Jego głos jest miękki, ciepły, zmysłowy.
Rozpina guziki moich spodni i powoli je ze mnie zasuwa, cały czas wpatrując się w moje oczy. Pochyla się nade mną i chwytając moje kostki, rozsuwa mi nogi i wpełza na łóżko między nie.
Wisi nade mną i palcem jeździ po moim brzuchu, a ja wije się z pożądania. Coś mruczy pod nosem i pochyla się nad moim brzuchem, całuję je, a następnie wewnętrzną część mojego uda i dalej w górę, aż do moich koronkowych majtek.
-Tak pięknie pachniesz.
Pocałunkami dąży znów do mojego brzucha, a po chwili rusza dalej. Czuję, że mi gorąco, moje policzki zrobiły się czerwone. Moje paznokcie wbijam e jego plecy, zostawiając ślad. William znów jeździ palcem po moim ciele, tym razem od moich majteczek do piersi. Patrzy na mnie takim wzrokiem, jakby nie wiedział jak na to zareaguje. Po chwili ściąga mój koronkowy stanik i ujmuje moją pierś. Delikatnie ją całuję i tą samą ręką wędruje do drugiej piersi, a swoimi słodkimi ustami ssie mojego sutka.
Jęczę, czując to niesamowite doznanie, które odzywa się, aż w kroczu.
-Och... Proszę. -Odchylenia głowę do tyłu, tak żeby mógł mnie tam pocałować i jęczę głośno.
Cały czas mam nierówny oddech. Jego ręce przesuwają się na biodra, a potem jego palec wślizguje się pod moje koronkowe majteczki, które po chwili szybkim ruchem ściąga i powoli zatacza kółka wokół mnie. -Tak, tam.
-Jesteś taka cudownie mokra. Jak ja cię pragnę.
Wsuwa we mnie palec, a ja jęczę jak opętana. Robi to raz za razem. Nagle siada na łóżku i ściąga swoje bokserki, uwalniając swojego przyjaciela.
Zawsa nade mną, tak że jego ręce znajdują się po obu stronach mojej głowy.
-Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Jak nigdy dotąd. Proszę.
-O co mnie prosisz?
-Nie każ mi tego mówić.
-O co mnie prosisz?
-Wejdź we mnie.
-Dwa razy nie musisz powtarzać. -Uśmiecha się uroczo.
I nagle wchodzi we mnie z impetem. A ja krzyczę. Wycofuje się powoli i nagle znowu wbija się we mnie.
Och... Chce tego.. Pragnę go. Pragnę go tak bardzo.
Przyśpiesza. A ja jęczę. Wbija się we mnie nabierając tempa. Chwyta moje policzki i namiętnie całuję przygryzając moją warge.
Gdy dochodzi, słyszę w szepcie tylko ciche ' och, Mary', pchając mocno, po chwili nieruchomieje i wlewa siebie we mnie.
Próbuję trochę uspokoić oddech, William położył swoje czoło na moim, próbując także uspokoić swój. Kiedy odzyskałam trochę siły, otworzyłam oczy i pchnęłam go na łóżko siadając na nim okrakiem. William patrzy na mnie trochę ździwiony. Zaczęłam całować go po jego umięśnionym torsie w dół, aż do jego męskości.
-Och, Mary.
Pochylam się nad jego przyjacielem i delikatnie językiem liżę czubek jego penisa, dotykając go, czuje jak zrobił się twardy. Nagle biorę go całego do buzi, a William jęczy z rozkoszy.
~~~~~~~~~~~~~
Budzę się, całkiem naga, wtulona w niego. Otwieram oczy i widzę jak MÓJ pan idealny wpatruje się we mnie.
- Dzień dobry. - Mówi że wielkim uśmiechem na twarzy i całuję mnie w czoło.
-Dzień dobry. - Odpowiadam, z równie wielkim uśmiechem.
-Jak się spało? A raczej nie spało - I nagle na jego twarzy pojawia się ten uśmiech. Ten który tak bardzo lubię.
-Jeszcze pytasz...
-Cieszę się, że nie spałaś dobrze. Mam dzisiaj niespodziankę dla ciebie.
-Naprawdę? Jaką?
-Jakbym Ci powiedział, to nie byłaby niespodzianką. Tylko do tego potrzebuję odpowiedzi na jedno, bardzo ważne pytanie.
-Jakie?
-Ufasz mi?
-Jak nikomu innemu.
Patrzy się na mnie tak, jakbym powiedziała coś dla niego najważniejszego w jego życiu.
-Bardzo się cieszę.
- Ja też.
-Wstawaj na śniadanie. Zrobię ci coś pysznego do jedzenia.
-Bardzo kusząca propozycja.... Ale mam lepszy pomysł.
Zanim zdążył zapytać o co chodzi, usiadłam na nim okrakiem i go pocałowałam. Jego ręce od razu powędrowały na mój tyłeczek.
-Bardzo kuszłca propozycja, panno Henson.
Pchnął mnie na plecy i zawisnął nade mną.
-Ale co za wiele... -Pocałował mnie w usta. - To nie zdrowo.- znów mnie pocałował. -Wstawaj na śniadanie, kochanie.
Czy on powiedział do mnie właśnie ' kochanie '?
-No dobrze.
-Tylko nie ubieraj się w ubrania. Na krześle masz niespodziankę. Ubierz się w to i zejdź.
William wyszedł z pokoju, a ja podeszłem do krzesła i podniosłam pudełko- niespodziankę.
~~~~~~~~~~
Wychodzę z pokoju w bardzo seksownej bieliźnie. W koronkowych majteczkach i staniku, przez które widać dosłownie wszystko. Ale się nie wstydze. W końcu czego mam się wstydzić, jak kilka godzin temu kochałam się z tym mężczyzna.
Wchodzę do kuchni i widzę nagiego pana idealnego. Staje przy ścianie, opieram o nią głowę i zagrażać dolna warge. Mój boski Pan idaleny, jest taki cudowny.
Odwraca się w moją stronę i się uśmiecha.
-Mam ochotę cie teraz zerżnąć. Tutaj. Na tym blacie kuchennym.
-To zrób to.
Uśmiecham się do niego kusząco.
-Lepiej nie.
-Nawet byś tego nie zrobił. -Podchodzę do niego, on łapię mnie w tali.
-Naprawdę tak uważasz?
W tym momencie podnosi mnie na blat i całuję żarliwie. A później można było się domyślić co było dalej.
William znów doprowadził mnie do orgazmu. Cztery razy...
Po tym wszytskim, zjedliśmy śniadanie, a w sumie to już obiad.
~~~~~~~~~~~
-Gotowa na niespodziankę?
-Oczywiście.
-Zamknij oczy i chodz. -obwiązał mi jeszcze oczy krawatem, tak żebym nic nie widziała.
Prowadził mnie gdzieś, chyba przez jakieś 7 minut
Kiedy rozwiązał krawat, a ja otworzyłam oczy zobaczyłam piękny widok. A zaraz po tym kulka osób, jakieś liny i tą wysokość na której byliśmy.
-Ty chyba oszalałeś.
-Mówiłaś, że mi ufasz.
-Ufam ci, ale ta wysokość, to wszystko... Boję się...
-Nie bój się. To tylko bungee.
-To aż bungee.
-Chodź, nie bój się.
Nawet nie zwróciłam uwagi, jak byłam już związana z Williamem i staliśmy na skraju, czekając na sygnał że możemy skoczyć na bungee.
-Nie bój się. -Pocałował mnie w usta.
-Dobra, możecie skakać.- odezwał się jakiś mężczyzna, po sprawdzeniu wszystkiego.
-Na 3.
-Okej.
-Raz. -Powiedziałam.
-Dwa. -powiedział.
-Kocham cie. -Powiedziałam, a on spojrzał na mnie przestraszony. -Trzy.
I skończyliśmy.
W locie William mnie pocałował. To było takie.... Niesamowite.
-Jeeee! -Krzyknął William po pocałunku, a ja zaczęłam się śmiać.
Czyje, że z nim nigdy nie będzie mi się nudzić.