Bo wspomnienia tak cholernie...

By KarmaAF

80.4K 6.3K 1.5K

Do klasy zabójców dołącza nowa uczennica- [Imię] [Nazwisko] stara przyjaciółka Karmy i Nagisy, a także zabó... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9 + info
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Świąteczny special
Podziękowania

Rozdział 16

1.8K 189 28
By KarmaAF

Nie wiem czy coś się zmieniło w moim życiu w tamtym czasie. Mam jakieś urywki wspomnień. Nie wiem czy są prawdziwe, czy wymyślone. Jakiś pudding, umierający Itona... to nie miało większego sensu.

Aż w końcu znalazłam rozwiązanie mojego problemu. Zamiast ignorować świat lub bez przerwy płakać, zaczęłam się oszukiwać. Wmówiłam sobie, że jestem dumna z tego, że go zabiłam. Że sam się o to prosił i on jest temu winien. Że nie mam go na sumieniu.

Ta wymówka działa całkiem dobrze w ciągu dnia. Śmiałam się, uśmiechałam i rozmawiałam jak dawniej. Nikt by się nie domyślił, że jestem tak bardzo rozbita. 

Chyba, że spojrzałby w moje oczy. Odkryłam to kilkanaście dni po przybyciu do domu państwa Akabane. Bez względu na to jak bardzo próbowałam w moich oczach nie pojawiał się blask, nie wyrażały żadnych emocji.  

Nie miałam pomysłu co z tym zrobić. Na początku chciałam chodzić ze spuszczoną głową. Jednak takie zachowanie budziło podejrzenia. Więc zaczesałam włosy, tak by zasłaniały mi oczy w większości sytuacji.

Zadziałało. Już nikt nie mógł mi powiedzieć, że jestem smutna. 

Co innego w nocy. 

Prześladowały mnie najgorsze koszmary w całym moim życiu. Spałam, budziłam się i płakałam. Czasami biłam z całej siły w ściany pokoju. Na szczęście poprzez ustawiczny brak ćwiczeń moje mięśnie osłabły i nie byłam już tak silna jak wcześniej. 

Tamta noc nie była wyjątkiem. Wciąż chodziłam śpiąca, więc nawet nie wzbraniałam się przed snem. Zasnęłam wiedząc, że czekają mnie koszmary. Nie przejmowałam się tym. W nocy wracałam do stanu z przed kilku tygodni. Zamknęłam oczy i odpłynęłam.

Szłam przez mój dom. Dom z dzieciństwa pełny najlepszych i najgorszych wspomnień. Był cały zakurzony, wszędzie była pleśń i robaki. Koło ulubionego fotela taty przebiegł szczur. Czy tak to teraz wygląda? Może mój dom teraz naprawdę jest w takim stanie. Wyszłam na balkon. Leżały tam tylko przegniłe ciała, po części zjedzone przez wszechobecne robactwo. Mama nie miała jednej gałki ocznej, można było zobaczyć czaszkę, natomiast tata miał wyżarte mięso no brzuchu, aż do żołądka. Widziałam nadszarpaną wątrobę i początek jelita cienkiego. Zrobił mi się niedobrze.

Głowa mojej matki spojrzała na mnie swoim jednym okiem. Odskoczyłam trochę, ale czułam się, jakbym miała nogi w betonie. Ruszałam się ospale i powoli.

- Dlaczego ty żyjesz? - przemówiła moja matka

- Czemu do nas nie dołączasz?- Poparł ją tata.

Patrzyłam na nich z przerażeniem.

- Nie kochasz nas? Cały czas mówiłaś, że ci na nas zależy.

- Bo... bo tak jest.- głos mi się łamał

- Więc czemu nie chcesz się z nami połączyć? Czekamy na ciebie. 

- Uważasz, że zasługujesz na życie bardziej niż my?

- Dołącz do nas, a ci wybaczymy.

- Dołącz, a już zawsze będziesz z nami. 

- Nie pragnęłaś być z nami?

- Nie chciałaś, żebyśmy cię wspierali, chwalili i śmiali razem z tobą?

- Ja... chciałam, ale...

- Więc czemu teraz nas odrzucasz?

- Już nas nie kochasz? Już nas nie potrzebujesz?

Patrzyłam raz na mamę, raz na tatę.

- Ja... chciałam tylko byście ze mną byli. 

- Chcemy być. Chcemy, żebyś ty z nami była. Tego przecież pragniesz.

Równocześnie wyciągnęli do mnie rękę.

- Chodź do nas. 

Chciałam podać im rękę, ale równocześnie moje najstarsze instynkty zabraniały mi tego. Nie mogłam znieść widoku moich rodziców,a jednocześnie chciałam być z nimi na zawsze.

Odwróciłam się i uciekłam.

Biegłam, ale wiedziałam, że są tuż obok mnie.

- Czemu nas odrzucasz? Czy uważasz, że twoje życie jest warte chronienia?

Nie wiem. Ja... ja... ja nic już nie wiem.

Drzwi były tak blisko. Pociągnęłam za klamkę i wypadłam na zewnątrz.

Przynajmniej tak mi się wydawało.

Zamiast jednak na świeżym powietrzu znalazłam się w jaskini. Znowu. Mogłabym śmiało powiedzieć, że to właśnie tam najczęściej  rozgrywały się moje koszmary.

- Nareszcie jesteś.

Znowu Michael. Zawsze ubrany w te same ubrania, z raną postrzałową na piersi. A obok niego zawsze stoi on. 

Zwykle nic nie mówi. Przemawia mój kuzyn. W sumie chyba dobrze. Nie wiem czy zniosłabym dźwięk jego głosu.

- Nie rozumiem cię, [Imię]. Przecież wtedy chciałaś umrzeć. Dalej chcesz. Ale kreujesz sobie ułudę świata, stwarzasz fałszywą silną siebie. Po co? Przecież i tak umrzesz. Wszyscy umierają. Wcześniej czy później... czy naprawdę cię to interesuje? Czy coś to zmieni?

Czy coś zmieni? Chyba nic. 

- Zostań z nami. A może wolisz te koszmary, te wszystkie lęki, łzy i oszustwa za życia?

- Nigdy nie pozbędziesz się strachu.- odezwał się po raz pierwszy. Jego głos był straszny. Najgorsza noc. Najgorsze wspomnienie. On był moim prawdziwym strachem. Czy wraz ze śmiercią, on też przestanie mnie dręczyć?

- Przestanę. Czy to nie byłoby cudowne uczucie, być wolną od swojego największego strachu?- odpowiedział, jakby czytał mi w myślach. 

Byłoby cudownie.

- W końcu i tak zabiłaś się wiele lat temu, prawda?

Wiele lat... żywy trup. Prawdziwa ja umarła. Egzystowałam jako fałszywa osoba. On miał rację. Zginęłam za życia.

 - Dołącz do nas. Takie życie ci się marzy, prawda? Życie bez bólu...

Obudziłam się.

- Życie bez bólu, powiadasz?- szepnęłam

Chciałam umrzeć? Chciałam, żeby wszystko się skończyło? 

Chyba tak, skoro pobiegłam na dół po nóż.

Starałam się robić to cicho, by nikogo nie obudzić. Ale on tam był. Nie wiem czy go obudziła, czy po prostu czuwał, żebym nie zrobiła czegoś głupiego, ale Karma tam był. I pobiegł za mną. 

Gdy znalazłam się w kuchni, zaczęłam szukać najostrzejszego noża. Gdy znalazłam taki, który mi odpowiadał nakierowałam go na swoją pierś. Cudowne uczucie, żegnać się z całym bólem. Jeszcze tylko chwila i po wszystkim.

Karma właśnie biegł po schodach. Nie zdążyłby.

Jeden ruch.

Już miałam to zrobić. To przecież nic.

Ale w tym momencie zobaczyłam jego twarz. Twarz mojej nadziei. Twarz osoby, która do tej pory mnie powstrzymywała przed samobójstwem. 

Upuściłam nóż. 

Nie mogę umierać. Jeszcze nie.

Karma znalazł mnie płaczącą na podłodze z nożem u stóp. Nie pytał o nic. Zaprowadził mnie do pokoju i została całą noc. Mówił, że wszystko będzie dobrze.

Następnego dnia poszłam do szkoły jakby nigdy nic. Nikt nie podejrzewałby co działo się w mojej głowie poprzedniej nocy. 

Karma powiedział, że wszystko będzie dobrze. Spróbowałam mu uwierzyć.

Chyba nawet trochę mi się udało.

***

Kolejny rozdział za nami! Mam nadzieję, że wam się podoba. Jak tam przygotowania do świąt? Choinki ubrane? Czujecie tę atmosferę? Ja nie.

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze!

Do napisania!

Continue Reading

You'll Also Like

25.5K 1.8K 37
Kitsune. Potężna rasa błogosławionych lisów o dziewięciu ogonach. Od zawsze idealna i bez skazy. Jednak czasem nawet wsród perfekcji może ujawnić się...
28.4K 1.2K 10
Trafisz do psyhiatryka... no i dalej daje Ci wolną rękę. Masz wybór co do chłopaka którego wybierzesz Uwaga: !Autorka nie traktuje niektórych postaci...
95.7K 3.4K 51
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
136K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...