To Jessa pierwsza odwróciła wzrok i spojrzała zakłopotana na Archer'a.
- Oh, przepraszam. -wydukała spuszczając wzrok.
Zauważyłam, że uśmiechnęła się prawie niewidocznie co utwierdziło mnie w przekonaniu, że wcale nie jest skruszona swoim zachowaniem.
- W porządku. - odpowiedział chrapliwym głosem mój współlokator, który raczej też jej nie uwierzył.
- Idziemy, kochanie ? - spytał zerkając na mnie wyczekującym wzrokiem i kompletnie ignorując dziewczynę, która dosłownie mordowała mnie wzrokiem, przyciągnął mnie do siebie i ominął Jessę.
- Na razie, Jessa. - rzucił przez ramię.
Odwróciłam się by zobaczyć jak Jessa patrzy na Archer'a oniemiałym spojrzeniem i wkurzona odchodzi w stronę lasu.
Z niewiadomego powodu na moje usta wstąpił szeroki uśmiech.
- Co tak cię cieszy ? - spyta Archer, unosząc jedną brew.
- Na pewno nieudawanie twojej dziewczyny. - odparowałam nadal uśmiechając się pod nosem.
- Huh, no tak...- mruknął chłopak nagle się zatrzymując.
- Co...?- spojrzałam na niego z nieskrywaną ciekawością.
- Z Jessą to długa historia, ale jedno mogę ci zdradzić nie chcę żeby się do mnie zbliżała, a wiedząc, że mam dziewczynę to będzie dla niej niezwykle trudne. - powiedział rozglądając się na boki, ale cały czas usilnie trzymając mnie za ramiona.
Odetchnęłam i przytaknęłam.
- W porządku...to ile mamy tak udawać, wiesz nie chcę żeby mój tata miał jeszcze więcej powodów, aby mnie stąd zabrać, więc...- dokończyłam machnięciem ręki i spojrzałam na chłopaka, który przez całą moją wypowiedz uważnie mi się przyglądał.
- Dobra, nie wiem ile Jessa tu zostanie, ale...- westchnął i przeczesał ręką włosy. - Chce żebyśmy byli...
-...bardziej przekonujący, kumam. - dokończyłam, śmiejąc się w duchu z wyobrażenia nas jako pary tzn. przytulania, cał...
- Moment, mamy się całować ?! - spytałam szeptem, będąc równocześnie przerażona jak i odrobinę podekscytowana, ale przede wszystkim zła.
Archer również spojrzał na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy, jakby dopiero teraz zrozumiał, że w jego planie "zrobienia z nas pary" zapomniał o bardzo ważnym punkcie. - Musimy się całować.
- Cholera...- mruknął. - Damaris...nie, nie musimy się całować.
- A-ale...
- Nie będziemy się całować. - warknął wyraźnie zirytowany dając mi do zrozumienia, że nie powinnam ciągnąć tego tematu.
- Okej. -szepnęłam i odchrząknęłam wymijając go i wpadając prosto na Evan, który spojrzał najpierw na mnie,a później zapewne na Archer'a.
Odchrząknął,a na jego policzkach pojawiły się dwie czerwone plamy.
- J-ja...
- Oh, daj spokój, nic tam nie robiliśmy. - warknęłam wymijając przyjaciela i zmierzając prosto do domku przyjaciółki.
*
*
*
Kiedy czekałam na Kayle przed jej domkiem zauważyłam w oddali Archer'a i Evan'a, którzy zawzięcie o czymś rozmawiali gestykulując przy tym dłońmi.
- Na co patrzysz ? - momentalnie podskoczyłam i złapałam się za serce, gdy usłyszałam głos przyjaciółki.
- Eh...nic. - zamaskowałam wszelkie ślady zamyślenia i posłałam Kayli promienisty uśmiech.
- W porządku. - odpowiedziała powoli przyglądając mi się z marszczonymi brwiami.
- To co planujesz spędzić dzień z rodzicami czy...- przerwałam kiedy uświadomiłam sobie, że przyjaciółka patrzy na mnie jak na wariatkę.
- Co...?
Przewróciła oczami i wyciągnęłam mnie za rękę przed domek.
- Naprawdę myślisz, że mam ochotę spędzić z nimi cały dzień ? Przecież oni całkiem postradali rozum, a poza tym widuję ich na co dzień,a to są nasze ostatnie wspólne wakacje, więc wolę spędzić je z tobą...- udała zamyśloną, dodając. - ...no może jeszcze z Evan'em.
- A Nate ? - spytałam, będąc ciekawa, dlaczego o nim nie wspomniała.
- Idziemy na jeden uniwersytet. - wyjaśniła spokojnie, a ja poczułam w środku siebie jakiś nieznany wcześniej ciężar.
- Oh, jasne. - szepnęłam.
Przyjaciółka nie zauważyła mojej diametralnej zmiany nastroju i tym lepiej, nie chciałam jej dokładnie wyjaśniać, że zabolało mnie to, że wybiera się razem z Nate'm na jakiś kompletnie nieznany uniwersytet, pomimo, że wcześniej planowałyśmy iść razem do New York University.
Kiedy spojrzała na mnie wysiliłam się na uśmiech i pozostałam z nim przez całą drogę do domku moich rodziców, wsłuchując się w miły i przyjazny głos Kayli, która opowiadała o tym jak to wczoraj w nocy znalazła w schowku szczura.
- Mówię ci on się nieruszał, ale Nate oczywiście mi nie uwierzył i kazał zostawić w spokoju biedne zwierze "biedne", rozumiesz !?- westchnęła sfrustrowana i pokazała gestem, że poczeka na mnie przed domkiem.
Przytaknęłam i bez zbędnego pukania weszłam do domku, w którym na nieokreślony czas pobytu tutaj, mieszkali moi rodzice.
- Dzień Dobry ! - przywitałam się z rodzicami, którzy jeszcze w piżamach siedzieli przy stole i pili poranną kawę.
- Dzień Dobry, skarbie. - odpowiedziała mi mama, która uśmiechnęła się i podeszła mnie przytulić. - Wyspałaś się ?
Przytaknęłam i zajęłam miejsce obok Simon'a, który posłał mi złośliwy uśmieszek i wrócił do rozmowy z tatą.
*
*
*
Rodzice zgodnie stwierdzili, że chcą pozwiedzać tereny obozu razem z nauczycielem i wręcz wybili mi z głowy, pomysł pójścia z nimi, więc skończyłam siedząc na ganku razem z Simon'em i Kaylą.
- No, to co robimy ? - spytał znudzony Simon'a rysując patykiem dziwne kształty na piasku.
- Hmm...możemy iść na jezioro ? - zaproponowała Kayle, ale kiedy oboje z bratem pokręciliśmy głowami, spochmurniała i zaczęła pisać coś na swoim telefonie.
Minęło dobre parę minut kiedy nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł, ale kiedy miałam go ogłosić, przede mną pojawił się cień, a właściwie trzy cienie.
Podnosząc wzrok już miałam pewne teorie, ale dopiero, gdy ujrzałam przed sobą kamienną twarz Archer'a - byłam pewna.
_______________________________________________________
Huh, nie wiem czemu, ale ten rozdział mi się nie podoba - jest taki nudny - monotonny,ale cóż lepsze to, niż nic. A tak poza moim użalaniem się nad rozdziałem, to ciesze się,że wciąż ze mną jesteście i wiem, że ktoś na pewno przeczyta moje wypociny ;)
Nie wiem kiedy wstawię kolejny rozdział, bo ten tydzień będzie dla mnie bardzo ciężki i jest tylko jakieś 20% szansy na to, że znajdę czas,aby coś napisać.
Przepraszam i do zobaczenia. Buziaki :*
*Mam zepsuty komputer,więc to dodatkowe utrudnienie...