Dipper z Mikiem mnie nie zauwarzyli (bo ja taki ninja jestem :D). Wielkie okno balkonowe było otwarte na ościerz. Czuć było lekki podmuch ciepłego wiaterku. Stałam w środku budynku mając podgląd na zewnątrz, ale stałam też na tyle blisko że słyszałam rozmowę Mike-a z Dipperem.
- blablabla(mniej ważna część rozmowy)...hej tak właściwie to ty tą dziewczynę z bląd włosami i grzywką na jedno oko...czekaj...jak ona się nazywa...- Mike
- Tenebris? - Dipper
- o, no właśnie...ty ją tak serio lubisz? -Mike
- wiesz...jakaś taka dziwna ona jest-Dipper
-no, a w szczególności głupia- dokończył Mike
Nie wytrzymałam i poszłam przed siebie.
Dipper przecież jest dla mnie prawie jak brat. Nie rozumiem czemu tak o mnie powiedział....dogadywaliśmy się przecież, a on nigdy nie zachował się jakby miał mnie dosyć...
~czy on mnie naprawdę nie lubi?~
Szczerze to w środku chciało mi się tak odrobinę płakać, wiedząc że mój zaufany przyjaciel uważa mnie za idiotke.
Zrobiłam trzy ciężkie kroki do przodu. Po chwili stałam przy Dipperze.
-nie mogłeś mi powiedzieć po prostu w twarz że masz mnie dosyć? - wycisnęłam z siebie cichym głosem poczym rzuciłam na niego zawiedzionym spojrzeniem i poszłam
Nie zwróciłam uwagi na to czy Dipper cokolwiek powie, właściwie mnie to nie obchodziło, najzwyczajniej wróciłam na salę. Minęłam rodziców mówiąc im że się zmęczyłam i wracam do pokoju. Zazwyczaj jak jestem przygnębiona wolę być sama.
-EJ! Tenebris! czekaj!- zaczepiła mnie Mabel - gdzie idziesz?
-do pokoju, zmęczyłam się - zrobiłam sztuczny uśmiech
-hej, co się stało? - podszedł do nas Dipper
- jesteś aż tak głupi?! - poniosło mnie,szybko ruszyłam do przodu przy czym szturchnęłam go ramieniem, delikatnie odpychając
~co ty odwalasz?! Zachowujesz się jakbyś dopiero wyszła z przedszkola!~
W drodze do pokoju przypomniało mi się o ciastkach i o Fidlefordzie (Stary Mcguket). Skręciłam w stronę
ściany-przejścia. Postałam przed nią chwilę, potem schodami w górę i przez szafę. Pan Mcguket siedział w fotelu przy biurku z monitorami i komputerem wystukując coś na klawiaturze.
-o, hej Tenebris!- odwrócił się do mnie
- dzień dobry...- nie skończyłam
-co takiego cię do mnie znowu sprowadza? - Mcguket
-właściwie to przyszłam dotrzymać panu towarzystwa, jeżeli oczywiście nie będę przeszkadzać - starałam się zabrzmieć jak najbardziej pozytywnie
- towarzystwa nigdy za wiele-uśmiechnął się - ale przecież widać że coś jest nie tak...proszę usiądź -wyciągnął spod biurka składany fotel...tak ...FOTEL - może gorącej czekolady? - na biórku poza paroma metalowymi elementami i papierami, obok monitoru od komputera stał mały, ekspres do gorącej czekolady
- dziękuje- usiadłam
-no to co się stało? - Mcguket
-...mam doła...- odpowiedziałam -no...to trochę dziecinny powód...Dipper podczas rozmowy z Mikiem uznał że jestem idiotką...i że jestem dziwna...teraz to głupio brzmi ale jak to słyszałam od Dippera to jakoś tak... -dokończyłam odpowiedź
-dobrze cie rozumiem...ale Dipper gdyby ciebie nie lubił to na pewno nie wtajemniczał ciebie w grupę jednorożców...poza tym to nie w stylu Dippera
-może nie w jego stylu,ale jednak usłyszałam to od niego-spojrzałam na kamery z grupy "rezydencja Starego Mcguketa"
Na jednej z nich zauwarzayłam że była już 1:25 i że coś się dziwnie świeciło. Przyjżałam się bliżej.
-ha! Wiedziałam-ja
- jee-eeej...a z czego się cieszymy?- Mcguket
-Mike emituje zielone światło jak po takich grzybach w jaskini...on musiał tam być- ja
- takie grzyby występują tylko w jednym rodzaju jaskiń....Nadmaskarang? - Stary Mcguket
- tak - powiedziałam pewna siebie
-...emmm...ale tak coś mi się zdaje że Nadmaskarang nie zmienia formy...- Mcguket
Przyjżałam się bliżej jednemu z monitorów. Zamiast Mike-a był czarny kot, świecący na zielono i Dipper, który przechodził korytarzem.
- może to całkiem przypadkowy kot?...-ja
- widziałem jak się zmienia Mcguket
- przyjaźń czy nie, muszę iść to powiedzieć Dipperowi-ja
- czekaj, dam ci mały gadżet na tego typu zadania- Mcguket wstał i podszedł do jednej z półek na której leżało pełno wynalazków i wygrzebał spod nich mały,cienki metalowy krążek z szklanym kółkiem po środku w którym był niebieski płyn- przyczep to jemu na skórę, mechanizm tego caceńka wysunie igłę, która przeleje niebieski płynek w jego organizm, ten niebieski płynek to wyciąg z jednego zielska, które okropnie szybko zamraża, wstrzyknięte do krwi zostanie doprowadzone do całego organizmu, hibernując go od środka
- a ile trwa hibernacja?- ja
- zależy....ta dawka zamrozi go co najmniej na dwa miesiące
- jest pan geniuszem - uśmiechnęłam się do pana Mcguketa
- no, sie wie - pan Mcguket też się uśmiechnął
Wybiegłam z pomieszczenia.
~ehhh...chyba pójdę się przebrać...strasznie trudno się biega w kiecce~
Do pokoju miałam blisko, więc pomyślałam że przebranie się nie jest złym pomysłem. Moje ciuchy leżały na łóżku ,więc zajęło mi to nie więcej niż 10 sek. biorąc pod uwagę to że się bardzo spieszyłam. Po chwili
weszłam na salę. Zauwarzyłam jak Dipper idzie gdzieś z Mikiem, który klepie go po plecach. Skręcili w korytarz, a ja poszłam za nimi (poszłam, a nie biegłam żeby nie rzucać się w oczy). Kiedy byłam na jednym z końców korytarza nagle zaczęły za Dipperem i Mikiem zgasać światła. Zaczęłam biec w ich stronę.
- Dipper! Uwarzaj! - krzyknęłam , a Dipper się odwrócił poczym zaczął się śmiać
-hahaha...jak łatwo ciebie nabrać - Dipper
- o co chodzi?- rzuciłam pytaniem w stronę Mike-a
- "możliwe" że mam brata i "możliwe" że jestem kształto mistrzem - niby Mike
- niby czym?- byłam już kompletnie zmieszana
- mogę zmienić się w kogo tylko chcę pod warunkiem że wcześniej go dotknąłem- kształtomistrz- mój brat wykluł się z małym błędem genetycznym, nie pozwalającym mu zmieniać twarzy i obojętnie w co się zmieni ma na głowie....czułki i tak to nie ważne...w końcu mój brat potrzebuje nowej maski,a ty masz bardzo śliczną buźkę
-co?! -Rzuciłam się do ucieczki
~chociaż z jednej strony dzięki za komplement..~
Drzwi z sali na korytarz były zamknięte.
Nie mogłam ich otworzyć.
~no dobra pomyśl ...większe zagrorzenie stanowi Nadmaskarang...chociaż kształtomistrz chce mnie zabić...kogo zamrozić...mam tylko jeden krążek...i skoro Nadmaskarang zabiera twarze, aby mieć nową maskę to...o nie...Dipper~
Nagle zauwarzyłam jak kształtomistrz o mało co na mnie nie spadł w postaci dziwnego...chyba minotaura, ale uniknęłam tego robiąc fikołek. Po chwili jak już stałam Nadmaskarang przybrał postać tygrysa, ciągle mając na sobie twarz Dippera i rzucił się w stronę moich nóg, więc odruchowo podskoczyłam i o mało co nie wybuchnęłam śmiechem widząc tygrysa z twarzą Dippera. Miałam przed sobą pusty ciemny korytarz. Pobiegłam przed siebie najszybciej jak mogłam. Słyszałam za sobą ciężkie kopyta minotaura i jego ryki.
-Przecież wiesz że nie uciekniesz...- Nadmaskarang
Nagle drzwi obok mnie ktoś...lub coś z drugiej strony zaczął mocno szarpać. Odsunęłam się i wyskoczył pan Mcguket trzymający pistolet z niebieskim płynem w przeźroczystym magazynku.
- przecież wszystko widzę...a jedyna osoba która w takiej sytuacji nie dostałaby ode mnie wsparcia to Gideon, lecz to dłuuu...- Pan Mcguket
- hej bracie może też powinniśmy wymyśleć jakiś heroiczny dia...- padł zamrorzony na ziemie
- jednego mamy z głowy - pan Mcguket
- dużo mnie minęło? - nagle za Panem Mcguketem stał Dipper...i miał swoją twarz
- Dipper! - ucieszyłam się i prawie bym go przytuliła, ale się opanowałam- żyjesz i masz twarz!
- okej ...uznam to za normalne... Dipper
- puźniej ci wytłumaczę - ja
Po chwili odezwał się kształtomistrz patrzący na zamrorzone ciało Nadmaskaranga.
-nie odejdziesz z tego bez karnie! - krzyknął po czym rzucił się w naszą stronę trafiając na Dippera
Najpierw zmienił się w t-rexa ...
~ Będę musiała porozmawiać z Dipperem~
Potem kolejno zamienił się w niedźwiedzia, a jeszcze puźniej w lwa.
Broń zamrarzająca, którą trzymał Dipper została odrzucona na drugi koniec korytarza. Pan Mcguket strzelał w kierunku kształtomistrza, ale za każdym strzałem kształtomistrz robił unik. W końcu broń Starego Mcguketa się zacieła, przez co nie można było nią strzelać. Zostałam ja...mam przecież jeszcze mały wynalazek pana Mcguketa, krążek z niebieskim płynkiem. Podbiegłam do kształtomistrza który "przygwoździł" Dippera do podłogi i starał się go udusić.
Natychmiastowo kiedy podbiegłam, kształtomistrz odwrócił swoją głowę w nienaturalny sposób do tyłu, po czym całe ciało i rzucił się w moją stronę w postaci lwa.
Machnął lwią łapą, przez co miałam wielkie zadrapanie od lewej ręki przez brzuch. Jego ostre pazury dość głęboko się wbiły i tylko czułam jak potwornie mnie przeszywa pieczenie i szczypanie naraz .Gdyby nie czarna bluzka to już bym miała na sobie czerwony ślad od krwi. Bolało to na tyle mocno że najchętniej wytarzałabym się w śniegu, lub wskoczyła do wanny pełnej lodu. Jednak nie mogłam w tamtym momencie o tym myśleć, bo udało mi się zwrócić na siebie uwagę Kształtomistrza, który w tym momencie skoczył na mnie przewracając mnie na podłogę. Sapał donośnym i grubym głosem groźnego zwierzęcia. Jego pysk był zaraz nad moją twarzą. Widziałam dwa rzędy ostrych zębów, które prawie zatrzasnęły mi się na karku. Zdąrzyłam przycisnąć jemu do szyi krążek.
Niebieski płynek wolno wstrzykiwał się w organizm Kształtomistrza. Za wolno.