How To Be A Heartbreaker

By WolfBlabla

35.3K 5K 4.9K

Aby stać się prawdziwym łamaczem serc, Donghyuck musi w sobie rozkochać i porzucić pięciu chłopaków, których... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4.5
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29

Rozdział 4

1.1K 196 72
By WolfBlabla

OPERACJA RENJUN 4/4

Nad ranem obudziły mnie głośne krzyki dochodzące zza otwartego okna. Rozpoznałem głosy Jaemina i Chenle. Podniosłem głowę zaspany i wyjrzałem zza róg łóżka by sprawdzić co tam u Renjuna. Chłopak chyba też usłyszał tamtą dwójkę bo uniósł się do pozycji siedzącej. Jego włosy były zwrócone w każdym możliwym kierunku świata, niektóre kosmyki nawet stały na baczność. Spojrzał na mnie i chociaż jego oczy były otwarte to wyglądał jakby jeszcze się nie obudził. Nieświadomie uśmiechnąłem się pod nosem, a przez głowę przeleciała mi myśl, że Renjun jest całkiem słodki i chodzenie z nim nie byłoby takim złym pomysłem, ale zaraz się ocknąłem i odrzuciłem te myśli od siebie.

- Dlaczego tobie zawsze się chce kiedy mnie się chce!! - wrzasnął Chenle powodując przerwanie naszego kontaktu wzrokowego. Obydwoje spojrzeliśmy na okno.

- Wcale mi się nie chciało! - odkrzyknął Jaemin. Podeszliśmy do okna i wyjrzeliśmy przez nie. Chłopaki stali przed drzwiami wychodka.

- To co ty tu robiłeś?! Podglądałeś mnie?!

- Szedłem do spiżarni i pomyliłem drogi!

- MOŻECIE PRZESTAĆ SIĘ DRZEĆ DO JASNEJ CHOLERY! - do naszych uszu dotarł głos sąsiada, który zaraz po tym trzasnął drzwiami balkonowymi i zgasił światło w pokoju. Na szczęście podziałało i się uspokoili.

- Jest 3:57, możecie wrócić do spania? - zapytał Renjun wciąż zaspanym głosem uprzednio sprawdzając godzinę na telefonie.

- Chyba nie myślisz, że będę z nim spał w jednym pokoju! - odparli równocześnie Jaemin i Chenle wskazując na siebie nawzajem. Wow, ćwiczyli to czy co?

- Jak nie chcecie w pokoju to śpijcie na zewnątrz. Dobranoc. - Chińczyk zamknął okno, po czym westchnął. - Jak ty z nimi wytrzymujesz?

- Zazwyczaj Chenle się nie pląta koło mnie gdy jestem z Jaeminem. Nie lubią się.

- To akurat widać. - zaśmiał się cicho, po czym położył się z powrotem na ziemi i przykrył kocem. Poczułem się źle patrząc jak musi leżeć na zimnej podłodze, więc dotknąłem jego ramienia stopą.

- Chodź do łóżka. - mruknąłem.

- Słucham?! - gwałtownie podniósł głowę i spojrzał na mnie zaskoczony. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co mu chodzi, po czym przywołałem to co powiedziałem i miałem ochotę uderzyć się w twarz.

- Znaczy.. no... jak będziesz spał na podłodze to możesz się przeziębić. Więc połóż się na łóżku. - mam nadzieję, że teraz nie wyszło nic dwuznacznego.

- Jesteś pewien? Bo wiesz, nie sądzę byśmy się zmieścili.

- Zmieścić się zmieścimy. No wstawaj, bo babcia Park mnie rano zabije jak ujrzy cię na ziemi.

Ten argument podziałał najmocniej. Renjun posłusznie wstał, wziął swoją poduszkę oraz koc i położył się zostawiając mi miejsce od strony ściany. Wyjrzałem jeszcze przez okno by sprawdzić, czy chłopaki nadal tam stali ale już ich nie było. Chyba się pogodzili i wrócili grzecznie do pokoju. Tylko współczuć Jisungowi, który musi się z nimi użerać przez całą noc.

###

J A E M I N

- Nie mogę uwierzyć, że chciałeś zjeść cały placek Hyucka. - mruknął Chenlol kiedy wracaliśmy do pokoju. Co niby w tym takiego dziwnego? Jakby go spróbował to sam chciałby jeszcze. Tylko oczywiście mu tego nie powiem, bo jeszcze będzie chciał go zjeść. - Jisung, co ty robisz z tym patykiem? - zapytał. Wytężyłem swój wzrok żeby dojrzeć młodszego i po chwili mi się udało. I faktycznie, grzyb skradał się w stronę pokoju Donghyucka i Renjuna. No dobra, ale po co mu patyk?

- Shhh - przyłożył palec do ust, po czym pokazał nam ręką byśmy szli za nim. Chłopak powoli otworzył drzwi do ich pokoju. Na szczęście nie zaskrzypiały. Chłopaki o czymś tam rozmawiali. Jisung wszedł niezauważony do środka i patykiem pchnął Hyucka/moją walizkę pod nogi Lee, kiedy wracał od okna. Następnie szybko się wycofał. Jedyne co zdążyłem ujrzeć to jak Donghyuck potyka się o walizkę i upada na Renjuna, a potem Jisung przymknął drzwi najciszej jak umiał.

- Debilu, czemu nie pozwalasz nam popatrzeć. - syknął Chenle.

- Bo by się zorientowali gdybyśmy gapili się na nich dłużej. Teraz wszystko w rękach Hyucka, a my wracamy do pokoju.

To po to był mu ten badyl. Ciekawe skąd wiedział, że będzie mu potrzebny.

###

Kimchi. Kimchi. Kimchi. Kimchi. Jak już nie chcesz kimchi to pchają ryż, a jak już rzygasz ryżem to pytają "To może jeszcze kimchi?". Posłałem błagalne spojrzenie Jisungowi, który odpadł już dawno temu. Ja na początku byłem zadowolony z dużej ilości jedzenia ale na litość boską nie kimchi z ryżem!

- To może jeszcze trochę kimchi, Minnie? Widzę, że ci smakuje a zostało nam trochę - babcia Park uśmiechnęła się do mnie podsuwając pod nos miskę. Nie przełknąłem jeszcze zawartości ust więc nie mogłem odpowiedzieć. W tym momencie Chenle zrobił rzecz straszliwą.

- Oczywiście, że zje jeszcze trochę. Prawda, Minnie? - Chińczyk pojawił się obok mnie głaszcząc mój wypełniony ryżem i kimchi policzek, na co nie potrafiłem się powstrzymać i wyplułem na niego wszystko co przetrzymywałem w ustach od kilku minut. Jisung i Donghyuck zarechotali, jednak pod wpływem spojrzenia babci Park natychmiast się uciszyli i wycofali z kuchni. Jedyny przejęty Renjun zaczął szukać chusteczek, a Chenle posłał mi złowrogie spojrzenie.

- Chyba już dość się najadłeś - stwierdziła kobieta zabierając miskę z kimchi. Mój Boże, toż to najszczęśliwszy moment mojego życia!

- Wybaczcie, muszę do łazienki. - wymamrotałem. Stając w drzwiach, odwróciłem się do Chenle i uniosłem dyskretnie kciuk w górę na co odpowiedział mi tym samym, a następnie odwrócił się w stronę Renjuna, który miał zamiar go wytrzeć. Plan się udał. Teraz niech tylko Jisung wyciągnie z Donghyucka co się zdarzyło zeszłej nocy kiedy blondyn zamknął drzwi.

###

J I S U N G

Kiedy tylko opuściliśmy kuchnię, zaciągnąłem zdezorientowanego Hyucka do pierwszego lepszego pokoju, którym okazała się być sypialnia moich dziadków. Zamknąłem za nami drzwi i odwróciłem się w stronę chłopaka. Jego włosy nadal nie były uczesane więc wyglądał tak uroczo, że chciałbym go przytulić. Ale nie, bo Chenle kazał go spiknąć z Renjunem. On nawet nie wydaje się być nim zainteresowany! Nie rozumiem tego, ale zobowiązałem się pomóc i muszę się z tego wywiązać. Może gdyby słyszeli naszą rozmowę podczas jazdy samochodem na dworzec to by dali sobie spokój.

~~~

- Skąd pomysł żeby zabrać również mnie? To znaczy, nie chcę, żebyś źle to odebrał, bo bardzo się cieszę, że z wami jadę ale praktycznie was nie znam i... - Renjun podrapał się po głowie zakłopotany.

- Donghyuck zaproponował, a my nie mieliśmy nic przeciwko. - wzruszyłem ramionami. Czułem się źle opowiadając kłamstwa, bo tak naprawdę Hyuck nawet nie wiedział, że gdziekolwiek jedziemy, ale Chenle powiedział: "Kłamstwo jest dozwolone w rzeczy ważnej, a złączenie Renjuna z Donghyuckiem to rzecz bardzo ważna."

Chłopak kiwnął głową ze zrozumieniem i pomiędzy nami zapadła cisza. Każdy patrzył w swoje okno i jedyne co było słychać to podśpiewywanie sobie pod nosem pani Huang.

Dopiero dźwięk dostarczonej wiadomości oderwał nas z zamyślenia. Spojrzałem na Renjuna, który pośpiesznie wyciągnął telefon i odczytał to co otrzymał. Na jego twarzy zakwitły rumieńce. To było podejrzane.

- Kto to? - zapytałem, nie chcąc brzmieć wścibsko, no ale przy takim pytaniu się inaczej nie dało.

- Hm? - posłał mi pytające spojrzenie. Wyglądał jakby wyrwał się z transu. Wskazałem ruchem głowy na telefon. Chińczyk spojrzał na niego, potem na mnie i znów na telefon. - Aaa. Too... koleżanka. - zarumienił się bardziej.

- Na pewno? - posłałem mu złowieszczy uśmiech ciesząc się w duchu, że jednak nie jest zainteresowany Hyuckiem. Może jak Lee zda sobie z tego sprawę to będę mógł sam wkroczyć do akcji? - Bo wiesz, kiedy ja piszę z koleżanką to nie zmieniam się w pomidora. - wskazałem na jego twarz i zaśmiałem się kiedy odwrócił się w drugą stronę.

- Po prostu jest tu gorąco. To na pewno nie przez nią.

- Jasne, a Chenle jest delfinem. Nie, czekaj, to złe porównanie. - mruknąłem przypominając sobie dziwne dźwięki wydawane przez Zhonga bo śmiechem tego nazwać nie można. Usłyszałem westchnięcie i przeniosłem wzrok na chłopaka.

- A nie powiesz nikomu? - szepnął. Wykonałem ruch jakbym zasuwał swoje usta i wyrzucał klucz. Chińczyk przybliżył się do mnie.

- To Lee Eunsu. Poznałem ją podczas wakacji i zaprzyjaźniliśmy się. To znaczy z jej strony była to tylko przyjaźń. - wyszeptał tak żeby jego mama nie usłyszała.

- Zakochałeś się w niej? - uniosłem brwi mając przed oczami obraz uroczej i spokojnej dziewczyny, którą jej starszy brat Taeyong chroni rękami i nogami przed chłopakami, którzy przekroczyli siódmy rok życia. Jeśli Renjun jakkolwiek spróbuje się zbliżyć do niej, to będzie miał ciężko w życiu. Chyba że jakimś cudem jej brat go polubi. Tae lubi tylko dwójkę chłopaków z całej szkoły do której ona chodzi, bo przyjaźnią się z nią od dzieciństwa.

- Nie. Znaczy tak. Znaczy nie wiem. Może? Uhh... - Huang westchnął. Czyli tak. To widać. Mogłem sobie przybić mentalną piątkę, bo to znaczy, że Renjun nie będzie z Donghyuckiem.

~~~

- Po co mnie tu przytargałeś? - zapytał Lee ze skrzyżowanymi rękami. Błagam, tylko żeby nie odebrał tego w złym znaczeniu.

Miałem zamiar go zapytać co się wtedy wydarzyło i już otwierałem usta ale zmieniłem zdanie.

- Nie odbierz tego osobiście ale nie masz szans u Renjuna. Jemu podoba się dziewczyna. - wypaliłem podczas gdy Hyuck wywiercał mi dziurę w twarzy, przez co ledwo mogłem się skupić nad tym co mówię. Chłopak uniósł brew i przestąpił z nogi na nogę.

- Skąd o tym wiesz? - zapytał podejrzliwym tonem głosu.

- Ja naprawdę nie chcę dla ciebie źle. Mówię prawdę, musisz mi uwie-

- Nie pytam czy to prawda, tylko skąd o tym wiesz. Podsłuchiwałeś nas? - zbliżył twarz do mojej uważnie skanując każdy jej milimetr. Przełknąłem ślinę czując, że moje policzki robią się coraz cieplejsze.

- Skąd! Ren sam mi powiedział w drodze na dworzec. - odparłem szybko czując jego oddech, co wywołało u mnie ciarki. Nawet zapach kimchi wydobywający się z jego ust nie przeszkadzał mi. Byłbym w stanie wytrzymać najgorszy poranny oddech gdyby należał do niego.

- Rozumiem - odsunął się, a ja mentalnie odetchnąłem z ulgą.

- I tylko tyle? Rozumiem? Nie miałeś wobec niego jakichś planów? Nie czujesz się... źle? Nie jest ci przykro?

- Przykro? Niby dlaczego? Nic do niego nie czuję. A poza tym powiedział mi to wczoraj, po moim niefortunnym upadku, który zdaje się nie był wcale przypadkowy. - spojrzał na mnie znacząco. Chyba się domyśla, że to któryś z nas.

- A co dokładnie się wczoraj stało? - zapytałem ciekawy.

###

D O N G H Y U C K

Odwracając się od okna z zamiarem pójścia spać zauważyłem kontury sylwetki, która zdecydowanie nie należała do Renjuna. Zerknąłem szybko na Chińczyka, ale on wpatrywał się w sufit, więc na szczęście nie zauważył intruza. Zanim zdążyłem choćby wymyślić jak zareagować, przybysz ulotnił się. Zagłuszyłem dźwięk zamykanych drzwi kaszlnięciem, po czym pewnym krokiem ruszyłem w stronę łóżka postanawiając, że rano pomyślę nad celem wtargnięcia tutaj przez jednego z tych głąbów.

Jednakże nie dane mi było przejść spokojnie do łóżka, gdyż moja noga zawadziła o walizkę, która magicznym sposobem zmieniła swoje położenie, i straciłem równowagę. Modliłem się tylko żebym był wystarczająco blisko łóżka by móc na nie upaść, bo inaczej się potłukę. Kiedy tylko moje ciało spoczęło poziomo, do mojego mózgu poszybowały dwie wiadomości, dobra i zła. Dobra była taka, że spadłem na coś w miarę miękkiego. Zła z kolei taka, że to coś miękkiego nie było łóżkiem, to znaczy było, ale w tym miejscu leżał Renjun.

Oparłem się rękami po obu stronach głowy Chińczyka i uniosłem się, na tyle na ile pozwalała mi długość moich ramion. Miałem zamiar chociażby przeturlać się na drugi koniec łóżka, który swoją drogą nie był wcale na tyle daleko żeby było to możliwe, ale moją uwagę przykuły usta chłopaka, z których co pół sekundy wydobywał się jego przyspieszony oddech.

Nawet nie zauważyłem jak zmniejsza się odległość pomiędzy naszymi głowami, ocknąłem się dopiero gdy nasze wargi otarły się o siebie. Albo raczej to Renjun się ocknął bo gwałtownie mnie od siebie odepchnął, przez co wylądowałem obok, i usiadł. Dopiero po jego reakcji wybudziłem się z transu.

- Renjun... - zacząłem, chociaż oprócz jego imienia nie miałem pomysłu co właściwie mogłem mu powiedzieć.

- Nie, nic nie mów. - no i chwała Bogu - Zaczynam chyba rozumieć. Bo... niby po co mielibyście mnie tu zapraszać? Albo po co chciałbyś się nagle do mnie zbliżyć? Nie uwierzę w to, że masz dość Jaemina i szukasz nowych przyjaciół. - to kuźwa uwierz bo o ile nie jest to powód tej sytuacji to to najszczersza prawda.

Spuściłem głowę zastanawiając się co robić. Powiedzieć prawdę czy przytaknąć mu? A może wymyślić coś jeszcze innego? Arghh, czemu zawsze musi coś pójść nie tak. I dlaczego akurat teraz żaden z chłopaków nie postanowił się do nas pofatygować?

- Naprawdę, nie mam nic przeciwko lubieniu chłopaków. Może bym nawet się tobą zainteresował ale... pojawił się już ktoś... przed tobą.

- Ktoś... przede mną? - powtórzyłem. Z perspektywy osoby trzeciej brzmiałbym jak skrzywdzony jednak tak naprawdę nieudolnie starałem się łączyć fakty o czwartej rano. Chińczyk spuścił wzrok, najwyraźniej odebrał to pytanie tak samo jak "osoba trzecia".

- Tak. Zakochałem się. W dziewczynie. - dlaczego brzmi to jakby mimo wszystko chciał podkreślić, że nie będąc płcią przeciwną tak czy siak nie miałbym u niego szans.

- Och, zakochałeś się. - kiwnąłem głową że zrozumieniem. Każdy ma do tego prawo i chwała Bogu, że jego uczucia nie są skierowane do mnie. - Mogę wiedzieć w kim?

- Lee Eunsu...

- O, stary, gorzej trafić nie mogłeś. - parsknąłem przypominając sobie sytuację, gdy rok wcześniej Jaehyun, wtedy uczeń ostatniej klasy, przytulił Eunsu na oczach Taeyonga, jej starszego brata. No cóż. Już sam nie wiem za co wtedy Tae się na niego rzucił. Za to, że przytulił jego siostrę zamiast jakiejkolwiek innej dziewczyny czy za to, że przytulił jego siostrę zamiast jego samego. Yuta, największy plotkarz na ziemi, pierdzielił, że ponoć Taeyong "kraszował" Jaehyuna, ale relacje Idealnych Uczniów to historia na inny dzień.

- Jeśli teraz mi wytkniesz jej wszystkie wady to równie dobrze możesz się nie odzywać. - burknął krzyżując ręce.

- Ren, słuchaj, to wszystko jest nie tak jak myślisz. - wypaliłem szybko pierwsze co przyszło mi do głowy. Przypomina mi to komedię romantyczną, bo tylko tam główny bohater jest na tyle głupi by zgodzić się na taki zakład. A mogłem posłuchać Jaemina. Czasem zdarza mu się pieprzyć do rzeczy.

- To znaczy? - spojrzał na mnie unosząc brwi.

- Bo... ugh... Rany, myślałem, że już o tym wiesz.

- O czym?

No właśnie, Donghyuck, o czym?

- No bo... Eunsu chodzi z Moon Saeranem!

Jakby ktokolwiek z tej chorej grupy ustanowionej przez dyrekcję, zwaną Idealnymi Uczniami, której ciekawą historię naprawdę muszę wam kiedyś przybliżyć, usłyszał to kłamstwo to połowa by mnie zatłukła, część nakablowała Taeyongowi, a reszta miałaby z tego niezłą polewkę.

Renjun wyglądał jakbym właśnie mu powiedział, że ma raka i zostało mu kilka dni życia. Czy coś. Naprawdę tak bardzo zależy mu na tej całej Eunsu, która szczerze mówiąc wygląda jak lalka (to chyba dziedziczne w jej rodzinie, bo jej brat również na człowieka nie wygląda) i wcale lepiej się pewnie nie zachowuje? Chociaż w klubie artystycznym wyglądała na miłą. Wyglądała. Żelazna zasada Idealnych Uczniów to bycie zawsze miłym i pomocnym. Cholera wie jaka jest poza szkołą, tak samo jak reszta tych perfekcyjnych kosmitów.

- Ren...

- Dobranoc Hyuckie. Dobranoc. - gwałtownie się położył plecami do mnie i zakrył się cały kocem.

Westchnąłem i również się położyłem. Wpatrywałem się w sufit czując nieprzyjemne mrowienie w miejscu gdzie moje ramię stykało się z plecami Renjuna.

~~~

Można powiedzieć, że wykonałem zadanie. Mark nie określił w jaki sposób mam je wykonać. A ja mam wrażenie, że swoim kłamstwem złamałem mu serce.

OPERACJA RENJUN: ZAKOŃCZONA

Z okazji świąt życzę wam dużo zdrowia, szczęścia, żebyście spędzili te święta z uśmiechem na twarzy w gronie rodzinnym i kiedy życie uderzy was w twarz, wyplujcie ułamany ząb i z drwiącym uśmiechem powiedzcie: Bijesz jak ciota.

Tego wam wszystkim życzę 💖

Continue Reading

You'll Also Like

3.9K 377 25
Erwin i Gregory byli kiedyś nierozłączni, łączyła ich prawdziwa miłość, która wydawała się niezniszczalna. Jednak z czasem ich relacja zaczęła się po...
17.4K 1.4K 41
🧡Harry Potter ma wygląd po Jamesie i oczy po Lily, ma dwójkę wspaniałych przyjaciół, talent do pakowania się w kłopoty i... starszą siostrę. 🧡Rosem...
4.3K 607 62
Harry zostaje porwany i otruty przez Lorda Voldemorta. Jedynym.ratunkiem jest zdjecie zaklecia adopcyjnego. Ktore ujawnia, że jest synem Severusa Sna...
15.8K 1.4K 53
Czasem jedno, przypadkowe i niezbyt miłe spotkanie potrafi kompletnie zmienić całe życie, przewartościowując je dokumentnie. Doskonale przekona się o...