-To jest kolega.-powiedziała.
-Co chcesz?-zapytałem.
-Przy...-nie dokończył bo przerwałem mu.
-Kayle teraz nie ma czasu.-powiedziałem uśmiechając się.
-Chciałem pogadać z Kayle, a nie z tobą.-powiedział wkurzony.
-Aaron.-ostrzegła go Kayle.
-Lepiej już pójdę, przyjdę innym razem.-powiedział po czym poszedł.
-Tak idź.-powiedziałem. Kayle mruknęła coś pod nosem po czym poszła do siebie.
****
Kayle
Po całym zajściu,które było jakoś godzinę temu od tego czasu nie rozmawiałam z Martinusem, zdziwiło mnie jego zachowanie wobec Aarona.Może był zazdrosny.Nie wiem ale nie chciałam z nim na razie rozmawiać.
-Kayle!-zawołał Martinus, chcąc wejść do mojego pokoju.-Chce porozmawiać.-powiedział z za drzwi.
-Okej, wejdź.-powiedziałam na co od razu wszedł do pokoju.
Podszedł powoli do mojego łóżka na, którym teraz siedziałam.On usiadł obok mnie. Wziął moją rękę złączył ją ze swoją.
-Kayle, przepraszam.-mruknął.
-Przepraszam nie wystarczy.-powiedziałam spoglądając w jego piękne brązowe oczy.
-To co mam zrobić.-powiedział nie odrywając ode mnie wzroku.
-Nie wiem, wymyśl coś.-mruknęłam, na co on się uśmiechnął.
On przybliżył się do mnie, nasze czoła stykały się ze sobą.Popatrzył się w moje oczy, po czym wpił się w moje usta. Na co ja od razu oddałam pocałunek.
****
Po całym zajściu jakie było rano, postanowiliśmy że zapomnimy o tym jak by tego w ogóle nie było.Teraz oglądamy jakiś nudny film.Leże wtulona w Martinusa.
-Kayle, jesteś w domu!-woła ojciec wchodząc do domu.
-Tak.-odkrzyknęłam.
-Gdzie jesteś?-pyta.
-W salonie.-odpowiadam odsuwając się od Martinusa.
Ojciec wchodzi do salonu,patrzy się na mnie po czym przenosi wzrok na Martinusa.
-Ooo Martinus, nie zauważyłem cię.-mówi.-Idę do siebie.-mówi gdy już wychodzi z salonu zatrzymuje go mówiąc:
-Mam prośbę.-mówię do ojca na co on się zatrzymuje.
-Jaką?-pyta stojąc w tym samym miejscu.
-Czy Martinus może zostać na noc?-pytam się ojca na co on obraca się do mnie przodem.
-No nie wiem.-mówi podchodząc do mnie.
-Proszę.-powiedziałam, on popatrzył się raz na mnie raz na Martinusa.
-Okej dobra.-powiedział wychodząc z salonu.
Gdy ojciec wyszedł spojrzałam na mojego chłopaka, który się na mnie patrzył zdziwiony.
-Co tyś znowu wymyśliłaś?-zapytał, a ja posłałam mu uśmiech,którego odwzajemnił.
-Nic.-powiedziałam wstając z sofy i idąc w stronę swojego pokoju.
-Gdzie ty idziesz?-zapytał wstając z sofy, po czym podszedł do mnie.
-Do pokoju.-odpowiedziałam.
Weszłam do pokoju po czym rzuciłam się na łóżko, to samo zrobił Martinus. Obróciłam się do niego plecami.
-Muszę powiadomić tatę,że jestem u ciebie.-mówi chyba wyjmując telefon, po czym wpisuje numer i dzwoni do taty.
Rozmowa telefoniczna:
-Hallo.-mówi do telefonu.
-....
-Mogę zostać u Kayle na noc?-pyta.
-....
-Okej, dobra.
-....
-Dobra to pa.
-....
Koniec rozmowy telefonicznej
-I co?-zapytałam obracając się w jego stronę.
-Mogę zostać, ale rano muszę iść już.-powiedział przyciągając mnie do siebie bliżej, przez co nasze klatki piersiowe stykały się ze sobą.
-Muszę się iść umyć.-powiedziałam chcąc wstać ale on mnie przetrzymał ręką.
-Nigdzie nie pójdziesz.-poinformował mnie.-Pójdziesz rano.
-Nie ja chce teraz.-powiedziałam chcąc znowu wstać, ale on mnie jeszcze bardziej przyciągnął do siebie.-Martinus.-ostrzegłam go.
-Jak dziecko.-powiedział puszczając mnie, przez co mogłam wstać z łóżka.
Podeszłam do szafy z której wyciągłam krótkie czarne spodenki do tego biała bluzka.Wzięłam ręcznik ze sobą.Weszłam do łazienki zostawiając Martinusa, samego w pokoju.Wzięłam prysznic po czym przebrałam się wcześniej wybrane ''piżamę''.
Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam że Martinus, ogląda coś na telefonie. Gdy zobaczył,że wyszłam oderwał się od telefon i zlustrował mnie wzrokiem po czym się uśmiechnął.
-No w końcu.-powiedział na co ja się uśmiechnęłam. Weszłam do łóżka, po czym przykryłam się kołdrą.Obróciłam się do niego plecami, po czym zamknęłam oczy chcąc spać, ale przerwał Martinus przybliżając się do mnie bliżej,przerzucił rękę przez moją talię.
Następny dzień
Obudziłam się jak ktoś trzasnął mocno drzwiami.Otworzyłam oczy, po czym obróciłam się i zobaczyłam że nie ma Martinusa, wiedziałam tylko że to on trzasnął drzwiami, postanowiłam że wstanę, podeszłam do szafy z której wyjęłam przypadkowy zestaw ubrań. Poszłam do łazienki w, której przebrałam się, załatwiłam swoje potrzeby,zrobiłam makijaż.Gdy wyszłam wyglądałam mniej więcej tak:
Wyszłam z pokoju,zeszłam po schodach na dół, poszłam w stronę kuchni gdzie zostałam ojca robiącego śniadanie. Zdziwiłam się trochę, myślałam,że już dawno jest w pracy.Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się po czym dał talerz na blat.
-Siadaj i jedz.-mówi.
Wzięłam talerz, po czym siadłam na krzesło i zaczęłam jeść.
-Pokłóciliście się?-pyta na co ja robię zdziwioną minę bo nie wiem o co chodzi.
-Nie.-Powiedziałam dokańczając jedzenie.
-Był jakiś wściekły, nawet nie powiedział do widzenia.-powiedział co dało mi sporo do myślenia. To dlatego tak trzasnął drzwiami.
-Może powinnam do niego zadzwonić?-zapytałam się ojca.
-Zrób jak chcesz.-powiedział wychodząc z kuchni.-Ja za chwilę idę do pracy.-poinformował mnie ojciec.
-Okej.-powiedziałam.
Chciałam do niego zadzwonić, ale nie wiedziałam jak go o to zapytać.Pomyślałam, że pójdę do niego. Gdy ubierałam już buty,wspomniało mi się ,że nie wiem przecież gdzie się zatrzymali.Zrezygnowana usiadłam na zimną podłogę, siłują się z zdjęciem butów. Ojciec już dawno wyszedł do pracy.Nie wiedziałam co mam w tej zaistniałej sytuacji zrobić.Nagle mi się przypomniało ,że przecież mam numer jego brata, kiedyś mi go podawał przecież.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni, włączyłam go, po czym wybrałam numer do Marcusa.
Rozmowa telefoniczna:
-Hallo.-powiedziałam gdy odebrał Marcus.
-Hallo,kto dzwoni?-zapytał.
-Kayle.-powiedziałam.
-Kayle.-słyszałam w jego głosie zdziwienie.-Dlaczego dzwonisz do mnie a nie do swojego chłopaka?-zapytał.
-Chciałam się o coś ciebie zapytać.
-No to pytaj.
-W jakim hotelu się zatrzymaliście?-zapytałam.
-A co się stało?-zapytał.
-Bo Martinus...-opowiedziała mu wszystko,po czym on podał mi adres hotelu w,którym się zatrzymali.
-A możesz poczekać na mnie przed hotelem?-zapytałam.
-Jasne,będę czekać.-powiedział rozłączając się.
Koniec rozmowy telefonicznej
Schowałam telefon do kieszeni,ubrałam znowu buty,wyszłam zamykając na klucz dom. Zadzwoniłam jeszcze po taksówkę,powinna zaraz tu być.
Po jakiś 10 min pojawiła się taksówka. Po 5 min drogi dojechaliśmy do wskazanego hotelu,zapłaciłam taksówkarzowi, po czym opuściłam pojazd.
Zobaczyłam,że prze hotelem stoi Marcus,podeszłam szybko do niego.
-Hej.-powiedziałam uśmiechając się.
-Cześć.-powiedział odwzajemniając uśmiech.
-Chodźmy.-powiedział,szłam za nim.
Gdy byliśmy już przy drzwiach zastanawiałam się jak zapytać o to dlaczego wyszedł wściekły z mojego domu.
Gdy Marcus chwycił klamkę i pchnął drzwi. Zobaczyłam Martinusa patrzącego się w okno.
~**~