Byliście z Shawnem w pokoju hotelowym. Chłopak miał dzień przerwy miedzy koncertami.
Na dworze strasznie padało, ale brunet uparł się, że pójdzie po kawę dla was obojga.
- Będę za 10 minut kochanie. - powiedział, po czym wyszedł i zamknął drzwi.
- Jasne. - rzekłaś sama do siebie, a następnie wróciłaś do oglądania jakiejś komedii, która akurat leciała w telewizji.
Kiedy Shawna nie było już 20 minut postanowiłaś do niego zadzwonić. Fakt, że na dworze bardzo się rozpadało jeszcze bardziej nie pomagał. Energicznie podniosłaś się z hotelowego łóżka i skierowałaś się w stronę komody, na której leżał twój telefon. Szybko wybrałaś numer do chłopaka i ponownie usiadłaś na łóżku. Po kilku sygnałach brunet nareszcie odebrał.
- Hej skarbie, tak wiem, że miałem być w pokoju 10 minut temu, ale strasznie się rozpadało i spotkałem jeszcze kilka fanek! - Shawn strasznie krzyczał do słuchawki ponieważ deszcz był tak głośny, że zagłuszał nawet jego.
- Kochanie mam tylko nadzieję, że nie idziesz w tej ulewie do hotelu. Rozchorujesz się. - mówiłaś do słuchawki telefonu przeczesując włosy ręką. - A wiesz, że ja cię leczyć nie będę. Zostaniesz sam w pokoju hotelowym, a na następnym koncercie ja wyjdę na scenę i zaśpiewam wszystkie twoje piosenki. - zaczęłaś się śmiać. - Twoi fani mnie pokochają.
- Ha ha, bardzo śmieszne. Już nie będę mówić komu tu się zachciało kawy. - chłopak cię przedrzeźniał. - A wiesz T/I troszeczkę zmarzłem, więc będziesz musiała mnie rozgrzać. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi. - brunet zaczął śmiać się po drugiej stornie słuchawki.
- Po pierwsze to ty chciałeś kawę, a po drugie oczywiście, że wiem. Kiedy tylko przyjdziesz ściągniesz z siebie ubrania iii... - zrobiłaś groźną ciszę. - ...iii założysz suche i ciepłe. Później wskoczysz pod koc a ja dam ci witaminkę. Tak na wszelki wypadek. - śmiałaś się do telefonu.
- Ej, nie o to mi chodziło.
- Wiem, ale widzę cię w pokoju za nie więcej jak 5 minut.
- No już dobre mamo. - powiedział chłopak po czym się rozłączył.