shawn
Nie wiedziałem, że posiadanie własnego pacjenta będzie tyle dla mnie znaczyć. Właściwie robię dokładnie to samo co wcześniej, ale moje nazwisko znajduję się w raporcie i to już zawsze jest coś. Czuję się teraz odpowiedzialny za małą Rachel, a to uczy mnie dużo do przyszłego zawodu. Jedyne co jest tu dość dużą przeszkodą jest Stephanie. Nie rozmawiam z nią, wszystko załatwia lekarz nade mną, ale sama jej obecność w pokoju nie zbyt mnie zadowala. Staram się o tym nie myśleć, ale to oczywiście nie możliwe. Nie po tym, co się wydarzyło.
Minął miesiąc a ja spędzam w szpitalu więcej czasu niż kiedykolwiek. Zdaję sobie sprawę z tego, że lekarz prowadzący trochę mnie wykorzystuje, bo to ja zostaję na nocnych obserwacjach a nie on. Nie mam jednak wyboru skoro się już w to zaangażowałem.
Siedząc rano na krześle, oczy same mi się zamykały. Do pokoju wszedł doktor i pozostali studenci na poranny obchód. Zerwałem się z krzesła, przecierając twarz. Wiedzieli już wcześniej o tym, że zajmuję się tą sprawą i wiem też, że niektórzy są zwyczajnie zazdrośni. Mówią, że to dlatego, że mam tu znajomości i tak dalej. Mam to oczywiście gdzieś, bo nie jest to prawdą.
-Mendes, przedstaw co tutaj mamy. - powiedział lekarz.
Rozejrzałem się po pokoju, trafiając wzrokiem na Maddie. Usmiechała się pod nosem i czekała aż coś powiem.
-Rachel Ross, dwa lata i cztery miesiące, przyjęta na obserwację z powodu alergii po szczepionce, zatrzymana na dłużej z powodu podejrzenia uszkodzenia wątroby z powodu braku antygenów. Podajemy kroplówki i dożylne lekarstwa w minimalnych dawkach i stan jak narazie ulega poprawie.
Wszyscy zgodnie pokiwali głową, bo nie mieli nic do dodania. Wyszli razem z lekarzem, a Maddie podeszła do mnie i mocno mnie pocałowała.
Chętnie odwzajemniłem pocałunek, obejmując ją.
-Wyglądasz seksownie jako lekarz. - oznajmiła z zadziornym uśmieszkiem.
Spojrzała na dziecko, które obok spało.
-Czyli to dla niej mnie zostawiłeś? - pogłaskała ją po głowie. - Wybaczam, jest urocza.
Zaśmiałem się, zakładając jej włosy za ucho, robiąc to już zupełnie odruchowo. Lubiła jak to robię, zawsze wtedy uśmiecha się i spuszcza nieśmiało wzrok.
-Muszę lecieć. - powiedziała, przejeżdżając ręką po moim udzie, bardzo blisko mojego krocza. - Mam nadzieję, że dzisiaj wrócisz na noc.
-Chętnie powiedziałbym co z tobą zrobię, jak wrócę do domu, ale Rachel nie śpi. - wskazałem głową na dziecko, kładąc rękę na dole jej pleców.
Pocałowała mnie w czubek nosa i poszła dogonić resztę. Patrzyłem jak wychodzi, a potem zostałem sam, a znurzenie niestety wróciło, więc poszedłem zrobić kawę.
*
Nie spałem od czterdziestu ośmiu godzin, ledwo widzę na oczy i śpię na stojąco, ale na szczęście zaraz wychodzę i mogę iść do domu. Umówiłem się z Maddie, która też zaraz kończy, że razem wrócimy.
Trzymam na rękach dziewczynkę, która właśnie zasypia. Delikatnie głaszczę jej głowę, odkładając ją do łóżeczka.
Obok mnie w jednej chwili pojawiła się Stephanie. Nie zwróciłem na nią uwagi ani nie odezwałem się do niej. Patrzyła na śpiące dziecko i wyglądała jakby coś mocno ją trapiło. Kiedy już chciałem wyjść, złapała mnie za przed ramię, żebym nie wyszedł.
-Shawn...
Spojrzałem na nią, a w jej oczach widziałem żal. Nie wiedziałem co myśli w tej chwili.
Oczy się jej zaszkliły, a dolna warga drgała. Otarła oko palcem, podnosząc głowę do góry.
-Przepraszam. - powiedziała niemal bezgłośnie.
Nic nie zrobiłem, dalej tylko na nią patrząc.
-Nie chciałam, żeby tak się to potoczyło. - łkała. - Nie wiem dlaczego wsiadłam do tego samochodu, i wiem, że nie powinnam. Nie daję już rady, błagam Shawn, wybacz mi. Codziennie, gdy patrzę w lustro brzydzę się sobą. Wszystko mi sie przypomina, a ja nie chcę już się tak czuć.
Choćbym chciał i nie ważne jak się starał, nie jestem w stanie spełnić jej prośby. Odebrała mi najważniejsze osoby w moim życiu, czy możliwe jest, aby wybaczyć coś takiego?
-Nie wątpię, że się tak czujesz. - odparłem, kręcąc głową na boki. - I będziesz się tak czuć, bo zabiłaś dwóch wspaniałych ludzi. Nie chcę cię znać, nienawidzę cię.
Opuściła głowę, kiwając ją i chodząc po pokoju.
-Lepiej ci z tą nową dziewczyną?
-Ta nowa dziewczyna ma imię. - poprawiłem ją. - Maddie jest inna niż wszyscy. Drugiej takiej jak ona nigdy wcześniej nie poznałem i nigdy nie poznam, bo jest po prostu wyjątkowa. Jest najlepszym co mi się w życiu przytrafiło i obecnie nie wyobrażam sobie życia bez niej. Codziennie kocham ją coraz mocniej i zatracam się w niej z każdym dzień bardziej.
-Rozumiem Shawn. - wymusiła uśmiech. - Przykro mi, że ja nigdy ci tego nie dałam. Ale jest coś jeszcze...
-Niby co? - byłem już zirytowany i chciałem iść do domu.
Długo zbierała się, zanim odpowiedziała. Myślałem, że nic już mnie nie zaskoczy, lecz myliłem się.
*
maddie
Stałam jak zamurowana. Oboje zauważyli, że stoje oparta o drzwi. Nie chciałam im przerywać, ale nie wiedziałam, co ona chce mu powiedzieć. Zasłoniłam ręką usta, kiedy już to usłyszałam.
Shawn wpatrywał się w przestrzeń, wyraźnie zdezorientowany. Nie wiedział co odpowiedzieć, więc tylko niedowierzał.
-Nie, nie, nie. - śmiał się nerwowo. - To jakiś twój głupi numer?
Zaczęła płakać, nie mogąc nic powiedzieć.
-I mówisz mi to dopiero teraz? Po trzech latach dowiaduję się, że Rachel to moja córka?! - wrzasnął tak, że dziewczynka obudziła się.
-Nie jestem tego pewna... - wycierała łzy w rękaw.
-Słucham? - był wpieniony i ledwo panował nad sobą. - Czyli do tego mnie zdradzałaś?
Próbowała się wytłumaczyć, ale nic nie udało jej się powiedzieć. Próbowała łapczywie chwytać powietrze, sapiąc.
-Po co było to całe przedstawienie? - spytał i wyraźnie oczekiwał odpowiedzi.
-Chciałam żebyś ją poznał. - mówiła. - inaczej nie chciałbyś ze mną rozmawiać. Wiem, że polubiłeś małą...
Uderzył zaciśniętą dłonią w ścianę i wyszedł. Wyminął mnie w drzwiach, a ja stałam osłupiała.
Dziewczyna wzięła na ręce dziecko, które zaczęło płakać. Poszłam szybko za chłopakiem, nie wiedząc co ma zamiar zrobić. Dogoniłam go w laboratorium, do którego wpadł jak oparzony. Obserwowałam co ma zamiar robić.
Wziął patyczek i włożył go sobie do ust, zbierając dna z wewnętrznej strony policzka. Wrzucił to do torebki foliowej i rzucił na stół obok. Oparł się o blat, zamykając oczy.
-Kochanie... - zaczęłam.
-Zostaw mnie teraz samego, Madeleine. - powiedział opryskliwie.
Wyszłam z pomieszczenia rozumiejąc, że potrzebuje czasu. Nie musi być to przyjmne, dowiedzieć się o czymś takim po trzech latach. Shawn szczerze polubił Rachel, można powiedzieć, że zżył się z nią. Tylko czy chce być ojcem i jest na to gotowy? Nasze życie wywróciłoby się do góry nogami i nie wiem, czy ja, jestem na to gotowa.
-------------------