesteś po naszej stronie to powiesz nam jaki jest ich plan, tak?
Kiwnęłam głową, a radni spojrzeli na Felix'a.
#Lemonka#