"Patrze na ciebie i widzę skarb w komnacie zagubiony.
Lecz to nie komnata
A ludzie ktorymi jak oceanem ten skarb jest otoczony.
Ocean smutku i żalości
Tylko tam samego diabła brakuje
Patrzy jeden z nich na skarb
I zamiast wgłąb to go kopie i rujnuje."
Staje na szczucie patrzy sie w doń.
Widzi skarb, kobiete ktira chciala mu podać dłoń.
Teraz łza mu leci przez cała twarz
Teraz oblana bielą, juź bez skaz
Nie pojmuje czemu bielą jest oblany
Przecież jest przyczyną i pierwszej i tysiecznej rany
Lecz gdyby wiedział o tym co dziewczyna ta się nauczyła
Pojął by czemu mu wybaczyła